Pandemia koronawirusa rozlewa się po świecie, powodując kolejne ograniczenia i zamknięcia poszczególnych obszarów gospodarki. Czy rynki zdyskontowały już negatywne scenariusze na tyle, żeby zacząć polować na dołki?
Od początku października obserwujemy nasilenie zachorowań, czemu odpowiadają pojawiające się z dnia na dzień nowe obostrzenia. Jednak na warszawskiej giełdzie spadki nie mają już tak panicznego charakteru, jak działo się to w marcu. Obserwujemy bardziej selektywne podejście inwestorów, którzy sprzedają akcje najbardziej narażonych spółek, przy jednoczesnym nabywaniu papierów, które na pandemii nie stracą lub nawet mogą zyskać.
Partnerem wpisu jest ING, promujące certyfikaty Turbo na rynku polskim.
Dzisiejszy tekst o łapaniu dołków nie będzie zatem dotyczył kupowania samych indeksów, gdyż te bardzo nie potaniały. Znajdziemy natomiast spółki, na których obecna przecena ustanowiła poziomy niższe od marcowych. Czy to już okazja inwestycyjna, czy na łapanie dołków jest zdecydowanie za wcześnie?
Przede wszystkim trzeba rozróżnić poszukiwanie dołka w oparciu o kryteria techniczne i spekulacyjne od szukania długoterminowych i dywidendowych okazji. W obu wypadkach przesłanki do zajmowania pozycji są inne, jak również inne jest jej prowadzenie.
W podejściu technicznym szukamy kluczowego momentu, kiedy negatywny impet znajdzie w końcu swój punkt przesilenia, a sprzedający akcje stracą ostatnią nadzieję i będą skłonni oddawać swoje papiery po niemal absurdalnie niskich cenach. Takim chwilom towarzyszy zazwyczaj wysoka rynkowa zmienność, najlepiej poparta wysokim wolumenem. W tym momencie włączają się zazwyczaj kupujący, których zdaniem rynek przereagował i jest lokalnie tani w relacji do potencjału wzrostu, który sobą reprezentuje.
Dobrym przykładem jest Agora, której notowania spadły z ponad 13 zł do 5 zł. Dużą częścią biznesu spółki jest sieć kin Helios, które obok rynku reklamy stanowią duży udział w przychodach grupy. Pandemia mocno uderzyła w wyniki i perspektywy spółki, co znajduje swoje odzwierciedlenie na kursie. Notowaniom bliżej jest już do zera niż do poziomów z lutego, a tempo spadków w ostatnich dniach sugeruje, że sprzedający są zdesperowani, aby pozbyć się akcji.
I w tym miejscu należy zadać sobie pytanie, będące chyba najważniejszą kwestią obecnej sytuacji rynkowej: jak długo może potrwać pandemia?