Kupując akcje danej spółki, czerpiemy korzyści ze sposobu, w jaki ona zarabia. A przecież wiemy, że niektóre podmioty działają nie do końca etycznie trując środowisko, wykorzystując pracę nieletnich czy też bezwzględnie wyniszczając konkurencję. Czy myślimy o takich rzeczach podczas dokonywania transakcji?
Pytanie o to zagadnienie zadał mi niedawno czytelnik w jednym komentarzu. I w sumie jest to pytanie bardzo zasadne, przynajmniej z punktu widzenia wielu osób.
Niedawno byłem uczestnikiem podobnej dyskusji w gronie znajomych. Jedna z koleżanek oświadczyła, że nie kupuje ubrań w znanej sieci X, ponieważ są one szyte bodajże w Bangladeszu, przy wykorzystaniu niemal niewolniczej pracy dzieci. Powiedziała natomiast, że dokonuje zakupów w sieci Y, której produkty szyte są w Turcji.
Podobnych przykładów z pewnością znajdziemy wokół siebie więcej. Wiele ze spółek giełdowych, zwłaszcza jeśli wyjdziemy poza warszawski parkiet, stosuje praktyki, które możemy uznać za moralnie wątpliwe, czy wręcz naganne. Wiedząc o nich możemy odpowiednio zmodyfikować nasze działania, aby kupić akcje innego podmiotu.
Wyłania mi się jednak kilka problemów.
Czy wiesz, co kupujesz?
Każdy z nas stara się być świadomym konsumentem, ale jedni skupiają się na tym bardziej, inni mniej. O ile więc skład produktu na etykiecie jesteśmy w stanie łatwo sprawdzić, gorzej wygląda sytuacja z działalnością spółek.
Pewne rzeczy jesteśmy w stanie ustalić, np. wiedząc, gdzie produkowane są ubrania, lecz inne są przed szerszą publicznością głęboko ukryte. Dokładne przeanalizowanie działalności całej spółki lub grupy kapitałowej wymaga wiele pracy i odpowiedniej ilości czasu. Nie zawsze inwestor jest w stanie przeprowadzić na tyle dogłębną analizę, aby znaleźć odpowiedzi na swoje pytania.