Sezon walnych zgromadzeń mamy w pełni, ale statystyki pokazują, że na walne nie jeździmy. Kiedy warto jednak wybrać się na doroczne spotkanie ze spółką i co można dzięki temu uzyskać?
W minionym tygodniu byłem na walnym zgromadzeniu spółki z warszawskiego rynku. Jej kurs na przestrzeni ostatnich miesięcy wzrósł o ponad 100%, spółka jest bardzo popularna pośród inwestorów, walne zgromadzenie odbywało się w Warszawie, a dotarło na nie zaledwie trzech inwestorów indywidualnych, licząc już ze mną. Jadąc tam spodziewałem się przynajmniej dwudziestu osób spośród akcjonariatu.
Statystyki od lat potwierdzają moje spostrzeżenia. Na walne zgromadzenia nie jeździmy. Zgodnie z wynikami corocznego Ogólnopolskiego Badania Inwestorów organizowanego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, aż 95% ankietowanych nie jeździ na walne zgromadzenia.
Powyżej widzimy główne powody, dla których na walne nie jeździmy. Głównym wskazywanym powodem jest brak czasu. Druga istotna sprawa to brak wpływu na przebieg, a trzecia to wysokie koszty dojazdu. Specjalnie pomijam tutaj pozycję "brak możliwości udziału online", bo traktuję to nieco jako błąd metodologiczny. Tę odpowiedź traktuję jak sformułowanie "brałbym udział w WZ gdyby odbywało się ono online", a nie jako uzasadnienie, dlaczego nie biorę udziału.
Niemniej trzy główne powody to brak czasu, koszty i brak wpływu na przebieg. I co do zasady ze wszystkimi tymi trzema elementami się zgadzam. Omówię je pokrótce i w drugiej części tekstu przejdę do powodów, dla których warto jednak wybrać się na walne zgromadzenie.
Brak czasu
Walne zgromadzenia odbywają się w (głównie) w formie stacjonarnej, w tygodniu, najczęściej w siedzibie spółki. Co prawda sprawne walne trwa nie więcej niż dwie godziny, ale może się zdarzyć, że głosowanie lub dyskusja się przedłużą, a to z kolei wymagało będzie od nas pozostania nieco dłużej. To "nieco" może równie dobrze oznaczać kilka godzin dłużej.
Co zrozumiałe, osoby pracujące na etacie nie bardzo mogą urwać się na takie walne. Można oczywiście wziąć pół dnia urlopu lub rozegrać to jakimiś nadgodzinami, jeżeli mamy bardziej elastyczny model pracy. Ale pamiętamy przecież, że walne odbywają się w siedzibie spółki, która to siedziba może być zlokalizowana na drugim końcu Polski.
Ja sam, startując z Warszawy, odwiedzę w tym roku dwukrotnie Dolny Śląsk, przynajmniej raz Poznań i raz Gdańsk. Do tego oczywiście dochodzi kilka walnych w Warszawie. W takim wypadku na uczestnictwo w walnym zgromadzeniu trzeba poświęcić cały dzień, a jeżeli mielibyśmy jechać z Przemyśla do Szczecina to nawet jednego dnia może być mało.
A więc posiadając 20 spółek w portfelu i chcąc uczestniczyć w każdym walnym to doliczając również nadzwyczajne WZ może okazać się, że zużyjemy na to cały urlop w pracy. Z tej perspektywy brak uczestnictwa w walnych zgromadzeniach jest w pełni zrozumiały.
Brak wpływu na przebieg
Jesteśmy inwestorami indywidualnymi, a oznacza to, że najczęściej posiadamy relatywnie niewielkie pakiety akcji. Może to być kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych, być może nasz pakiet przekracza milion. W każdym razie rzadko jest to sytuacja, kiedy naszymi głosami możemy przeforsować jakąś uchwałę lub ją zablokować.