Na początek chciałem przeprosić, że kolejny wpis pojawia się dopiero po tygodniu od poprzedniego. Niestety, jest to wynikiem braku czasu na pewne sprawy. Praca, studia, zajęcia dodatkowe i inne pierdoły sprawiają, że jestem poza domem przez 10-12 godzin, co już jest wystarczającym utrudnieniem, a dochodzi do tego praca magisterska, która sama jakoś nie chce się napisać. W związku z powyższym, wpisy będą się teraz pojawiały nieco rzadziej i mniej regularnie. Mam nadzieję, że zrozumiecie.
Na dowód, że czasu nie marnuję powiem, że mój portfel inwestycyjny (akcyjny prowadzę oddzielnie) zwiększył swoją wartość w październiku o ponad 23%. Głównie wynikało to z dopłat, ale niektóre instrumenty finansowe również dały zarobić. Tak więc mimo pewnych trudności, poruszamy się do przodu :)
Wpisem tym chcę głównie podsumować cykl dotyczący stopów kroczących. Zacząłem o nich pisać mniej więcej w połowie lipca, więc sprawa jest mocno rozciągnięta w czasie, mimo że powstało około 10 wpisów. Omówiłem podstawowe sposoby mechanicznego przesuwania zleceń obronnych, głównie dla technik podążania za trendem. Chcę, żebyście mieli świadomość, że były to jedynie wzorce, szablony które można i należy rozbudowywać, przerabiać i dostosowywać do własnych potrzeb. W końcu nie wszyscy mają identyczne podejście do rynku, tolerancję na straty czy też odpowiednie zasoby kapitałowe, aby zastosować metodę o dużym ryzyku początkowym i odległym zleceniu obronnym. Tak więc traktujcie to jako pewną wskazówkę, w jaką stronę można kombinować.
Drugą ważną uwagą, jest ta, że są to zazwyczaj stopy mechaniczne. Niektóre z nich pozostawiają nieco miejsca na ocenę sytuacji rynkowej, lecz jest to mniejszość. Wynika to głównie z faktu, że skoro już chcemy wykorzystywać jakąś technikę i wiemy, że ona działa, to lepiej jest się jej trzymać. Dopuszczenie elementów dyskrecjonalnych może, szczególnie u początkujących graczy, doprowadzić do rozregulowania całego systemu podejmowania decyzji, co znacząco zmniejsza szanse na powodzenie.
I trzecia uwaga, już prywatnie ode mnie. System prowadzenia stopów musi sprawdzać się głównie wtedy, gdy walory które kupujemy, nie rosną. W chwili, gdy rośnie wszystko, nie jest wcale potrzebny wyrafinowany system kontroli ryzyka. Natomiast gdy rynek się wypłaszcza, stabilnie rosnące spółki zaczynają zakrzywiać się niebezpiecznie, wtedy mają miejsce kluczowe decyzje. Czy jest już pora na wyjście, czy to tylko głębsza korekta... Mechanizmy oceny dyskrecjonalnej mogą zawodzić, a system mechaniczny zawsze udzieli nam odpowiedzi. Oczywiście nie zawsze będzie ona trafna, ale przecież w grze na giełdzie chodzi o to, żeby zyski przeważały nad stratami, a najlepiej żeby przebijały jeszcze to, co możemy zarobić inwestując pasywnie w lokaty i tego typu instrumenty.
Tak więc zachęcam Was do poszukiwania własnych systemów prowadzenia stopów, gdyż z pewnością przełoży się to na odpowiednią gratyfikację finansową. Choć z drugiej strony ostatnio postępuję zgodnie z zasadą KISS i opieram się prawie wyłącznie na price action. I wierzcie mi lub nie, ale analiza położenia szczytów i dołków daje całkiem niezłe wyniki :)