Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

poniedziałek, 19 czerwca 2023

Łączenie analizy technicznej i fundamentalnej cz. 1

Łączenie analizy technicznej i fundamentalnej to temat, który nieustannie przyciąga uwagę inwestorów. Dlatego postanowiłem poświęcić mu trochę miejsca na blogu i w kilku tekstach omówić podejście, które ja stosuję i synergie, które widzę na tym polu.

Połączenie techniki i fundamentów to bardzo wdzięczny temat, gdyż każdy w swoim inwestowaniu o niego zahacza. Inwestorzy kierujący się analizą techniczną lubią czasem, zwłaszcza w podejściu długoterminowym, spojrzeć na fundamenty. Z kolei inwestorzy kierujący się analizą fundamentalną, również zerkają na wykres. W końcu na giełdzie nie kupuje się akcji po tyle, ile jest wart biznes, ale po tyle, ile wynosi cena rynkowa. A ta kształtuje się pod wpływem czynników nie tylko fundamentalnych, ale i technicznych.

Ja sam również zaliczam się do inwestorów stosujących i analizę techniczną i fundamentalną. Do 2017 roku posługiwałem się głównie analizą techniczną, ale w pewnym momencie włączyłem do swojego podejścia również analizę fundamentalną i nie żałuję. Obecnie oba te podejścia stosuję równolegle i mogę przyznać im po 40% wagi w moim inwestowaniu. 

Brakujące 20% stanowi połączenie wyczucia i doświadczenia, czyli coś, co można określić mianem rynkowej intuicji. Jest to również istotny element, któremu nauczyłem się z czasem ufać, gdyż w wielu wypadkach mój inwestycyjny nos pokierował mnie w dobrym kierunku. Jest to szczególnie ważne w momentach przełomowych na rynku i moje najlepsze transakcje mają w sobie dość duży komponent intuicji.

W 2022 roku podczas konferencji WallStreet26 poprowadziłem cały wykład poświęcony łączeniu analizy technicznej i fundamentalnej. Ten i kolejne teksty będą oparte częściowo na moich uwagach i spostrzeżeniach z tego wykładu, ale w tekstowej formie mam więcej czasu na poszerzenie niektórych wątków i poświęcenie im większej uwagi. A zatem zaczynamy.

Czy warto łączyć technikę i fundamenty?

Moim zdaniem zdecydowanie warto. Analiza fundamentalna opiera się na znajomości waloru, sytuacji panującej w spółce, tendencji rynkowych w branży i tym podobnych aspektach. Analiza techniczna to ocena wykresu, czyli tego, jak inwestorzy reagują na to co dzieje się w spółce i wokół niej. Połączenie wiedzy z obu zakresów pozwala na zbudowanie zdecydowanie pełniejszego obrazu sytuacji na rynku oraz podejmowanie lepszych, bardziej świadomych decyzji.

Jak regularnie pokazują wyniki Ogólnopolskiego Badania Inwestorów łączenie obu podejść jest bardzo popularne. Pośród większości ankietowanych ma ono największy udział (39%), a pośród inwestorów z portfelami powyżej 1 miliona zł, jest to wciąż 33%, czyli całkiem sporo. Teoretycznie więc nie powinna to być aż tak wielka egzotyka, na co mogłyby wskazywać gorące dyskusje pomiędzy zwolennikami analizy technicznej i fundamentalnej.

Jestem zdania, że czerpanie z obu podejść i równoczesne ich stosowanie jest jedną z supermocy inwestora indywidualnego.

Przeczytaj: Supermoce inwestora długoterminowego

Jednak zanim entuzjastycznie zabierzemy się do poszerzania naszych kompetencji, warto poczynić jeszcze kilka zastrzeżeń.

Czy każda analiza techniczna da się połączyć z fundamentalną?

Analiza fundamentalna skupia się na długim horyzoncie czasowym, bo i w takim ujęciu zmieniają się zazwyczaj fundamenty spółek. Oczywiście mogą zmieniać się one skokowo, na skutek podpisania jakiegoś kontraktu lub istotnego zdarzenia zewnętrznego, ale zazwyczaj na skutki naszej analizy fundamentalnej i jej owoce musimy poczekać przynajmniej kilka kwartałów.

Tymczasem nie wszystkie aspekty analizy technicznej dają się wpasować w takie podejście. Bo jakie znaczenie dla fundamentów ma fakt, że spółka ustanowiła trzydniowe maksimum? Żadne. A że wskaźnik MACD ustanowił jakaś konkretną wartość? Również żadne. A to, że chmura Ichimoku przecięła się ze zniesieniem fali XABC w formacji długonosego motyla? Również żadne.

Piszę nieco prześmiewczo, ale piszę to również świadomie. Aby analiza techniczna mogła się fajnie łączyć z analizą fundamentalną, musi spełniać ona dwa kryteria: być prosta i być długoterminowa.

Jak napisałem wcześniej, krótkoterminowa analiza techniczna nie ma znaczenia dla analizy fundamentalnej. Rynek cały czas jest w ruchu i cały czas realizują się na wykresach jakieś układy cenowe. Jednak musimy oddzielić szum rynkowy od tego, co faktycznie ma znaczenie w dłuższym terminie.

Oczywiście na analizie krótkoterminowej również można zarabiać i sam to zresztą robię. Ale należy odróżnić umiejętność zarabiania 10-15% na krótkoterminowym ruchu w dół, być może powiększonym o dźwignię z certyfikatów Turbo lub kontraktów terminowych, od wpływu tej sytuacji na długoterminowe losy spółki.

A po drugie analiza techniczna, aby fajnie łączyła się z fundamentalną, powinna być prosta. Prosta, czyli opierająca się na samych podstawach tego podejścia, bez komplikowania jej nadmierną ilością wskaźników. Jak powszechnie wiadomo, nie ma idealnego i magicznego wskaźnika technicznego. Siła AT tkwi w prostocie i w fakcie, że pewne rzeczy są na wykresach ewidentne.

Idealnie pokazuje to aktualny wykres spółki CD Projekt, zaprezentowany w ujęciu ostatnich trzech lat. Okolice 147-150 zł stanowią tak wyraźny i potwierdzony poziom techniczny, że siłą rzeczy przyciąga on uwagę inwestorów. I w tym czasie i miejscu przecina się zapewne wiele różnych skomplikowanych narzędzi i średnich, ale z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej sprawdza się na rynku prostota.

Przez prostotę tę rozumiem ograniczenie się do kilku prostych narzędzi: analizy trendów, analizy średnioterminowych wierzchołków i analizy kluczowych wsparć i oporów. Te trzy komponenty jesteśmy w stanie ocenić gołym okiem, bez nanoszenia na wykres jakichkolwiek elementów graficznych. I to właśnie w ich oczywistości tkwi największa siła.

Czy trzeba wybrać, które podejście jest ważniejsze?

W praktyce równoczesnego kierowania się analizą techniczna i fundamentalną nie raz zdarzy się, że otrzymamy w tym samym czasie sprzeczne sygnały. Albo spółka oceniana przez nas wysoko zacznie niespodziewanie pokazywać oznaki słabości, albo też walory, które mające naszym zdaniem potencjał spadkowy, zaczną rosnąć. Czy konieczne będzie rozstrzygnięcie, które z podejść powinno wziąć górę?

Wszystko będzie zależało od konkretnego przypadku. Spójrzmy na zaprezentowany powyżej przykład Budimexu. Kurs spółki wzrósł w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy o 100% i znajduje się obecnie na historycznych maksimach. Co więcej, wskaźnik cena/zysk wynosi aktualnie 15, co z historycznego punktu widzenia plasuje go raczej w górnych zakresach i można dojść do wniosku, że akcje są obecnie dość drogo wyceniane. Na moje oko nieco zbyt drogo.

Można by było potraktować tę sytuację jako okazję do pozbycia się papierów z całkiem przyjemnym zarobkiem. Posiadam akcje Budimexu i mój plan jest taki, że chcę je posiadać przez dłuższy czas (wiele lat). A więc niezależnie od tego, że cena wydaje mi się korzystna do sprzedaży, nie podejmę takiej decyzji. Zadecydowała o tym nie tylko fundamentalna ocena spółki, ale również mój plan na tę transakcję.

A co by się stało, gdyby cena akcji zaczęła spadać, mimo dobrej oceny fundamentalnej? W takiej sytuacji byłaby to okazja do kupna akcji, zwłaszcza jeżeli przecenę uzasadniałyby inne czynniki.

W przeważającej większości przypadków (również z mojej praktyki) dominowała będzie analiza fundamentalna. Analiza techniczna, rozumiana tu jako zauważalne wzrosty lub spadki na wykresie, będzie pełniła rolę pomocniczą. Z jednej strony pozwoli w łatwy sposób ocenić zachowanie spółki na tle branży lub szerokiego rynku, a z drugiej strony może stanowić dobry sygnał ostrzegawczy.

Umiejętna analiza wykresu pozwala działać jak dobry system wczesnego ostrzegania. Oznaki słabości na solidnym walorze powinny być dla nas sygnałem do zdwojenia czujności i dokładniejszego przyjrzenia się spółce. Oznaki siły mogą być zapowiedzią dobrych wieści. Z kolei w szerszym kontekście, oznaki słabości po dłuższych wzrostach (uznawanych przez nas za nadmierne) mogą być okazją do redukcji pozycji. I odwrotnie, oznaki siły do nadmiernych spadkach, każą się zastanowić, czy nie jest to dobry moment do kupna.

Analiza wykresu daje cenny kontekst i posługują się nią również zwolennicy analizy fundamentalnej. W końcu bardzo rzadko trafia się ktoś, kto patrzy na cenę akcji jedynie przez pryzmat jej wartości w modelu wyceny, bez sprawdzenia, jak cena zachowuje się na wykresie.

Trudno opanować jedno, a co dopiero dwa

Wszystko pięknie się prezentuje dopóki nie zaczniemy zastanawiać się nad trudnościami, jakie rodzi próba zastosowania opisywanego dzisiaj podejścia.

Zbudowanie umiejętności długoterminowego zarabiania na giełdzie nie jest prostym zadaniem. Najczęściej osiągamy ten poziom dzięki jednemu z podejść, czy to analizie technicznej czy też fundamentalnej. Opanowanie drugiej metody w stopniu, w którym będzie ona wnosiła wartość do naszego inwestowania wydaje się niemal niemożliwe. A jednak możliwe jest.

Na początku naszej inwestycyjnej drogi wybieramy często kierunek, w którym pójdziemy. Pośród wielu technik analiza fundamentalna i techniczna wybijają się na pierwszy plan. I z różnych względów stawiamy na pierwszym miejscu jedno podejście, rezygnując z drugiego. Może dlatego, że jest zbyt powolne (AF), a może dlatego, że wydaje się zbyt ulotne (AT). A może dlatego, że nie do końca pasuje do naszych planów.

Kiedy po kilku latach stosowania jednego podejścia chcemy poszerzyć horyzonty o inny typ analizy, napotykamy na szereg barier. Pierwsze bariery mamy w głowie. W końcu z jakichś względów zrezygnowaliśmy z podążania jedną ścieżką, więc musimy otworzyć się od nowa na jej poznawanie. Nie jest to proste i wiele osób nie dostrzega potrzeby wychodzenia poza podwórko, które już znają.

Po drugie, istotną barierą jest poziom kompetencji. Zakładam, że jesteśmy już dość obeznani w jednym rodzaju analizy i rozpoczynając przygodę z drugim podejściem, jesteśmy na tym polu nowicjuszami. Musimy popełnić kilka podstawowych błędów, musimy odszukać w ramach szerszego podejścia węższy obszar, z którym zostaniemy na dłużej.

I w końcu następuje trzeci etap, kiedy musimy osiągnąć dwa cele. Po pierwsze, musimy nauczyć się ufać nowemu podejściu i ufać sobie w obszarze stosowania go. Po drugie, musi ono współgrać z naszym podstawowym podejściem, wnosząc do niego wartość dodaną. Te dwa czynniki są niezbędne i to one wieńczą naszą przygodę z rozbudowywaniem swojego inwestycyjnego warsztatu. Tylko w ten sposób uda nam się zbudować szersze spojrzenie na rynek, które będzie wzajemnie komplementarne.

Czy jest to łatwe? Zdecydowanie nie jest. Czy warto? Zdecydowanie warto.

Z mojego doświadczenia powiem, że jest to proces rozłożony w czasie. Nie jest tajemnicą, że ja sam wywodzę się z obszaru analizy technicznej i rozbudowałem swój warsztat o podejście fundamentalne. Nadszedł odpowiedni moment, można powiedzieć, że dojrzałem do tego kroku i dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z tego, jak inwestuję. 

Sam proces uczenia się analizy fundamentalnej zajął mi 2-3 lata i nadal postępuje. Zacząłem od analizy jednej spółki, później drugiej, trzeciej i kolejnej. Przy każdej analizie robiłem notatki i na każdej analizie czegoś się uczyłem. Zapisywałem pytania i starałem się znaleźć na nie odpowiedzi. I tak robię do dzisiaj.

Nie będę w tym miejscu rozwijał tematu mojej nauki analizy fundamentalnej. Może będzie to temat na któryś kolejny tekst. 

W kolejnym artykule z tego cyklu pokażę, jak analiza techniczna pomaga znajdować ciekawe fundamentalnie spółki. Będzie dużo wykresów, ale sądzę, że będziecie zadowoleni.

Jeżeli nie chcecie przegapić następnego tekstu, zapraszam do zapisania się na newsletter i śledzenia social mediów.

1 komentarz:

  1. Dziękuję za wpis. Czekam na kolejne. Chciałabym zacząć stawiać pierwsze kroki w analizie fundamentalnej. Zacząć od jednej spółki i robić kolejne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń