Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

wtorek, 27 grudnia 2016

Inwestycje zasilane prądem

Wyobraź sobie sytuację, w której nagle wyłączają prąd. Niby nic poważnego, ale co jeśli przerwa w zasilaniu trwa tydzień? A co, jeżeli miesiąc lub dłużej? Ile będą warte Twoje akcje, jeżeli w serwerowniach KDPW wystąpi całkowity brak zasilania?

Od dłuższego czasu staram się szukać ciągle nowych klas aktywów i możliwości pomnożenia posiadanych pieniędzy. Z drugiej strony staram się również szukać czynników ryzyka, mogących silnie zakołysać wartością portfela inwestycyjnego. Niedawno doszedłem do wniosku, że niemal wszystkie moje aktywa są uzależnione od stałego dostępu do energii elektrycznej.

Prąd, prąd, wszędzie prąd!


Wyobraźmy sobie najpierw długotrwały brak prądu w przypadku naszego domu lub mieszkania. Nie działa telewizja, czajnik elektryczny, płyta indukcyjna ani oświetlenie. Penetrujemy pokoje po ciemku w poszukiwaniu latarki lub świeczki. Internetu nie ma - modem i router też działają na prąd. 

Jeżeli przerwa trwa kilka dni, smartfony przestają działać, a powerbanki pustoszeją z resztek energii. Tylko stare Nokie jeszcze dają radę, ale to też nie potrwa długo. Brama garażowa i wjazdowa również są na prąd - nie działają. Na szczęście posiadają opcję ręcznego otwierania w przypadku braku zasilania. Czy taką opcję posiada panel sterowania do pieca gazowego? Trudno mi powiedzieć.

A teraz przenieśmy ten problem na większą skalę, kiedy to zasilania w energię elektryczną nie ma całe województwo lub kraj. Agregaty prądotwórcze wymagają paliwa do prawidłowego działania. Czy w sytuacji dużego blackoutu system zaopatrzenia stacji benzynowych będzie działał prawidłowo? Co z dostawami do sklepów, łącznością, Internetem? Z pewnością znajdziemy się w bardzo trudnym położeniu.



poniedziałek, 19 grudnia 2016

Jak zarobić na osłabieniu złotego?

Obecna sytuacja na rynku walutowym wydaje się uzasadniać tezę o relatywnej słabości złotego. Ten stan rynku, podobnie jak każdy inny, można potraktować jako okazję inwestycyjną. Jak i w co zainwestować pod koniec 2016 roku, żeby dokonać dobrej inwestycji?

Rynek walutowy daje wiele możliwości, z których najczęściej wspominaną jest dźwignia finansowa oferowana przez brokerów forex. Jednak nie jest to jedyna forma zarabiania na zmianach kursów walut i właśnie na tym drugim podejściu skupię się w dzisiejszym wpisie. Posiada ono szereg przewag nad krótkoterminową spekulacją.

Po pierwsze, analizujemy rynki z zupełnie innej perspektywy. Nie interesuje nas to, co wydarzy się za kilka minut lub godzinę, ale to, jak będzie wyglądała sytuacja za kilka miesięcy lub nawet ponad rok. Daje nam to odpowiedni dystans i możliwość lepszego zaplanowania transakcji.

Po drugie, nie musimy wykorzystywać w tym celu dźwigni finansowej. Patrząc długoterminowo, sowite zyski jesteśmy w stanie wypracować posługując się tylko i wyłącznie własnym kapitałem. Nie ponosimy więc kosztów finansowania, jak również nie ma ryzyka, że damy się ponieść emocjom i popadniemy w spekulację.



piątek, 2 grudnia 2016

Spółki Ciekawe Technicznie - grudzień 2016 - portfel +1,26%

Listopad oznaczał dla indeksów kolejny już miesiąc ruchu bocznego. Marazm jest tak odczuwalny, że potencjalne wybicie się z niego może cechować się impetem, od którego niektórym pospadają kapcie. Czy grudzień przyniesie przełamanie tego układu?

Można powiedzieć, że w listopadzie moja aktywność inwestycyjna, zarówno w zakresie blogowania, jak i dokonywania transakcji, spadła niemal do zera. Portfele akcyjne jadą na "autopilocie", podczas gdy w portfelu opcyjnym z miesiąca na miesiąc dokładam kolejne procenty zysków, starając się odpowiednio zrównoważyć brane na siebie ryzyko.

W przyszłym tygodniu opublikuję tekst, w którym opiszę, jak to mniej więcej wyglądało. Dla niektórych inwestorów może być to podejście zabójcze, podczas gdy dla innych jest to zwyczajne obcięcie zaangażowania bez większego uszczerbku dla uzyskiwanych rezultatów.



W listopadzie indeks WIG spadł o 1,10%, co jest wartością bliską zeru. Jednocześnie nie nastąpiła żadna silniejsza zmiana panującej tendencji. Co prawda średnie spółki zachowywały się silniej, mniejsze słabiej, ale w rezultacie i tak wynik okazał się neutralny.



poniedziałek, 7 listopada 2016

Etyczna strona inwestowania - czy wiesz co kupujesz?

Kupując akcje danej spółki, czerpiemy korzyści ze sposobu, w jaki ona zarabia. A przecież wiemy, że niektóre podmioty działają nie do końca etycznie trując środowisko, wykorzystując pracę nieletnich czy też bezwzględnie wyniszczając konkurencję. Czy myślimy o takich rzeczach podczas dokonywania transakcji?

Pytanie o to zagadnienie zadał mi niedawno czytelnik w jednym komentarzu. I w sumie jest to pytanie bardzo zasadne, przynajmniej z punktu widzenia wielu osób.

Niedawno byłem uczestnikiem podobnej dyskusji w gronie znajomych. Jedna z koleżanek oświadczyła, że nie kupuje ubrań w znanej sieci X, ponieważ są one szyte bodajże w Bangladeszu, przy wykorzystaniu niemal niewolniczej pracy dzieci. Powiedziała natomiast, że dokonuje zakupów w sieci Y, której produkty szyte są w Turcji.

Podobnych przykładów z pewnością znajdziemy wokół siebie więcej. Wiele ze spółek giełdowych, zwłaszcza jeśli wyjdziemy poza warszawski parkiet, stosuje praktyki, które możemy uznać za moralnie wątpliwe, czy wręcz naganne. Wiedząc o nich możemy odpowiednio zmodyfikować nasze działania, aby kupić akcje innego podmiotu.

Wyłania mi się jednak kilka problemów.


Czy wiesz, co kupujesz?


Każdy z nas stara się być świadomym konsumentem, ale jedni skupiają się na tym bardziej, inni mniej. O ile więc skład produktu na etykiecie jesteśmy w stanie łatwo sprawdzić, gorzej wygląda sytuacja z działalnością spółek.



Pewne rzeczy jesteśmy w stanie ustalić, np. wiedząc, gdzie produkowane są ubrania, lecz inne są przed szerszą publicznością głęboko ukryte. Dokładne przeanalizowanie działalności całej spółki lub grupy kapitałowej wymaga wiele pracy i odpowiedniej ilości czasu. Nie zawsze inwestor jest w stanie przeprowadzić na tyle dogłębną analizę, aby znaleźć odpowiedzi na swoje pytania.

środa, 2 listopada 2016

Spółki Ciekawe Technicznie - listopad 2016 - portfel +0,04%

Miniony miesiąc z pewnością był interesujący dla warszawskiej giełdy, która odnotowała całkiem pokaźne wzrosty. Z jednej strony rodzi to pytania o możliwe ruchy korekcyjne, z drugiej zaostrza apetyt przed nadchodzącymi tygodniami.

W październiku indeks WIG wybił się w końcu powyżej poziomu 49 tys. pkt, co sprawia, że znajdujemy się najwyżej od niemal 12 miesięcy. W tym miesiącu indeks wzrósł o 4,40%, a więc najsilniej od pół roku.




Analizując wykresy z pewnością dostrzegliście ostatni ruch cenowy oraz zaczęliście się zastanawiać, co może on oznaczać w długim horyzoncie czasowym. Z jednej strony ciągle dociera do nas wiele negatywnych komunikatów, stanowiących powody do obaw o dalsze losy rynku kapitałowego, ale z drugiej niektóre spółki znajdują się już na historycznych maksimach, co też warte jest odnotowania.

czwartek, 20 października 2016

Inwestowanie długoterminowe: GPW kontra świat

Panujące obecnie spadki na warszawskiej giełdzie, połączone z niedużą liczbą debiutów nowych spółek, skłaniają niektórych do stawiania tezy, że nie da się już u nas skutecznie inwestować i czas przenieść kapitał na rynki zagraniczne. We wtorkowym webinarze postaramy się znaleźć optymalne rozwiązanie dla osób poszukujących długoterminowych inwestycji.

Wielu inwestorów jest wręcz zrezygnowanych, patrząc na coraz to niższe poziomy notowane przez duże spółki, jak też na szorujący po dnie indeks Wig20. Łącząc to z kolejną rewolucją, która ma dotknąć spółki z udziałem Skarbu Państwa oraz małą liczbą giełdowych debiutów można odnieść wrażenie, że silna i prężna GPW to już przeszłość, a przyszłość rysuje się w bardzo ponurych barwach.

Problem ten mniej dotyczy inwestorów aktywnych, którzy koncentrują swoje działania na kontraktach terminowych na indeks Wig20. Tam zawsze znajdzie się okazja inwestycyjna, niezależnie od poziomów, na których indeks ten się znajduje. Podobnie wygląda sytuacja spekulantów, którzy preferują kupno przecenionych spółek w oczekiwaniu na solidne odbicie.

Co jednak mają zrobić inwestorzy długoterminowi, chcący kupować poszczególne walory na kilkanaście lub kilkadziesiąt miesięcy? Czy można sądzić, że w dłuższym horyzoncie będzie to dobra inwestycja, czy należy jednak przyjąć, że sytuacja będzie się pogarszała?

W tym ostatnim wypadku rozwiązaniem może być otwarcie rachunku z dostępem do rynków zagranicznych, o czym niedawno pisałem. Działając na większych i bardziej ustabilizowanych parkietach minimalizujemy ryzyko polityczne, jak również ryzyko marginalizacji warszawskiej giełdy i odpływu kapitału. 



Najbliższy webinar zatytułowałem więc Inwestowanie długoterminowe: GPW kontra świat. Przedstawię w nim m.in.

  • obecną sytuacje na GPW (obroty + analiza techniczna)
  • sektory, które mogą nieść duży potencjał w najbliższych miesiącach
  • możliwości inwestowania na rynkach zagranicznych
  • sytuację na poszczególnych klasach aktywów
  • aspekty organizacyjne i praktyczne inwestowania za granicą
  • podejście dywidendowe na GPW i na świecie.

Webinar odbędzie się we wtorek, 25 października o godzinie 20.00. Jak zwykle, przewidziałem na niego 50 bezpłatnych wejściówek, które lubią znikać w ciągu godziny lub dwóch. Jeśli chcecie się zapisać i mieć możliwość uczestniczenia na żywo oraz otrzymania dostępu do nagrania po webinarze, rejestracja startuje dzisiaj o godzinie 20.00, jak zwykle w Bazie wiedzy Humanisty na giełdzie.

Nie spóźnijcie się i do usłyszenia we wtorek!

poniedziałek, 17 października 2016

Dwie niesamowite waluty, którym warto się teraz przyglądać

Dwie zupełnie różne waluty. Jedna od tysięcy lat przyciąga uwagę świata, wabiąc swoim wyjątkowym ciężarem, kolorem i niemal mistycznym pięknem. Druga narodziła się niedawno i mimo że nie włożymy jej do portfela, dla wielu stanowi przyszłość światowego pieniądza. Złoto i Bitcoin. Obie wysyłają silny sygnał kupna.

Waluta przez tysiąclecia


Złoto kusi inwestorów od dawna. Wielu widzi w nim alternatywę dla papierowego pieniądza, ponieważ nie da się w łatwy sposób zwiększyć jego ilości w obrocie. Złoto ma wartość i jest najlepszym pieniądzem na trudne czasy, kiedy to upada zaufanie do banków centralnych, których powaga stoi za fiat money.

Mimo, że dla wielu osób posiadanie fizycznego złota stanowi wartość samą w sobie, dla znaczącej większości inwestorów jest to aktywo, które można kupować i sprzedawać oczekując zysku z tak przeprowadzonej transakcji. Szczyt swoich notowań złoto przeżywało w 2011 roku, kończąc trwający ponad dekadę ruch wzrostowy. Po tym czasie żółty metal osłabł, schodząc z pierwszych stron gazet na kilka lat.



Jednak od początku 2014 roku notowania złota wyrażone w naszej rodzimej walucie znów rosną. Początkowo odbywało się to stopniowo i powoli, gdyż inwestorzy nieufnie podchodzili do żółtego metalu. W ostatnich miesiącach wiele się jednak zmieniło, a notowania złota w czerwcu 2015 roku niemal wyrównały szczyt ustanowiony kilka lat temu. Obecnie mamy do czynienia z pewnym osłabieniem, które jednak w żaden sposób nie neguje wzrostowego trendu, dość wyraźnie już zarysowanego.

środa, 12 października 2016

Benjamin Graham nie urwał mi tyłka [+KONKURS]

Książka Benjamina Grahama pt. Inteligentny inwestor uznawana jest nie tylko za kanon literatury giełdowej, ale również za biblię osób inwestujących w wartość. Postanowiłem zmierzyć się z jej lekturą, traktując to jako poszerzenie swoich intelektualnych i inwestycyjnych horyzontów. Dzisiaj prezentuję moje wrażenia po przeczytaniu tej książki.

Znając tytuł dzisiejszego tekstu, wiecie mniej więcej, jakie były moje wrażenia. Może wynika to trochę z oczekiwań, które miałem wobec tej pozycji, słysząc zewsząd pozytywne opinie, a może z mojego podejścia rynkowego, które dotychczas opierało się głównie na analizie technicznej. Krótko mówiąc książka nie wywarła na mnie jakiegoś większego wrażenia, mimo faktu, iż w kilku miejscach skłoniła do zastanowienia się i zrewidowania swojego poglądu na niektóre sprawy. Ale od początku.

Oczekiwania wobec książki


Niemal każdy, kto wspomina o Inteligentnym inwestorze wyraża się o nim w samych superlatywach. Nie koncentrowałem się na czytaniu recenzji przed przystąpieniem do lektury samej książki, więc nie znałem nawet zarysu jej treści, ale spodziewałem się czegoś wielkiego, co będzie w stanie przeorać moje dotychczasowe spojrzenie na analizę fundamentalną. Sądzę, że część z legendy, jaką obrosła ta książka jest zasługą Warrena Buffetta, który przedstawiany jest jako wierny uczeń Grahama. Stąd też niemal instynktownie przypisujemy Grahamowi sukcesy, które osiągnął ten najpopularniejszy od wielu lat inwestor.

Nie bez znaczenia pozostaje oczywiście fakt, że jako inwestor od wielu lat posługuję się w zdecydowanej większości przypadków niemal wyłącznie analizą techniczną. Przez długi czas uważałem, że nie ma sensu zwracać uwagi na fundamenty, skoro wykres realizuje tendencję wzrostową. Ponadto wiemy przecież, że bardzo często notowania giełdowe wyprzedzają informacje fundamentalne, a więc opierając się na tych ostatnich ryzykujemy otrzymywanie zdecydowanie bardziej opóźnionych sygnałów inwestycyjnych.

W ostatnich kilkunastu miesiącach zacząłem jednak patrzeć na spółki z nieco innego, bardziej fundamentalnego punktu widzenia, stąd i lektura tej książki. Uznałem, że może ona być dobrym wprowadzeniem w świat inwestowania w wartość.

piątek, 7 października 2016

Jak czytać media finansowe, żeby nie zwariować?

Każdy z inwestorów prędzej czy później staje przed problemem śledzenia informacji na temat sytuacji rynkowej oraz interesujących go spółek. Natłok różnych komunikatów i artykułów sprawia, że jesteśmy nimi bombardowani z każdej strony. Ogarnięcie tego chaosu jest bardzo ważnym zagadnieniem, ułatwiającym codzienne funkcjonowanie na giełdzie.

Największy problem mają jak zwykle początkujący. Niektórym wydaje się, że każda informacja napływająca na temat danej spółki jest ważna. Czy jest to komunikat wyemitowany przez sam podmiot, rekomendacja biura maklerskiego, czy nawet plotka rzucona na giełdowym forum. Skutkiem tego bierzemy na siebie szeroki strumień informacji, z którego bardzo trudno jest się wydobyć. Najczęstszym rezultatem jest przeciążenie i puszczenie tych informacji na boczny tor.

Jak więc poradzić sobie z szumem informacyjnym, jednocześnie wyłaniając te najważniejsze wiadomości, które mogą nas zainteresować? Myślę, że znam na to dobry sposób.

Każdy inwestor jest nieco inny


Na początek muszę poczynić zastrzeżenie, że opisana przeze mnie poniżej metoda nie musi się sprawdzać u wszystkich. Każdy posiada inny styl inwestowania, wymagający dostępu do zupełnie innych danych. Jedni muszą być powiadamiani natychmiast o każdej wiadomości mogącej mieć wpływ na zachowanie akcji, podczas gdy inni mogą się obyć bez jakichkolwiek danych, analizując sam wykres.

Dlatego też trzeba samodzielnie próbować różnych rozwiązań, testując co jest najlepsze dla nas. Tylko w ten sposób uda się dopasować konsumpcję informacji do stylu inwestowania.



poniedziałek, 3 października 2016

Spółki Ciekawe Technicznie - październik 2016 - portfel -0,96%

Wrzesień był dla rynków miesiącem skrajności. Z jednej strony indeks Wig20 znajduje się ciągle bardzo blisko swoich minimów, podczas gdy indeks mWig40 bije nowe rekordy. W dzisiejszym tekście zastanawiam się, dokąd to wszystko zmierza.

Podczas inwestowania na giełdzie nie zawsze udaje się precyzyjnie identyfikować czynniki wpływające na różne zachowania indeksów. W obecnej sytuacji mamy do czynienia z bardzo interesującą prawidłowością. Indeks Wig20 w ciągu ostatnich trzech miesięcy nie zmienił swojej wartości, podczas gdy mWig40 wzrósł aż o 21%. Można więc powiedzieć, że średnie spółki zupełnie zdeklasowały blue chipy, zostawiając je daleko w tyle.




Od razu na myśl nasuwa się wygodna teoria tłumacząca ten stan rzeczy. Oto inwestorzy zwracają coraz większą uwagę na ryzyko wiążące się z inwestowaniem w spółki z udziałem Skarbu Państwa. Widzą, że dobre czasy na jakiś czas się kończą (bo przecież kiedyś sytuacja się poprawi), a spółki dywidendowe już takimi nie są. Przykładem jest chociażby PZU, którego akcje znajdują się właśnie na historycznych minimach.

czwartek, 29 września 2016

Jak wygląda praca pośrednika na rynku nieruchomości?

Być może wiecie, że od kilku miesięcy aktywnie działam w tematyce nieruchomościowej. Z tego też względu postanowiłem nieco przybliżyć moim czytelnikom to zagadnienie, gdyż niektórzy z pewnością są ciekawi, jak wygląda praktyczna strona wspomnianego zawodu. A że wśród czytelników mamy również inwestorów na rynku nieruchomości, temat powinien się przyjąć.

Zakup lub sprzedaż nieruchomości, niezależnie od tego, czy jest to mieszkanie, czy też kawałek gruntu, jest jedną z najważniejszych transakcji w naszym życiu i to zarówno z punktu widzenia kwoty, którą obracamy, jak i znaczenia dla naszego codziennego życia. Z jednej strony można popełnić wiele błędów podczas samego przygotowywania transakcji, natomiast z drugiej, można mocno przepłacić lub kupić mieszkanie, którego wady ujawnią się dopiero po jakimś czasie od zakupu. 

Między innymi dlatego powstał zawód pośrednika na rynku nieruchomości, czyli osoby, która spełnia podwójną rolę. Z jednej strony pomaga znaleźć nieruchomość osobom, które jej poszukują, a z drugiej, pomaga znaleźć nabywcę tym, którzy chcą swój grunt lub mieszkanie spieniężyć. Jest to więc kwestia umiejętnego skojarzenia dwóch osób w taki sposób, aby do transakcji doszło, a obie strony były zadowolone. Niekiedy mówi się również, że obie strony nie powinny być do końca zadowolone, ponieważ na tym polega dobry kompromis. Tej kwestii teraz nie będę rozstrzygał.

Drugim zadaniem pośredników, oprócz kojarzenia stron transakcji, jest zapewnienie profesjonalnej obsługi procesu kupna-sprzedaży. Po stronie sprzedającego oznacza to w szczególności odpowiednie przygotowanie oferty do prezentacji, zadbanie aby mieszkanie wyglądało możliwie najatrakcyjniej, dopilnowanie zgromadzenia wszelkich dokumentów oraz opracowanie strategii sprzedaży mieszkania. W grę może wchodzić tu lekkie odświeżenie całości, aby lokal prezentował się atrakcyjnej, lub też usunięcie wszystkich wad prawnych i fizycznych niejasności, aby potencjalny nabywca wiedział, że nie spotka go po kupnie żadna niespodzianka.



Po stronie kupującego jest to przede wszystkim znalezienie odpowiedniej nieruchomości, a następnie towarzyszenie kupującemu podczas oględzin. Na późniejszym etapie ważne jest również znalezienie notariusza, który przyłoży się do spisania umowy sprzedaży (i ewentualnie umowy przedwstępnej) oraz bieżące doradzanie podczas samej transakcji.

poniedziałek, 26 września 2016

Dlaczego warto wydłużyć horyzont inwestycyjny

Inwestorzy mają niekiedy problem ze znalezieniem dla siebie odpowiedniego horyzontu czasowego. Nie do końca czują się dobrze w łapaniu szybkich ruchów cenowych, ale z drugiej strony nie chcą się nastawiać na podejście kilkuletnie, zakładające trzymanie papierów przez bardzo długi czas. Dzisiaj pokażę, dlaczego warto jednak rozważyć wydłużenie swojej perspektywy inwestycyjnej.

Z moich doświadczeń wynika, że pierwsze kroki na giełdzie charakteryzują się silną ekscytacją związaną z wahaniami cenowymi. Osoba przyzwyczajona do 2-3% uzyskiwanych rocznie na lokacie dostrzega, że takie wyniki giełda jest w stanie zapewnić w ciągu jednej sesji. Przekłada się to na styl inwestowania, kiedy to próbujemy dokonywać szybkich transakcji, nastawionych na uzyskanie konkretnego zysku.

W chwili, kiedy okazuje się, że inwestowanie w ten sposób nie przynosi pozytywnych rezultatów, a najczęściej nie przynosi, poszukujemy innych metod, charakteryzujących się już nieco dalszym horyzontem czasowym.

W ostatnich miesiącach zdecydowałem się jeszcze bardziej wydłużyć mój horyzont inwestycyjny. Dotychczas kupowałem posiadane akcje z zamiarem trzymania ich przez kilka miesięcy lub przynajmniej tak długo, jak długo trwał będzie trend wzrostowy. Obecnie coraz poważniej myślę o inwestycjach kilkuletnich, również posiadających charakter dywidendowy.



poniedziałek, 19 września 2016

Projekt Buttonwood - zobacz jak inwestują eksperci

Kilka tygodni temu miał miejsce start projektu Buttonwood - inicjatywy mającej na celu pokazanie szerszemu gronu odbiorców, jak wygląda inwestowanie prawdziwych środków na zarówno warszawskim, jak i amerykańskim rynku. Realne pieniądze pomnażane na realnych giełdach.

W polskim internecie można znaleźć miejsca, w których różni autorzy, będący najczęściej analitykami lub blogerami, pomnażają swoje realne lub wirtualne pieniądze. Przykładem jest chociażby mój portfel Spółek Ciekawych Technicznie, gdzie w styczniu 2015 roku zacząłem pomnażanie kwoty wirtualnych 100 000 złotych,

Bardzo niewiele jest natomiast miejsc, w których autorzy pomnażają swój realny kapitał, prezentując nie tylko krzywą wartości portfela, ale również dzieląc się tajnikami doboru spółek, każdorazowo przy tym uzasadniając, dlaczego dany podmiot do portfela trafił lub został z niego usunięty.

Projekt Buttonwood łączy wszystkie powyższe aspekty inwestowania. Nie tylko zaangażowano na rynku ponad 270 000 złotych, ale również autorzy pokazują bardzo dokładnie powody, dla których zawarli poszczególne transakcje.



Dlaczego Buttonwood i kto za tym stoi?


Buttonwood jest nazwą drzewa, które rosło niegdyś w Nowym Jorku przy ulicy Wall Street 68. To właśnie w tym miejscu w roku 1792 podpisany został dokument zwany The Buttonwood Agreement, kładący podwaliny pod podmiot, który dziś znamy jako New York Stock Exchange.

Autorzy projektu postanowili nawiązać do tej nazwy, oferując szerokiemu gronu odbiorców możliwość przyglądania się inwestowaniu w takiej postaci, jaką przyjmuje ono w realnych transakcjach. Bez upiększania i sztucznego zawyżania możliwych do osiągnięcia stóp zwrotu.

Za projektem Buttonwood stoją ludzie związani z Investio.pl oraz Squaber.com, czyli markami dobrze znanymi już na polskim rynku kapitałowym. Najnowsza odsłona jest kolejnym działaniem na tym polu, w pewnym sensie przecierającym nowe szlaki na rodzimym rynku.

wtorek, 13 września 2016

Inwestowanie a małżeństwo - co się zmienia po ślubie?

Wstąpienie w związek małżeński ma dla nas określone konsekwencje również w sferze finansowej. Warto dokładnie przemyśleć, co zmienia się po ślubie w naszych portfelach oraz jak można się do tych zmian przygotować. Odpowiednie zatroszczenie się o tę sferę życia pozwala uniknąć licznych problemów na późniejszych etapach naszego związku.

Jak być może wiecie, w minioną sobotę przestałem być kawalerem i stałem się facetem żonatym. Powoli weselny kurz opada i czas wrócić do pracy związanej m.in. z inwestowaniem. Jednak już pierwsze dni funkcjonowania w małżeństwie pokazują, że trzeba będzie sobie od nowa ułożyć relacje majątkowe z lepszą połówką, tak aby uniknąć wszelkich nieporozumień.

Oprócz kwestii, które musi ustalić sobie każda "typowa para", u nas w grę wchodzą dodatkowo moje inwestycje. Jest to bardzo ważny fakt, ponieważ w tym momencie ryzykuję nie tylko swoimi oszczędnościami, ale narażam na szwank finansowe podstawy całej, może dwuosobowej, ale rodziny.

Jak więc ułożyć sobie finanse i inwestycje w małżeństwie, żeby nie mieć problemów?



wtorek, 6 września 2016

7 lat na rynku - tips&tricks

Co zmienia się w stylu inwestowania po kilku latach na rynku? Jak rzeczywistość weryfikuje nasze oczekiwania oraz co my możemy z tym zrobić? Jak ewoluuje nasze podejście inwestycyjne, rezygnując z niegdyś ważnych rzeczy, a przejmując takie, o których wcześniej nie myśleliśmy?

O tych właśnie zagadnieniach poprowadzę już jutro webinar edukacyjny. Rejestracja rusza dziś, punktualnie o godzinie 20.00.

Od pewnego czasu dostrzegam coraz większe różnice pomiędzy tym, jak kiedyś patrzyłem na rynki finansowe, a jak podchodzę do nich obecnie. Moje podejście ewoluowało, z bardzo aktywnego, gdzie liczyło się każde drgnięcie rynku, aż do średnioterminowego, gdzie krótkoterminowe zmiany ceny o kilka procent zupełnie nie robią na mnie wrażenia.

Wielu początkujących inwestorów nie wie, na co zwracać uwagę przy poszukiwaniu atrakcyjnych walorów, jaki rodzaj analizy stosować i którymi wskaźnikami się kierować. Z tego też względu łapią się wielu różnych narzędzi, z których zdecydowana większość przynosi im mało owocne rezultaty. Dopiero po pewnym czasie, mając za sobą określony bagaż doświadczeń, są w stanie z dystansem spojrzeć na obietnice wysokich zysków i wybrać sobie z dużej ilości poznanych narzędzi te, które najlepiej pasują do ich inwestycyjnych preferencji.

W moim przypadku zebrałem bardzo wiele takich przekonań o rynku, które czas zweryfikował negatywnie. Dzisiaj myślę już zupełnie inaczej, posiadając zdecydowanie więcej spokoju i pewności siebie, które również przyczyniają się do poprawy osiąganych wyników. Nie boję się poczekać na założony rezultat, wiedząc że stosowane podejście ma sens. Dawno za sobą mam okres skakania pomiędzy strategiami w poszukiwaniu złotego Graala.



piątek, 2 września 2016

Spółki Ciekawe Technicznie - wrzesień 2016 - portfel +2,49%

Sierpień był kolejnym nudnym miesiącem na GPW, przynajmniej z mojej perspektywy. Posiadane w portfelu spółki zachowały się dobrze, w efekcie czego portfel zyskał na wartości 2,49%. Wrzesień niesie nowe nadzieje odnośnie rynku akcji, dlatego też rozpoczynam zwiększanie zaangażowania, w oczekiwaniu na poprawę sytuacji.

Nie wiem, jak czytelnicy postrzegali ostatnie tygodnie na giełdzie, ale patrząc z perspektywy moich inwestycji, wiele się nie działo. Rynek akcji porusza się spokojnie, bez większych uniesień. Spółki duże ciągle nie wydają się rewelacyjną inwestycją, generując ryzyka natury politycznej. Z kolei dobrze sprawują się mniejsze podmioty, zwłaszcza spółki wagi średniej, o czym pisał niedawno Zbyszek. Nie ukrywam, że również mój sentyment pozostaje przy tych właśnie podmiotach.

Sytuacja podobnie przedstawia się na rynku opcji, gdzie zamknąłem już posiadane pozycje na serii sierpniowej, jak i na wrześniowej, z których obie przyniosły mi bardzo solidne zyski. Obecnie jestem aktywny na opcjach październikowych i listopadowych, mimo że "aktywny" nie jest odpowiednim określeniem. Zwyczajnie przytuliłem zysk, a teraz czekam i obserwuję, co robi rynek.



Można więc powiedzieć, że głównym moim zajęciem jest obecnie czekanie, ale nie jest to do końca prawda.

czwartek, 25 sierpnia 2016

Czy grozi nam bańka na akcjach CD Projekt?

Wczoraj wieczorem ukazały się wyniki finansowe spółki CD Projekt za II kwartał 2016 roku. Są one rewelacyjne, zdecydowanie powyżej rynkowego konsensusu. Tyle tylko, że kurs od dawna rośnie jak na drożdżach i niebawem może nastąpić jakieś odreagowanie.

Moja przygoda ze spółką CD Projekt trwa już od dłuższego czasu. W roku 2015 zarobiłem na tej spółce ok. 60%, wykorzystując silny ruch wzrostowy poprzedzający premierę Wiedźmina III. Obecnie mój zysk na akcjach producenta gier wynosi już ok. 45% i coraz mocniej obawiam się o szanse na jego kontynuację.

Jak dobrze wiecie, nie jestem inwestorem kierującym się wskazaniami analizy fundamentalnej. Wręcz przeciwnie, moją domeną jest analiza techniczna, w której oceniam wykres i na tej podstawie podejmuję decyzje inwestycyjne. Przez wiele lat opierałem się niemal w stu procentach na AT, podczas gdy moje obecne podejście jest nieco bardziej urozmaicone.

Zwracam również uwagę na rodzaj spółki, czy jest nią prężny średniak z fajnej półki, czy też upolityczniony moloch podobny do PZU, który migruje z branży ubezpieczeniowej do branży bankowej.

Coraz więcej poświęcam również subiektywnemu wyczuciu rynkowego sentymentu. Jest to czynnik, który najtrudniej jest wytłumaczyć i przekazać innym. Można go nazwać intuicją. W ostatnich dwóch latach podjąłem wiele dobrych decyzji inwestycyjnych kierując się właśnie tym wyczuciem.

Jednym z przykładów jest kupno idealnego dołka na indeksie Wig20 oraz na ropie naftowej, w styczniu 2016 roku. Na jednej pozycji zarobiłem 45%, na drugiej 65% w bardzo krótkim czasie.

Szczegóły transakcji omówiłem w styczniowym wpisie, a jej szersze omówienie znajdziecie w zapisie z webinaru pt. Jak zarabiać, kiedy rynek się myli.

W przypadku akcji CD Projektu również zagrała u mnie w pewnym momencie intuicja. Posiadany pakiet akcji sprzedałem 19 maja 2015r., czyli w porannych godzinach w dniu premiery Wiedźmina III. Strzałki pokazują moje momenty kupna i sprzedaży:



poniedziałek, 22 sierpnia 2016

W co warto zainwestować - poszukiwanie nowych rozwiązań

Od czasu do czasu pojawia się w mojej głowie stan, kiedy czuję, że wiele rzeczy mam pod kontrolą. Inwestycje na rynku akcji idą mniej więcej zgodnie z oczekiwaniami, podobnie wygląda sytuacja na mojej strategii opcyjnej. Wygląda więc na to, że czas poszukać nowego kierunku i nowych wyzwań dla posiadanego kapitału.

Mam za sobą wyjazdowy weekend, podczas którego mogłem spojrzeć z dystansem na wiele spraw dotyczących moich inwestycji. Przeanalizowałem portfel akcyjny, przeanalizowałem też portfel opcyjny i doszedłem do wniosku, że nie wymagają one ode mnie bardzo aktywnych działań. Wręcz przeciwnie, kilka razy przekonałem się, że próba robienia czegoś na siłę powoduje pogorszenie uzyskiwanych rezultatów. Zdecydowałem się więc niczego na tym polu nie ruszać i rozejrzeć się za nowym polem aktywności.

Dopłata do posiadanych portfeli


Już na początku może nasuwać się spostrzeżenie, aby nie szukać nowych rozwiązań, jeśli posiada się dwa, które dobrze działają. Być może wystarczy dopłacić tylko nowe środki, zainwestować je i cieszyć się zyskami. Z pewnością dla wielu osób może to być najlepsze rozwiązanie.

Ja sam nie chcę z niego skorzystać z kilku powodów. Po pierwsze, strategia akcyjna uzależniona jest od panującej koniunktury. Nie mając pewności, jak będzie ona wyglądała w przyszłości, nie chcę zwiększać swojej ekspozycji na tym polu.

Podobnie wygląda strategia opcyjna. Opiera się ona na wystawianiu niezabezpieczonych opcji, co z kolei pociąga za sobą solidną porcję ryzyka. Co prawda seria sierpniowa zakończyła się dla strategii zyskiem rzędu 7,73%, ale nie chcę w chwili obecnej powiększać najbardziej ryzykownej części mojego portfolio. Gdyby ktoś chciał poznać założenia strategii opcyjnej, prezentowałem je na ostatnim szkoleniu specjalnym.

Kolejną sprawą jest fakt, że chcę eksplorować nowe obszary, za każdym razem ucząc się czegoś nowego. Z jednej strony poszerza to moje umiejętności, a z drugiej zabezpiecza mnie na przyszłość, gdyby któraś ze strategii z różnych względów pogorszyła uzyskiwane wyniki.

Ostatnim elementem jest chęć poszukiwania rynkowych okazji. Niemal każdego roku któryś z ogólnodostępnych rynków osiąga stan przewartościowania, po czym zmienia kierunek w szybkim czasie dając zarobić stosunkowo duże pieniądze. Przykładem takiej sytuacji było styczniowe odwrócenie na rynku ropy naftowej, która do połowy czerwca wzrosła o 100%, pozwalając mi zarobić w krótkim czasie kilkadziesiąt procent na moich pozycjach. Podobne okazje chcę wykorzystywać nadal.



środa, 17 sierpnia 2016

Zarabianie na blogu - 5 źródeł moich przychodów

Zarabianie na blogu wydaje się być obecnie bardzo nośnym tematem. Łatwość zakładania blogów połączona z faktem, że ludzie rzeczywiście je czytają, sprawia że gdzieś w tle zazwyczaj myśli się o monetyzacji swoich działań. W dzisiejszym tekście pokażę, skąd pochodzą przychody generowane przez moją blogową firmę.

Tego bloga prowadzę od 2010 roku, a więc liczy on sobie przeszło sześć lat. Początkowo nawet nie rozważałem emitowania reklam, gdyż sama branża i ten rodzaj marketingu nie były jeszcze rozwinięte, jednak z czasem sytuacja uległa zmianie. Pierwsze współprace proponowali mi sami partnerzy, o kolejne również bardzo nie zabiegałem.

Z czasem jednak zacząłem traktować Humanistę na giełdzie jako przedsięwzięcie biznesowe, pozwalające łączyć dobre treści oferowane czytelnikom, z potencjałem marketingowym, który wiąże się z posiadaniem takiego serwisu. Przejawem zmiany podejścia było założenie w czerwcu 2015 roku działalności gospodarczej, przeznaczonej wyłącznie do obsługi przychodów i kosztów związanych z moją działalnością w Internecie.
Tekst ten jest piątym z cyklu dotyczącego prowadzenia własnej firmy. W artykułach tych dzielę się moimi doświadczeniami związanymi z blogowym biznesem. Polecam również konkretne rozwiązania, które sprawdziły się w moim przypadku, jak również poruszam praktyczne aspekty funkcjonowania firmy. Do tej pory w cyklu ukazały się:
    Jeśli interesuje Cię temat zakładania i prowadzenia własnej działalności, polecam przeczytać również wcześniejsze wpisy.
    Kolejny przełom nastąpił pod koniec czerwca 2016, kiedy to zakończyłem pracę na etacie i blogowanie stało się główną osią mojej aktywności. Tak przynajmniej wtedy sądziłem, ponieważ już kilka tygodni później sprawy przybrały zupełnie inny obrót.


    W każdym razie od dłuższego już czasu uzyskuję regularne dochody wiążące się z prowadzoną przeze mnie działalnością. Nie są one znaczne, ale dają pewien obraz tego, jak można zarabiać na prowadzeniu bloga.

    W tym miejscu warto zaznaczyć, że omawiane w niniejszym tekście statystyki stanowią jedynie odzwierciedlenie mojej aktywności. Inne blogi z pewnością będą posiadały odmienne struktury przychodów, co jest zupełnie zrozumiałe. Tekstem tym chciałem jedynie pokazać, że prowadzenie bloga to nie tylko emitowanie reklam czy też teksty sponsorowane, ale wiele więcej.

    Zarabianie na blogu - źródła przychodów


    Próbując ocenić poszczególne źródła przychodów, należy przyjąć odpowiednio szeroką perspektywę. W moim wypadku wziąłem pod uwagę pierwsze półrocze 2016 roku, ponieważ uznałem ten okres za najbardziej reprezentatywny. Jest on odpowiednio długi, aby można było wychwycić podstawowe tendencje, a jednocześnie nie jest zaburzany pojedynczymi płatnościami, otrzymanymi w grudniu 2015 i w lipcu 2016.



    Jak widzicie, wyłoniłem pięć głównych źródeł przychodów na moim blogu. Nie musiałem tutaj zanadto upraszczać, ponieważ nie ma szóstego źródła, które musiałbym dodać. Zwyczajnie wszystkie przychody z pierwszej połowy roku udało mi się wpasować w którąś z powyższych kategorii.

    Omówię je wszystkie po kolei, w kolejności od największego, żebyście dokładnie wiedzieli, co kryje się pod każdą z kategorii. Być może niektóre z nich są oczywiste, ale wiele wymaga komentarza, dlatego też warto poświęcić im odrębny akapit.

    środa, 10 sierpnia 2016

    Kupiłem akcje spółki Action - czy ja zwariowałem?

    Dziś rano zdecydowałem się na zakup małego pakietu akcji spółki Action, czym złamałem większość ogólnie przyjętych giełdowych zasad. Uznałem jednak, że warto jest spróbować nieco innego zagrania, obstawiając że spółka wyjdzie obronną ręką z kłopotów, w których się znalazła.

    Moją uwagę Action przykuła w sytuacji, kiedy przeglądałem skład indeksu WIG-DIV, gromadzącego spółki regularnie dzielące się dywidendą z akcjonariuszami. Zdziwił mnie fakt, że w tym gronie znajduje się podmiot, którego akcje bardzo silnie spadły, co z resztą widać poniżej.



    Jak łatwo jest zauważyć, przypomina to bardziej dramat niż atrakcyjną spółkę dywidendową. Kiedy podzieliłem się tym z Wami na facebooku, zwróciliście moją uwagę, że Action popadła w poważne problemy z urzędem skarbowym, który zakwestionował prawidłowość odliczenia podatku VAT za 2011 rok. Okazuje się, że nie jeden, a dwa urzędy skarbowe i nie tylko za 2011, ale również za rok 2013.

    Swoją drogą, jakie to miłe ze strony urzędu skarbowego, że z ewentualnymi roszczeniami występuje dopiero wtedy, kiedy odsetki są już mocno podhodowane, a należność prawie przedawniona.

    W każdym razie kwota, którą spółka musiałaby zwrócić w najczarniejszym ze scenariuszy, jest tak wielka, że znacząco zagraża dalszemu funkcjonowaniu tego podmiotu. Z tego też względu cena akcji spadła o ponad 70% w ciągu zaledwie kilku tygodni.

    czwartek, 4 sierpnia 2016

    Spółki Ciekawe Technicznie - sierpień 2016 - portfel +4,79%

    Miniony miesiąc okazał się bardzo udany dla posiadaczy akcji. Indeks WIG zyskał 3,17%, podczas gdy wartość portfela Spółek Ciekawych Technicznie zwiększyła się aż o 4,79%, i to mimo faktu, że znajdują się w nim tylko trzy spółki.

    Rynki finansowe na przestrzeni ostatniego miesiąca silnie wzrosły. Skala umocnienia byłaby jeszcze większa, gdyby nie ostatni tydzień, który przyniósł zauważalne spadki. Nawet mimo nich można powiedzieć, że od dawna nie mieliśmy tyle optymizmu na warszawskim parkiecie.

    Warto odnotować, że lipiec był pierwszym pełnym miesiącem kalendarzowym następującym po ogłoszeniu wyników brytyjskiego referendum dotyczącego opuszczenia struktur Unii Europejskiej. Wzrosty pokazują, że temat ten przestał już elektryzować rynki, przynajmniej do kolejnej odsłony kryzysu, która może, ale wcale nie musi nastąpić.

    Entuzjastyczne podejście powinno zostać nieco powściągnięte, ponieważ przebieg kilku ostatnich sesji lipca sugeruje, że również początek sierpnia będzie miał spadkowy charakter. Oczywiście można spierać się co do zasięgu potencjalnego ruchu w dół, ale w chwili obecnej nie wydaje się, aby tracił on impet. Wręcz przeciwnie, spadki nabierają tempa.


    Nie sądzę, aby motorem zmian ku wzrostom miał stać się, łagodniejszy niż w zapowiedziach, projekt ustawy frankowej. Owszem, dodał on trochę optymizmu do rynku, ale jest to ciągle zbyt wiele, aby zmienić losy całego trendu.



    Jak widać, rynek w dalszym ciągu porusza się w trendzie spadkowym. Szczyt z drugiej połowy lipca znajduje się poniżej wierzchołka z końca czerwca, a zatem dotychczasowa tendencja rynkowa może być kontynuowana. Z pewnością nie jest to pocieszająca wieść dla inwestorów spragnionych chociaż odrobiny wzrostów, które tchną nadzieję w ich serca i portfele.

    poniedziałek, 1 sierpnia 2016

    Risk Taker - poznaj moją strategię opcyjną

    Wielu inwestorów obawia się rynku opcji, postrzegając go jako coś skomplikowanego i bardzo trudnego do nauczenia się. Tymczasem rzeczywistość wcale nie wygląda tak groźnie, o czym przekonają się tylko ci, którzy podejmą odpowiednią decyzję i spróbują swoich sił.

    W miniony czwartek miałem przyjemność poprowadzić dla czytelników blogów Humanista na giełdzie oraz Opcje na akcje, webinar edukacyjny prezentujący podstawy inwestowania na rynku opcji. Jeśli ktoś dopiero rozpoczyna swoją przygodę na tym polu, z pewnością jest to dobry początek drogi.


    Jednak webinar ten był tylko wprowadzeniem do premiery, która ma miejsce w dniu dzisiejszym. Postanowiłem podzielić się z inwestorami moją realną strategią stosowaną na warszawskim rynku opcji. Moim celem jest pokazanie nie tylko teoretycznej sfery inwestowania w opcje, ale również konkretnych praktycznych działań, które mają miejsce na tych instrumentach.

    Strategia nazywa się Risk Taker, ponieważ jej celem jest inwestowanie bardzo agresywne, ukierunkowane na uzyskanie bardzo wysokiej stopy zwrotu, Towarzyszące temu ryzyko jest również bardzo wysokie, dlatego też w trakcie szkolenia prezentuję kilka podpowiedzi, pozwalających na zmniejszenie naszej ekspozycji.

    Moim inwestycyjnym celem przy tej strategii jest uzyskiwanie stopy zwrotu na poziomie 5% miesięcznie. Dla wielu inwestorów wydaje się to nierealne założenie, jednak jest to mój cel, stanowiący jednocześnie założenie wyjściowe do otwierania pozycji na każdej miesięcznej serii opcji.



    Sama strategia opiera się na wystawianiu opcji, zarówno call, jak i put. Otrzymujemy w ten sposób premię opcyjną, którą w ok. 80% przypadków możemy zatrzymać. To tak, jakby ktoś płacił nam za czekanie i nic nie robienie, gdyż zaledwie w jednym, skrajnym scenariuszu tracimy pieniądze. W pozostałych wypadkach, pieniądze te zarabiamy.

    Strategia Risk Taker jest rezultatem wszystkich moich doświadczeń na opcyjnym rynku, zbieranych od 2010 roku. Miewałem zarówno lepsze dni, jak i okresy bardzo silnych strat. Te wszystkie wydarzenia ukształtowały mnie jako inwestora i wpłynęły na kształt, jaki przybrała ostatecznie strategia.

    piątek, 29 lipca 2016

    Pięć minut ryzyka walutowego w mojej blogowej firmie

    Z ryzykiem walutowym miałem dotychczas do czynienia jedynie jako inwestor. Jednak niedawno dotknęło mnie ono również jako przedsiębiorcę. W jaki sposób się pojawiło oraz jakie przyniosło konsekwencje, opisuję w dzisiejszym tekście.

    W rzeczywistości nie chodzi o pięć minut ryzyka walutowego, ale o całe 25 dni. W tym czasie moja ekspozycja walutowa, mimo że niewielka, generowała fluktuacje, które skłoniły mnie do kilku przemyśleń.

    Tekst ten jest czwartym z cyklu dotyczącego prowadzenia własnej firmy. W artykułach tych dzielę się moimi doświadczeniami związanymi z blogowym biznesem. Polecam również konkretne rozwiązania, które sprawdziły się w moim przypadku, jak również poruszam praktyczne aspekty funkcjonowania firmy. Do tej pory w cyklu ukazały się:
      Jeśli interesuje Cię temat zakładania i prowadzenia własnej działalności, polecam przeczytać również wcześniejsze wpisy.

      Umowa w złotówkach, faktura w walucie obcej


      Kilka tygodni temu podpisałem z jednym z moich klientów umowę o współpracę w horyzoncie kilku miesięcy. Uzgodniliśmy stawkę wynagrodzenia, która wyrażona była w polskich złotych. W umowie zawarliśmy również zapis, że faktury wystawiane będą nie w złotych, ale w euro, gdyż klient jest podmiotem zagranicznym i łatwiej mu będzie w takiej walucie regulować płatności. Zgodziłem się bez większego wahania.

      W celu przyjęcia takiej płatności otworzyłem sobie rachunek walutowy obok mojego konta prywatnego, gdyż oferta banku, w którym posiadam konto firmowe nie była w tym zakresie atrakcyjna. Uznałem, że przepuszczę kasę przez konto prywatne, przecież przepisy tego nie zabraniają. Dodam tylko, że rachunek walutowy założyłem w mBanku.



      poniedziałek, 25 lipca 2016

      Inwestowanie na rynkach zagranicznych - kompendium wiedzy

      Inwestowanie na rynkach zagranicznych wydaje się wielu inwestorom przedsięwzięciem skomplikowanym i trudnym w realizacji. Na szczęście wcale tak nie jest i już kilkoma kliknięciami można otworzyć sobie drzwi do zupełnie nowego wymiaru inwestycji. Warto przekonać się, jakie możliwości czekają tuż za rogiem.

      Wszyscy wiemy, jak wygląda sytuacja na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Indeks WIG znajduje się dokładnie na tym samym poziomie, co przed pięcioma laty, a stopa zwrotu z ostatnich dwunastu miesięcy to imponujące -13%. Tymczasem indeks Sp500, w ciągu ostatnich pięciu lat zyskał ponad 65%, ustanawiając niedawno nowe maksima. Tam trwa hossa, podczas gdy w Polsce borykamy się z coraz to nowymi problemami. Jeśli nie likwidacja OFE to obniżka ratingu, jak nie kosztowne programy socjalne to problemy za naszą wschodnią granicą.

      Ostatnie lata na naszej giełdzie przebiegały w cieniu samych negatywnych komunikatów płynących tak z samego rynku, jak i z jego otoczenia. Kroplą, która przepełniła szalę były w moim wypadku ostatnie zapowiedzi dotyczące likwidacji OFE oraz możliwych zagrożeń płynących dla naszych rachunków IKE i IKZE. Mając w niedalekiej perspektywie konieczność wypłaty środków zgromadzonych na kontach emerytalnych, zacząłem szukać okazji do ulokowania pieniędzy w innym miejscu.



      Na pierwszy plan wysunęły mi się właśnie rynki zagraniczne. Od kilku lat trwa na nich hossa, podczas gdy u nas sytuacja nie wygląda różowo. Uznałem, że warto jest prześledzić zagadnienie i zdobyć nieco więcej informacji na temat warunków dokonywania transakcji na giełdach zagranicznych.

      Dom Maklerski BOŚ partnerem niniejszego wpisu


      Miło mi jest poinformować, że partnerem merytorycznym dzisiejszego wpisu jest Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska. Szukając informacji o rynkach zagranicznych rozpocząłem od przejrzenia oferty biura maklerskiego, z którego pośrednictwa sam korzystam od lat. Oprócz tego, że jestem bardzo zadowolony z jakości świadczonych mi usług, wiem również, że DM BOŚ chętnie wspiera edukację inwestorów.

      Dlatego też skontaktowałem się z kilkoma osobami i odbyłem ponad godzinną rozmowę na temat rynków zagranicznych z osobą, która w DM BOŚ odpowiada za te właśnie kwestie. Oprócz cennych informacji, uzyskałem również kilka przecieków odnośnie planów biura maklerskiego w obszarze rynków zagranicznych.



      Dzięki tej współpracy, konkretne korzyści płyną również dla Was. Mogę tym sposobem omówić reguły inwestowania na światowych giełdach nie w zawieszeniu, ale na przykładzie konkretnej oferty. Jeśli posiadacie już podpisaną z DM BOŚ umowę ramową, rachunek na rynki zagraniczne możecie otworzyć przy pomocy kilku kliknięć.

      Pełną informację na temat usługi rynków zagranicznych znajdziecie w tym miejscu.

      czwartek, 21 lipca 2016

      [WEBINAR] Podstawy inwestowania na rynku opcji

      Wielu inwestorów boi się tematyki opcyjnej, sądząc że jest ona zbyt trudna do opanowania. W rzeczywistości wcale tak nie jest, a opcje jako instrumenty dają bardzo szeroki wachlarz możliwości inwestycyjnych, z nadwyżką rekompensujący wysiłek włożony w ich poznanie.

      Już od kilku lat gromadzę doświadczenia inwestycyjne na rynku opcji. Zdarzały się chwile trudne, które stawiały pod poważnym znakiem zapytania moją dalszą przygodę z tymi instrumentami, ale obecnie mogę powiedzieć, że działam pełną parą i jestem zadowolony z systemu inwestycyjnego, który udało mi się wypracować. 



      Dlatego też postanowiłem szerzej zaprezentować tematykę opcyjną czytelnikom bloga. Już w najbliższą środę, 27 lipca, poprowadzę webinar edukacyjny, który w całości poświęcony zostanie opcjom. Pokażę m,.in.:

      • czym są opcje jako instrument,
      • jakie zasady notowań obowiązują na tym rynku,
      • czym jest profil wypłaty i jak go interpretować,
      • jak wyglądają podstawowe strategie opcyjne,
      • jak można zarabiać dzięki opcjom.
      Jeśli do tej pory zastanawialiście się nad rozpoczęciem inwestycji na tym rynku, teraz jest idealny czas, aby zamiary przekuć w rezultaty.

      Rejestracja na webinar rusza dzisiaj, punktualnie o godzinie 20.00. Przewidziałem 50 bezpłatnych miejsc, dlatego warto się pospieszyć i być na czas. 

      Osoby obecne na szkoleniu otrzymają również unikalną okazję na bliższe poznanie mojej strategii opcyjnej, której zasady każdego dnia realizuję na rynku.

      poniedziałek, 18 lipca 2016

      Czy jest jeszcze sens wpłacać na IKE i IKZE?

      Ostatnie zapowiedzi dotyczące drugiego etapu reformy OFE uspokoiły nieco inwestorów obawiających się nacjonalizacji spółek giełdowych. Jednak z drugiej strony wzbudziły poważny niepokój pośród osób oszczędzających na kontach IKE i IKZE. Czy nasze pieniądze są tam bezpieczne?

      Przypomnijmy tylko, że niedawno rząd szerzej zarysował kierunki, w których zmierzał będzie drugi etap likwidacji OFE. Z grubsza wiemy tyle, że 25% środków zostanie przejedzone, a konkretniej przekazane na Fundusz Rezerwy Demograficznej, zajmujący się finansowym wspomaganiem wypłat emerytur. Na ten cel przekazane zostaną te aktywa OFE, które relatywnie łatwo jest spieniężyć, stanowiące kwotę ok. 35 miliardów złotych. Pozostała część, ok. 105 miliardów ulokowane przez OFE w papierach wartościowych notowanych na GPW przeniesiona zostanie na Indywidualne Konta Emerytalne, które prowadzone będą dla obywateli w nowej formie.


      Pod moim ostatnim artykułem na ten temat pojawiło się wiele komentarzy dotyczących środków zgromadzonych w samych OFE. Pisaliście, że od początku wiadomo było, że nie są to prywatne środki obywateli, dlatego też nie powinniśmy się dziwić, że przeznaczone zostaną na finansowanie bieżących wypłat emerytur czy też na dowolny inny cel.

      Przypomnijmy jednak, że dopiero w 2008 roku Sąd Najwyższy stwierdził, że pieniądze zgromadzone w OFE nie stanowią środków prywatnych, co ostatecznie potwierdził Trybunał Konstytucyjny w 2015 roku. Wcześniej wcale nie było to takie oczywiste, na co wskazuje również fakt, iż takie orzeczenia musiały zapaść. Wiele osób czuje się pokrzywdzonych takim stanem rzeczy, ale przecież i tak składki na OFE pobierane były obowiązkowo z naszego wynagrodzenia, a samych pieniędzy nigdy nie oglądaliśmy na oczy.



      poniedziałek, 11 lipca 2016

      Kończę z pracą na etacie - co będę teraz robił?

      31 marca otrzymałem od pracodawcy pismo zawiadamiające, że rozwiązuje on ze mną umowę o pracę, z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia. Upłynął on tydzień temu i tego właśnie dnia rozpoczął się u mnie nowy etap w życiu. Liczę na to, że będzie on zdecydowanie lepszy, zarówno pod względem zawodowym, jak i prywatnym.

      Widzicie już, że moja historia nie jest z rodzaju "rzucił pracę i zaczął żyć z bloga", jaką zrealizował Michał Szafrański trzy lata temu. Raczej jest to historia przypominająca losy Pata Flynna, który został zwolniony z pracy, a następnie zaczął utrzymywać się z dochodów online. W rzeczywistości nie mam gwarancji, czy istotnie uda mi się odnieść sukces po zakończeniu pracy na etacie. Głównie dlatego, że moje obecne dochody nie pozwalają jeszcze na bezstresowe utrzymywanie się z aktywności online. Można więc powiedzieć, że jestem w punkcie przełomowym, z którego prowadzą różne drogi, wiodące do różnych rezultatów.

      W dzisiejszym tekście podzielę się z Wami refleksjami, które towarzyszyły mi przez ostatnie miesiące, jak również myślami, które mam w głowie w chwili obecnej. Pokażę, co zrobiłem od razu po otrzymaniu wiadomości, że ciepełko pracy na etacie dobiega końca oraz zaprezentuję moje podejście do całej tej sytuacji. Nie bez znaczenia pozostają oczywiście indywidualne uwarunkowania, które różnicują sytuację każdego z nas.


      Czym zajmowałem się przez ostatnie sześć lat?


      Od 2010 roku pracowałem w kancelarii prawnej, zajmując się głównie problematyką nieruchomościową. Przez pierwsze kilka lat zajęcie to dawało mi sporo satysfakcji, pozwalając dodatkowo łączyć je z blogowaniem, które wówczas nie konsumowało tak dużo czasu, co obecnie. Jednak minione kilkanaście miesięcy było okresem, w którym wiedziałem, że nie chcę dłużej pracować w dotychczasowym charakterze.

      Możliwości awansu były ograniczone, szansa na wyższe wynagrodzenie zerowa, a perspektywy rozwoju znikome. Wiedziałem więc, że czas zakończyć współpracę, ale jakoś brakowało idealnego momentu, aby to w końcu uczynić. Być może do dziś byłbym tam zatrudniony, gdyby nie wypowiedzenie ze strony pracodawcy, który zapewne też dostrzegł, że nasza współpraca nie układa się w sposób idealny.



      Muszę tutaj zaznaczyć bardzo istotną rzecz. Nie żyłem w złotej klatce. Nie zarabiałem kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie, budując latami sześciocyfrowe oszczędności. Moje etatowe zarobki w ostatnim okresie były niższe od średniej krajowej. Piszę to, abyście nie myśleli, że łatwo jest mi mówić o rzucaniu pracy na etacie po wielu tłustych latach budowania poduszki finansowej. Swojego czasu wypowiadałem się nawet z przekąsem o osobach, które rezygnowały z pracy, mając zapewnione bezpieczeństwo finansowe przez kilka kolejnych lat.

      Dlatego jest to również przestroga dla tych wszystkich, którzy chcieliby zerwać z monotonią dnia codziennego, poświęcając się rozwijaniu własnej pasji. Nie wszystkich na to stać i trzeba mieć tę świadomość.

      piątek, 8 lipca 2016

      Czy koniec bessy jest bliski?

      Prezentuję Wam drugi z obiecanych wpisów gościnnych. Tym razem jego autorem jest Krzysiek z bloga Market Revolution. W przeciwieństwie do ekipy Squabera, nie jest on przekonany co do dalszych spadków, a wręcz przeciwnie, twierdzi że dno jest już bliskie i należy się do tego przygotować. Co więcej, przytacza również garść argumentów potwierdzających swoją tezę.

      Przeczytajcie, do Krzysiek sądzi o obecnej sytuacji rynkowej.
      _________________


      Witajcie. Dziś piszę post gościnny u Radka. Tematem są moje rozważania nad wejściem w końcową fazę bessy i bliskim jej końcem. Temat dla wielu może być herezją jednak ja uważam że mam dość twarde dowody za swoją tezą, które postaram się wam przybliżyć.

      Zacznę od tego że moim macierzystym rynkiem jest od paru lat NC, spółek z dużego parkietu mam mało, a z WIG20 jeśli coś mam to szort na jakąś spółkę który otwieram raz na rok. Stąd mam dość duży dystans do tego co dzieje się na WIG20.

      Od pewnego czasu zacząłem zajmować się badaniami rynku jako takiego i weryfikuję różne statystyki oraz ich przełożenie na naszą giełdę i możliwość ich wykorzystania w swojej strategii.

      O wynikach jednego z tych badań pisałem na początku stycznia, w którym to sugerowałem duże prawdopodobieństwo wzrostowej korekty, która nastąpiła dosięgając 2000 pkt. 

      Przytoczone przeze mnie statystyki pokazują jasno – że czasowo i spadkowo jesteśmy już za połową bessy, w końcu to trzynasty miesiąc bessy, a i jesteśmy daleko od historycznego kanału 2000-2600 pkt. Jednak widzę inne przesłanki za tym, że wkraczamy w przedostatnią fazę bessy (ostatnią jest panika lub załamanie).



      Przytoczę kilka przykładów za moją tezą:
      • Hossa spółek śmieciowych powoli się załamuje, ona jest zawsze na skrajnie wyczerpanych rynkach, bo spekuła nie ma czym grać i przenosi się właśnie tam. Teraz okazuje się że tematów nawet do spekulacji zaczyna powoli brakować.
      • Dramatyczny wzrost przekrętów giełdowych w ostatnim miesiącu. Dotarłem do książki, gdzie było zestawienie liczba oszustw rachunkowych w porównaniu do cyklu giełdowego i co ciekawe druga ich ilość jest właśnie blisko końca bessy. 
      • Należy do tego dodać duża ilość emisji akcji bez PP oraz opcji na akcje, znacznie poniżej ceny nominalnej.
      • Powolne załamywanie się humorów inwestorów - nawet najtwardsi zamykają straty i piszą o przejściu na forex, na rynki zagraniczne itd. Zresztą wystarczy wejść na pierwsze lepsze forum giełdowe aby to zauważyć. Emocje tłumu są dość mocno spolaryzowane na spadki, niemniej do paniki trochę brakuje.
      • Profesjonaliści - panikują. Sami zobaczcie
      • Brak arbitrażowania anomalii np. dywidend po 15-20% czy spółek z cash/marketcap>1
      • Sam index pod względem dywidendy i C/Z jest już dość tani.




      środa, 6 lipca 2016

      Całkowita likwidacja OFE - dokąd uciekać z kapitałem?

      Poniedziałkowa konferencja ministra Morawieckiego rzuciła więcej światła na plany rządu co do OFE.  A plany są mniej więcej takie, jakie ma dziecko w stosunku do wielkiej torby napakowanej słodyczami. Czy nasze portfele na tym ucierpią? To pewne! Dokąd uciekać z kapitałem? Jak najdalej!

      Chyba już od kilku miesięcy nie mamy złudzeń, że OFE w obecnym kształcie nie utrzymają się przez dłuższy czas. Obecny rząd nie jest w stanie znieść faktu, że tak duża ilość pieniędzy leży gdzieś bezczynnie, zamiast "pracować dla dobra Polaków". Dlatego też zamierza przeznaczyć te 140 miliardów złotych na finansowanie m.in. bieżących wypłat emerytur.

      Przypomnijmy, że w miniony poniedziałek minister Mateusz Morawiecki przedstawił plan działania dotyczący likwidacji OFE. Zastrzega przy tym, że jest to dopiero zarys, jednak proponowane zmiany miałyby wejść w życie już w 2018 roku, czyli raptem za kilkanaście miesięcy. 

      Obecna władza jest przekonana, że centralne sterowanie sprawdza się najlepiej. Nie toleruje faktu, że jakieś pieniądze mogą gdzieś czekać w formie zabezpieczenia, sądzi że powinny one realizować bieżące posunięcia polityczno-gospodarcze obozu rządzącego. Podobnie z resztą patrzy na spółki z dominującym udziałem Skarbu Państwa. One też nie powinny prowadzić swoich biznesów, jak każda umie najlepiej, ale mają realizować idiotyczne niekiedy, pomysły rządu. Myślę, że obecne wyceny wielu tych spółek pokazują najlepiej, co rynki finansowe myślą o takim stylu zarządzania.



      Część pieniędzy przejemy od razu


      W OFE leży niecałe 140 miliardów złotych. Jest to suma tak ogromna, że rączki bardzo swędzą, aby po nią sięgnąć, co też się właśnie dzieje. Jednym z pierwszych kroków będzie przesunięcie 35 miliardów złotych, czyli ok. 25% aktywów OFE, do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Mówiąc wprost, te pieniądze zostaną przeznaczone na bieżące wypłaty emerytur. Myśleliście, że mechanizm suwaka emerytalnego jest niesprawiedliwy? Niespodzianka!

      Przypomnijmy sobie przez chwilę, jaki jest cel oszczędzania pieniędzy na przyszłość. Zasadniczo taki, że jest to kapitał zapasowy, po który sięga się w sytuacji, kiedy dochody maleją, a za coś trzeba żyć. Przejadając 1/4 oszczędności wysyłamy w świat bardzo czytelny sygnał - kasa się nie zgadza.

      Z drugiej strony zjadanie tego tortu kawałek po kawałku nie jest głupim posunięciem ze strony rządzących. Zamiast jednorazowo wrzucić te pieniądze do systemu finansowego, ryzykując polityczną aferę, władza zorganizuje nam deszcz prezentów. Będzie przez kilka lat organizować nam igrzyska za nasze własne pieniądze, utrzymując w ten sposób wysokie poparcie społeczne. Fajny sposób na wygranie przynajmniej jednych wyborów, co?