Dzisiaj powracam do tematu powiązania obligacji korporacyjnych i analizy technicznej. Okazja jest niebanalna, gdyż po raz kolejny okazało się, że niepokojące sygnały, które dostrzegłem na wykresie uchroniły mnie od przykrych konsekwencji utraty zdecydowanej większości zainwestowanych w dane papiery środków.
Moja (i kolegi) przygoda z obligacjami spółki PCZ S.A.
Obligacje spółki PCZ S.A. (PCZ1015) kupiłem w sierpniu 2013 roku, czyli dość dawno temu. Kupon wynosił 11% i był stały, co stawiało te papiery w całkiem niezłej pozycji pod kątem atrakcyjności inwestycyjnej. Jednak wysokie stopy zwrotu zazwyczaj niosą ze sobą porcję ryzyka i tak też było w tym przypadku.
Na temat tych obligacji rozmawiałem z jednym z kolegów, który miał serię PCZ0615. Wiem, że posiadał te papiery i to na zdecydowanie większą kwotę niż ja. Dopóki sytuacja była pod kontrolą, wymienialiśmy się tylko luźnymi uwagami na temat tych obligacji. Sprawy zaczęły przybierać nieciekawy obrót na początku marca 2015, kiedy to cena spadła do ok. 95 punktów. Ja sam kupowałem je po 102 punkty, więc taki ruch był dla mnie bardzo niepokojący. Nie szukałem przyczyn takiego zachowania tych obligacji, ale postanowiłem je jak najszybciej sprzedać. Transakcja została zrealizowana w okolicy własnie 95 punktów, co było poziomem mało atrakcyjnym.
Pamiętam, że rozmawiałem wtedy z kolegą i powiedziałem mu o mojej decyzji sprzedażowej. On stwierdził, że jednak papiery będzie trzymał dalej, gdyż to wahnięcie nie powinno mieć znaczenia. Kilka dni później, kiedy kurs wrócił w okolice 100 punktów, wydawało się, że to jednak on miał rację.