Najważniejsza rzecz w uśrednianiu ceny wcale nie jest związana z uśrednianiem. Być może będzie to dla niektórych zaskoczeniem, ale zanim zaczniemy akumulować akcje jakiegoś waloru, należy przemyśleć więcej aspektów niż to się początkowo mogło wydawać.
Dużo na blogu piszę o uśrednianiu, bo ma ono wiele zalet i umożliwia zbudowanie przewagi na rynku. Niestety niesie ze sobą również wiele ryzyk, dlatego też nie jest ono techniką, którą można spokojnie polecić początkującym inwestorom.
Moje ulubione podejście do budowania pozycji przez uśrednianie to strategia VCA, czyli value cost averaging, a w zasadzie jej konkretna modyfikacja zakładająca wykorzystanie jej w ściśle określonych warunkach rynkowych.
Przeczytaj: Budowanie pozycji metodą VCA
Omówione powyżej podejście zakłada budowanie pozycji w trendzie spadkowym i powiększanie jej w miarę pogłębiających się spadków, aż uda się złapać ostateczny dołek bessy. Dzięki temu nasza średnia cena nabycia całego pakietu będzie niska i atrakcyjna na przyszłość.
Oczywiście uśrednianie możemy zastosować w wypadku wielu różnych walorów i w różnych sytuacjach. Również nabycie kolejnego pakietu akcji po kilku latach od kupna pierwszego jest uśrednianiem, mimo że przesłanki do kupna papierów są zapewne inne i nie wynikają z jakiegoś zbudowanego dużo wcześniej systemu.
Przykładem takiej transakcji było u mnie kupno akcji spółki GPW, gdzie wykorzystałem niedawny dołek do powiększenia mojej istniejącej pozycji dywidendowej. Cena uległa pewnemu uśrednieniu, ale głównym celem tej operacji było raczej zwiększenie posiadanego pakietu akcji w związku ze wzrostem wartości portfela.
A więc uśrednianie, czyli budowanie pozycji o możliwie niskiej cenie nabycia, może mieć za cel również uzyskanie atrakcyjnej stopy dywidendy w relacji do posiadanego pakietu akcji. Tak było w moim wypadku, ale przeważnie cel jest zupełnie inny.
Najważniejsza rzecz w uśrednianiu
Moim zdaniem najważniejszą rzeczą w procesie uśredniania jest wybór waloru, na którym będziemy budowali naszą pozycję. Celem jest zbudowanie pozycji na spółce, która następnie wzrośnie, a nie na walorze, który będzie się przez długi czas poruszał ruchem bocznym, nie pozwalając nam na osiągnięcie spodziewanych rezultatów.
Wydaje się to być rzeczą oczywistą, że chcemy kupować te akcje, co do których spodziewamy się, że zyskają na wartości. Ale w wypadku uśredniania jest to szczególnie istotne, gdyż sam proces kupowania akcji jest z góry zaplanowany na dłuższy czas. Musi to więc być taka spółka, co do której spodziewamy się, że ustanowi dołek cenowy w spodziewanym przez nas horyzoncie, np. kilku kwartałów, a następnie przejdzie do fazy wzrostów, np. w horyzoncie 3-4 lat.
Spójrzmy na moje budowanie pozycji przez kupowanie akcji CD Projektu. Trwa ono już od dwóch lat i początek stycznia był pierwszym momentem, kiedy system nie wygenerował sygnału kupna, bo cena akcji była zbyt wysoka.
Kiedy rozpoczynałem ten proces, na początku 2021 roku, miałem kilka założeń. Pierwsze założenie było takie, że CD Projekt, po nieudanej premierze Cyberpunka i problemach z grą, na jakiś czas stanie się spółką niepopularną, a cena akcji będzie to odzwierciedlała. A więc kupując pierwszą transzę w okolicach 240 zł (czyli już po spadku o niemal 50%) zakładałem, że przecena może być kontynuowana, a kurs może znaleźć się jeszcze niżej.
Ale z drugiej strony zakładałem, że spółka nie przestanie istnieć. Że nadal będzie miała mocną franczyzę w postaci Wiedźmina, a może i Cyberpunka naprawi i całą sytuację trochę uratuje. W każdym razie zakładałem, że kiedyś na walorze wypadnie ostateczny dołek. I postanowiłem wykorzystać modyfikację strategii VCA do wyłapania tego dołka.
Na koniec jednak trzeba pamiętać o najważniejszej rzeczy: zakładałem, że po wystąpieniu wspomnianego dołka kurs CD Projektu odbije się i znów wróci do wzrostów, formując prędzej czy później szczyt wyższy niż poziom 460 zł ustanowiony w 2020 roku.
I to ostatnie założenie jest w tej całej układance najważniejsze i to ono przesądzi (lub nie) o sensowności całej realizowanej przeze mnie przez ponad dwa lata operacji. Jeżeli w jakimś rozsądnym czasie (np. w ciągu 2-3 lat) CD Projekt ustanowi nowy wierzchołek cenowy, będę mógł powiedzieć, że operacja się powiodła. Ze średnią ceną pakietu na poziomie 130 zł będzie to oznaczało, że z całej pięcioletniej operacji uda mi się uzyskać średnią stopę zwrotu przekraczającą 20% rocznie. Oczywiście jeżeli szczyt zostanie pokonany, będzie to wyższa wartość.
A co jeżeli nie odbije?
I tu pojawia się największe ryzyko takiego procesu budowania pozycji: a co jeżeli cena akcji nie nie wróci do wzrostów? Co jeżeli zostaniemy na dłuższy czas z pozycją zbudowaną co prawda po dobrej cenie, ale jednocześnie kurs zostanie w tych rejonach przez dłuższy czas?
Przykładem takiej spółki może być Kogeneracja. Gdyby ktoś budował pozycję w latach 2018-2019 to z pewnością udałoby mu się uzyskać średnią cenę akcji zbliżoną do minimów tego dużego ruchu spadkowego. Ale niestety taka pozycja nie przyniosłaby założonych rezultatów, gdyż kurs nie tylko nie wzrósł, ale nawet spadł. Więc całe uśrednianie, mimo że spełniłoby swój cel w kontekście uzyskania niskiej średniej ceny, nie dałoby zarobku.
Dobre praktyki uśredniania ceny
Przez uśrednianie ceny rozumiem tu budowanie pozycji transzami, w z góry zaplanowanym procesie.
Po pierwsze, należy znać walor, który chcemy uśredniać. Jeżeli nie znamy profilu spółki, jej wyników finansowych, a przede wszystkim jej perspektyw na przyszłość, trudno jest mówić o długoterminowym akumulowaniu akcji. W końcu jeżeli spółka traci rynek lub chociażby nie ma większych perspektyw na dobry wzrost w przyszłości, nie warto jest się w nią angażować i lepiej skupić się na innych walorach. A więc znajomość spółki to podstawa.
Po drugie, musimy mieć ogólne rozeznanie w naturze spadków. W końcu zakładamy, że po uformowaniu dołka spółka powróci do wzrostów. A więc musimy mieć przekonanie, że spadki mają charakter przejściowy, być może cykliczny.
Takie mniej więcej było moje założenie dla niedawnej inwestycji w akcje spółki Amica. Pierwsze pakiety akcji kupiłem w lipcu i październiku 2018 roku w ramach procesu uśredniania. Później cena pojechała do góry i zostałem z bardzo niewielkim pakietem akcji, sięgającym ok. 0,85% portfela. Zbyt mało, żeby się tym przejmować, kiedy rynek spadał w roku 2021 i 2022, gdyż w tym czasie byłem skupiony na innych ruchach.
Ale w okresie świątecznym miałem więcej czasu i uznałem, że Amica jest dobrym podmiotem do powiększenia istniejącej pozycji. Właśnie dlatego, że oceniłem ostatnią przecenę akcji, jako przejściową. Wysokie ceny towarów, problemy ze sprzedażą w segmencie wschodnim oraz widmo spowolnienia w Europie to wszystko są problemy przejściowe. Spółka jest duża, ma bardzo poukładany i stabilny biznes, ma dostęp do źródeł finansowania, a więc założyłem, że po przecenie kurs się odbije. Dlatego też powiększyłem dotychczasową pozycję niemal czterokrotnie i według dzisiejszych wycen stanowi już ona 3,8% wartości mojego portfela. Liczę tu na skromne 100% i planuję pozbyć się akcji, kiedy wyceny wrócą w okolice 140-150 zł. Po drodze chętnie przytulę jakieś dywidendy.
Myślę, że podany wyżej przykład najlepiej pokazuje, jak można rozpatrywać naturę spadków na walorze. Jeżeli mniej więcej rozumiemy, dlaczego kurs spada oraz wiemy, dlaczego miałby później wzrosnąć, mamy dobre podstawy do przygotowania uśredniania.
Po trzecie, należy kupować pierwszą transzę akcji dopiero wtedy, gdy uznajemy, że jest już dostatecznie tanio. W linkowanym na wstępie tekście pokazywałem, że można stosunkowo ładnie uśrednić nawet ekstremalne spadki rzędu 80-90%, ale dobrze by było nie musieć. Lepiej jest zacząć dopiero wtedy, kiedy w naszej ocenie walor jest już fundamentalnie tani. Oczywiście przecena może być znacznie większa, ale wtedy, jeżeli dobrze odrobimy dwie poprzednie lekcje, będziemy mogli z czystym sumieniem dokupować większe ilości po niższej cenie. Zwiększa to nasz margines bezpieczeństwa oraz poprawia potencjalne zyski.
Uśrednianie daje przewagę na rynku
Tak więc najważniejszą rzeczą podczas uśredniania jest znajomość waloru. Musimy wiedzieć, jaka jest sytuacja spółki, znać przyczyny spadków cen oraz mieć konkretne uzasadnienie, dlaczego po uformowaniu dołka cena powinna rosnąć. Oczywiście w międzyczasie mogą wystąpić jakieś nagłe negatywne czynniki, ale naszą rolą jako inwestora jest je dostrzec oraz należycie zareagować.
Niezależnie od tego, co sądzi wiele osób, dalej będę twierdził, że dobrze poukładany proces uśredniania może dać bardzo konkretną przewagę na rynku i wybaczyć wiele błędów, które przy innych podejściach mogą skutecznie torpedować nasze wyniki.
A jak to się ma do zakupu np ETFa z ekspozycja na cały rynek, np. WIG20? To chyba najbezpieczniejsza droga?
OdpowiedzUsuńETFów na szeroki rynek zdecydowanie mniej to dotyczy, ale też ma znaczenie. Czym innym jest inwestowanie w ETF na Wig20, który długoterminowo nie bardzo rośnie, a czym innym w ETF na Nasdaq100, gdzie co prawda korekta może być głębsza, ale i perspektywa wzrostów jest dużo większa. Więc wybór ETFa też ma znaczenie.
UsuńOd 20 lat inwestowałem w akcje spółek z GPW i z perspektywy tego okresu doszedłem do wniosku, że stawianie na pojedyncze spółki, które w danym momencie jawią się jako te najbardziej obiecujące, obarczone jest dużym ryzykiem. Realia rynkowe są bardzo zmienne i wiele z tych obiecujących walorów dzisiaj jest poniżej ceny z lat kiedy je kupowałem.
UsuńZ chwilą gdy w Polsce rozpowszechniła się możliwość inwestowania w ETF, przesiadłem się na ten kierunek. Mój nieco ponad dwuletni portfel zagranicznych ETF (złożony proporcjonalnie z ETF globalnych akcji i ETF amerykańskich obligacji) do dziś utrzymał kilkuprocentowy dodatni wynik, mimo znacznych spadków na giełdach. Głównym powodem jest tu wzrost kursu walut w stosunku do złotówki. Dodatkowo rozproszenie ryzyka w ramach ETF spowodowało, że nawet bez tego, średni spadek notowań w ramach całego portfela na koniec 2022 roku wynosi tylko -1%.
Masz rację, ETFy mają bardzo dużo zalet. Ale czasami jest tak, że inwestor chce się zająć samodzielnym dobieraniem akcji do portfela, bo lubi ten proces i daje mu on zadowalające rezultaty. Ja sam regularnie powiększam udział ETFów w portfelu, właśnie po to, żeby mieć więcej stabilizacji i zagranicznej ekspozycji. O ile jestem w stanie ogarnąć proces wybierania akcji w PL o tyle w USA już bym się zgubił.
UsuńCześć Radku jakie zagraniczne etfy posiadasz? I jakie kupujesz?
OdpowiedzUsuńDobrze prowadzić jakąś dywersyfikacja, popieram.
Inwestuję bardzo prosto: IWDA (ETF na globalny koszyk akcji) oraz CNDX (ETF na Nasdaq100). Nie zapuszczam się w żadną egzotykę ani sektorowe ETFy.
UsuńZ ciekawości na jakiej giełdzie kupowałeś iShares Core MSCI World UCITS ETF? Bo widzę ticker IWDA zarówno dostępny na Euronext Amsterdam jak i London Stock Exchange. A drugie pytanie dlaczego nie ticker EUNL tego samego ETF tylko notowany w Niemczech na XETRZE?
UsuńNa oba pytania jest prosta odpowiedź: na rachunku w Saxo inwestuję przede wszystkim w dolarach, a dolarowy ETF był dostępny tylko w Londynie lub Zurychu. Wybrałem Londyn.
UsuńTo od razu też zapytam dlaczego w $? Dostępu do ETF z USA Saxo nie daje to teoretycznie można się skupić na euro. A dodając, że przelewy SEPA są darmowe, to wydaje się optymalniejsze np. przewalutowanie PLN w jakimś walutomacie, a potem przesłać przelewem SEPA euro do saxo bez żadnych opłat. Skoro inwestujesz w $ musiałeś albo zapłacić prowizje za przelew SWIFT, bądź skorzystać z dość drogiego przewalutowania w samym maklerze? Nie wydaje się to optymalne chyba.
UsuńHej, przypominam się z powyższym pytaniem, i dodatkowo chciałem dopytać bo powoli sam się decyduję do założenia konta w SAXO. Czy dalej można uzyskać jakieś promocji na prowizje z twojego linka?
UsuńOdpowiedź jest prosta: chcę inwestować w dolarach. Czyli chcę mieć aktywa nie tylko denominowane w tej walucie, nie tylko z ekspozycją na tę walutę, ale przede wszystkim kupione za tę walutę. Można powiedzieć, że portfel zagraniczny chcę mieć przede wszystkim dolarowy. Aktualnie nie ma żadnego bonusa, ale pracujemy nad kolejną akcją z Saxo, więc w lutym coś powinno się pojawić.
UsuńKapitał z lokat właśnie w połowie lutego mi się odblokuje także idealnie jakby jakaś miła promocja na początek wpadła. Także wstrzymam się z zakładaniem konta skoro i Ty możesz coś z tego mieć i ja :)
UsuńZ ciekawości bo napisałeś, że kupujesz ETF IWDA i CNDX. Dlaczego nie wybrałeś np. EIMI (rynki wschodzące) zamiast IWDA? Strzelam, że 50% tego IWDA to właśnie społki z Nasdaqa także pokrywają Ci się te etfy.
OdpowiedzUsuńBo na rynki wschodzące trzeba mieć jakieś story, żeby je przeważać lub przynajmniej doważać w relacji do USA. A ja ogólnie chciałem postawić na globalny koszyk akcji oraz spółki technologiczne. Uważam, że to te wszystkie Google, Apple i podobne będą się rozwijały szybciej niż KGHMy czy inne PZU lub Orleny. A jeżeli zadebiutują na giełdach spółki kryptowalutowe i to na tym będzie grana kolejna hossa to gdzie ją cisnąć, jeżeli nie na Nasdaq.
Usuń