Można powiedzieć, że od zawsze byłem i jestem analitykiem technicznym. Jednak od pewnego czasu coraz bardziej ciągnie mnie w kierunku spółek, o których i analityk fundamentalny miałby dobre zdanie. W dzisiejszym tekście chcę zaprezentować przykład takiej właśnie transakcji.
Zasada "inwestuj w to, co znasz" z pewnością bliska jest wielu inwestorom. Osobą często kojarzoną z tą zasadą jest Peter Lynch, człowiek który w swoim podejściu nie koncentrował się wyłącznie na suchych danych makroekonomicznych, ale również na ocenie produktów oferowanych przez analizowaną spółkę. Z pewnością świta Wam gdzieś również przykład gospodyń domowych, które inwestowały w te spółki, których produktów używały każdego dnia. Dobry produkt oznacza zadowolonych klientów, a to z kolei korzystnie przekłada się na wyniki finansowe spółki.
Możecie zastanawiać się, dlaczego wspominam akurat o takim podejściu, skoro od samego początku mówię o sobie, jak o inwestorze kierującym się wskazaniami analizy technicznej. Skąd u mnie nagle powiązanie z analizą fundamentalną?
Po pierwsze dlatego, że dostrzegam bardzo wiele zależności pomiędzy przebiegiem wykresu a fundamentami spółki. Dobre, zdrowe podmioty, prowadzące swój biznes z sukcesami bardzo często charakteryzują się rosnącymi wykresami, na których analityk techniczny dostrzeże trend wzrostowy. Można więc powiedzieć, że w przypadku najlepszych spółek analitycy obu podejść są często zgodni.
Po drugie, będąc na parkiecie od ponad ośmiu lat, dostrzegam wiele korzyści wiążących się z wybieraniem spółek o solidnych podstawach i dobrych perspektywach wzrostu. Stabilny biznes i regularnie wypłacana dywidenda z roku na rok stają się dla mnie coraz ważniejsze. Może staję się nieco leniwy, a może jedynie dostrzegam liczne zalety podejścia skupionego na fundamentach spółki.
Zarówno dzisiejszy wpis, jak i pomysł na przeprowadzenie transakcji, o której dzisiaj opowiem, nie powstały same z siebie. Inspiracją była czytana właśnie przeze mnie książka Alberta Rokickiego pt. Longterm. Jak inwestować na giełdzie i osiągnąć zysk. Moim błędem było czytanie jej przed snem, bo później długo nie mogłem zasnąć. Pomysły tak bardzo kłębiły mi się w głowie, że kilkukrotnie wstawałem z łóżka, aby je zapisać.