Z ryzykiem walutowym miałem dotychczas do czynienia jedynie jako inwestor. Jednak niedawno dotknęło mnie ono również jako przedsiębiorcę. W jaki sposób się pojawiło oraz jakie przyniosło konsekwencje, opisuję w dzisiejszym tekście.
W rzeczywistości nie chodzi o pięć minut ryzyka walutowego, ale o całe 25 dni. W tym czasie moja ekspozycja walutowa, mimo że niewielka, generowała fluktuacje, które skłoniły mnie do kilku przemyśleń.
Tekst ten jest czwartym z cyklu dotyczącego prowadzenia własnej firmy. W artykułach tych dzielę się moimi doświadczeniami związanymi z blogowym biznesem. Polecam również konkretne rozwiązania, które sprawdziły się w moim przypadku, jak również poruszam praktyczne aspekty funkcjonowania firmy. Do tej pory w cyklu ukazały się:
Jeśli interesuje Cię temat zakładania i prowadzenia własnej działalności, polecam przeczytać również wcześniejsze wpisy.
Umowa w złotówkach, faktura w walucie obcej
Kilka tygodni temu podpisałem z jednym z moich klientów umowę o współpracę w horyzoncie kilku miesięcy. Uzgodniliśmy stawkę wynagrodzenia, która wyrażona była w polskich złotych. W umowie zawarliśmy również zapis, że faktury wystawiane będą nie w złotych, ale w euro, gdyż klient jest podmiotem zagranicznym i łatwiej mu będzie w takiej walucie regulować płatności. Zgodziłem się bez większego wahania.
W celu przyjęcia takiej płatności otworzyłem sobie rachunek walutowy obok mojego konta prywatnego, gdyż oferta banku, w którym posiadam konto firmowe nie była w tym zakresie atrakcyjna. Uznałem, że przepuszczę kasę przez konto prywatne, przecież przepisy tego nie zabraniają. Dodam tylko, że rachunek walutowy założyłem w mBanku.