Inwestowanie długoterminowe ma swoich zwolenników, ale wiele osób zupełnie nie czuje tego podejścia. W dzisiejszym wpisie postanowiłem pokazać trzy supermoce, którymi dysponują inwestorzy długoterminowi. Mimo, że jest to ujęcie bardzo subiektywne, myślę że wiele osób może się z nim utożsamić.
Pomysł na dzisiejszy wpis nasunął mi się przy okazji niedawnej konferencji WallStreet, gdzie miałem przyjemność poprowadzić wykład pt. Budowanie pozycji transzami, czyli jak uśredniać, żeby nie żałować. W jego trakcie pokazywałem na przykładzie moich transakcji budowanie pozycji transzami, znane Wam już z jednego z moich tekstów.
Przeczytaj: Budowanie pozycji metodą VCA
I przeglądając mój portfel w poszukiwaniu ciekawych slajdów uświadomiłem sobie, że w wielu wypadkach udało mi się bardzo trafnie zająć pozycję na rynkowych dołkach. I to zarówno na szerokich dołkach, gdzie budowałem pozycję w rozbiciu na kilka transz, jak i na bardzo punktowych dołkach, jak marzec 2020 lub październik 2020.
Patrząc na moje przykłady i doświadczenia zacząłem zastanawiać się nad przyczyną tak dobrego rynkowego timingu w kupowaniu akcji i wydaje mi się, że znalazłem kilka punktów, którymi warto się podzielić.
A zatem przyjrzyjmy się, jakie są supermoce inwestora długoterminowego, zbudowane na bazie moich przemyśleń i doświadczeń.
Dobra znajomość spółki
Niby oczywiste, prawda? Znaj akcje i biznesy, które chcesz kupować z długim horyzontem czasowym. Ale okazuje się, że jest to bardzo ważny czynnik dla umiejętności podjęcia decyzji o kupnie akcji. I to z kilku ważnych powodów.
Po pierwsze, dobra znajomość spółki znacząco ułatwia nam kupno akcji w sytuacji, kiedy rynek daje do tego okazję. Nie musimy czytać na szybko raportów, poznawać układu sił w akcjonariacie, dowiadywać się jakie spółka ma projekty i jakie dręczą ją problemy. Mamy już mniej więcej wyrobione zdanie na jej temat i elementem, który musi tylko wskoczyć na miejsce jest odpowiednia cena, stwarzająca dobry potencjał do zarobku.
Po drugie, znajomość spółki znacząco ułatwia proces akumulacji akcji w chwilach rynkowej niepewności. Kiedy na rynku leje się krew i wiele walorów mocno spada, dobra znajomość waloru pozwala na zaangażowanie tam swojego kapitału. Co więcej, pozwala na rozpoczęcie lub kontynuowanie procesu uśredniania, o którym mówiłem na wykładzie.
Obala to więc argument przeciwników, twierdzących, że ryzyko uśredniania pojedynczego waloru jest nieakceptowalne. Owszem, ryzyko jest zdecydowanie wyższe niż w wypadku indeksu, który zbankrutować nie może, ale dobra znajomość spółki pozwala to ryzyko znacząco zmniejszyć.
Oczywiście znajomość spółki nie rodzi się z powietrza, trzeba temu poświęcić i czas i zaangażowanie. Dlatego też najlepsze decyzje zakupowe udaje mi się realizować na spółkach, których akcje już posiadam. Albo posiadam je jako w pełni zbudowaną pozycję, albo też posiadam zaangażowany w dany walor niewielki pakiet, pozwalający jednak przykuwać uwagę do spółki. Jedni nazywają go starterem, inni zwiadowcą, ale jego rola jest taka sama - mamy lepiej analizować walor dzięki faktowi, że posiadamy zaangażowany w nim kapitał.
Wyzwaniem, które tu się pojawia jest kwestia liczby walorów, które możemy dokładnie znać. Może to być 20-30 spółek, ale wraz ze wzrostem ich ilości spada głębokość, na jaką możemy daną spółkę spenetrować. Nie jesteśmy w stanie prześledzić wszystkich raportów ani wziąć udziału we wszystkich czatach inwestorskich. Dlatego warto określić sobie jakieś wstępne kryteria selekcji i wybrać grupę spółek, które będziemy "pokrywali", na miarę naszych inwestorskich możliwości.
Akceptacja długiego horyzontu
Jest to wielka przewaga rynkowa, o której bardzo często się zapomina. Myślę o niej zawsze w przypadku budowania pozycji na CD Projekcie, którego akcje akumuluję od stycznia 2021 roku.
Jako inwestorzy długoterminowi jesteśmy gotowi podejmować inwestycje, które zysk również przyniosą w długim terminie. Oznacza to możliwość kupowania akcji, które oczekiwany przez nas poziom cenowy osiągną w perspektywie trzech lub czterech lat. Taki, a nawet dłuższy, jest rozkład cyklu hossa-bessa, a więc jeżeli chcemy kupować akcje w dnie bessy i sprzedawać w szczycie hossy musimy nastawiać się na transakcje zaplanowane na lata.
Wielu inwestorom takie podejście wydaje się abstrakcyjne. Przecież istnieje wiele ryzyk i potencjalnych czynników, które mogą uderzyć zarówno w spółkę, jak i w szeroki rynek. Świetnym przykładem była tu pandemia, która znacząco zmieniła perspektywy dla światowej gospodarki. A jednak przyjęcie dłuższego horyzontu wydaje mi się jednym z kluczowych czynników dla sukcesu w inwestowaniu.
Zdecydowanie pomaga tu nasze inwestycyjne doświadczenie. Jeżeli dopiero wchodzimy na rynek, chcemy bogacić się szybko. Ale jeżeli mamy już historię na rynku, wiemy że jest to gra zaplanowana na lata i zdecydowanie łatwiej jest nam akceptować i realizować scenariusze rozłożone na dłuższy czas.
Świetnym tego przykładem jest wyobrażanie sobie scenariuszy emerytalnych, czyli typowe wykresy "ile zarobisz inwestując przez 30 lat ze stopa zwrotu na poziomie x". Kiedyś myślenie tymi kategoriami było dla mnie obce, ale teraz, kiedy mam za sobą 14 lat doświadczenia na giełdzie i jestem w połowie tego 30-letniego dystansu, bez problemu mogę wyobrazić sobie inwestowanie przez kolejne 30-40 lat.
Na marginesie warto wspomnieć, że inwestowanie jest aktywnością, którą możemy kontynuować po osiągnięciu wieku emerytalnego. Co więcej, możemy w tym być zdecydowanie lepsi niż obecnie.
Dlatego uważam, że akceptacja długiego terminu czyni z nas lepszego inwestora (nomen omen) długoterminowego. Musimy tylko pozwolić, żeby nam to "kliknęło" w głowie.
Doświadczenie najważniejszą supermocą
I przechodzimy do sprawy najważniejszej, której nie da się ani kupić ani zdobyć na najlepszym szkoleniu - doświadczenia. Rozumiem pod tym szereg sytuacji, w których możemy zaczerpnąć z naszej wiedzy z przeszłości.
Są to te wszystkie sytuacje typu "już to kiedyś gdzieś widziałem i skończyło się tak i tak". Nie wystarczy, żeby widział to ktoś inny, nie wystarczy, żeby poznać to z podręcznika - musimy to przeżyć. Tylko tym sposobem przestajemy panikować w okolicach dna bessy i mamy dość zimnej krwi, aby ewakuować się z pozycji w szalonej i przegrzanej hossie.
I tu również czas jest kluczem. Aby odpowiednio korzystać z zebranego przez nas doświadczenia warto, żebyśmy mieli na koncie przynajmniej jedną hossę i jedną bessę. W obecnych czasach rynki przyspieszają i od 2020 roku mieliśmy szybką cofkę w marcu, 2020, odbicie, bessę w II połowie 2020, hossę covidową, a później bessę wojenno-inflacyjną. Dużo się działo jak na zaledwie trzy lata na rynkach, ale takie sytuacje sprzyjają nabywaniu doświadczenia.
Jak wspomniałem, doświadczenie pozwala nam zachowywać zimną krew podczas ekstremów rynkowych. Pisał o tym Michał Masłowski w swoim artykule z okolic dołka bessy. Ale jego przydatność objawia się w wielu innych wypadkach. Z jednej strony dużo lepiej idzie nam spokojne oczekiwanie i rezygnowanie z pogoni za łatwym zyskiem, a z drugiej jesteśmy w stanie lepiej łapać łatwy zysk, jeżeli rynek faktycznie wpada w nieefektywność.
To właśnie doświadczenie pozwala zachować spokój i realizować swoja strategię, kiedy pewne grupy akcji rosną, a my nie posiadamy ich w naszym portfelu. Nowicjusze mają w takich sytuacjach tendencję do pękania i dołączania do rozgrzanej hossy na jej szczycie. Inwestor z doświadczeniem umie takie niebezpieczeństwa rozpoznawać.
Dużym atutem jest doświadczenie u inwestora posługującego się analizą techniczną. To właśnie zapamiętywanie realizujących się formacji na wykresach pozwala trafnie identyfikować zwroty rynkowe, czy to w okolicach szczytów, czy też dołków. Pamięć wzrokowa bywa bardzo ważna.
Jak zdobyć doświadczenie? Łatwa część jest taka, że doświadczenie zdobywa się samo, w miarę naszego przebywania i funkcjonowania na rynkach. Trudna część polega na tym, że aby zebrać sensowną ilość doświadczenia musimy nauczyć się skutecznie inwestować. Bez tego trudno jest wyobrazić sobie karierę dłuższą niż 2-3 lata. A więc doświadczenie jest produktem ubocznym, którego pozyskać w łatwy sposób się nie da. Ale kiedy już mamy za sobą te 10 lat na rynku, wartość naszych umiejętności i doświadczeń jest bardzo wysoka.
Dlatego jeszcze raz podkreślę, że warto jest inwestować, gdyż możemy to robić niezależnie od wieku, również mając 70 czy 80 lat. Ważne tylko, aby zacząć odpowiednio wcześnie i zbudować sobie portfel pozwalający za spokojne funkcjonowania również na jesieni życia.
Podsumowanie
Trzy supermoce inwestora dywidendowego: znajomość spółki, akceptacja długiego terminu, doświadczenie. Rzeczy niby oczywiste, ale ich znaczenie docenia się dopiero wtedy, kiedy są one obecne w naszym podejściu inwestycyjnym i naszym działaniu.
Kiedy po moim wykładzie rozmawiałem z uczestnikami, właśnie na ten aspekt zwrócili oni uwagę. Na jak długo trzeba kupować akcje, jeżeli sam proces budowania pozycji trwa rok lub półtora? Na długo. Czasem na trzy lata, czasem na pięć, a czasem na jeszcze dłużej.
Cieszę się z faktu, że jestem na etapie, kiedy zaczynam dostrzegać wagę wymienionych supermocy i trochę z nich korzystać. I wielką przyjemność sprawia mi myśl, że przede mną jeszcze dobre 40 lat inwestycyjnej kariery.
Spróbujcie przemyśleć omówione dzisiaj supermoce i zastanowić się, czy są one obecne w waszych podejściach.
Dzięki za artykuł! Trochę zaintrygowała mnie część o znajomości spółki. W inwestowaniu długoterminowym jest to oczywiście bardzo istotna sprawa. Ty jednak zawsze byłeś zwolennikiem analizy technicznej. Zmieniłeś podejście, czy pisząc o znajomości spółki miałeś na myśli wykres, a nie raporty finansowe?
OdpowiedzUsuńFaktycznie stosuję teraz znacznie więcej analizy fundamentalnej niż kiedyś. Ale bez technicznej moje podejście nie byłoby kompletne, więc można powiedzieć, że korzystam z obu narzędzi w równym stopniu.
UsuńFajny artykuł ale z jednym możesz się przeliczyć bo tego nikt nie wie czy na pewno pożyjesz jeszcze co najmniej 40lat:)
OdpowiedzUsuń