Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

środa, 29 czerwca 2011

Strategia, czyli co?

Jak każda aktywność, również nasze posunięcia na giełdzie powinny być przemyślane. Szczególne znaczenie ma to w przypadku opcji, które musimy przez cały czas mieć pod kontrolą, gdyż chwila nieuwagi może doprowadzić do sytuacji, w której zrealizujemy coś zupełnie innego od naszych planów.

Strategia opcyjna jest zestawem opcji, które posiadamy. Zazwyczaj są to opcje wygasające w tym samym terminie, lecz niekiedy zdarzają się też odleglejsze wygasania. Jak to wszystko ogarnąć? Służy do tego profil wypłaty strategii, który możemy w dość prosty sposób zbudować w przeznaczonym do tego oprogramowaniu. Dzięki niemu wiemy, jak zmieni się nasz stan finansów w zależności od różnych czynników, choć najczęściej spotykaną zmienną jest wartość instrumentu bazowego.

Sam w portfelu posiadam wiele opcji kupionych i sprzedanych z serii wrześniowej i grudniowej. Cały czas mam dylemat, czy starać się je łączyć w jedną strategię, czy też trzymać je tak, jak są obecnie, czyli każda tworząca integralną podstrategię zbudowane pod określone scenariusze zachowania rynku. Niby są one oddzielne, ale w końcu na jednej stracę, na drugiej zyskam, a summa sumarum i tak zostanie to rozliczone, jakbym miał wszystko połączone w jedno.

Trzeba też uważać, żeby nie popaść w sprzeczności, gdyż często zdarza się, że jedna ze strategii ma daną opcję kupioną, a z kolei druga ma daną opcję wystawioną. Niby łączna pozycja wynosi zero, ale z drugiej strony każda z opcji odgrywa jakąś rolę w swojej strategii i to przez ten pryzmat należy je rozpatrywać. Dokonuję też zagrań typowo spekulacyjnych (jak choćby poniedziałkowe kupno call2900 po 17,45pkt do sprzedaży na poziomach 40 pkt), które nie są częścią żadnej dłuższej strategii. Ich również nie liczę do profilu wypłaty strategii, gdyż tylko by go zaburzały.

Może trochę to wszystko skomplikowane, ale chciałbym podkreślić, że trzeba dokładnie wiedzieć co się ma w portfelu oraz dlaczego się to posiada. Chwila nieuwagi przy planowaniu czy wykonywaniu może zupełnie zawalić nasze plany sprawiając, że zbudujemy jakiegoś potworka, z którego może być trudno (lub drogo) się wyplątać.

Profil wypłaty jest podstawowym obrazem naszej strategii. Warto zaznaczyć, że najczęściej spotykamy się z profilem wypłaty przygotowywanym na dzień wygaśnięcia danej serii opcji, czyli będzie on odpowiadał naszym zyskom i stratom tylko wtedy, gdy przetrzymamy tę strategię do wygaśnięcia. Bardziej zaawansowani gracze (pracujący z lepszym oprogramowaniem) posługują się również profilem wypłaty strategii na dany (dowolny) dzień. Dzięki temu wiedzą, jak kształtują się ich zyski w sytuacji zamknięcia całości w danej chwili lub zmieniając parametr czasu (oraz kilka innych) mogą symulować różne scenariusze rynkowe. My pozostaniemy przy profilu na dzień wygaśnięcia opcji, żeby nie komplikować sprawy.
Powyższy wykres przedstawia profil wypłaty strategii zwanej spreadem niedźwiedzia. Niebieska kropkowana linia to nasz główny wykres, natomiast linie błękitna i brązowa przedstawiają części składowe tej strategii. Aby ją zbudować dokonałem kupna opcji put ze strikiem 2900 pkt (brązowy profil) oraz sprzedaży opcji put, ale z niższym strikiem 2800 (profil błękitny). 

Analizując całość od PRAWEJ strony widzimy, że powyżej poziomu 2900, obie opcje przebiegają płasko, a więc i główny profil strategii przebiega płasko. Zmierzając od tego poziomu w lewo (spadek indeksu), opcja kupiona (call 2900) załamuje się do góry. Wobec faktu, że opcja błękitna cały czas przebiega płasko, nasz profil wypłaty podnosi się aż do osiągnięcia punktu 2800, gdzie z kolei błękitna opcja zaczyna spadać. Na lewo od tego miejsca mamy jedną opcję spadającą i jedną rosnącą, co w efekcie sprawia, że nasz łączny profil wypłaty przebiega płasko (opcje wzajemnie się neutralizują).

W dużym uproszczeniu tak właśnie wyglądają podstawy budowania profilu wypłaty. A dzięki temu , że mamy wiele opcji i kilka strików (kilka najbliższych, dalekie od bieżącej ceny są rzadko używane) możemy sobie ten profil wypłaty "załamywać" w różnych miejscach poprzez kupowanie i sprzedawanie poszczególnych opcji. Oczywiście można włączać do strategii te same opcje w różnych ilościach. Wtedy te "krzywe" elementy cechują się różnym stopniem nachylenia.

Mam nadzieję, że poruszanie się po profilu wypłaty strategii opcyjnej jest zrozumiałe. Jest to o tyle ważny element, że jeden rzut oka na taki wykres pozwala od razu ocenić, co to za strategia, gdzie są jej ryzyka oraz jaki scenariusz zakładał autor. Przydatna rzecz :)

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Rodzaje strategii opcyjnych

Można stworzyć wiele klasyfikacji strategii opcyjnych, ze względu na różne kryteria oraz różne elementy używane przy ich budowie. Zastanawiałem się czy taka próba systematyzacji jest potrzebna, ale uznałem, że dobrze jest wiedzieć, po jakim polu się poruszamy.

Pierwszym elementem wyróżniającym jest fakt, czy pozycja jest netto długa, czy też netto krótka. Oznacza to różnicę między ilością opcji kupionych a opcji wystawionych i tak, mamy trzy rodzaje strategii:

- długie netto (long straddle/strangle, long put/call, strip/strap, ratio backspread),
- krótkie netto (short straddle/strangle, short put/call, ratio spread),
- strategie zrównoważone (spready nie-kalendarzowe, motyle, kondory).

W przypadku strategii długich netto, nasze zyski są teoretycznie nieograniczone, a w przypadku strategii netto krótkich z kolei nasze straty są teoretycznie nieograniczone. W praktyce, są one ograniczone od strony spadków, gdyż instrument bazowy nie może spaść niżej niż do zera, a co za tym idzie, nasze straty to różnica między strikiem opcji krótkiej a zerem, mnożona przez właściwy dla opcji mnożnik.

W strategiach zrównoważonych nasze ryzyko jest zawsze ograniczone. Niezależnie od kierunku, w którym instrument bazowy wystrzeli, nasze zyski/straty są zablokowane do pewnego maksymalnego poziomu. 

Istnieją też strategie kombinacyjne, czyli z jednej strony ograniczone, a z drugiej nie lub też mające z jednej strony nieograniczony zysk, a z drugiej nieograniczone ryzyko. Jest to jednak dość szeroka kategoria, więc trudno byłoby tutaj omawiać konkretne przykłady.

Drugim podziałem jest rozróżnienie ze względu na przepływ pieniężny przy otwarciu pozycji, warunkujący również nasze oczekiwania co do zachowania instrumentu bazowego. Wyróżniamy tu dwa rodzaje strategii:

- debit - gdy wartość premii zapłaconych jest większa niż premie otrzymane,
- credit - gdy wartość premii otrzymanych jest większa niż premie zapłacone.

Zastosowanie obu strategii wiąże się z oddziaływaniem czasu na ceny opcji. Zajmując strategie typu credit już na początku otrzymujemy jakąś ilość pieniędzy i naszym celem jest "dowiezienie" takiego stanu do wygaśnięcia serii lub też zamknięcie pozycji za jakiś czas po lepszych cenach, dzięki czemu zainkasujemy część otrzymanych premii. Podejścia credit i debit różnią się diametralnie, gdyż przy strategiach debit potrzebujemy określonego ruchu rynku. Przykładem może być tutaj straddle, gdzie instrument bazowy musi ruszyć się w górę lub w dół o wartość otrzymanych premii, abyśmy cokolwiek zarobili. Czas działa na naszą niekorzyść. Inaczej jest przy strategiach credit, wtedy im mniej się rynek rusza tym lepiej, najlepiej żeby do wygaśnięcia pozostał w miejscu. Oczywiście oba te podejścia różnią się poziomami ryzyka, ale będzie pewnie jeszcze o tym mowa w przyszłości.

Kolejny podział, często stosowany przy omawianiu różnych strategii wiąże się z instrumentami używanymi do ich budowy. Wyróżnia się tu:

- tylko opcje,
- opcje i instrument bazowy,
--> pozycja długa w instrumencie bazowym,
--> pozycja krótka w instrumencie bazowym.

W obecnym etapie na polskim rynku nie ma to większego znaczenia. Zmiany pojawią się wraz z wprowadzeniem opcji na akcje o amerykańskim stylu wykonania.Wtedy też pojawi się nowa jakość przy strategiach opcyjnych, gdyż dojdą nowe zmienne w postaci dywidend, czy też możliwości wcześniejszego wykonania opcji.

Myślę, że na razie te trzy podstawowe podziały wystarczą, żeby ogólnie wprowadzić się w temat. W przyszłych wpisach będziemy poruszali się właśnie po strategiach mieszczących się w powyższych klasyfikacjach.

sobota, 25 czerwca 2011

Podstawy strategii opcyjnych

Tym postem chciałbym zacząć cykl kilku wpisów na temat strategii opcyjnych. W zasadzie ciężko jest jasno stwierdzić, czym są strategie opcyjne i czym różnią się od innych konstrukcji budowanych z wykorzystaniem opcji. W moim nieco intuicyjnym rozumieniu, strategie opcyjne są to działania podejmowane głównie w oparciu o pewien założony przez nas scenariusz rynkowy, ale postrzegane  poprzez profil wypłaty całej strategii. Dlatego też skoncentruję się na profilu wypłaty, jego budowie i przekształcaniu.

Czym zatem nie będę się zajmował? W dużej mierze będą to opcyjne techniki inwestycyjne bazujące na nieco innych aspektach niż profil wypłaty, jak choćby gra na wzrost zmienności lub też pod specyficzne zależności występujące na greckich współczynnikach, o czym pisałem np. tutaj. Oczywiście wiele z tych zagadnień jest ze sobą powiązanych. Niektórzy z graczy opcyjnych po ustawieniu strategii analizują ją dalej tylko za pomocą grek, ale to już inna bajka.

Ustawianie i modyfikowanie strategii opcyjnej przypomina niekiedy zabawę klockami. Mamy kilka rodzajów klocków, każdy w różnych kolorach i w zależności od tego, co chcemy zbudować, sięgamy po poszczególne z nich. W wariancie podstawowym mamy 6 rodzajów klocków:

- kupno opcji kupna (long call)
- sprzedaż opcji kupna (short call)
- kupno opcji sprzedaży (long put)
- sprzedaż opcji sprzedaży (short put)
- kupno kontraktu (long underlying)
- sprzedaż kontraktu (short underlying)

Wariant rozszerzony zawiera jeszcze pozycję długą w ETF-ie, którą można modulować ze względu na mniejsze jednostki możliwe do kupienia, lecz pominę go, aby nie zaciemniać obrazu.

Tak więc gdy mamy już sześć rodzajów klocków, warto przyjrzeć się ich kolorom. Opcje kupna notowane są w ilości 52 kolorów, podobnie opcje sprzedaży. Zważywszy na fakt, że zarówno na opcjach kupna, jak i na opcjach sprzedaży możemy zajmować pozycje długie, jak i krótkie, otrzymujemy 208 kolorów klocków. Dokładając 4 serie kontraktów, każdy do gry w dwie strony, finalnie mamy 216 klocków, z których można budować strategię. A żeby dodać jeszcze trochę smaczku do tego wszystkiego, warto wspomnieć, że ilość klocków nie musi być równa, dlatego też można używać ich w różnych proporcjach. Słaby jestem z matematyki, ale kalkulator permutacji już przy 13 klockach pokazuje ponad 6 miliardów możliwości, a wpisanie wartości 216 kończy się uroczym słowem "infinity" :) Tak więc jeśli spotkacie się ze stwierdzeniem, że opcje dają nieskończone możliwości, teraz już wiecie, że jest to prawda.

Oczywiście realia zmuszają nas do zejście na poziomy nieco bardziej zbliżone do ziemi. Przede wszystkim wiąże się to z bardzo ograniczoną płynnością na odleglejszych seriach. Obecnie na marcowych praktycznie nie ma ruchu, pojawiają się sporadyczne transakcje, na które ciężko się załapać. Dlatego też większość strategii wykorzystuje dwie najpłynniejsze serie, mimo wszystko dające cała masę możliwości.

Na razie to tyle tytułem lekkostrawnego wprowadzenia, w kolejnych wpisach pociągniemy temat.

piątek, 24 czerwca 2011

Kolejne wsparcie

W dniu dzisiejszym Daniel prowadzący swój Pamiętnik Giełdowy zwrócił moją uwagę na spółkę Groclin. W swojej ostatniej aktualizacji zwraca uwagę na kluczowe miejsce, w którym znalazł się wykres spółki, a mianowicie na wsparciu technicznym połączonym ze zniesieniem 50%. Myślę, że warto się zainteresować spółką, ale proponuję zaczekać na jakieś potwierdzenie odwrócenia, gdyż nie oszukując się, trzeba stwierdzić, że ostatnie 1,5 miesiąca wygląda nieciekawie. Dlatego setup wejścia w okolicach 22.00-22.50 zł powinien być ok. Później przesunięcie stopa na breakeven i spokojne oczekiwanie na rozwój wydarzeń.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Znów wsparcia

Nieco ponad miesiąc temu popełniłem wpis dotyczący wsparć na indeksach oraz na niektórych spółkach. Sprawdziło się w połowie, gdyż miałem rację co do Wig20 oraz Kopexu, a pomyliłem się co do S&P500 oraz BPH. Jednak nic złego się nie stało, gdyż na naszym indeksie zająłem całkiem fajną pozycję na opcjach, na BPH szybko uciekłem po przełamaniu wsparcia, a na Kopexie zwiększyłem zaangażowanie, dzięki czemu zaliczyłem ten kilkunastoprocentowy rajd w górę.

W chwili obecnej znów będę poszukiwał wsparć, gdyż w mojej ocenie, co często powtarzam, jest to najlepsza okazja do zajmowania pozycji w trendzie wzrostowym. I nie ma co mówić, że Grecja, że USA, technicznie wykresy nie wyglądają źle.
Zaczynając od indeksu S&P500 można stosunkowo łatwo stwierdzić, że znalazł się na dość kluczowym wsparciu. Trudno jest powiedzieć, czy odbicie nastąpi już jutro, czy też będziemy mieli jeszcze jeden mini-swing spadkowy przed wybiciem. W każdym razie "czuję", że trochę za długo już spadamy i przydałby się jakiś ruch w górę. Czy będzie to tylko przystanek przed dalszymi spadkami, czy też atak na nowe szczyty, zobaczymy.
Na naszym podwórku sytuacja jest jeszcze stosunkowo młoda. Mamy trochę miejsca do wsparcia, jak również oscylator stochastyczny nie zszedł jeszcze poniżej poziomu 20. Czy ewentualne odbicie w USA będzie w stanie pociągnąć nasz rynek w górę? Trudno powiedzieć, choć patrząc na siłę Wig20 w porównaniu do amerykańskiego odpowiednika, mam nadzieję, że tak.

I znów, żeby nie było, że tylko piszę mini-analizy, a nie gram pod nie, opiszę co dziś zrobiłem oraz co zrobię w najbliższych dniach. Przede wszystkim sprzedałem dwie kolejne opcje put ze strikiem 2800. Zrobiłem to licząc na siłę wsparcia, jak również mając na uwadze układ swingów. Poza tym, sprzedana opcja jest instrumentem, któremu sprzyja czas, więc nie ma dla mnie wielkiego znaczenia, czy wybicie nastąpi jutro, czy za tydzień. Ostatecznie może sobie trochę poszorować po wsparciu :) Pozycję traktuję na razie krótkoterminowo, czyli planuję zamknięcie na wyższych poziomach. Jeśli ten scenariusz się zrealizuje, ponownie przeprowadzę analizę pod kątem pozostawienia pozycji otwartej do wygaśnięcia.

Drugim krokiem jest kupno poprzez IKE jednostek ETF-a na S&P500 w oparciu o scenariusz odbicia od wsparcia. Zakładam, że będziemy mieli w najbliższym czasie podciągnięcie w górę, więc warto zaryzykować na ciasnym stopie, żeby wyjąć z rynku trochę forsy. Czy wejdę jutro, czy też poczekam na potwierdzenie zmiany kierunku, jeszcze nie wiem, prawdopodobnie przemyślę temat po 22, gdy będzie znana świeczka z dzisiaj.

Zachęcam Was do poszukiwania takich zwrotnych momentów na rynku. Swingi są dobrą okazją do poszukiwania krótkoterminowych przesileń. A gdy ma to miejsce w znaczącym technicznie rejonie - okazja do zarobku bardzo przyjemna.

Na marginesie dodaję, że powyżej przedstawiłem jedynie moje opinie. Każdy inwestuje za siebie, pamiętajcie o tym.

sobota, 18 czerwca 2011

Podsumowanie półrocza

Jak zapewne zauważyliście, raczej nie zaliczam się do tej grupy blogerów, którzy prowadzą swój portfel publicznie. Czasem robię jakieś wzmianki dotyczące jego zawartości, ale dzieje się tak przy okazji prezentacji określonych technik inwestycyjnych. Tym razem postanowiłem podzielić się krótkim podsumowaniem moich półrocznych osiągnięć na polu inwestycji, głównie dlatego, że jestem w stanie sporządzić takie zestawienie. Wcześniej nie prowadziłem niezbędnych statystyk, więc wszystko liczyłem z dużym marginesem błędu.

Moim głównym i największym portfelem jest konto maklerskie w zwykłym DM. Prowadzę na nim większość operacji, w tym na derywatach (bo IKE tego nie umożliwia). Dzięki temu, że wygasły już opcje czerwcowe, mogłem dziś rano policzyć stopę zwrotu oraz przeanalizować trochę krzywą kapitału. Handel opcjami ma tę specyfikę, że przy wystawianiu opcji najpierw dostajemy premię, która tylko wirtualnie należy do nas. Dlatego też w liczeniu stopy zwrotu nie uwzględniam premii otrzymanych (bo jestem głównie wystawcą opcji na rynku). Po prostu koryguję wartość portfela o saldo premii, dzięki czemu wiem, co mam w kieszeni. Jeśli premie te zostaną w całości u mnie (na co liczę), uwzględnię je po prostu przy następnym zestawieniu. Oto moja krzywa kapitału z tego portfela:
Od razu zaznaczam, że skala nie pokazuje zera, nie było tak pięknie, żebym powiększył mój portfel n-krotnie :) Poza tym uciąłem wartości, gdyż nie mają one znaczenia. Interesuje mnie stopa zwrotu, niezależnie od tego, czy będzie to 5 tys, czy 100 tys.


EDIT => Zgodnie z pierwszą sugestią, wyrzuciłem stary wykres i zastąpiłem go procentowym.

Jak widzicie, tendencja jest całkiem pozytywna. Wartość portfela pnie się w górę. Ten ostatni wielki spadek stworzyłem sztucznie, odcinając premie, które otrzymałem za wystawienie opcji. Tak więc ostatnia kropka pokazuje, ile realnie jest moich pieniędzy, a aktualną wartość portfela (z uwzględnieniem otrzymanych premii) pokazuje kropka przedostatnia. Na marginesie dodam, że te premie stanowią aktualnie ok. 18% wartości portfela.

Moja stopa zwrotu z tego rachunku maklerskiego, liczona od 17 grudnia 2010 do 17 czerwca 2011 wynosi 14,52%. Trudno jest powiedzieć, czy to dużo, czy mało, największe obsunięcie kapitału wyniosło 9,27% (8 lutego-17 marca). Jeśli tendencja się utrzyma w drugim półroczu, rok ten zakończę z zyskiem ponad 31%, co będzie dla mnie optymalnym wynikiem. Moim celem inwestycyjnym jest podwajanie się co trzy lata, a to z kolei wymaga rocznej stopy zwrotu rzędu 26% netto, czyli około 32% brutto (bo przecież jest od tego 19% podatek). Dlatego też jestem zadowolony z tego wyniku i trafia on mniej więcej w moje cele.

Kiedyś wspomniałem, że liczę też wartość innego portfela, czyli wszystkich moich rachunków maklerskich (zwykły, IKE i forex). Warto rzucić okiem, jak wygląda to drugie zestawienie.
Tutaj nie dodawałem już spadku na końcu obrazującego otrzymane, ale jeszcze "niepewne" premie. W tym wypadku statystyki prowadzę tygodniowo i jak widzicie pierwsze dane mam z 14 stycznia, co w znaczący sposób wpłynęło na stopę zwrotu, gdyż na przełomie 2010/2011 miałem trochę zysków, które podniosły mi strasznie podstawę do liczenia stopy zwrotu. A wyniosła ona 7,83% za te 5 miesięcy, co przełożone na cały rok daje 19,83%. W skład zestawienia wchodzi IKE, przez co liczenie stopy netto i brutto staje się nieco skomplikowane, więc odpuszczę.

Tytułem krótkiego komentarza dodam, że z dotychczasowych wyników jestem zadowolony. Może d*** nie urywają, ale myślę, że uda mi się osiągać te 26% netto rocznie, dzięki czemu będę się podwajał co 3 lata. Dodatkowo zwracam Waszą uwagę, że duże skoki kapitału i większe zyski pojawiły się w marcu, kiedy to zacząłem bawić się opcjami. Od tej chwili trafiają się na wykresach skokowe zmiany, które mogą nieco dziwić. To są właśnie otrzymywane i płacone premie.

Na marginesie dodam, że nie planuję opijać zysków, kasa zostaje na kontach i pracuje dalej :)

wtorek, 14 czerwca 2011

2 + 2 = $$$ - suplement

Rozwijając nieco wpis z ostatnich dni chciałbym dodać kilka uwag rozszerzających, wyjaśniając czym różni się ta strategia od klasycznego naked put, o którym często możemy przeczytać w podręcznikach dotyczących opcji.

Pierwszą podstawową różnicą jest to, że wystawiamy opcje będące ATM lub lekko OTM, natomiast zazwyczaj spotykaną techniką jest wystawianie opcji będących dalej lub daleko OTM. W ten sposób otrzymujemy większe premie za wystawione opcje, ale i nasze ryzyko jest większe, gdyż stosunkowo niewielki spadek rynku może wpędzić nas w straty. Jak to się kształtuje w odniesieniu do cen opcji? Oto dzisiejsze notowania serii wrześniowej w trakcie sesji:

- put 2900 - 119,38
- put 2800 - 67,25
- put 2700 - 36,45
- put 2600 - 20,95
- put 2500 - 11,29

Sami widzicie, że tę samą premię skasujecie sprzedając jednego puta 2800, co sprzedając trzy opcje put ze strikiem 2600. 

Inkasujemy więc znacznie więcej pieniędzy, co nas niewątpliwie cieszy. Z drugiej jednak strony ponosimy znaczne ryzyko, gdyż cena wykonania jest blisko. I tu zastosowanie ma nasz setup wejścia, czyli dołek korekty badany oscylatorem. Zakładamy, że jeśli trend się utrzyma, to w niedalekiej przyszłości cena nie wróci już w te rejony. Oczywiście ryzyko istnieje, ale z obserwacji oscylatora i indeksu można wysnuć wniosek, ze jednak niepowodzenia są rzadkie.

Przechodząc na nieco inny aspekt tej strategii, warto też wspomnieć, że nie zawsze musimy zarabiać za pomocą strategii naked put. W zasadzie możemy tu stosować wszystkie prowzrostowe strategie typu credit (gdy za sprzedane opcje otrzymujemy więcej niż płacimy za opcje kupione). Dlatego też poniżej wrzucam kilka luźnych propozycji z profilami wypłaty. 

Bull call spread
-kupno call 2800
-sprzedaż call 2900


Bull put spread
-kupno put 2800
-sprzedaż put 2900

Bull put ladder
-kupno put 3000
-sprzedaż put 2900
-sprzedaż put 2800
Ta ostatnia strategia zakłada ograniczony ruch w górę, więc nie liczymy na super wzrosty, ale na wzrosty nie przekraczające poziomu 3000 w dniu wygaśnięcia. O strategiach będę dużo jeszcze pisał w przyszłości.

Kolejną fajną sprawą w przypadku prezentowanego podejścia jest fakt, że czas zawsze działa na naszą korzyść. Dlatego też nie musimy mieć wzrostów już w tej chwili. Możemy poczekać. Z drugiej strony nie musimy trzymać opcji do wygaśnięcia. Możemy przecież sprzedać opcje i obserwować rynek. Jeśli dojdziemy za jakiś czas do wniosku, że sytuacja wygląda nieciekawie, możemy w każdej chwili zamknąć naszą pozycję i są duże szanse na to, że osiągniemy zysk w wyniku efektu time decay.

Staram się, żeby opisywane przeze mnie techniki inwestycyjne miały jakieś zakotwiczenie w rzeczywistości, dlatego też opiszę moje dwie transakcje na serii wrześniowej.
Dokonałem dwóch transakcji, pierwszej w dniach 18-19 maja (strzałka pokazuje 19), a drugiej 25 maja. Za pierwszym razem wystawiłem dwie opcje put ze strikiem 2700, z czego otrzymałem ponad 1300 zł premii. Za drugim razem sprzedałem straddle zabezpieczonego z jednej strony, czyli sprzedałem call i put 2800, czyli będące wówczas ATM, oraz nabyłem opcję call 2900. Łącznie z drugiej transakcji otrzymałem około 1400 zł premii. Oto, jak kształtuje się profil wypłaty połączonej strategii liczony na dzień wykonania opcji:
Maksymalny poziom zysku osiągam w punkcie 2800, gdzie zysk wynosi 2740 zł. Jeśli zamknięcie wypadnie powyżej poziomu 2900, mój zysk to 1740 zł. Patrząc w lewą stronę, straty zacznę ponosić, gdy 16 września 2011 roku indeks wig20 znajdzie się poniżej poziomu 2642 pkt i straty będą narastały w tempie 30 złotych na każdy punkt w dół. Nie uwzględniam tu prowizji, które obecnie wynoszą 45 zł.

Jak więc widzicie, jest to strategia typu credit (otrzymałem więcej premii niż zapłaciłem), dzięki czemu każdy dzień sprawia, że mogę zamknąć tę pozycję z jakimś zyskiem. Odwołując się do uwag, które poczyniłem nieco wyżej, warto się zastanowić, czy trzeba to wszystko trzymać do wygaśnięcia. Oczywiście nie! Jeśli warunki będą sprzyjały, jak najbardziej można, ale wcale nie trzeba. Strategia ta nie ma nawet miesiąca, ale upływ czasu połączony z faktem, że indeks w tym czasie ruszył w górę z okolic 2820-2830 (gdzie otwierałem pozycje) sprawiają, że gdybym zamknął wszystko w tej chwili, mój zysk wyniósłby około 700-800 złotych. Tak więc wcale nie trzeba czekać z tym wszystkim do wygaśnięcia i można traktować strategie typu credit jako zagranie typowo spekulacyjne, pod ruchy swingowe. Już po miesiącu od otwarcia osiągnąłem pułap 40-50% spodziewanego przeze mnie zysku.

Taki zysk kusi, żeby go skasować, prawda? Ale magia strategii opcyjnych kryje się w ich przekształcaniu. A przekształcanie smakuje najlepiej, gdy pozwala ono zupełnie odciąć ryzyko w danej transakcji. Co można z tym ryzykiem zrobić? Patrząc na profil wypłaty widzimy, że ryzyko czai się po lewej stronie, w okolicach 2600-2700 punktów. Chcąc temu zaradzić należałoby kupić 3 opcje put (gdyż po lewej stronie mamy trzy krótkie opcje, które trzeba zneutralizować pozycjami długimi). Po dodaniu do strategii nabycia trzech opcji put 2700, otrzymujemy taki oto profil wypłaty:
Jak więc widzicie na prawej skali, już w tej chwili mogę sobie całkowicie wyeliminować ryzyko i do tego zabezpieczyć zysk na poziomie około 600 zł. W przedziale 2700-2900 zysk jest większy, osiągając w kulminacyjnym momencie 1600 zł. 

W tym właśnie tkwi prawdziwa frajda przy opcjach. Można zawalczyć ze strategią, która sama w sobie wygląda ciekawie, a jeśli rynek pójdzie w naszą stronę można się przekształcić eliminując ryzyko i do tego zagwarantować całkiem przyjemne zyski. 

Następny wpis poświęcę podsumowaniu pierwszego półrocza (wygasną opcje czerwcowe), a dalej będziemy się już wdrażali w strategie opcyjne, co z pewnością zajmie nam dłuższą chwilę.

czwartek, 9 czerwca 2011

Trochę geometrii

Wrzucam obrazki wczorajszego S&P500 do samodzielnej analizy. Osoby, które nie wiedzą o co chodzi zachęcam do poszukania w tagach po lewej na dole hasła "fibonacci" :)

Edukacja opcyjna

Krótka notka, żeby nie przegapić => LINK

środa, 8 czerwca 2011

2 + 2 = $$$

Czasem gra na giełdzie jest naprawdę fajnym zajęciem. Myjesz sobie spokojnie zęby, a przez głowę przemykają swobodnie różne tematy. Nagle do głowy wpada jeden pomysł, łączysz go z drugim i w efekcie wychodzi całkiem ciekawy pomysł na zarabianie pieniędzy. Mnie trafiło to wczoraj, właśnie przy myciu zębów :)

Najlepszym momentem do zajmowania pozycji w trwającym trendzie jest w mojej ocenie korekta, o czym pisałem wielokrotnie. Rynek rośnie, po czym spada nieco w dół. Zakładamy, że będzie miał miejsce ruch powrotny do głównej tendencji. Żeby ten ruch wykorzystać, zajmujemy długą pozycję na instrumencie lub derywacie na nim opartym. Proste, prawda?

Z drugiej strony, mówi się często, że oscylatory źle sprawdzają się w trendach, i że jest to raczej narzędzie do gry w konsolidacjach. Po wizualnej inspekcji wykresu wig20 stwierdzam, że oscylator w trendzie również może się przydać. Ja postanowiłem go wykorzystać właśnie do sygnalizowania dołków. Tak więc ustalamy kierunek trendu (narzędziami AT lub "na oko"), a następnie czekamy na ruchy oscylatora. Jeśli w trendzie wzrostowym oscylator stochastyczny (bo takiego używam) schodzi poniżej 20 jest to nasza okazja, podobnie gdy w trakcie spadków wznosi się powyżej poziomu 80. To są nasze punkty wejścia. 

Pozostaje nam zdecydować, jak takie sytuacje wykorzystać. Jeśli zajmujemy pozycję długą, rynek musi wzrosnąć, żebyśmy osiągnęli zysk. Ale są instrumenty, które wzrostów nie potrzebują, a są to opcje. Sprzedając opcję put zarabiamy, gdy rynek:
- mocno wzrośnie, 
- trochę wzrośnie, 
- nie zmieni się,
- trochę spadnie.
Strata powstaje tylko wtedy, gdy rynek mocno spadnie, przez co rozumiem spadek poniżej poziomu równego strikowi sprzedanej opcji pomniejszonego o otrzymaną premię. Tak więc zarabiamy w 4 przypadkach na 5.

Myślę, że założenia systemu są już jasne (dla rynku byka):
- ustal kierunek trendu,
- zaczekaj aż oscylator spadnie poniżej poziomu 20,
- sprzedaj opcję put będącą ATM lub pierwszą OTM,
- przetrzymaj do wygaśnięcia.
Powyżej wrzuciłem wykres z hipotetycznego przebiegu tej strategii w ciągu trwającej hossy. Czerwone strzałki na głównym wykresie oznaczają zajęcie krótkiej pozycji na opcjach put w chwili, gdy oscylator stochastyczny jest wyprzedany, co z kolei zaznaczyłem na wykresie oscylatora. Długość strzałek jest różna, gdyż pociągnąłem je do czasu wygasania najpłynniejszej serii opcji. Jeśli do tej chwili pozostało bardzo mało czasu (2-3 tyg.), przedłużałem strzałki do następnego wygasania, co równało się zajęciu pozycji na dalszej serii opcji.

Widzimy, że we wszystkich zaprezentowanych przypadkach, a było ich 11, indeks w dniu wiedźm znajdował się powyżej strzałki, co oznacza, że za każdym razem całość otrzymanej premii lądowała w naszych kieszeniach. Najbliżej porażki były transakcje rozpoczynające się w styczniu i maju 2010 roku, gdzie mieliśmy do czynienia z większymi spadkami/korektami.

I teraz czas na detale. Po pierwsze, rysowałem strzałkę już od chwili, gdy po raz pierwszy przebijany był w dół poziom 20 na oscylatorze. Zakładałem, że do czasu wygasania korekta się zakończy, ale wcale nie musiało tak być. Poza tym, co bardziej cierpliwe osoby mogłyby zaczekać na sygnał wybicia w górę. Ja tego unikałem, gdyż wtedy opcje byłyby sprzedawane już po znacznie gorszych cenach.

Kolejna sprawa to właśnie dobór opcji. Dlatego wybrałem sprzedaż puta zamiast kupna calla, żeby czas był po naszej stronie. Zarabiamy więc nawet wtedy, gdy indeks szoruje po wsparciu nie wybijając się w górę. Dla nas wystarczy, że nie pójdzie mocno w dół, czas zrobi resztę.

Inną sprawą jest strategia ucieczki z takiej transakcji. W przypadku sprzedaży opcji bywa to mocno problematyczne. Zawsze możemy dosprzedać więcej opcji z niższym strikiem, jeśli sądzimy, że "już bardziej rynek nie spadnie". Alternatywą jest sprzedaż kontraktu i zabawa z deltą, która w miarę przybliżania się do wygasania będzie coraz trudniejsza.

No i w końcu pozostaje fakt, że stosując ciągle tę strategię, w końcu natniemy się na odwrócenie trendu, gdzie będziemy musieli się przekształcać lub ponieść stratę. Na szczęście trend daje wiele okazji dla tego niby systemu, a odwrócenia są rzadkie.

Myślę, że technika ta jest prosta i zrozumiała. W końcu tak to już jest z trendem, że kolejny dołek jest wyższy od poprzedniego, więc teoretycznie rynek nie powinien już wracać do poziomu, w którym sprzedawaliśmy nasze opcje.

Zachęcam Was do porównania wykresu indeksu z przebiegiem oscylatora stochastycznego, gdyż równie dobrze sprawdzała się ta metoda w trakcie trendu spadkowego. Może nawet lepiej z racji wysokiej zmienności, dzięki czemu otrzymywane premie były wyższe. 

Tak więc widzicie, że nawet myjąc zęby można przekształcić podręcznikowego naked put w coś z odrobiną finezji :)

niedziela, 5 czerwca 2011

Chętnie zapłacę

Chętnie zapłacę za porządny magazyn dotyczący tradingu na instrumentach pochodnych, akcjach oraz surowcach. Jestem w stanie przeznaczyć na ten cel do kilkudziesięciu złotych miesięcznie, powiedzmy 50-70 zł. Niestety, w chwili obecnej nie znajduję na polskim podwórku oferty godnej zainwestowania tych pieniędzy, natomiast oferta stwarzana przez wydawców zza oceanu jest dość kosztowna. Co zrobić?

W mojej ocenie gra na giełdzie jest procesem ciągłego doskonalenia się i poszerzania własnych umiejętności. Dlatego też nieustannie szperam w Internecie w poszukiwaniu ciekawych materiałów, które mogą nieco rozwinąć moją wiedzę i umiejętności. Niestety, od pewnego czasu mam wrażenie, że doszedłem do ściany. Obejrzałem już setki filmów na YouTube traktujących o technikach tradingowych, przeczytałem sporo darmowych materiałów, jak również zapoznałem się z treścią licznych książek. W chwili obecnej, ciężko jest mi natrafić na coś nowego lub odkrywczego. 

Moja przygoda z giełdą jest zdecydowanie zbyt krótka, żebym mógł pamiętać Profesjonalnego Inwestora, miesięcznik ukazujący się na przełomie lat 1999-2001. Kiedy przeglądałem swojego czasu jego egzemplarze (nieliczne dostępne w Bibliotece Narodowej), doszedłem do wniosku, że właśnie czegoś takiego potrzebuję. Dla osób, które nie miały okazji zapoznać się z treścią PI, podaję LINK, gdzie można pobrać kilka artykułów. Nie ingeruję w kwestie praw do ich zamieszczenia. Na allegro dostępnych jest aktualnie 7 numerów w wersji papierowej.

Do dziś nie spotkałem się z podobnym czasopismem na naszym rynku i uważam PI za coś unikalnego. Redaktor naczelny tego miesięcznika, Grzegorz Zalewski, twierdzi, że obecnie można samemu sobie skomponować substytut takiego magazynu w postaci blogów finansowych, dostępnych w sieci. Jest w tym sporo racji, lecz mimo wszystko materiały dostępne na blogach pisane są zazwyczaj dla odbiorców nieprofesjonalnych. Wpisy zrozumiałe jedynie dla nielicznych powodują odpływ czytelnika masowego, który klika w reklamy, więc bloger często idzie na kompromis. 

Co więc zrobić, jak wybrnąć z problemu braku profesjonalnej literatury? Pewnym rozwiązaniem jest poszukiwanie e-magazynów. Chyba najbardziej utkwił mi w pamięci Equity Magazine, który ukazuje się od jakiegoś czasu i który porusza liczne kwestie dotyczące oszczędzania i inwestowania. Mimo niewątpliwych zalet (jest za free), nie jest to magazyn typowo traderski, a takowego poszukuję.

Z darmowych propozycji, ciekawym magazynem był FOT, czyli Futures & Options Trader, który ukazywał się do maja zeszłego roku. Koncentrował się on na rynkach surowców i towarów, kontraktów terminowych oraz opcji, a także dość ciekawie prezentował techniki tradingowe. Na szczęście udało mi się gdzieś wyszperać 30-40 ostatnich numerów tego miesięcznika. Niestety, dziś serwer ten jest zamknięty.

Pozostaje więc rozważenie płatnych propozycji. Chyba najciekawszą z nich, jest Active Trader, który pochodzi z tego samego źródła, co FOT (tamten był tylko darmowym dodatkiem i wabikiem). Przeglądając przykładowe magazyny dochodzę do wniosku, że coś takiego właśnie by mi się przydało. Subskrypcja na 24 miesiące kosztuje 160$, co w przeliczeniu daje koszt numeru na poziomie 18 zł (160/24 * 2,70 za dolara). Mieści się do w moich możliwościach finansowych. 

Typowo opcyjnym magazynem, który biorę pod uwagę jest Expiring Monthly, który poświęcony jest tylko opcjom. Jego roczna subskrypcja kosztuje 99$, co w przeliczeniu na numer daje nieco ponad 22 zł. Magazyn ukazuje się od końca 2010 roku, lecz niestety nie ma możliwości pobrania sampla. Z tego względu mocno zastanawiam się, czy warto kupować kota w worku.

Kolejna pozycja, od której w zasadzie powinienem zacząć, jest to Technical Analysis of STOCKS & COMMODITIES. Magazyn ukazuje się od wielu lat i jest znany również wśród polskich traderów. Tutaj możecie zapoznać się z kilkoma artykułami z tego periodyku. Subskrypcja elektroniczna kosztuje 50$ za rok lub też 163$ za 5 lat, co odpowiednio plasuje koszt numeru na poziomie 11,25 zł oraz 7,33 zł.

Poza kupowaniem subskrypcji, jest też możliwość zamawiania poszczególnych artykułów z numeru. Zazwyczaj kosztuje to ok. 3$ za artykuł, co w przeliczeniu daje 8 zł, a więc porównując z kosztami długoterminowych prenumerat, jest to stosunkowo droga impreza.

Tak więc w chwili obecnej stoję przed dylematem. Czy pozostać przy darmowych propozycjach oferowanych przez blogerów, czy też kupować prenumeraty zagraniczne. Ewentualnie można czekać, aż pojawi się coś u nas, ale jakoś przez ostatnie 10 lat nikt nie wykazał się taką inicjatywą (oprócz PI i Akcjonariusza wydawanego przez SII, ale ten ostatni mi nie leży). Kupno wszystkich trzech opisanych wyżej magazynów (AT na 2 lata, EM na rok oraz TASC na 5 lat) wiąże się z jednorazowym wydatkiem w kwocie ok. 1200 zł, co w przez pierwszy rok daje miesięczny wydatek na poziomie niecałych 50 zł (18 + 22 + 7,33).

A może Wy macie jakieś ciekawe propozycje na rozszerzanie własnych kompetencji? Znacie jakiś warty uwagi, darmowy lub nie, magazyn, którym warto się zainteresować? A może ktoś już prenumeruje wspomniane wyżej czasopisma i jest w stanie coś polecić/odradzić? Pomóżcie głodnemu wiedzy...

środa, 1 czerwca 2011

Okiem technika

W przypadku początkujących inwestorów chcących posługiwać się analizą techniczną, często formułowane jest ostrzeżenie, aby unikali podejmowania decyzji w oparciu o "wydaje mi się", gdyż oko początkującego zdecydowanie różni się od oceny i osądu gracza wykorzystującego AT, który ma już za sobą lata doświadczenia.

Często odzywają się do mnie gracze wirtualni lub realni, którzy proszą o rzut oka na wykres danej spółki. I niestety, w dużej części tych przypadków jest to spółka, której nigdy bym nie kupił, co wynika właśnie z wyglądu jej wykresu, jak również z moich preferencji z tym związanych. 

Nie wiem, czy mogę już uznać siebie za technika, który "widzi", lecz chciałbym w niniejszym wpisie przedstawić kilka przykładowych wykresów, o których już na pierwszy rzut oka mogę powiedzieć, że obrazowanego przez nie waloru z pewnością bym nie kupił. Po prostu wykres mówi mi o spółce tyle, że nie muszę się zastanawiać nad formacjami i innymi zagadnieniami, po prostu nawet nie przeprowadzam dalszej analizy tej spółki.

Spółka COMP jest przykładem waloru o bardzo niskiej płynności. Odzwierciedla się to na wykresie w kształcie świec, nawet nie trzeba zerkać na wolumen. Długie cienie nie symbolizują tutaj układów wykorzystywanych w japońskiej analizie wykresów, ale stanowią jedynie odzwierciedlenie większych zleceń, które trafiły na brak płynności lub też pokazują szerokość spreadu w arkuszu. Kiedyś już miałem okazję wpakować się w mało płynną spółkę i od czasu, gdy mój stop loss spowodował spadek cen o ponad 4% staram się unikać takich walorów. 

YAWAL z kolei pokazuje znaczenie wykresu w szerszej perspektywie niż miesiąc lub dwa. Wiele osób byłoby skłonnych zainwestować w tę spółkę w oparciu o analizę typu "tyle spadało to teraz będzie rosło. Odbicie to potwierdza". Faktycznie, 8% wzrostów w czasie ostatniej sesji może robić wrażenie, lecz należy to skonfrontować z historią notowań, a ta pokazuje nam wielkie spadki w ciągu ostatniego roku. Dlatego też byłbym tu bardzo sceptyczny wobec zamiarów kupna tej spółki i raczej odczytałbym te wzrosty, jako "podskok zdechłego kota", po którym nastąpią dalsze spadki. Ten obraz wykresu przekreśla rozważanie kupna tych akcji.

TRITON to z kolei spółka, na której nic się nie dzieje. Niby wzrosła w pierwszym kwartale 2009 roku, ale poza tym nie uczestniczyła w trwającej obecnie hossie. Na propozycję kupna takiego waloru reaguję pytaniem "po co?". Licząc na wybicie, które może się zdarzyć, a może się nie zdarzyć? Tak długi ruch boczny sprawia, iż technicznie spółka wygląda bardzo nieciekawie. Tym bardziej, że nie jest to ruch swingowy między dwoma wyraźnymi poziomami technicznymi, lecz takie boczne nie-wiadomo-co.

Poljadło jest przykładem spółki, której się, delikatnie mówiąc, nie wiedzie. Dlatego też nie zajmuję się podmiotami, które spadają tak długo i tak znacznie. Ten kształt wykresu mówi mi, że walka z takim trendem po prostu się nie opłaca. Do tego koszyka można wrzucić również Bioton, czy Petrolinvest, choć ten ostatni wykres robi się interesujący (trójkąt). Na marginesie, dla początkujących techników, proponuję w ramach ćwiczenia sprawdzić, ile razy na Poljadle korekty wzrostowe kończyły się na oporach technicznych :)

Kolejną kategorią wykresów, do których staram się nie dotykać są tzw. grzanki, czyli spółki o dużych ruchach w ciągu sesji, często dynamicznie rosnące. Tutaj nie wynika to jakoś szczególnie z zasad AT, ale po prostu z moich preferencji i tolerancji dla ryzyka.

Powyżej przedstawiłem kilka moich "antypreferencji" w wyborze spółek, które poddaję analizie. Dzięki temu już na pierwszy rzut oka jestem w stanie odrzucić około połowy walorów i skupić się na poszukiwaniu formacji i układów cenowych, z którymi czuję się komfortowo. Czy to jest podejście "dojrzałego technika"... Trudno powiedzieć. To jest moje podejście, które się sprawdza. Więcej mi nie potrzeba :)