środa, 25 lipca 2012
niedziela, 22 lipca 2012
Ile waży dywidenda?
Mieliśmy niedawno na GPW dość znaczne wydarzenie, jakim było odcięcie prawa do dywidendy w KGHM. Pomniejszenie kursu odniesienia o około 20% spowodowało, że cały indeks stracił nominalnie ok. 2% swojej wartości tylko poprzez tę "techniczną" operację.
Wynika to z faktu, że WIG20 jest indeksem cenowym, a więc jego wartość nie jest korygowana o wypłacone dywidendy. W efekcie, pomniejszenie wartości spółki wypłacającej dywidendę powoduje odpowiednie pomniejszenie wartości całego indeksu. Sezon wypłaty dywidend już powoli się kończy, pozostaje jednak nieco spółek, które nie podzieliły się jeszcze zyskami z akcjonariuszami. Postanowiłem więc sprawdzić, jak wygląda sytuacja dla indeksu WIG20.
Podkreślenia wymaga fakt, że instrumenty pochodne już znacznie wcześniej dyskontują wypłaty dywidendy. Tak więc jeśli przed trzecim piątkiem września planowana jest jakaś znacząca wypłata, kontrakty terminowe i opcje wygasające we wrześniu notowane są odpowiednio niżej. Gdyby tak nie było, możliwe byłoby kupno instrumentu bazowego i jednoczesna sprzedaż pochodnego w celu dokonania arbitrażu na dywidendzie. Rynek jednak robi swoje i zadanie to jest prawie niemożliwe, co było widać w wycenie instrumentów pochodnych przed wypłatą dywidendy z KGHM.
Jak sprawdzić, ile dywidendy drzemie jeszcze w indeksie WIG20? Szukamy spółek, które jeszcze jej nie wypłaciły, sprawdzamy stopę uchwalonej dywidendy, a następnie sprawdzamy udział danej spółki w indeksie. W efekcie powinniśmy otrzymać informację, ile "powinny" zdyskontować wrześniowe kontrakty terminowe i opcje.
Pojawia się tu jednak pewien problem. Dywidenda znana jest kwotowo, lecz jej stopa możliwa będzie do ustalenia dopiero w dniu odcięcia prawa, czyli w dniu w którym będziemy znali cenę, od jakiej będzie liczona. Dlatego też, aby umożliwić przeprowadzenie tej operacji, do obliczeń wezmę dzisiejsze ceny akcji spółek, dzisiejszą wartość WIG20 oraz obecne wagi spółek w indeksie.
Spośród spółek naszego najpopularniejszego indeksu, tylko dwie (spośród dzielących się zyskiem) nie wypłaciły dywidendy:
- PGE - 1,83 zł odcinane w dniu 22 sierpnia 2012
- PZU - 22.43 zł odcinane w dniu 30 sierpnia 2012
Robimy więc proste obliczenia i otrzymujemy taki oto efekt:
W indeksie WIG20, na dzień dzisiejszy i przy dzisiejszych cenach, pozostaje jeszcze ok. 1,79% dywidendy. Dla indeksu na poziomie 2172 pkt jest to około 39 punktów, a więc "właściwą" wartością jest 2133 pkt.
Kontrakt terminowy w piątek na zamknięciu zatrzymał się na poziomie 2147 pkt, a więc daje nam to 14 punktów do arbitrażu. Czy to dużo, czy mało i jak można tego dokonać, to już opowieść na inny wpis...
A tak na poparcie tezy o tym, że instrumenty pochodne dyskontują wcześniej wartość dywidendy, polecam rzucić okiem na poniższe zestawienie cen akcji pomniejszonych o dywidendę oraz wrześniowych kontraktów terminowych na te spółki:
Etykiety:
dywidenda,
kontrakty terminowe,
okazje inwestycyjne
wtorek, 17 lipca 2012
Na oko, czyli jak?
Zacząłem publikować comiesięczne zestawienie spółek, które uważam za atrakcyjne ze względu na ich
wykres. Pojawiło się całkiem uzasadnione pytanie, w oparciu o
jakie kryteria dobieram te spółki. Z jednej strony trochę kusiło
mnie, żeby odpisać „bo tak”, gdyż kryteria te nie są ostre,
ale w końcu ideą tego bloga jest dzielenie się poglądami na temat
rynku, więc postanowiłem spróbować ubrać w słowa to, co siedzi
mi w głowie.
Jako pierwszy zaznaczenia wymaga fakt,
że spółki dobieram kierując się analizą techniczną. Pewnie
teraz od razu stają Wam przed oczami klasyczne elementy utożsamiane
z tego typu podejściem, a więc trendy, formacje podwójnego dna,
głowy z ramionami, średnie kroczące, poziomy wspacia i oporu, a
także cały zestaw innych spraw, które możemy znaleźć w
podręcznikach do analizy technicznej.
Sam, jako inwestor, wychowałem się na
tego typu książkach, ale czerpię z tego dorobku dosyć luźno,
modyfikując go niekiedy w zależności od własnych potrzeb. W tym
wypadku, szukam spółek aktrakcyjnych długoterminowo, a więc
wykorzystuję narzędzia pozwalające ocenić wykres w szerokiej
perspektywie, co sprawia, że już na wstępie odpadają oscylatory i
różne „małe” formacje techniczne.
Przede wszystkim należy powiedzieć o
skali czasowej, w jakiej ogląda się wykres. Przyjąłem sobie, że
będą to ostatnie dwa lata. Pamiętając jednak, że trzy lata temu
mieliśmy dno kryzysu (na indeksach), czasami rozszerzam perspektywę
do pięciu oraz dziesięciu lat. Tak więc, jeśli dana spółka
wygląda interesująco w skali ostatnich dwóch lat, oglądam ją
jeszcze w szerszej perspektywie, aby wiedzieć, jak zachowywała się
w czasie bessy 2007-2009 oraz jeszcze wcześniej. Jeśli spółka
posiada silny trend wzrostowy na przestrzeni ostatniej dekady, można
zakładać, że tendencja ta się utrzyma w najbliższych miesiącach,
a nawet latach.
Tak więc pierwszym kryterium jest
trend, czyli podstawowy układ w analizie technicznej. Jeśli na
przestrzeni ostatnich 2 lat trend jest stabilny, spółka ma spore
szanse na znalezienie się w moim zestawieniu.
Poprzez stabilność trendu rozumiem
głębokość okresowych spadków ceny akcji w stosunku do indeksu.
Niektóre z silniejszych spółek, w czasie spadków zmieniają trend
na boczny, ale nie tracą wiele na wartości. Inne z kolei, zazwyczaj
te mniejsze, po dynamicznych wzrostach potrafią stracić
kilkadziesiąt procent, zanim znów zaczną rosnąć. Głębokość
korekt traktuję więc jako wyznacznik siły danego trendu.
Trend, wiążąc się ze wspomnianymi
wyżej skalami czasowymi, może być krótkotrwały (np. rok) lub
długotrwały. Trendy wieloletnie podobają mi się zdecydowanie
bardziej, gdyż pokazują siłę danej spółki. Trendy krótsze
można traktować, jako kanały wzrostowe, a więc stop loss musi być
ustawiony zdecydowanie ciaśniej. Jest to gra w krótszej
perspektywnie i trzeba mieć tego świadomość.
Oprócz kontynuacji trendu, szukam też
jego odwróceń. Przyświeca mi tutaj idea czterech faz rynku, czyli:
- akumulacji, gdy spółka formuje szerokie dno i przygotowuje się do ruchu wzrostowego,
- trendu wzrostowego,
- dystrybucji, gdy spółka formuje szczyt i zaczyna pokazywać brak siły do osiągania mowych maksimów,
- trendu spadkowego.
Na wykresach spółek w trendzie
spadkowym, szukam właśnie tego szerokiego dna. Jeśli spółka w
ostatnich miesiącach stopniowo wytraca ruch spadkowy i zaczyna iść
bokiem, jest to sygnał, że kolejny swing może być już w kierunku
wzrostowym. Czynnikiem sprzyjającym jest tu wzrost wolumenu oraz
silne wsparcie na dole całej formacji.
I tutaj czas wejść w subtelności.
Jeśli szeroki rynek rośnie, a spółka zdecydowanie spada, stawiam
sobie pytanie „ocokaman?” Gdzie leży źródło słabości takiej
spółki i jakie są szanse na pojawienie się wzrostów, gdy nawet w
czasie dobrej koniunktury (mierzonej indeksem), jej akcje spadają.
Znaczącym ostrzeżeniem jest tu historia Petrolinvestu. Dlatego też
preferuję spółki, które nie pozostają obojętne na cykliczność.
Kolejna sprawa to kształt ewentualnego
odwrócenia. Jak dobrze wiemy, przełom lutego i marca zafundował
nam odwrócenie w kształcie litery V, a więc pozbawione szerokiego
dna, gdzie popyt mógłby stopniowo dominować podaż. Znacząco
utrudnia to szukanie spółek zmieniających trend, zwłaszcza gdy w
początkowym okresie entuzjazmu inwestorów, brak jest wyraźnych
korekt, umożliwiającyh dokupowanie papierów. Tutaj niestety trzeba
kupować to, co nam rynek proponuje, gdyż pociąg może odjechać
bez nas na pokładzie. Ryzykiem jest tu kupienie na szczycie swingu i
zaliczenie stop lossa.
Inną sprawą, na którą zwracam uwagę
jest płynność danej spółki. Widać to po przyjrzeniu się
wykresowi, więc nie trzeba nawet zerkać do wolumenów czy arkusza
zleceń. Jeśli spółka nie daje możliwości szybkiego i taniego
otwarcia, a w razie potrzeby zlikwidowania pozycji, traci ona uznanie
w moich oczach. Chodzi tutaj głównie o bezpieczeństwo transakcji i
zarządzenie ryzykim. Miałem kiedyś przyjemność poruszyć rynek o
ponad 5% i nie chcę tego więcej powtarzać.
Dodatkowym elementem wpływającym na
wybór spółki może być dywidenda. Jej stopa, a także stabilność
i historia wypłacania może zadecydować o opłacalności
inwestowania w dany podmiot. Trzeba tu jednak podkreślić, że jest
to jeden z czynników dodatkowych, podstawową rolę odgrywa zdolność
spółki powiększania ceny akcji. W końcu co nam po dywidendzie,
skoro spółka spada jak kamień.
Chcąc podsumować kilkoma zdaniami te
moje uznaniowe kryteria dobierania spółek do zestawienia. Szukam
spółek w stabilnych, najlepiej wieloletnich trendach wzrostowych,
lub też w krótkich trendach spadkowych, ale sygnalizujących
możliwe odwrócenie. Trendy te muszą charakteryzować się większą
siłą niż szeroki rynek, tj. równymi lub silniejszymi wzrostami w
dobrych czasach, mniejszymi spadkami w słabych czasach, a także
wzrostami w czasie ruchu bocznego, z jakim mamy do czynienia na
przestrzeni ostatnich miesiecy. Spółki muszą być wystarczająco
płynne, aby można było bezpiecznie dokonywać transakcji, a także
mile widziana jest regularna wypłata dywidendy.
czwartek, 12 lipca 2012
poniedziałek, 9 lipca 2012
Paradoksy dywidendy cz. 2
Czy samo wypłacanie dywidendy przez spółkę daje jakąś przewagę na rynku? Policzmy dla wariantu stałej ceny akcji przez kilka lat. W obliczeniach pominę dla ułatwienia podatek oraz założę, że dywidenda wpływa nam na konto już pierwszego dnia, gdy akcje są notowane bez prawa do jej otrzymania.
Posiadamy 100 akcji spółki X, kosztujących 100 zł za sztukę, która to spółka płaci co roku 10% dywidendy. Po pierwszej wypłacie mamy 9 000 zł w akcjach (100 szt. po 90 zł) oraz 1 000 zł gotówki. Otrzymaną dywidendę w całości reinwestujemy w akcje spółki, kupując 11 sztuk po cenie 90 zł (990 zł). W efekcie mamy w portfelu 111 sztuk akcji oraz luźne 10 zł resztki dywidendy.
Mija rok.
Cena akcji, zgodnie z naszym założeniem, nie zmieniła się i stoi w miejscu na poziomie 90 zł. Spółka płaci 9 zł dywidendy na akcję, co stanowi zaplanowaną stopę 10%. Posiadając 111 akcji, otrzymujemy 999 zł dywidendy. Mamy więc 111 akcji (81 zł/szt. = 8 991 zł) oraz 999 zł w gotówce. Dywidendę reinwestujemy w całości, kupując 12 akcji po cenie 81 zł, co kosztuje nas 972 zł. Po drugiej wypłacie dywidendy, nasz portfel to 123 akcje po 81 zł (9 963 zł) oraz 37 zł w gotówce (10 zł z zeszłego roku i 27 zł z tego). Łącznie, nasz portfel wart jest 10 000 zł, a więc jego wartość nie zmieniła się.
Powyższe wyliczenie pokazuje, że otrzymywanie dywidendy, przy stałej jej stopie i niezmiennej cenie akcji, nie daje żadnej przewagi na rynku. Co więcej, od otrzymanej dywidendy musimy zapłacić podatek, który sprawia, że strategia ta nie posiada wartości dodanej.
Przyjmijmy jednak założenie, że cena akcji każdego roku wraca do poziomu 100 zł.
Pierwszego roku otrzymujemy 1 000 zł dywidendy, którą w całości reinwestujemy w akcje. Kupujemy więc 11 sztuk po cenie 90 zł i po tej operacji mamy 111 akcji po cenie 90 zł (9 990 zł) oraz 10 zł w gotówce. Portfel wart jest 10 000 zł.
Mija rok.
Cena akcji powróciła do poziomu 100 zł za sztukę, a więc nasz portfel wart jest już 11 110 zł (111 akcji po 100 zł oraz 10 zł w gotówce). Spółka płaci 10% dywidendy, czyli znów 10 zł na akcję. Z racji tego, że mamy 111 akcji, otrzymujemy 1 110 zł, które reinwestujemy, kupując 12 akcji po 90 zł, co kosztuje nas 1 080 zł. W efekcie, posiadamy już 123 akcje po 90 zł (11 070 zł) oraz 40 zł w gotówce. Portfel wart jest 11 110 zł.
Mija kolejny rok.
Cena akcji powróciła do poziomu 100 zł za sztukę, a więc nasz portfel wart jest już 12 340 zł (123 akcje po 100 zł oraz 40 zł w gotówce). Spółka płaci 10% dywidendy, czyli znów 10 zł na akcję. Z racji tego, że mamy 123 akcje, otrzymujemy 1 230 zł, które reinwestujemy, kupując 14 akcji po 90 zł, co kosztuje nas 1 260 zł. Przewyższa to naszą dywidendę, ale mieliśmy też przecież 40 zł w gotówce. W efekcie posiadamy teraz 137 akcji po 90 zł (12 330 zł) oraz 10 zł w gotówce. Portfel wart jest 12 340 zł.
Robię te wszystkie wyliczenia po to, żeby pokazać Wam, że strategia dywidendowa nie uzyskuje przewagi dzięki dywidendzie. Wystarczy porównać wartość portfela przed i po dywidendzie, aby zauważyć, że są one takie same. To dopiero wzrost ceny akcji z 90 zł na 100 zł pozwala nam zarabiać. Widać to przy porównaniu wartości portfela przed sformułowaniem "mija rok" i już po nim.
Żeby uzmysłowić Wam, jak to przebiega, przeprowadźmy liczenie klasyczną metodą.
Posiadamy portfel o wartości 10 000 zł. Tyle, że zamiast korzystać z dywidendy, kupujemy akcje po 90 zł za sztukę (po odcięciu prawa do dywidendy), co daje nam 111 akcji (9 990 zł) oraz 10 zł w gotówce.
Mija rok.
Akcje warte są 11 100 zł oraz mamy te 10 zł, a więc portfel wart jest 11 110 zł. Pamiętamy skądś tą wartość? Nadchodzi dzień ustalenia prawa do dywidendy. Spieniężamy nasze akcje przed zamknięciem, a następnie kolejnego dnia rano, kiedy cena akcji uległa obniżeniu, kupujemy je po 90 zł za sztukę. Dysponując kwotą 11 110 zł, możemy ich kupić 123 sztuki, co kosztuje nas 11 070 zł, a dodatkowo zostaje nam 40 zł w gotówce.
Mija rok.
Nasze 123 akcje znów kosztują 100 zł, a więc portfel wart jest 12 340 zł. Myślę, że bez problemu odnajdziecie tę wartość kilka akapitów wyżej.
Uzyskanie identycznego rezultatu z pominięciem dywidendy pokazuje, że to nie dywidenda jest tu źródłem przewagi. Zysk powstaje w chwili, gdy cena akcji rośnie z 90 zł na 100 zł, czyli o 11,11% rocznie. Powtórzę raz jeszcze - to nie dywidenda daje przewagę tej strategii, ale wzrost ceny akcji.
W rezultacie, jeśli cena akcji nie rośnie, Wy nie zarabiacie. I dywidenda może sobie wynosić nawet 30% rocznie, nie ma to znaczenia.
Mity bogatego emeryta żyjącego z dywidendy może i są prawdziwe, ale nie dlatego, że sprawiła to dywidenda. To "zwykła" magia procentu składanego. Jak się ma przez 40 lat stopę zwrotu na poziomie 11,11%, każda zainwestowana złotówka przemienia się w 68 zł. A wtedy można już przestać reinwestować dywidendę, tylko zacząć ją konsumować :)
Etykiety:
dywidenda
czwartek, 5 lipca 2012
R u ready?
Już za kilka miesięcy wchodzi na GPW system UTP, a z nim opcje na akcje. Sporo ostatnimi czasy piszę na temat opcji, dużo też o strategiach dywidendowych. W przypadku opcji na akcje, oba te elementy łączą się w strategie opcyjne z wykorzystaniem instrumentu bazowego.
Posiadamy akcje oraz kupujemy lub wystawiamy opcje w taki sposób, żeby uzyskać premię, zabezpieczyć ryzyko lub zbudować coś bardziej złożonego. Z drugiej strony, możliwe jest wykorzystywanie opcji do kupowania lub sprzedawania akcji, gdyż zastosowany zostanie amerykański styl wykonania, wiążący się z dostawą instrumentu bazowego.
Pytanie, czy zdajemy sobie sprawę, co się z tym wiąże. Opcje będą najprawdopodobniej posiadały taki sam standard, jak dziś już notowane kontrakty terminowe na akcje, a mianowicie liczbę akcji na kontrakt. Obecnie jest to 100 lub 1000 akcji. Wystawiając opcję, będziemy się więc zobowiązywali do przygotowania równowartości 100 sztuk instrumentu bazowego, niezależnie czy będziemy kupującym, czy sprzedającym. I tu pojawia się problem.
100 akcji spółki TPSA raczej nie będzie kłopotliwe, zważywszy na fakt, że jedna sztuka kosztuje ok 15 zł. Pozycja o wielkości 1500 zł nie powinna stanowić szczególnego wyzwania dla portfela inwestora. Co jednak, gdy będziemy chcieli grać na opcjach na KGHM? Tam, przy cenie akcji rzędu 140-150 zł, pakiecik będzie opiewał na 15 000 zł. Idąc dalej tym tropem, 100 akcji PZU to już wydatek rzędu 32 000 zł, a więc przewyższa to kontrakt na nasz główny indeks giełdowy.
Wiedząc, że nie wkłada się wszystkich jajek do jednego koszyka, na pewno nasz portfel nie będzie składał się z jednej spółki, ale kilku. Niech będą to chociażby cztery spółki. Przy cenie 100 zł za akcję i standardzie 100 akcji na kontrakt, trzeba przygotować 40 000 złotych, żeby tak się bawić.
Oczywiście możliwe jest granie tylko na długich pozycjach (na opcjach) lub też bardzo rygorystyczne przestrzeganie zasad zarządzania kapitałem, lecz jednak do tego też trzeba dysponować odpowiednimi środkami.
Pozostało nam jeszcze około pół roku do wprowadzenia opcji na akcje. Warto jednak już teraz zadać sobie pytanie, czy nasze portfele są na tyle zasobne, aby stosować zaplanowane strategie. Jeśli nie, mamy czas na zgromadzenie odpowiednich środków, żeby nie być skazanym na covered call wyłącznie na akcjach TPSA.
Skądinąd, to ostatnie również może być bardzo dochodowe :)
Etykiety:
dywidenda,
opcje,
strategie opcyjne
niedziela, 1 lipca 2012
Spółki ciekawe technicznie - lipiec 2012
Postanowiłem zacząć publikować comiesięczne zestawienie spółek, które wpadną mi w oko. I będzie to dokładnie coś takiego. Bez szczegółowego omawiania technik, które można zastosować, proponowanych stop lossów, czy poziomów docelowych. Doszedłem do wniosku, że skoro i tak sam raz na jakiś czas przeglądam wszystkie wykresy z notowań ciągłych, mogę się tym podzielić z Wami.
Kryteria, które stosuję, są proste:
- wykresy oglądam w skali ostatnich 2 lat, niekiedy rozszerzając ją do 5 lub 10 lat,
- szukam okazji do kontynuacji trendu lub jego odwrócenia,
- priorytetem jest wzrost ceny akcji, dywidenda i pochodne są mniej ważne.
Będę prezentował nie więcej niż 15 spółek, gdyż nie ma co przesadzać z nadmiarem. I co najważniejsze - nie są to moje propozycje dla Was do kupna. Publikuję to, co mi się spodoba, a co Wy z tym zrobicie to już jest Wasz zysk i Wasze ryzyko. Dla rzetelności będę zaznaczał, czy spółkę posiadam, czy planuję kupno, czy też czy nie posiadam tych akcji.
Dajcie znać, czy publikowanie takiego zestawienia przypadło Wam do gustu.
Ogólne wrażenia z przeglądu rynku.
Bardzo wiele spółek znajduje się w wielomiesięcznych trendach spadkowych. Na razie trudno jest znaleźć przesłanki do odwrócenia tej sytuacji. Jeśli widać wzrosty, są to często wzrosty dynamiczne, ale chaotyczne, przez co, w mojej ocenie, kupno tych spółek wiąże się z podwyższonym ryzykiem. Znaczna część spółek musi zostać wyeliminowana z powodu znikomej płynności, a także z powodu braku jakiegoś czytelniejszego scenariusza rynkowego. Zaledwie kilkanaście spółek rokuje na tyle dobrze, aby kupić ich akcje lub zacząć je obserwować z tym zamiarem.
Emcinsmed
Spółka zamknęła właśnie formację oRGR, przebijając poziom oporu. Dotychczasowe trendy nie napawają szczególnym optymizmem, podobnie jak płynność, która jest niewielka, ale jakąś niewielką pozycją można zaryzykować pod "wielką hossę". Akcji nie posiadam.
Erbud
Spółka trendowo nie wygląda pasjonująco, ale od jakiegoś czasu rysuje formację prostokąta. Można ją rozciągnąć interpretacyjnie na fazę akumulacji przed większym ruchem. W każdym razie daje okazję do ustawienia ciasnego stop lossa, niezależnie od tego, czy pod formację, czy pod trend. Akcji nie posiadam.
Eurocash
Piękna historia trendu, a do tego spółka cały czas go utrzymuje, mimo okresowych korekt w czasie kryzysu. Na razie dynamicznie pnie się w górę i nic nie zapowiada odwrócenia. Rozważam kupno.
Famur
W ostatnich dwóch latach spółka podwoiła swoją cenę akcji i aktualnie znajduje się blisko rekordów cenowych. Czy znajdzie dość siły na kontynuację ruchu? Akcji nie posiadam.
Forte
Spółka znajduje się w kanale wzrostowym i widzę sens kupowania akcji tylko pod kontynuację ruchu. Wyjście z kanału dołem przekreśla ten typ. Uwaga na płynność. Akcji nie posiadam.
Integerpl
Spółka w długim trendzie wzrostowym, obecnie w korekcie. Można rozważyć kontynuację trendu, ale trzeba zważać na znikomą płynność. Akcji nie posiadam.
Krezus
Epicki trend wzrostowy. Spółka ciągle podnosi maksima bez większego zawahania. Nie znaczy to, że należy rezygnować ze stop lossa. Posiadam akcje.
Sanok
Spółka w kanale wzrostowym. Podobnie jak z Forte, wyjście dołem neguje całość. Akcji nie posiadam.
Synthos
Duża spółka, jeden z blue chipów, zachowujący się zdecydowanie silniej od indeksu, do którego przynależy. Wypłaciła niedawno dywidendę i mam nadzieję, że będzie to stałą praktyką. Akcje niedawno sprzedałem i zapewne w najbliższych dniach kupię ponownie.
Wawel
Długoterminowy trend wzrostowy oraz niewielka dywidenda w prezencie. Kupiłbym, ale ciężko byłoby ustawić odpowiednio szerokiego stop lossa. Akcji nie posiadam.
Zetkama
Całkiem dynamiczny trend wzrostowy. Wygląda atrakcyjnie, ale mankamentem jest niewielka płynność. Akcji nie posiadam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)