poniedziałek, 22 lipca 2024

Ciemne strony uśredniania w górę

Uśrednianie w górę prezentowane jest często jako jedyny sensowny sposób uśredniania. W dzisiejszym tekście postanowiłem pokazać ryzyka takiego podejścia, gdyż jak wszystko na rynku, nie jest ono pozbawione wad.

Na moim blogu i w towarzyszących mu mediach społecznościowych często toczą się dyskusje dotyczące uśredniania. Nie ma co ukrywać, że większość komentujących jest przeciwna uśrednianiu w miarę spadków, wskazując, że jedyny sensowny rodzaj uśredniania to uśrednianie w górę. Dlatego postanowiłem pokazać na konkretnych przykładach, gdzie leżą kluczowe słabości uśredniania w górę.

Cała dyskusja rozpoczęła się po kilku moich tekstach związanych z uśrednianiem w dół, a dokładnie z budowaniem pozycji w miarę pogłębiających się spadków. Przykłady takich tekstów zamieszczam poniżej.

Przeczytaj: Budowanie pozycji metodą VCA

Przeczytaj: Dlaczego i jak od 15 miesięcy kupuję i uśredniam akcje CD Projektu?

Budowanie pozycji w miarę wzrostów

Moje główne założenia dla takiej, a nie innej strategii inwestycyjnej, wskazuję poniżej. Celem jest wykorzystanie spodziewanego, często cyklicznego dołka na dobrej jakościowo spółce, co do której mamy mocne przekonanie, że przystąpi do ponownych wzrostów.

Po pierwsze, dobra spółka. Nie mówimy o podmiotach w problemach, ze słabym bilansem czy obawami o przetrwanie lub długoterminową rentowność. Mówimy o spółkach, które działają na cyklicznych rynkach, gdzie okresy pogorszenia i poprawy koniunktury zdarzają się raz na kilka lat. Jako przykłady można podać deweloperów czy branżę budowlaną. Kluczowa jest tutaj stabilność podmiotu.

Po drugie, dołek. Najczęściej wynika on z pogorszenia wyników, co powinno mieć źródło w okolicznościach zewnętrznych, a nie w samej spółce. Osłabienie koniunktury, nierównowaga pomiędzy popytem na usługi, a cenami komponentów, czy inny problem, który jesteśmy w stanie precyzyjnie zidentyfikować. Przyczyną dołka może oczywiście być również giełdowa bessa, która sprawia, że ceny większości walorów na rynku ulegają obniżeniu.

Po trzecie, perspektywy na poprawę. Aby budować pozycję w ten sposób musimy mieć mocne przekonanie, że cena akcji, po odnotowaniu dołka, powróci do wzrostów. Przekonanie to musi mieć oczywiście merytoryczne podstawy. Albo w historii cykliczności na walorze albo w innych czynnikach, które jesteśmy w stanie jasno wskazać. W przeciwnym wypadku zajmowanie pozycji długiej (czyli kupowanie akcji) mija się z celem.

Jeżeli więc znajdujemy stabilny i pewny walor, którego podstawowy biznes jest zdrowy, ale okresowo trafiła się przecena, akumulujemy jego akcje w miarę spadków. Zaczynamy, kiedy w naszej ocenie jest już tanio i dobieramy więcej akcji po niższych cenach, o ile nie zmienia się nasza fundamentalna ocena sytuacji i nie maleją szanse, że finalnie kurs odbije i ustanowi nowe maksima cenowe.

Główne ryzyka takiego podejścia są dwa. Po pierwsze, jest ryzyko, że błędnie ocenimy kondycję danego waloru. Albo w wyniku naszego błędu w analizie albo też będziemy mieli pecha i okażę się, że fundamenty waloru stoją jednak pod znakiem zapytania. W takiej sytuacji mamy zbudowaną dość dużą pozycję, której szanse na zyski zdecydowanie maleją.

Drugim głównym ryzykiem jest psychologia inwestora. Mamy naturalną niechęć do zamykania stratnych pozycji, więc jest szansa, że niektórzy potraktują strategię "kupię więcej po niższej cenie", jako próbę wybrnięcia z nieudanej transakcji. W takiej sytuacji dokładamy sobie tylko ryzyka i jest szansa, że skończy się to dużą stratą dla portfela.

Na marginesie tylko dodam, że tego rodzaju akumulację rozpatruję w okresach miesięcy i kwartałów, a nie w okresie dni lub tygodni. I zdecydowanie nie na instrumentach lewarowanych. Nie jest to podejście, które może sprawdzić się w tradingu.

poniedziałek, 8 lipca 2024

Zashortowałem Budimex - moją ulubioną spółkę

W minionym tygodniu zająłem krótką pozycję na jednej z moich ulubionych spółek. W zasadzie na ten moment chyba ulubionej. W dzisiejszym tekście chcę pokazać szczegóły tej transakcji, gdyż uważam, że podobne transakcje mogą nam się w niedalekiej przyszłości przydać.

Spółką, na której zająłem pozycję krótką jest Budimex. Kto śledzi mojego bloga od dłuższego czasu wie, że moja relacja z tą spółką sięga przynajmniej 2018 roku, kiedy to skupowałem akcje i budowałem pozycję w miarę pogłębiających się spadków.

Zasady budowania tej pozycji opisałem w jednym z moich popularniejszych tekstów o uśrednianiu:

Przeczytaj: Budowanie pozycji metodą VCA

Jednak w pierwszej połowie 2021 roku kurs akcji Budimexu przekroczył poziom 300 zł, ale nie był w stanie wspinać się wyżej. Dlatego też zdecydowałem się wówczas sprzedać posiadane akcje kasując cały zysk.

Powody takiej decyzji opisałem w tekście z maja 2021.

Przeczytaj: Dlaczego sprzedałem wszystkie akcje Budimexu

Na transakcji tej zarobiłem 137% w trzy lata, co było dość przyjemnym wynikiem. Powyższy tekst zakończyłem następującym sformułowaniem:

Jeżeli okaże się, że miałem rację, będę się cieszył. Jeżeli okaże się, że racji nie miałem, płakał również nie będę. Z pewnością będę dalej śledził biznes i fundamenty Budimexu, gdyż jest to jedna z moich ulubionych spółek na rynku, pod wieloma względami.

Jak widzicie, już wtedy miałem do spółki duży sentyment, nawet mimo sprzedaży akcji.

W oczekiwaniu na duże spadki, które jednak nie nadeszły

W powyższym tekście opisałem powody, dla których moim zdaniem akcje Budimexu były wyceniane zbyt wysoko i dlaczego spodziewałem się korekty. Moim celem było ponowne odkupienie akcji, jeżeli kurs spadłby w okolice 150-180 zł, co zakładało spadek o 40-50% od ceny, po której je sprzedawałem.

poniedziałek, 20 maja 2024

Dlaczego warto jechać na walne zgromadzenie

Sezon walnych zgromadzeń mamy w pełni, ale statystyki pokazują, że na walne nie jeździmy. Kiedy warto jednak wybrać się na doroczne spotkanie ze spółką i co można dzięki temu uzyskać?

W minionym tygodniu byłem na walnym zgromadzeniu spółki z warszawskiego rynku. Jej kurs na przestrzeni ostatnich miesięcy wzrósł o ponad 100%, spółka jest bardzo popularna pośród inwestorów, walne zgromadzenie odbywało się w Warszawie, a dotarło na nie zaledwie trzech inwestorów indywidualnych, licząc już ze mną. Jadąc tam spodziewałem się przynajmniej dwudziestu osób spośród akcjonariatu.

Statystyki od lat potwierdzają moje spostrzeżenia. Na walne zgromadzenia nie jeździmy. Zgodnie z wynikami corocznego Ogólnopolskiego Badania Inwestorów organizowanego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, aż 95% ankietowanych nie jeździ na walne zgromadzenia.

Powyżej widzimy główne powody, dla których na walne nie jeździmy. Głównym wskazywanym powodem jest brak czasu. Druga istotna sprawa to brak wpływu na przebieg, a trzecia to wysokie koszty dojazdu. Specjalnie pomijam tutaj pozycję "brak możliwości udziału online", bo traktuję to nieco jako błąd metodologiczny. Tę odpowiedź traktuję jak sformułowanie "brałbym udział w WZ gdyby odbywało się ono online", a nie jako uzasadnienie, dlaczego nie biorę udziału.

Niemniej trzy główne powody to brak czasu, koszty i brak wpływu na przebieg. I co do zasady ze wszystkimi tymi trzema elementami się zgadzam. Omówię je pokrótce i w drugiej części tekstu przejdę do powodów, dla których warto jednak wybrać się na walne zgromadzenie.

Brak czasu

Walne zgromadzenia odbywają się w (głównie) w formie stacjonarnej, w tygodniu, najczęściej w siedzibie spółki. Co prawda sprawne walne trwa nie więcej niż dwie godziny, ale może się zdarzyć, że głosowanie lub dyskusja się przedłużą, a to z kolei wymagało będzie od nas pozostania nieco dłużej. To "nieco" może równie dobrze oznaczać kilka godzin dłużej.

Co zrozumiałe, osoby pracujące na etacie nie bardzo mogą urwać się na takie walne. Można oczywiście wziąć pół dnia urlopu lub rozegrać to jakimiś nadgodzinami, jeżeli mamy bardziej elastyczny model pracy. Ale pamiętamy przecież, że walne odbywają się w siedzibie spółki, która to siedziba może być zlokalizowana na drugim końcu Polski.

Ja sam, startując z Warszawy, odwiedzę w tym roku dwukrotnie Dolny Śląsk, przynajmniej raz Poznań i raz Gdańsk. Do tego oczywiście dochodzi kilka walnych w Warszawie. W takim wypadku na uczestnictwo w walnym zgromadzeniu trzeba poświęcić cały dzień, a jeżeli mielibyśmy jechać z Przemyśla do Szczecina to nawet jednego dnia może być mało.

A więc posiadając 20 spółek w portfelu i chcąc uczestniczyć w każdym walnym to doliczając również nadzwyczajne WZ może okazać się, że zużyjemy na to cały urlop w pracy. Z tej perspektywy brak uczestnictwa w walnych zgromadzeniach jest w pełni zrozumiały.

Brak wpływu na przebieg

Jesteśmy inwestorami indywidualnymi, a oznacza to, że najczęściej posiadamy relatywnie niewielkie pakiety akcji. Może to być kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych, być może nasz pakiet przekracza milion. W każdym razie rzadko jest to sytuacja, kiedy naszymi głosami możemy przeforsować jakąś uchwałę lub ją zablokować.