środa, 12 lutego 2025

Klucz do inwestycyjnego sukcesu

Jaka jest tajemnica inwestycyjnego sukcesu? Oczywiście na to pytanie nie ma jednej słusznej odpowiedzi, ale może być ich więcej. Dzisiaj chcę zaprezentować podejście, które u mnie sprawdziło się najlepiej.

W styczniu miało miejsce ważne wydarzenie w moim portfelu. Było ono kombinacją uzyskanej stopy zwrotu oraz osiągniętego poziomu wartości portfela. Jeszcze w październiku i listopadzie 2024 roku miałem nadzieję, że wydarzy się to gdzieś na przestrzeni 2025. Tak się składa, że wydarzyło się już w styczniu.

Spisując moje refleksje związane z tym faktem podjąłem próbę zawarcia w jednym zdaniu elementów strategii, które moim zdaniem najmocniej przyczyniły się do osiągnięcia wspomnianego kamienia milowego:

Kupowanie spółek poprawiających zyski, z perspektywą na dalszą poprawę zysków, znajdowane przy umiarkowanej wycenie, trzymane długo w miarę ekspansji mnożników, a sprzedawane dopiero po mocnym sygnale ostrzegawczym, rzutującym na pogorszenie wyników.

Zdanie tasiemiec, ale wydaje się, że bardzo dobrze oddaje to, co chciałem w nim zawrzeć. Oczywiście nie jest to całokształt mojej strategii inwestycyjnej, ale gdybym spojrzał na spółki, która w ostatnich latach najbardziej wpłynęły na uzyskaną stopę zwrotu, byłoby to właśnie powyższe zdanie. Rozbijmy je zatem na komponenty.

Kupowanie spółek poprawiających zyski...

Jak wiemy zyski są tym, co długoterminowo determinuje zachowania cen akcji. Oczywiście mamy zagrania spekulacyjne, mamy grę pod różne scenariusze rynkowe, ale w długim horyzoncie rynek patrzy przede wszystkim na zyski. Ja również nauczyłem się patrzeć na zyski.

Pierwszym i kluczowym filtrem jest zatem znalezienie spółek, które poprawiają zyski. Oznacza to, że spółki w ogóle muszą być zyskowne. Odsiewa nam to nie tylko szeroką rzeszę spółek, które zysków nie generują, ale również takie walory, których zyski w horyzoncie kilku kwartałów stoją w miejscu.

Wspomniana selekcja negatywna, czyli odsiewanie szerokim gestem spółek, które mnie nie interesują, przynosi mi dużo korzyści. Dzięki temu jestem w stanie skupić się wyłącznie na tych podmiotach, w których dostrzegam potencjał. Oczywiście spółki generujące stratę, jeżeli jest perspektywa na zmniejszenie wspomnianej straty, również mogą być świetną inwestycją. Ale nie jest to staw, w którym często łowię.

czwartek, 2 stycznia 2025

GPW należy ponownie znacjonalizować

Dzisiaj postaram się przekonać Was do pomysłu, że GPW należy ponownie znacjonalizować, zdjąć z giełdy, zaprzestać wypłacania dywidend, a całe zyski zainwestować w promocję i rozwój rynku.

Opublikowana niedawno strategia giełdy oraz okres podsumowań 2024 roku, który zakończył się spadkiem na indeksie Wig20, sprzyjają rozmowom o rynku, jego kształcie oraz przyszłości. W tym kontekście wyłania się wątek, nad którym warto się zastanowić, a którego szanse realizacji oceniam na bliskie zeru.


Jak dość powszechnie wiadomo, problemy polskiego rynku kapitałowego nie leżą stricte w giełdzie, ale w jej otoczeniu. Z jednej strony mamy otoczenie regulacyjne, zarówno krajowe, jak i europejskie. Z drugiej strony mamy smutne realia prawne i nadzorcze w wymiarze ścigania nadużyć rynkowych. Z trzeciej strony są globalne przepływy kapitału, coraz bardziej omijające mniejsze rynki. A z czwartej, najważniejszej, jest podejście rządzących do rynku. A konkretnie złe podejście rządzących, przejawiające się zarówno w niskich standardach corporate governance, jak i w braku jakiejkolwiek chęci nadania rynkowi większego znaczenia.


W niedawnym odcinku podcastu Echa Rynku rozmawialiśmy z Michałem Masłowskim o ogłoszonych niedawno strategicznych kierunkach rozwoju, które ogłosiła warszawska Giełda Papierów Wartościowych. I właśnie w trakcie tego nagrania przewinął się wątek, który chciałbym w niniejszym tekście rozwinąć.

Już w strukturze samej strategii widzimy, że jest ona podzielona na dwie części. Jedna dotyczy rynku, tego jak rynek ten miałby wyglądać i działań, które zamierza podjąć GPW, żeby poprawić obecną sytuację. Druga część strategii dotyczy GPW jako spółki, a konkretnie wyników finansowych, które spółka będzie chciała uzyskiwać oraz dywidend, które będzie chciała płacić akcjonariuszom.

poniedziałek, 16 grudnia 2024

Jak uzdrowić rynek New Connect?

Dużo się ostatnio mówi o polskim rynku. Z jednej strony mamy publikację nowej strategii Giełdy Papierów Wartościowych, z drugiej publikację wyników tegorocznego Ogólnopolskiego Badania Inwestorów. Jakich zmian potrzebuje rynek New Connect?

W minionym tygodniu opublikowana została nowa strategia GPW na lata 2025-2027. Całość jest raczej ogólnikowa i zamiast sformułowań "co zrobimy" stworzona została w tonie "do czego będziemy dążyć", czyli więcej okrągłych zdań, a mniej konkretów. Nawet nazwa "Strategiczne kierunki rozwoju GPW" sugeruje już nieco zawartość dokumentu.

Ale nie na samej strategii chciałbym się tu skupić, ale na jej części dotyczącej rynku New Connect, o którym od lat wiadomo, że nie wygląda tak, jak chcielibyśmy, żeby wyglądał. Konkretów o rynku NC znajdziemy niewiele, ale jest mowa o rewitalizacji rynku New Connect oraz o rozszerzeniu Programu Wsparcia Pokrycia Analitycznego o spółki z tego rynku. Można więc mieć oczekiwania, że jakieś działania w stosunku do małego parkietu zostaną podjęte i niniejszy tekst jest głosem w dyskusji o tym rynku.

Podczas niedawnego Forum Finansów opublikowane zostały również wyniki Ogólnopolskiego Badania Inwestorów 2024 organizowanego corocznie przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Z odpowiedzi wynika, że rynek New Connect nadal cieszy się dość dużą popularnością, gdyż obecność na nim zadeklarowało 25% ankietowanych.

To duża wartość, ale nie powinna ona dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że jak wynika z danych GPW, udział inwestorów indywidualnych w obrotach na New Connect od lat utrzymuje się powyżej poziomu 80%.

Z racji niemal zupełnego braku inwestorów zagranicznych i instytucjonalnych na NC, to inwestorzy indywidualni są tu głównymi aktorami. Oprócz oczywiście samych spółek, dla których obecność inwestorów indywidualnych jest niezbędna do zaistnienia na tym rynku. Jednak powyższe dane pokazują (być może) dlaczego tak długo nikomu nie zależało na poważniejszym zajęciem się tym rynkiem. Bo to margines. Jednak z drugiej strony nie zapominajmy, że gdyby nie przejścia z New Connect, niemal zupełnie nie mielibyśmy debiutów na głównym parkiecie.

Najpierw diagnoza problemów

Zanim zaczniemy naprawiać rynek New Connect, wypada zdiagnozować jego główne problemy. A jest ich kilka, z czego niektóre są bardziej wyraźne, inne mniej. 

Niska płynność akcji

Jednym z głównych zarzutów kierowanych w kierunku rynku NC jest niska płynność akcji. Płytki karnet i niewielka liczba zleceń po obu stronach arkusza sprawiają, że zbudowanie pozycji jest trudne, a jej likwidacja, zwłaszcza po publikacji jakichś negatywnych danych, jest jeszcze trudniejsza.

Przykładem tego, jak trudną mamy sytuację jest powyższe zestawienie, które przygotowałem kilka tygodni temu. Widzimy wyraźnie, że ponad 80% spółek notowanych na New Connect ma średniosesyjne obroty na poziomie niższym niż 10 000 zł. A wiedząc z badania OBI, że średni portfel inwestora biorącego udział w ankiecie przekracza już poziom 100 tys. zł, łatwo wyliczyć, że częstą sytuacją jest brak możliwości zajęcia lub likwidacji pozycji w rozsądnym czasie (co dla każdego przypadku może oznaczać inny czas).