czwartek, 14 grudnia 2023
Jak upolować ponad 1000% zwrotu na giełdzie
wtorek, 14 listopada 2023
Sprzedałem połowę pakietu iFirmy - co dalej z kursem?
W miniony czwartek sprzedałem ponad połowę posiadanego pakietu akcji iFirmy. Jeden raport bieżący tak bardzo namieszał na rynku, że ewakuowałem się w trybie "fire sale", podobnie jak duża część inwestorów. Spółka w dwie sesje straciła na wartości 30%. Co dalej z kursem i ze spółką?
Moja przygoda z iFirmą w portfelu sięga 2017 roku, chociaż moja relacja ze spółką jest jeszcze starsza, gdyż w pierwszej kolejności byłem klientem spółki, a dopiero później stałem się jej akcjonariuszem. Kiedy spoglądałem na notowania spółki w roku 2015 był to walor znajdujący się w stałym trendzie bocznym z niewielką płynnością. Jako analityka technicznego, wówczas mnie spółka nie zainteresowała.
Moje kolejne spojrzenie na iFirmę przyszło w połowie 2017 roku. Wówczas o mojej decyzji dotyczącej spółki zdecydowały czynniki techniczne w połączeniu z podstawami analizy fundamentalnej. Podstawami, gdyż to wówczas rozpoczynało się moje zainteresowanie analizą nie tylko wykresów, ale i biznesów spółek.
Czynniki, które zdecydowały wówczas o kupnie akcji opisałem w tekście z sierpnia 2017.
Przeczytaj: Zainwestowałem w moje biuro rachunkowe
Po krótkim okresie dalszego trendu wzrostowego przyszła zmiana kierunku, bo tak należy to nazwać. Kurs w okresie od listopada 2017 do stycznia 2019 spadł z okolic 4,50 zł do 2 zł, czyli o ponad 50%. W tym czasie moje podejście do waloru istotnie się zmieniło z technicznego w kierunku fundamentalnego. I widząc taniejące akcje dobrej fundamentalnie spółki, zacząłem je mocniej akumulować, obniżając moją średnią cenę nabycia.
Tak, w grę wchodzi tu owo słynne uśrednianie w dół mimo powiększających się strat na pozycji. Ale tej dyskusji w dzisiejszym wpisie nie chcę otwierać.
W okolicach dołka opublikowałem mój drugi wpis, w którym przeanalizowałem ówczesną sytuację spółki.
Przeczytaj: Analiza iFirma: -50% i co dalej?
Od momentu publikacji tekstu kurs rozpoczął swoją wzrostową przygodę, która w szerokim ujęciu trwa do dzisiaj. Wówczas posiadałem już w pełni zbudowaną pozycję na spółce, której istotną część dowiozłem do dzisiaj.
Ponad 1200% zysku na największej pozycji w portfelu
W początkach 2019 roku, czyli w momencie, kiedy kurs był najniżej, iFirma stanowiła moją największą pozycję w portfelu. W późniejszym okresie waga spółki jeszcze wzrastała razem ze wzrostem ceny.
poniedziałek, 6 listopada 2023
Moja strategia inwestycyjna na Turbo Wyzwanie
Dopasuj strategię do okoliczności
Jak inwestować, żeby nie żałować
poniedziałek, 30 października 2023
Turbo Wyzwanie powraca na GPW - ponad 200 nagród do wygrania!
Turbo Wyzwanie powraca na warszawską giełdę. Warto wykorzystać nadchodzące tygodnie aby spróbować swoich sił w grze inwestycyjnej, poznać lepiej certyfikaty Turbo oraz wygrać atrakcyjne nagrody.
Jak co roku na jesieni ma miejsce gra inwestycyjna mająca na celu popularyzację certyfikatów Turbo na naszej giełdzie. I jak co roku mam przyjemność zaprosić Was do uczestnictwa w wydarzeniu, podczas którego możecie sprawdzić swoje umiejętności i lepiej poznać instrumenty, które być może dotychczas wydawały się Wam zbyt skomplikowane. A wcale tak nie jest!
Aby wziąć udział w Turbo Wyzwaniu należy dokonać rejestracji na stronie internetowej wydarzenia. Strona jest jednocześnie platformą, na której dokonywane są wszystkie transakcje i toczy się cała rozgrywka. Po rejestracji czeka nas mały test wiedzy o dostępnych instrumentach i rodzajach zleceń
Uczestnictwo w rywalizacji jest darmowe, a samo inwestowanie odbywa się z wykorzystaniem wirtualnego kapitału. Nie musimy więc angażować naszych prywatnych środków, a otrzymujemy możliwość przetestowania dostępnych instrumentów oraz sprawdzenia swoich umiejętności w krótkoterminowym inwestowaniu.
Wydarzenie składa się z dwóch faz. Faza testowa trwa od 30 października do 5 listopada. W tym czasie można poznawać platformę, wykonywać transakcje testowe i budować swoje scenariusze na konkurs.
Faza główna wydarzenia rozpoczyna się 6 listopada i trwa do 17 listopada. Przed jej rozpoczęciem stan konta przywracany jest to początkowej wartości a wszystkie transakcje dokonywane w ramach fazy głównej mają wpływ na nasze miejsce w rywalizacji oraz nagrody, które możemy wygrać.
Przekładając to na realia kalendarzowe, mamy jeden tydzień fazy testowej oraz dwa tygodnie fazy głównej.
Zasady rywalizacji
Startujemy z wirtualnym kapitałem w wysokości 100 000 zł. Naszym celem jest uzyskanie możliwie najwyższej stopy zwrotu z wykorzystaniem dostępnych instrumentów.
Do naszej dyspozycji są:
- certyfikaty Turbo
- akcje spółek będących instrumentami bazowymi dla certyfikatów Turbo
- ETFy na instrumenty bazowe dla certyfikatów Turbo
Warto pamiętać, że możemy kupować zarówno certyfikaty long (na wzrosty), jak i certyfikaty short (na spadki), więc daje nam to dość dużą elastyczność w konstruowaniu naszych scenariuszy rynkowych.
Ograniczenia dotyczące alokacji środków są następujące:
- maksymalnie 50 000 zł na certyfikaty Turbo
- maksymalnie 100% na certyfikaty ETF
- maksymalnie 100% na akcje wybranych spółek.
Nagrody w konkursie
W tegorocznym Turbo Wyzwaniu przewidziano ciekawe nagrody. I to ciekawe nie tylko pod względem samych nagród, ale również pod względem systemu nagradzania.
Przewidziano łącznie 201 nagród. Nagrodę główną uzyska uczestnik, który wypracuje najwyższą stopę zwrotu w całej, trwającej dwa tygodnie, fazie głównej rywalizacji.
Pozostałe 200 nagród rozdzielone zostało na poszczególne tygodnie. 100 nagród rozdzielone zostanie pośród uczestników, którzy uzyskają najwyższą stopę zwrotu w pierwszym tygodniu fazy głównej (w dniach 6-12 listopada), a kolejne 100 nagród pośród najlepszych inwestorów z drugiego tygodnia (13-17 listopada).
czwartek, 12 października 2023
Dlaczego sprzedałem wszystkie akcje CD Projekt
W dzisiejszym tekście napiszę, dlaczego sprzedałem wszystkie posiadane akcje CD Projektu oraz podsumuję cały, trwający ponad dwa lata proces budowania pozycji i uśredniania ceny.
Publikowana przeze mnie strategia budowania pozycji na CD Projekcie przyciągnęła dość dużo uwagi, liczne dyskusje i kontrowersje. Konieczne jest więc pewne zamknięcie i podsumowanie tej przygody, aby można było wyciągnąć z niej pewien walor edukacyjny.
Tekst ten piszę ponad tydzień po informacji o sprzedaży akcji. W tym momencie wiadomo już, jak poszła premiera, jak udała się sprzedaż dodatku i podstawy oraz jakie były koszty dodatku i marketingu z nim związanego. Wiadomo również, że kurs spada dalej i gdybym nadal posiadał akcje to pewnie dostawał bym od komentujących równie zabawne komentarze za posiadanie akcji, jak wcześniej otrzymywałem za ich sprzedaż. Niemniej postaram się pokazać, co determinowało moją decyzję o sprzedaży wówczas, kiedy była ona podejmowana.
Jako że akcje akumulowałem od stycznia 2021 roku, warto cofnąć się do oryginalnych założeń strategii. Ułatwi to nieco zweryfikowanie, co się udało, a co się nie udało. W moim wypadku najlepszym omówieniem dla akumulacji CD Projektu jest tekst z kwietnia 2022 roku, czyli opublikowany już po kilku transzach. Zawiera on podsumowanie pierwszych kwartałów budowania pozycji oraz pokazuje, czego spodziewam się po niej na przyszłość. Dlatego proponuję, żeby lektura poprzedniego tekstu stanowiła wstęp do tego, co napiszę w artykule dzisiejszym:
Przeczytaj: Dlaczego od 15 miesięcy kupuję i uśredniam akcje CD Projektu?
Jeżeli już jesteście po lekturze powyższego tekstu wiecie, że mój pomysł i plan na tę transakcję składał się z dwóch komponentów: fundamentalnego, dotyczącego losów samej spółki oraz taktycznego, dotyczącego sposobu rozegrania tej sytuacji.
Fundamentalne podstawy dla mojej strategii
Kupować akcje zacząłem w okolicach 250 zł, ok. miesiąca po nieudanej premierze Cyberpunka. Już wtedy wiadomo było, że gra jest fatalna, że trzeba będzie ją poprawiać i że odbudowa zaufania graczy będzie wymagała dużo pracy.
Zakładałem więc, że kilka miesięcy potrwają pracę nad ulepszaniem i naprawianiem gry, a następnie rozpocznie się praca nad dodatkami. Założenie bazowe było takie, że cały proces się powiedzie, czyli że spółce uda się naprawić grę, uda się wyprodukować dobrej jakości dodatki i ostatecznie odzyskać opinię solidnego studia. Zakładałem, że pod koniec tego procesu CD Projekt będzie posiadał dwa mocne IP, które pozwolą w miarę sprawnie budować na ich podstawie kolejne tytuły i ekosystemy.
W kontekście rynkowym zakładałem dalszy spadek cen akcji spowodowany kontynuacją negatywnych reakcji rynku, dyskontowaniem kosztów prac nad naprawą gry i odłożeniem w czasie prac nad dodatkami. Startując z poziomu 250 zł wiedziałem i zakładałem, że cena może spaść w okolice 100 zł, a nawet poniżej.
Moim celem było więc akumulowanie akcji w trakcie spadków i powiększanie pozycji w miarę coraz niższych cen, aż ostatecznie wystąpi na kursie dołek, po którym moja pozycja (już zakończona i kompletna) zostanie zabrana w górę. W kupowaniu akcji chodzi o to, aby ich kurs poszedł ostatecznie w górę i w moim założeniu czynnikami mającymi windować kurs miały być prace nad kolejnymi tytułami.
Pewną rolę w tym wszystkim odgrywały również elementy rynkowe, czyli ogólne zniechęcenie do rynku producentów gier oraz wysokie rynkowe stopy procentowe, nie sprzyjające wycenie spółek o przychodach mocno odsuniętych w czasie. Zakładałem, że w obu tych warstwach wystąpi pewnego rodzaju dołek, którego minięcie doda CD Projektowi wiatru w żagle.
Techniczne rozegranie dołka
Sposób akumulacji akcji opisywałem już wielokrotnie, gdyż jest to strategia, którą stosowałem już wcześniej w kilku innych miejscach. Zakłada ona dokonywanie transakcji raz na kwartał w taki sposób, aby utrzymywać stały wzrost wartości pozycji.
Przeczytaj: Budowanie pozycji metodą VCA
Załóżmy, że startujemy z pakietu akcji o wartości 1000 zł i chcemy, żeby wartość naszego pakietu rosła o 1000 zł z każdym kwartałem. Jeżeli kurs akcji spada to nasz pierwszy pakiet akcji nie jest wart 1000 zł, ale np. 700 zł. Wtedy dokupujemy po niższej ceny papiery za 1300 zł. Czyli z jednej strony mamy niższą cenę akcji, a z drugiej wyższą kwotę na zakup. Można powiedzieć, że są to dwa komponenty sprzyjające obniżaniu średniej ceny nabycia akcji.
Kiedy w pewnym momencie kurs zaczyna rosnąć, wartość naszej pozycji zaczyna przewyższać próg. Załóżmy, że w pewnym momencie po kilku tygodniach wzrostów nasz pakiet jest wart 8500 zł, podczas gdy strategia zakłada dokupienie do wartości 8000 zł. W takim wypadku nie kupuję akcji. A jeżeli sytuacja taka ma miejsce przez dwa kwartały z rzędu kończę proces budowania pozycji i rozpoczynam prowadzenie jej według innych już zasad.
Kontrola i scenariusze awaryjne
Strategie zakładające uśrednianie pozycji lub w inny sposób powiększające je w miarę spadków muszą posiadać wentyle bezpieczeństwa i mechanizmy kontrolne. Spośród głównych ryzyk uśredniania można wskazać trzy.
Po pierwsze, możemy uśredniać zbyt agresywnie, przez co w pewnym momencie zabraknie nam kapitału lub pozycja zacznie ważyć zbyt dużo w portfelu. Na rynku akcyjnym może nam to grozić co najwyżej niemożnością dalszej akumulacji i zafixowaniem sobie ceny i wielkości pakietu na określonym poziomie.
Po drugie walor może spadać dużo dłużej i/lub dużo niżej niż zakładaliśmy. W takim wypadku nasza dość duża (bo powiększona i uśredniona) pozycja może w dalszym ciągu tracić, przez co w pewnym momencie będziemy musieli zaksięgować dużą stratę i wziąć ją na klatę. A mając na uwadze akapit powyżej, może to niekiedy być sporo ponad 20% wartości portfela.
środa, 20 września 2023
Warsaw Structured Products Day - zaproszenie
Już w najbliższy wtorek, 26 września, odbędzie się bezpłatna konferencja online Warsaw Structured Products Day. W jej trakcie można będzie lepiej poznać rynek giełdowych produktów strukturyzowanych i przekonać się, jak można wykorzystać je do poszerzenia swoich możliwości inwestycyjnych. Szczegóły i rejestracja na stronie wydarzenia.
Produkty strukturyzowane są notowane na naszej giełdzie od dłuższego czasu, mimo że nie przebiły się jeszcze bardzo szeroko do świadomości typowego inwestora. Niemniej z każdym rokiem ich popularność rośnie, co widać po zwiększających się obrotach oraz po coraz szerszej ofercie.
Ja sam w moim inwestowaniu wykorzystuję certyfikaty od 2016 roku, o czym regularnie piszę w social mediach i innych miejscach. Nie jest więc tajemnicą, że jestem zwolennikiem tych instrumentów, w szczególności możliwości, jakie niosą inwestorom korzystającym z rachunków IKE i IKZE.
Warsaw Structured Products Day jest konferencją, w trakcie której możecie poszerzyć swoją wiedzę na temat tych instrumentów. Co ważne, konferencja jest darmowa, a do udziału wymaga jedynie rejestracji, więc zdecydowanie warto skorzystać z okazji. Całość będzie miała miejsce we wtorek 26 września, a pierwszy wykład wystartuje o godzinie 9:30.
Jak widać powyżej, agenda jest bardzo bogata. Znajdziemy tam przedstawicieli Giełdy Papierów Walutowych, analityków z biur maklerskich, przedstawicieli emitentów certyfikatów oraz ekspertów niezależnych.
Na agendzie znalazło się również moje wystąpienie, zatytułowane Praktyczne wykorzystanie lewarowanych produktów strukturyzowanych. Jak tytuł wskazuje, skupię się na elementach praktycznych, o których powinien pamiętać przede wszystkim inwestor indywidualny. Z jednej strony pokażę aspekty, na które należy zwrócić uwagę przed rozpoczęciem inwestowania, a następnie pokażę, jak może wyglądać praktyczne zastosowanie certyfikatów turbo i faktor. Chociaż zdecydowanie bliżej mi to turbosów.
Mam nadzieję, że moje kilkuletnie doświadczenie z regularnym ich stosowaniem będzie dla Was fajną wartością, aby skonfrontować swoje własne podejścia. A jeżeli jeszcze nie rozpoczęliście inwestowania z wykorzystaniem certyfikatów, warto wykorzystać wiedzę z konferencji i spróbować swoich sił.
Główne przewagi certyfikatów można streścić w jednym, ale dość rozbudowanym zdaniu. Dają możliwość inwestowania z dźwignią finansową, na long i short, z ekspozycją na liczne instrumenty z rynków zagranicznych i rynku krajowego, a to wszystko na GPW, z obecnością emitenta zapewniającego płynność i poprzez rachunki IKE i IKZE.
Mało? To po więcej zapraszam na mój wykład i pozostałe panele konferencji. Link pod bannerami.
wtorek, 19 września 2023
Moje najlepsze inwestycje zrobiłem gdy...
Kupuj tanio dobre spółki
czwartek, 7 września 2023
Łączenie analizy technicznej i fundamentalnej cz. 3
Łączenie analizy technicznej i fundamentalnej nie może się odbyć bez powtórzenia pewnego kliszowego schematu. W dzisiejszym tekście opiszę, dlaczego jest to ślepa uliczka i nie należy nią podążać.
Dzisiejszy artykuł jest trzecim z cyklu poświęconego łączeniu techniki i fundamentów. Jeżeli chcesz przeczytać poprzednie artykuły, znajdziesz je poniżej:
Przeczytaj: Łączenie analizy technicznej i fundamentalnej cz. 1
Przeczytaj: Łączenie analizy technicznej i fundamentalnej cz. 2
Owym kliszowym tematem, o którym dzisiaj napiszę jest powiedzenie, że analiza fundamentalna wskazuje, jakie akcje kupić, a analiza techniczna rozstrzyga, kiedy je kupić. Jest to przykład bardzo błędnego myślenia, w które popada wielu inwestorów.
W dzisiejszym artykule skupię się na wariancie nabywania akcji. Kolejny tekst poświęcę z kolei sprzedawaniu akcji i rozłożeniu akcentów pomiędzy analizę techniczną i fundamentalną. Tam na szczęście wspomniana zasada ma zdecydowanie więcej sensu. A więc zaczynamy!
Decydując się na nabycie akcji danej spółki, musimy mieć do tego jakiś powód. Jeżeli jest to powód techniczny to w zasadzie nie potrzebujemy już niczego więcej. Analiza techniczna, realizowana jako samodzielne podejście, nie wymaga żadnych innych uzasadnień ani potwierdzeń ze strony analizy fundamentalnej. Jeżeli pada sygnał, np. wybicia się z konsolidacji, może temu towarzyszyć jakieś fundamentalne story (np. publikacja danych finansowych), ale nie musi.
Z drugiej strony analiza fundamentalna również nie potrzebuje technicznej do swojej kompletności. Jeżeli przeanalizowaliśmy dany podmiot i w naszej ocenie jest on niedoszacowany i wart nabycia, nie potrzebujemy do tego jeszcze potwierdzenia ze strony analizy fundamentalnej.
I to właśnie jest główne wyzwanie przy próbie równoczesnego stosowania obu rodzajów analiz. Każda z nich jest w stanie funkcjonować samodzielnie i skutecznie pozwalać inwestorowi zarabiać na rynku. Próba uzyskiwania zbieżnych sygnałów ze strony analizy technicznej i analizy fundamentalnej może być bardzo istotnym czynnikiem paraliżującym nasze działania i sprawiającym, że pominiemy bardzo dobre transakcje.
czwartek, 17 sierpnia 2023
Wakacyjne porządki w moim portfelu
Wakacje to okres, kiedy mamy nieco więcej czasu na różnego rodzaju przemyślenia. W moim wypadku zaowocowały one przebudową portfela, którą można określić mianem odmłodzenia.
Już od jakiegoś czasu miałem wytypowane dwie spółki w portfelu, których planowałem się pozbyć. Czekałem z decyzją o sprzedaży do ziszczenia się scenariuszy, które zbudowałem dla obu spółek. Uznałem jednak, że potencjał nie jest aż tak duży, żeby warto było dalej trzymać te pozycje. Zwłaszcza, że rynek akcji w obecnym momencie sprzyja, a spółka, która trafiła na ich miejsce wydaje się być całkiem atrakcyjnie wyceniona. W grę wchodziło więc również uwolnienie części środków na nowe zakupy.
Jak pisałem w jednym z przeszłych tekstów, celuję żeby mój portfel składał się z kilkunastu spółek. 15 to wartość optymalna, a 20 walorów to jest już górna granica. I niestety, zamiast się redukować, portfel tylko zwiększa swoje rozdrobnienie.
Przeczytaj: Trudna sztuka redukowania portfela
Wynika to z faktu, że staram się budować długoterminowe scenariusze dla moich spółek, czyli kupować je z wieloletnim horyzontem. Dotyczy to zarówno spółek wzrostowych, jak i spółek dywidendowych. W tym pierwszym wypadku chodzi o to, żeby dać spółce czas na osiągnięcie sukcesu (jakkolwiek byśmy go nie definiowali), aby później konsumować jego owoce. W drugim wypadku chodzi o spółki, które kupione tanio mogą dzielić się ze mną rosnącymi zyskami przez długie lata.
Z tak zbudowanego portfela pozycje wypadają tylko w dwóch wypadkach. Pierwszym jest oczywiście niezrealizowanie zakładanego scenariusza, czyli brak rozwoju w spółce wzrostowej lub zagrożenie dla dywidendy w spółce dywidendowej. Drugim wypadkiem jest sytuacja, kiedy spółka staje się ewidentnie przewartościowana i zwyczajnie zbyt droga. Wtedy dopuszczam sprzedaż akcji i zrealizowanie przyjemnego zysku. A jeżeli za jakiś czas akcje potanieją, można zdecydować się na ich ponowne odkupienie.
Jak więc widać, mój portfel długoterminowy jest nastawiony raczej na trzymanie, a nie na sprzedawanie. Jednak akcje, których się niedawno pozbyłem zostały przeze mnie kupione kilka lat temu, kiedy do inwestowania podchodziłem nieco inaczej. W myśl mojego ówczesnego podejścia, być może nawet dzisiaj kwalifikowałyby się one do dalszego trzymania. Ale teraz zdecydowałem się ich pozbyć.
środa, 2 sierpnia 2023
Łączenie analizy technicznej i fundamentalnej cz. 2
Drugi tekst o łączeniu analizy technicznej i fundamentalnej poświęcam zaletom, jakie niesie regularne przeglądanie rynku i wykonywanie szybkiej analizy technicznej. Nie zajmuje ona wiele czasu, a niesie wiele wartości dla naszego portfela, również jeżeli opiera się on głównie na fundamentach.
Dzisiejszy artykuł jest drugim z cyklu poświęconego łączeniu techniki i fundamentów. Jeżeli chcesz przeczytać poprzedni artykuł (co zalecam), znajdziesz go w tym miejscu:
Przeczytaj: Łączenie analizy technicznej i fundamentalnej cz. 1
Jedną z różnic pomiędzy analizą techniczną i fundamentalną jest czas, jaki musimy poświęcić, aby ocenić dany walor. W przypadku analizy fundamentalnej mogą to być dni, tygodnie lub nawet dłuższy okres. Ja sam, oprócz przeprowadzonej analizy, lubię również poobserwować walor przez kilka miesięcy. Popatrzeć, jakie raporty bieżące spływają, jak zachowują się wyniki oraz co komunikuje spółka. Jest to również czas, w którym moja ocena waloru może się wykrystalizować, odcinając nieco aspekt emocjonalny, który może zdominować nasze spojrzenie w krótszym okresie.
I nie ma się co oszukiwać, jest to całkiem konkretna wada podejścia fundamentalnego. Może się bowiem okazać, że wycena z atrakcyjnej przesunie się w tym czasie do neutralnej, gdyż cena akcji wzrośnie o 30-40%. A to już może skreślić spółkę z naszej listy zakupowej. Może również być tak, że po wielu godzinach analizy natrafimy na element, który spółkę w naszych oczach zdyskwalifikuje. Krótko mówiąc musimy poświęcić każdemu walorowi dużo czasu i uwagi nie mając przy tym żadnej gwarancji, że nasz wysiłek przyniesie jakiekolwiek owoce.
I tu z pomocą przychodzi analiza techniczna, która jest w stanie wykonać za nas wstępną ocenę waloru. Oczywiście nie zawsze i nie jest to ocena kompletna i wolna od pomyłek, ale biorąc pod uwagę czas potrzebny na wykonanie AT, jest to opcja zdecydowanie warta rozważenia. W moim wypadku na podstawową analizę wskazującą, czy walor jest wart zainteresowania wystarcza kilka sekund.
Regularna analiza techniczna całego rynku jest zadaniem, które niektórym może wydawać się bardzo złożone. W końcu jak to możliwe, żeby w ciągu kilkudziesięciu minut przejrzeć wszystkie spółki z warszawskiej giełdy. Ja sam taką analizę przeprowadzam raz w tygodniu, skupiając się przede wszystkim na rynku głównym GPW i walorach handlowanych w ramach notowań ciągłych. Jest to grupa ok. 300 spółek.
Kluczem do sukcesu są tu dwa elementy. Pierwszy z nich ma charakter warsztatowy - musimy mieć możliwość odpowiednio szybkiego przeklikiwania spółek. Nie sprawdzi się więc oprogramowanie do AT, gdzie każdą spółkę musimy wpisać z nazwy lub tickera. Średnio sprawdzi się również rozwiązanie online, gdzie wykres każdej spółki musi się wczytać, co też generuje opóźnienia. Ja sam korzystam z AmiBrokera, do którego zaczytuję notowania spółek. Dzięki temu wszystko mam dostępne w programie na komputerze i mogę szybko przegryzać się przez listę walorów.
wtorek, 27 czerwca 2023
Pociąg na rynkach zagranicznych nabiera rozpędu
poniedziałek, 19 czerwca 2023
Łączenie analizy technicznej i fundamentalnej cz. 1
Łączenie analizy technicznej i fundamentalnej to temat, który nieustannie przyciąga uwagę inwestorów. Dlatego postanowiłem poświęcić mu trochę miejsca na blogu i w kilku tekstach omówić podejście, które ja stosuję i synergie, które widzę na tym polu.
Połączenie techniki i fundamentów to bardzo wdzięczny temat, gdyż każdy w swoim inwestowaniu o niego zahacza. Inwestorzy kierujący się analizą techniczną lubią czasem, zwłaszcza w podejściu długoterminowym, spojrzeć na fundamenty. Z kolei inwestorzy kierujący się analizą fundamentalną, również zerkają na wykres. W końcu na giełdzie nie kupuje się akcji po tyle, ile jest wart biznes, ale po tyle, ile wynosi cena rynkowa. A ta kształtuje się pod wpływem czynników nie tylko fundamentalnych, ale i technicznych.
Ja sam również zaliczam się do inwestorów stosujących i analizę techniczną i fundamentalną. Do 2017 roku posługiwałem się głównie analizą techniczną, ale w pewnym momencie włączyłem do swojego podejścia również analizę fundamentalną i nie żałuję. Obecnie oba te podejścia stosuję równolegle i mogę przyznać im po 40% wagi w moim inwestowaniu.
Brakujące 20% stanowi połączenie wyczucia i doświadczenia, czyli coś, co można określić mianem rynkowej intuicji. Jest to również istotny element, któremu nauczyłem się z czasem ufać, gdyż w wielu wypadkach mój inwestycyjny nos pokierował mnie w dobrym kierunku. Jest to szczególnie ważne w momentach przełomowych na rynku i moje najlepsze transakcje mają w sobie dość duży komponent intuicji.
W 2022 roku podczas konferencji WallStreet26 poprowadziłem cały wykład poświęcony łączeniu analizy technicznej i fundamentalnej. Ten i kolejne teksty będą oparte częściowo na moich uwagach i spostrzeżeniach z tego wykładu, ale w tekstowej formie mam więcej czasu na poszerzenie niektórych wątków i poświęcenie im większej uwagi. A zatem zaczynamy.
Czy warto łączyć technikę i fundamenty?
Moim zdaniem zdecydowanie warto. Analiza fundamentalna opiera się na znajomości waloru, sytuacji panującej w spółce, tendencji rynkowych w branży i tym podobnych aspektach. Analiza techniczna to ocena wykresu, czyli tego, jak inwestorzy reagują na to co dzieje się w spółce i wokół niej. Połączenie wiedzy z obu zakresów pozwala na zbudowanie zdecydowanie pełniejszego obrazu sytuacji na rynku oraz podejmowanie lepszych, bardziej świadomych decyzji.
Jak regularnie pokazują wyniki Ogólnopolskiego Badania Inwestorów łączenie obu podejść jest bardzo popularne. Pośród większości ankietowanych ma ono największy udział (39%), a pośród inwestorów z portfelami powyżej 1 miliona zł, jest to wciąż 33%, czyli całkiem sporo. Teoretycznie więc nie powinna to być aż tak wielka egzotyka, na co mogłyby wskazywać gorące dyskusje pomiędzy zwolennikami analizy technicznej i fundamentalnej.
Jestem zdania, że czerpanie z obu podejść i równoczesne ich stosowanie jest jedną z supermocy inwestora indywidualnego.
Przeczytaj: Supermoce inwestora długoterminowego
Jednak zanim entuzjastycznie zabierzemy się do poszerzania naszych kompetencji, warto poczynić jeszcze kilka zastrzeżeń.
Czy każda analiza techniczna da się połączyć z fundamentalną?
Analiza fundamentalna skupia się na długim horyzoncie czasowym, bo i w takim ujęciu zmieniają się zazwyczaj fundamenty spółek. Oczywiście mogą zmieniać się one skokowo, na skutek podpisania jakiegoś kontraktu lub istotnego zdarzenia zewnętrznego, ale zazwyczaj na skutki naszej analizy fundamentalnej i jej owoce musimy poczekać przynajmniej kilka kwartałów.
wtorek, 6 czerwca 2023
Rola gotówki w portfelu inwestycyjnym
W inwestowaniu myślimy głównie o instrumentach finansowych, które dokładamy do naszego portfela, a rzadko myślimy o istotnym komponencie posiadanym przez każdego z nas - o gotówce. Dlatego w dzisiejszym tekście pokażę, dlaczego jest ona tak ważna.
Gotówka jest podstawowym komponentem w inwestowaniu. To gotówka pojawia się w pierwszej kolejności w portfelu i to do gotówki wychodzimy z naszych inwestycji. Oczywiście nie będę pisał o gotówce w formie papierowej, ale o gotówce, jako elektronicznym zapisie w naszym portfelu.
Tekst ten powstał we współpracy z Saxo Bankiem, oferującym depozyty zabezpieczone przez Duński Fundusz Gwarancyjny, niskie opłaty i możliwość inwestowania na całym świecie.
W naszym portfelu inwestycyjnym gotówka pełni różne role i każda z nich jest ważna. Warto poświęcić im trochę miejsca i zastanowić się, jak to jest w naszym wypadku.
Nowa gotówka czekająca na zainwestowanie
Budowę portfela inwestycyjnego rozpoczynamy od wpłaty gotówki na nasz rachunek maklerski. Również na późniejszych etapach dopłacamy różne sumy do portfela, dzięki czemu nowe środki regularnie zasilają nasze konto.
W niektórych wypadkach inwestorzy ograniczają się jedynie do dokonania wpłaty początkowej, a następnie próbują pomnożyć te środki poprzez uzyskiwanie wysokiej stopy zwrotu. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, niezależnie od wpłaty początkowej, jest regularne dopłacanie nowych środków do rachunku.
Pozwala to na systematyczny wzrost wartości portfela, niezależnie od uzyskiwanej stopy zwrotu (o ile nie jest ona mocno ujemna). Jestem zwolennikiem dopłacania w regularnych interwałach, np. miesięcznych, a nie dokonywanie wpłaty raz w roku (jak to niektórzy robią przy nowych limitach IKE lub IKZE), gdyż uzyskujemy dzięki temu bardzo przyjemny mechanizm rosnącej puli środków. Możemy inwestować lepiej lub gorzej, ale dzięki regularnym dopłatom wartość portfela wspina się w górę z miesiąca na miesiąc, co daje motywację do kontynuowania tego procesu.
Gotówka spływająca z dywidend
Inwestowanie dywidendowe jest bardzo popularnym podejściem inwestycyjnym. Z jednej strony angażujemy kapitał w zdrowe spółki, prowadzące biznes poparty przepływami pieniężnymi, a z drugiej strony, spółki te dzielą się z nami wypracowanym zyskiem.
Posiadając portfel złożony z kilku lub kilkunastu spółek dywidendowych, przynajmniej kilka razy w roku na nasz rachunek trafia gotówka w postaci dywidendy. A jeżeli inwestujemy w spółki zagraniczne, prawdopodobne jest, że dzielą się one zyskiem z inwestorami częściej niż raz w roku.
Przeczytaj: Dlaczego amerykański model dywidendowy nie sprawdzi się w Polsce?
Przeczytaj: Najważniejsza rzecz o dywidendzie
W przypadku większych portfeli, strumień tej gotówki może być całkiem pokaźny, pozwalając na pokrycie kosztów życia inwestora. Jednak podstawowym modelem nie jest konsumowanie otrzymywanych wpłat, ale ich reinwestowanie. A to z kolei sprawia, że przez większość czasu na naszym koncie przechowujemy określoną pulę gotówki z dywidend.
piątek, 2 czerwca 2023
Supermoce inwestora długoterminowego
Dobra znajomość spółki
piątek, 21 kwietnia 2023
Najważniejsza rzecz o dywidendzie
Inwestowanie dywidendowe zyskuje na popularności i kolejne grona inwestorów podchodzą coraz życzliwiej do tego podejścia. Jednak konkretne style inwestowania różnią się niekiedy znacząco, mimo wspólnego mianownika. Dzisiaj napiszę o rzeczy, która wydaje mi się najważniejsza.
Poznając podejście dywidendowe gdzieś na początku naszej drogi dowiadujemy się o arystokratach dywidendowych w USA, czyli spółkach, które od lat regularnie płacą dywidendę oraz zwiększają jej wartość. Próbując replikować to podejście na naszym rynku dowiadujemy się, że wiele spółek nie ma tak długiej historii wypłat, ale już kilka konkretnych walorów udaje się nam znaleźć.
Są to takie dywidendowe klasyki, które dzielą się zyskiem od dekady, a niekiedy nawet dłużej. I często inwestujemy w takie właśnie spółki, opierając się na założeniu, że skoro spółka jest traktowana jako dywidendowa i na bieżąco całkiem przyzwoicie płaci akcjonariuszom to taki stan zapewne będzie kontynuowany.
Ja sam w 2018 roku również wpadłem w taką pułapkę.
O tej pułapce przypomniałem sobie przy okazji niedawnej dyskusji na temat mojej informacji o sprzedaży akcji PZU z portfela. Poinformowałem o niej w lutym na Twitterze, podając trzy prawdziwe powody mojej decyzji:
Z portfela dywidendowego sprzedałem PZU. Po pierwsze (dochodowo) jest tuż pod ATH i ładnie zarobiło, po drugie redukuję liczbę spółek, a po trzecie chcę się skupić na walorach, które się rozwijają, a nie stoją w miejscu. Z dywidendami wynik +85%. pic.twitter.com/fUZAtRGkJG
— Radosław Chodkowski (@RChodkowski) February 6, 2023
Jak widać jednym z powodów była chęć skupienia się na spółkach, które się rozwijają, a nie stoją w miejscu.
I tu przechodzimy do pułapki, o której pisałem wyżej. Jest nią inwestowanie w spółki dywidendowe, które nie podnoszą płaconej dywidendy. Spójrzmy, jak to wygląda w wypadku PZU:
źródło: biznesradar.pl |
Jak widać, dywidenda płacona przez PZU na przestrzeni lat nie rośnie. Mowa oczywiście o kwocie dywidendy, a nie jej stopie, czyli relacji do ceny akcji. Już przeszło dekadę temu dywidenda z PZU oscylowała w okolicy 2-3 zł na akcję. Dzisiaj mamy nie tylko dywidendę w tym samym miejscu, ale również cenę akcji, która w perspektywie dekady nie zachwyca:
Oczywiście wykres pokazuje kurs PZU w takim miejscu, w jakim faktycznie przebiegały notowania. Jeżeli spojrzymy na wykres w ujęciu dochodowym, okaże się że w tym tygodniu PZU osiągnęło swoje historyczne maksima. Niewiele wyższe niż kurs z 2017 roku, ale jednak.
środa, 22 marca 2023
Nowa promocja Saxo Banku dla czytelników bloga
Dlaczego ja sam zdecydowałem się na Saxo Bank
czwartek, 16 marca 2023
Jak inwestować mając 20 lat?
1: Zbieranie kapitału jest ważniejsze niż stopa zwrotu
czwartek, 2 marca 2023
Trudna sztuka redukowania portfela
Im dłuższy termin tym trudniej
Redukcja, z którą się aktualnie zmagam
poniedziałek, 13 lutego 2023
Wykład, który zmienił moje inwestowanie
Bycie inwestorem giełdowym to ciągła edukacja, nawet jeżeli mamy już pewien staż na rynku. Dlatego chcę dziś pokazać, jak jedno szkolenie ponad pięć lat temu zmieniło mój styl inwestowania.
Z edukacją w każdej dziedzinie mamy pewien paradoks. Kiedy jesteśmy na początkowym etapie, wszystko wydaje się nowe, wiedza jest łatwo dostępna, a my nie do końca wiemy, co jest wartościowe, a co nie. Natomiast kiedy jesteśmy już bardziej zaawansowani, znamy kierunek, w którym chcemy się rozwijać, możemy więcej w edukację zainwestować, ale niestety dość rzadko trafiamy na wiedzę, która istotnie coś wnosi do naszego poziomu umiejętności.
Dokładnie tak samo jest z inwestowaniem. Na początku nie do końca wiemy, czy chcemy się rozwijać w kierunku AT, czy AF, a czy pociągnie nas klasyczna analiza techniczna, czy zamknięte systemy inwestycyjne. Jednocześnie mnóstwo wiedzy znajdziemy na wyciągnięcie ręki i to najczęściej za darmo. Kiedy mamy za sobą już dekadę inwestowania, najczęściej posiadamy wyrobione podejście inwestycyjne. Wiemy, czego potrzebujemy, jesteśmy gotowi zapłacić za tę wiedzę, ale stosunkowo rzadko natrafiamy na treści, które w istotny sposób popychają nas do przodu.
Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o wykładzie, który bardzo istotnie zmienił mój styl inwestowania.
Wykład, na którym nie byłem
Niestety nie będę mógł Wam zdradzić wiele na temat samego wykładu. Mogę jedynie powiedzieć, że był to wykład w ramach jednej z konferencji inwestycyjnych, w której uczestniczyłem. Całość odbywała się w formie stacjonarnej, ale była również nagrywana.
I właśnie to nagranie okazało się kluczowe, gdyż wykład, o którym mówię odbywał się jako pierwszy, a ja sam dotarłem na konferencję z godzinnym opóźnieniem. Czyli mówiąc wprost, o mały włos nie ominąłem tak ważnego, jak się później okazało, szkolenia. Na szczęście dzięki nagraniu (które mam do dzisiaj) mogłem obejrzeć je po raz pierwszy, a następnie przez kolejny raz systematycznie je sobie odświeżać i przypominać.
Nie zdradzę niestety, co to był za wykład, kto go prowadził ani w ramach jakiej konferencji to się obyło. Nie posiadam praw do nagrania, a więc nie mogę go udostępnić, a nie chcę również wywierać na nikim presji. Niekiedy prelegent lub właściciel nagrania nie życzą sobie, aby coś ujrzało światło dzienne.