A dla tych, którzy są ciekawi licznych odwołań do poprzedniego zestawienia...
piątek, 30 listopada 2012
środa, 28 listopada 2012
Recenzja - Ashraf Laidi - Międzyrynkowa analiza kursów walutowych
Książka wpadła mi w ręce w zasadzie przypadkiem, przy okazji zakupu innej pozycji, ale to właśnie od niej postanowiłem zacząć lekturę. Muszę przyznać, że pierwsze zderzenie z tekstem wywarło na mnie spore wrażenie. Masa danych, statystyk, relacji między różnymi klasami aktywów to zupełnie coś innego niż bajanie o giełdzie i rynkach, jakie czasami się spotyka.
Ale od początku. Książka, jak sam tytuł wskazuje, koncentruje się na relacjach, którymi rządzą się różne pary walutowe. Dodatkowo, całość wzbogacona jest o akcje, ropę, dolara oraz rynki obligacji. W efekcie otrzymujemy szeroką analizę międzynarodowego rynku finansowego, która ukazuje w pełni bogactwo powiązań pomiędzy różnymi klasami aktywów oraz ewolucję tychże powiązań w czasie.
Myślę, że pozytywną stroną książki jest właśnie ukazanie przeszłych zależności oraz czynników, które wpływały na występowanie lub wygasanie poszczególnych korelacji. Dzięki temu czytelnik ma możliwość przybliżenia sobie tak istotnych wydarzeń, jak kryzys naftowy, czy też odejście od parytetu złota, z szerokim opisem czynników ekonomicznych i politycznych, które się na te wydarzenia złożyły. Nie brak jest również bardziej współczesnych przykładów, jak bańka internetowa, czy też bessa na dolarze w połowie pierwszej dekady XXI wieku.
Książka czytana z perspektywy osoby mniej zorientowanej w zależnościach między poszczególnymi klasami aktywów może z początku sprawiać pewne problemy. Ułożenie sobie w głowie wpływu osłabiającego się dolara na obligacje i przychody państw OPEC lub zmiany stóp procentowych na siłę waluty wymaga chwili zastanowienia, a jest to niezbędne dla sprawnego przemieszczania się po dalszych rozdziałach. Dlatego też warto jest na początku się nie spieszyć i upewniać na bieżąco, że ma się opanowaną całość materiału z przeczytanych rozdziałów.
Nie da się ukryć, co wielokrotnie wychodzi podczas czytania, że materia ujmowana jest z perspektywy Stanów Zjednoczonych. Dotyczy to tak samej roli tego mocarstwa w kształtowaniu i oddziaływaniu na poszczególne rynki, jak i analizy rynków przez amerykańskiego inwestora. Z drugiej jednak strony, nie wydaje się to być wielkim problemem. Przecież każdy z nas ma świadomość roli odgrywanej przez USA w światowych przepływach kapitału, a więc jest to stosunkowo łatwe do przyjęcia.
Wydaje mi się, że książka ta jest szczególnie przydatna dla inwestorów zainteresowanych międzynarodowymi rynkami walutowymi i towarowymi. Może nie z perspektywy krótkoterminowego tradingu, ale bardziej z perspektywy ruchów rynków w średniej i dłuższej perspektywie. Z drugiej strony znajomość powiązań globalnych może być dobrym wyznacznikiem koniunktury ekonomicznej oraz nastrojów na rynkach akcji. Ponadto, w czasach, gdy zalecana jest dywersyfikacja oszczędności, a nawet za pośrednictwem IKE można uzyskać ekspozycję na towary, warto jest wiedzieć, co w trawie piszczy.
Z pewnością nie będą to zmarnowane pieniądze.
Jeśli chcecie dowiedzieć się o tej książce, rzućcie okiem do mojego programu partnerskiego. A więcej moich recenzji znajdziecie na specjalnie temu poświęconej stronie internetowej.
Jeśli chcecie dowiedzieć się o tej książce, rzućcie okiem do mojego programu partnerskiego. A więcej moich recenzji znajdziecie na specjalnie temu poświęconej stronie internetowej.
Etykiety:
recenzja
niedziela, 25 listopada 2012
Rzut oka z dystansu
Słuchając ludzi lub oglądając
telewizję nietrudno jest dojść do wniosku, że w naszym kraju
dzieje się tragicznie. Rząd ciągle okrada obywateli, zagraniczne
korporacje wyzyskują pracowników, szerzy się bezrobocie, a kryzys
nie pozwala nam żyć. Do tego dochodzi cała masa problemów
politycznych, do których w tym miejscu odnosił się nie będę.
Oprócz tego, raczeni jesteśmy różnego rodzaju „michałkami”.
Tu się komuś spaliła stodoła, gdzie indziej miał miejsce wypadek
samochodowy, a w jeszcze innej części kraju wójt podbiera z
gminnej kasy.
Rysujący się obraz dzisiejszych
czasów nie jest więc optymistyczny. Stąd nie może być
zaskakujące powszechne wyobrażenie, że jest źle a będzie jeszcze
gorzej. Chciałbym jednak zaproponować Wam nieco inne spojrzenie na
bieżącą rzeczywistość. Zróbmy krok w bok, a następnie jeszcze
dwa kroki i oceńmy sytuację z pewnego dystansu. Jaki obraz się
wyłania?
Widzimy kraj, który w 20 lat po
wyjściu z nieprzyjaznego ludziom i gospodarce ustroju znajduje się
w dużo lepszej kondycji niż startujące z podobnego miejsca inne
państwa regionu. Kraj, w którym mimo narzekań zagwarantowane są
prawa polityczne i społeczne, gdzie możliwe jest swobodne głoszenie
własnych poglądów, a wybory przebiegają w sposób demokratyczny.
Ponadto, znajdujemy się w umiarkowanie
korzystnym położeniu geopolitycznym. Żaden z naszych sąsiadów
nie stanowi militarnego ani politycznego zagrożenia, a relacje z
państwami ościennymi są dobre. Nie posiadamy problemów z licznymi
mniejszościami narodowymi lub religijnymi, co można docenić
dopiero przez pryzmat sytuacji państw, które takowe problemy mają.
Do tego jesteśmy członkiem Unii Europejskiej oraz NATO, co zapewnia
nam stabilizację polityczną i dogodne warunki do prowadzenia
polityki gospodarczej i zagranicznej.
W końcu Polska jest krajem możliwości.
Osoby mające pomysł na siebie i na biznes mogą realizować swoje
pomysły, co często im się udaje. Posiadamy już grupę firm
liczących się na arenie międzynarodowej, które są w stanie
przejmować zagraniczne przedsiębiorstwa. Nasi pracownicy są
cenieni w bardziej rozwiniętych krajach i to też jako specjaliści,
a nie jako tania siła robocza.
Z tej perspektywy, obecna rzeczywistość
wcale nie wygląda tak tragicznie.
Oczywiście od razu można przytoczyć
liczne argumenty, że jest zupełnie inaczej. Polityczne, w myśl
których rządzący podejmują antypolskie decyzje, a dalsze
istnienie narodu jest istotnie zagrożone, chciałbym włożyć
między bajki. Istnieje znaczne grono ludzi, którzy w tym momencie
zdecydowanie zaprotestują, lecz pozwolę sobie pozostać przy
własnym zdaniu i nie wchodzić w polemikę.
Nieco inaczej wyglądają argumenty
ekonomiczne. Tutaj można mówić o licznych statystykach, gdzie
znajdujemy się nisko w rankingach konkurencyjności, nakłady na
innowacje są niewielkie, a kapitał społeczny nie jest budowany.
Myślę, że można do tej kategorii zaliczyć również działania
polityków w sferze gospodarki i finansów, takie jak przenoszenie
zadłużenia do innych „szufladek”, aby nie było ujawniane w
statystykach, czy też konsumowanie funduszy przewidzianych na
zabezpieczenie na przyszłość. Ponadto znaczny odsetek osób
pracujących w sposób dorywczy lub tymczasowy, co przekłada się na
brak zdolności kredytowej i szans na stabilizację. To tylko kilka z
całej puli spraw wymagajacych poprawy.
Myślę jednak, że kwestie powyżej
podniesione są problemami niższej rangi. Owszem są bardzo istotne,
lecz jednak są to zagadnienia dotyczące bieżącego funkcjonowania
państwa, a nie kwestie fundamentalne. Do tej samej kategorii można
wrzucić problemy z zakładaniem i prowadzeniem firm, które pewnie
wiele osób podniesie. Oczywiście, są utrudnienia, pewne rzeczy
mogłyby i powinny funkcjonować lepiej, lecz generalnie też jest
dobrze. Kto posiada determinację, jest w stanie poradzić sobie z
całym biurokratycznym procesem i w efekcie odniesienie sukcesu jest
możliwe.
Patrząc na to wszystko z dystansu
dochodzę do wniosku, że jednak obecna kondycja Polski jest dobra.
Liczne problemy, z którymi się borykamy oraz które dopiero majaczą
na horyzoncie stanowią dla nas wyzwania i zadania, ale nie
przesądzają o porażce. Co więcej, pojawiają się też przykłady
pozytywne, jak chociażby zorganizowane przez nas ostatnio Euro 2012.
A przecież mogło być zupełnie inaczej, co wielu malkontentów
przepowiadało.
Piszę to z perspektywy osoby, która
mieszka w aglomeracji warszawskiej, ma dostęp do wszystkich dóbr
kultury, a do tego ma pracę i jest w stanie nawet odłożyć trochę
środków i poobracać nimi na giełdzie. Rewelacji szczególnej nie
ma, ale muszę powiedzieć, że powodów do narzekania też nie. Poza
tym, staram się pragmatycznie patrzeć na rzeczywistość, co
oszczędza mi wielu stresów związanych z konfrontowaniem stanu
przeze mnie pożądanego ze stanem bieżącym. Można powiedzieć, że
jestem lemingiem, może nie pod względem majątkowym, ale
kulturowym.
Mam świadomość, że nieco inne
spojrzenie mogą mieć osoby, które są w gorszym położeniu niż
ja. Znajdują się w trudnej sytuacji materialnej, straciły pracę z
powodu kryzysu lub nie mogą znaleźć stałego zajęcia. Mimo
wszystko, nie przekreśla to szans na poprawienie swojej sytuacji i
odniesienie sukcesu. Czasami wystarczy jedna myśl lub spotkanie
odpowiedniej osoby, aby zmienić swoje życie, a co za tym idzie,
spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy.
Nie jest więc tak źle, jak o tym
zazwyczaj się myśli. Stoi przed nami wiele problemów, z którymi
zmagamy się każdego dnia, jest też w nas wiele złości na
nieudolność rządzących, którzy nie potrafią uporać się z
istotnymi kwestiami, lecz z każdym rokiem coraz bardziej utwierdzam
się w przekonaniu, że proces dziejowy Polski przebiega w dobrym
kierunku. Pozostaje nam tylko działać, aby problemy były
rozwiązywane, a majaczące na horyzoncie zagrożenia eliminowae na
wczesnym etapie, kiedy jeszcze jest to względnie łatwe i tanie.
Etykiety:
takie moje luźne gadanie
czwartek, 22 listopada 2012
Dokąd to wszystko zmierza?
Sytuacja wydaje się całkiem ciekawa, ale jednocześnie niekoniecznie optymistyczna dla giełdowych byków. Spójrzmy sobie na nasz rodzimy rynek:
Widzimy silny opór w okolicach 2400 pkt. Do tego rynek od dwóch miesięcy nie zdobył żadnych nowych poziomów i porusza się horyzontalnie. Na dokładkę mój ulubiony oscylator stochastyczny pokazuje wykupienie, co mogłoby oznaczać, że rynek już swój impet może zacząć tracić. Dwie ostatnie świece są spadkowe, lecz jeszcze to niczego nie przesądza.
Rzućmy więc okiem za wodę:
Jeśli popatrzymy sobie na panujący ostatnio rytm swingów, nie jest trudno dojść do wniosku, że znajdujemy się właśnie w okolicach wyczerpania. A zestawiając to z ruchem spadkowym panującym w ostatnich tygodniach, można pokusić się o tezę, że jest to korekta spadków, która może lada dzień zakończyć się kolejnym ruchem impulsowym w dół.
Oczywiście skierowanie się w stronę spadków to jedynie mój feel rynku, ale szczerze powiem, że z chęcią bym teraz kupił opcję put na SPX. Bo w korekcie niedrogo, a potencjał do zarobku wydaje się okazały.
Pamiętajcie tylko, że inwestujecie na własne ryzyko :)
Etykiety:
analiza techniczna,
okazje inwestycyjne,
oscylator,
SP-500,
swing trading
środa, 21 listopada 2012
Mała rzecz, a cieszy
Trochę się już tych wpisów na blogu zrobiło. Szczerze powiem, że sam już nie pamiętam, o czym pisałem, a o czym nie, bo bardzo rzadko zapuszczam się w archiwa mojego bloga. Zapewne czytałbym swoje wpisy na teksty kogoś innego, co mogłoby być ciekawym rozwiązaniem. Ale do rzeczy...
Dostaję czasami pytania, żebym więcej pisał o jakiejś tematyce, bo coś Was interesuje i chcielibyście więcej się o tym dowiedzieć. Być może już o tym pisałem, a jeśli ktoś dołączył później, nie załapał się na poprzednie notki i teraz czuje niedosyt. Spieszę więc z pomocą, bo na blogu istnieje kilka użytecznych funkcji, które mogą być pomocne w wyszukiwaniu niezbędnych materiałów.
Przede wszystkim wyszukiwarka. Jeśli jakaś kwestia szczegółowa Was zainteresowała, warto wrzucić temat w wyszukiwarkę i sprawdzić, z pewnością jakiś wynik Wam wyskoczy. Dotyczy to przede wszystkim nazw własnych , tytułów książek i nazwisk, gdyż wpisanie "system" lub "formacja" może nie być za dobrym pomysłem :)
Po drugie lista tagów. Za każdym razem staram się wpis otagować w taki sposób, aby jego najważniejsza tematyka została uchwycona. Nie zawsze jest to szczegółowe, ale staram się też uniknąć znacznego rozdrobnienia, aby tagów nie było za wiele.W ten sposób dotrzecie do wielu kluczowych sformułowań, których przykłady możecie sobie sprawdzić po prawej stronie, w bocznym pasku bloga. Trochę te tagi przeczyściłem, żeby nie było już nazw spółek oraz pojedynczych określeń, wynikających bardziej z mojej fantazji, a nie chęci przyporządkowania do danej grupy.
Ponadto jest kilka tagów określających bardziej formę niż treść wpisu. Dlatego też do wszystkich recenzji dotrzecie klikając właśnie taką etykietę. Zastanawiałem się, czy nie zrobić oddzielnego tagu dla wpisów zawierających moje nagrania wideo, ale stwierdziłem, że do tego dotrzecie z pewnością przez mój kanał na YouTube.
Tak więc nie obawiajcie się korzystać z takich narzędzi, gdyż w ten sposób uzyskujecie stosunkowo łatwy dostęp do tematyki, która Was interesuje. Sam czasami z tego korzystam, gdyż z tyłu głowy kołacze mi się jakiś pomysł i pamiętam, że sto lat temu chyba o tym pisałem.
W końcu głowa już nie ta...
sobota, 17 listopada 2012
W temacie dywidend
Nasza najbardziej rozpoznawalna spółka dywidendowa - TPSA - ma ostatnio kiepski czas. Pogorszenie prognoz finansowych i zapowiedź obniżenia dywidendy sprawiły, że cena akcji spadła z ponad 16 zł do zaledwie 12. Osoby, które posiadały niezabezpieczone pozycje, poniosły dotkliwą stratę. Wszyscy z kolei ucierpią na zapowiadanym spadku dywidendy do 1 zł na akcję. Spójrzmy na wykres:
Dopiero po oddaleniu perspektywy widać, jak wielkie były ostatnie spadki. Pytanie, jak wygląda teraz TPSA jako spółka dywidendowa. Zapowiadana złotówka na akcję daje przy cenie 12 zł stopę dywidendy na poziomie 8,3%. A więc ciągle jest to powyżej oprocentowania depozytów, co może skłonić inwestorów do pozostania przy akacjach tego podmiotu.
Dodatkową zachętą może być fakt, że na akcje TPSA notowanych jest wiele dodatkowych instrumentów, od kontraktów terminowych po liczne certyfikaty i warranty. Kolejną kwestią jest zapowiadane wprowadzenie opcji na akcje, a nie sądzę, aby pominięto tutaj nasz telekom. Da to okazję do konstruowania zaawansowanych strategii na tej spółce, a dla długoterminowych posiadaczy, wariant covered call może również być interesujący. Dlatego też jeszcze bym tej spółki nie skreślał.
Drugą sprawą dotyczącą długoterminowego inwestowania dla dywidendy jest niedawne podpisanie umowy konsolidacyjnej przez Azoty Tarnów oraz Puławy. Powstanie z tego wielki chemiczny moloch, co skłoniło mnie do zadania sobie pytania o dywidendę.
Po połączeniu, będzie to największa polska firma chemiczna oraz jeden z liczących się graczy w Europie. Warto zatem sprawdzić, jak wygląda branża chemiczna na tle całego rynku. Poniżej przedstawiam porównanie wykresów indeksów WIG oraz WIGChemia za ostatnie trzy lata i ostatni rok:
Widzimy, że w każdym z tych okresów, spółki chemiczne zachowują się zdecydowanie lepiej niż szeroki rynek. Zatem można zakładać, że wybór spółki z tej branży może być dobrym rozwiązaniem, gdyż jest szansa zarobić na wzroście ceny akcji.
To teraz czas na dywidendy. Azoty Tarnów nie podzieliły się jeszcze zyskiem z inwestorami, natomiast dywidendy Puław prezentuje poniższa tabelka:
Dywidenda może nie jest szczególnie stabilna, ale jednak jest wypłacana. Pytanie, jak będzie się to prezentowało w przyszłości, gdyż połączenie obu firm może znacząco tu namieszać. Z informacji prasowych wynika, że planowana jest wypłata dywidendy na poziomie 40-60% zysku jednostkowego netto Azotów Tarnów, co ma przyciągnąć do akcjonariatu inwestorów długoterminowych. Widać tu wolę realizacji postanowień zawartych w strategii Azotów na lata 2012-2020.
Okazuje się więc, mimo że żadna z łączących się spółek nie znajduje się obecnie w indeksie WigDiv, że możemy być właśnie świadkami narodzin kolejnego dywidendowego podmiotu. Czy ten scenariusz się potwierdzi, a co ważniejsze, czy jest to dobry moment na kupowanie akcji, pokaże dopiero przyszłość. Faktem jest, że obie spółki znajdują się aktualnie na swoich historycznych maksimach.
Dla porządku i rzetelności trzeba poczynić dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, nie prowadziłem analizy finansowej obu spółek, jak i analizy samej branży. Dla pełniejszego obrazu, warto jest ten wątek rozwinąć, co mam nadzieję zrobi któryś z blogerów o podejściu bardziej fundamentalnym.
Druga kwestia to fakt, że posiadam obecnie akcje TPSA oraz Azotów Tarnów. Stąd moje szczególne zainteresowanie losami obu spółek.
Inwestujcie świadomie.
Etykiety:
dywidenda,
okazje inwestycyjne,
technika gry,
tpsa
wtorek, 13 listopada 2012
Kindle w praktyce
O czytniku Kindle pisałem już jakiś czas temu. Teraz nie będę pisał, wymienię tylko moje pozycje z Amazon kupione od czerwca 2012. Łączy je jedna rzecz.
- Jeff Augen's Options Trading Strategies (Collection)
- The 10 Best Dividend Paying Stocks in the Dow Jones Industrial Average
- The Insider's Guide to Precious Metal Profits
- Long Short Margin Ratio Hedge 130/30 150/50 25/75
- Beating the Indexes: Investing in Convertible Bonds to Improve Performance and Reduce Risk
- Time: The Ultimate Investment, Achieve Life's Highest Returns, An Allegory
- Investor's Library: Fundamental Analysis, Technical Analysis, and Income Investing (Collection)
- Democratizing Innovation
- Technical Analysis Trading Methods and Techniques (Collection)
- Extreme Money: Masters of the Universe and the Cult of Risk
- The Option Trader's Hedge Fund: A Business Framework for Trading Equity and Index Options
- Mastering the Massive Cash Injection (Manifest Your Millions Within)
- Time Management Strategies for Entrepreneurs: How to Manage Your Time to Increase Your Bottom Line
- ETF Trading and Investing Strategies (Collection)
- 101 Time Management Tips For Busy Small Business Owners, Entrepreneurs and Infopreneurs... Simple Time Management Secrets and Techniques To Help You Save Time, Get More Done, and Beat Procrastination
- The Low Carb Revolution: Why the Secret to Losing Weight is to Fall Back in Love With Yourself!
- Why Good People Can't Get Jobs: The Skills Gap and What Companies Can Do About It
- Richard Templar's Rules: The Complete Compilation (Collection)
- EDIT (zapomniałem o tej): Death by China: Confronting the Dragon - A Global Call to Action
Elementem, który łączy wszystkie powyższe pozycje jest to, że nie zapłaciłem za nie ani centa. Książki znajdowały się w krótkich, trwających najwyżej kilka dni promocjach, gdy można było pobrać je zupełnie za darmo. W dniu dzisiejszym kosztują one łącznie ok 325 dolarów.
Oczywiście zdecydowałem się też na kilka płatnych pozycji, których powyżej nie wymieniłem.
Nie wiem, jak długo potrwa promocja, więc klikajcie ostrożnie, żeby się przypadkiem nie nadziać na 100 zielonych do zapłacenia.
To takie małe podsumowanie półrocznego używania Kindle'a. Wnioski i decyzje oczywiście pozostawiam Wam.
Etykiety:
edukacja
niedziela, 11 listopada 2012
O prognozowaniu i zarabianiu
Osoby, które piszą i mówią o rynku często spotykają się z krytyką osób, które czytają ich analizy i wypowiedzi. Zwłaszcza dotyczy to prognozowania ruchów poszczególnych aktywów w bliższej lub bardziej odległej przyszłości. Schemat jest tutaj bardzo prosty.
Rynek wykonuje jakiś ruch lub przeciwnie, nie robi nic. Wtedy też, na prośbę lub z własnej inicjatywy, analityk lub inwestor dzieli się z publicznością swoim zdaniem na tenże temat. Czasem jest to cisza oczekująca na wybicie, innym razem wyczerpanie impetu mające skutkować ruchem w drugą stronę, a jeszcze kiedy indziej formacja cenowa zapowiadająca zmianę trendu.
Następnie prędzej czy później następuje konfrontacja rzeczywistości z prognozą i mamy czarno na białym, czy można było zarobić w ten sposób, czy też nie. A może jednak to nie tak...
Wielu czytelników oczekuje, że w oparciu o kilka zdań komentarza lub nawet bardziej poszerzoną analizę można będzie zarobić pieniądze. Dlatego też stawiają pieniądze na ten scenariusz i później dziwią się, że coś nie wypaliło. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Analityk mówi, że rynek wydaje się być wyczerpany. Inwestor sprzedaje krótko kontrakt i czeka. Rynek idzie w górę, strzela pierwszy stop loss, drugi stop loss, a następnie trzeci. Inwestor zaczyna złościć się na analityka lub co najmniej krytycznie wypowiadać się o wartości jego analiz.
Pojawia się tu problem nieznajomości podejścia inwestycyjnego danej osoby. Być może nie było to zagranie przeznaczone do wykorzystania na kontraktach, ale np. poprzez wystawienie opcji call. Wtedy malejąca zmienność i upływający czas mogą sprawić, że w ten sposób wykorzystana okazja inwestycyjna dałaby zarobić. Autor analizy zarobił, jej odbiorca nie.
Nieco inaczej przestawia się sytuacja, gdy analizy są jasne i zrozumiałe. Jeden inwestor mówi, że rynek powinien rosnąć i w związku z tym zajmuje długą pozycję. Drugi inwestor w oparciu o tę informację robi to samo. Rynek spada, strzela stop loss. Sytuacja powtarza się raz, dwa i trzy. Drugi z inwestorów ma już skołatane nerwy i stwierdza, że metoda tego pierwszego nie działa, po czym przestaje kopiować jego ruchy na rynku. Tymczasem pierwszy z nich spokojnie wzrusza ramionami i dalej stosuje się do swojego systemu.
Przedstawione powyżej rozbieżności pojawiają się stosunkowo często, czy to na polu suchych analiz, czy też w oparciu o realne transakcje. Niestety wielu czytelników nie wie, z czego wynika sukces na giełdzie. A najprostszym ujęciu chodzi o to, aby zarabiać więcej niż się traci. Tyle. Tak więc nie jest istotne, że cztery analizy okazały się nietrafne, jeśli system który wygenerował sygnały ma skuteczność 55%. Oznacza to możliwość stosunkowo długich serii transakcji stratnych. Jeśli do tego średni zysk jest większy od średniej straty, można spokojnie znosić porażki, gdyż jedna czy dwie nie mają znaczenia.
Podobnie jest przy grze w ruletkę. Twórca gry zaprojektował równą liczbę pól czerwonych i czarnych. Zielone zero zostało dodane wyłącznie po to, aby zagwarantować przewagę kasyna w długiej serii transakcji (w USA zera są niekiedy dwa). Nie jest więc ważne, czy pojedynczy gracz zarobi, czy straci. Ważne, że w tysiącach zakładów, kasyno zawsze wyjdzie na swoje. Systemy inwestycyjne działają podobnie i w efekcie pojedyncza transakcja ma niewielkie znaczenie, gdyż jest uwzględniona w założeniach.
Trudno jest nawet mówić o prognozowaniu zachowań rynków. Zyskowni inwestorzy mają zazwyczaj świadomość, że tu nie ma nic pewnego i można jedynie mówić o prawdopodobieństwach. Jeśli wygenerowany sygnał ma skuteczność 60% przy średniej stracie równiej średniemu zyskowi, można spokojnie chwytać każdą okazję do inwestycji.
Kolejną kwestią jest rola elementów, które nie są ujawniane czytelnikom analiz. Zwyczajnie mówi się jedynie o oczekiwanym ruchu rynku, natomiast nie jest ujawniane prowadzenie pozycji i zarządzanie kapitałem. I tak odbiorca analizy jest ciągle nastawiony byczo (przy prowzrostowej analizie), natomiast jej autor już zdążył zamknąć transakcję z zyskiem lub nawet odwrócić na krótką. Czy o tym poinformował? Nie zawsze, przecież nie każdy prowadzi live trading room.
Tak to z tymi analizami bywa. Warto jest więc pamiętać, że nie zawsze stratna transakcja oznacza błąd analityka czy inwestora. Nie jest również tak, że analiza obowiązuje absolutnie, gdyż niekiedy mogą zajść okoliczności, które ją modyfikują lub nawet anulują. Na rynku dążyć należy przede wszystkim do uzyskania przewagi, owego magicznego edge, który jest raczej nieosiągalny w drodze stuprocentowej skuteczności.
Zwyczajnie chodzi o to, żeby zarabiać więcej niż się traci.
wtorek, 6 listopada 2012
Bartosz Szyma uderza ponownie!
Mam nadzieję, że już wszyscy słuchali wywiadu z Bartoszem Szymą, który jakiś czas temu pojawił się na blogu. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, macie okazję nadrobić zaległości:
Po raz kolejny wrzucam nagranie nie bez powodu. Będzie ono przydatne do zrozumienia prezentu, który za moim pośrednictwem otrzymujecie właśnie od Bartka. Jest to jego prezentacja ze szkolenia na temat zawodowego inwestowania.
Prezentacje mają to do siebie, że najlepiej smakują z komentarzem ich autora, lecz myślę, że sobie z nią poradzicie. Przydatna będzie tutaj znajomość aktywności Bartka na rynkach, a z tą możecie zapoznać się na jego blogu, który mieści się TUTAJ.
Uwierzcie mi, że warto, zwłaszcza że on jest już po tej jasnej stronie rynku i utrzymuje się z robienia tego, co lubi. A bloga warto czytać, gdyż Lazy Share niezmiennie utrzymuje się w czołówce rankingów blogów finansowych.
Enjoy!
Etykiety:
technika gry,
wywiad
niedziela, 4 listopada 2012
Pomóż blogerowi - bloger pomoże Tobie
Kurczę, fajnie że jesteście ze mną. Kiedyś, ponad 2,5 roku temu, zaczynałem z niczego i nie wiedziałem, czy coś z tego wyjdzie. Dziś jest blog z gronem stałych czytelników, fanpage na Facebooku, kanał na YouTube, który ma już ponad 160 widzów i 42 000 odsłon, a także program w radiu. Sam RSS bloga pobiera ok. 300 osób.
Generalnie kręci się to fajnie i mam nadzieję, że zmiany będą miały miejsce tylko w tę pozytywną stronę, a do tego wszystkiego potrzebni jesteście Wy. Stawiam na świadome czytelnictwo, a więc proszę Was o zapoznanie się z notką, którą umieściłem na podstronie. Wejdziecie tam przez odnośnik na granatowej belce powyżej, ewentualnie klikając TUTAJ.
Powiecie zaraz, że chcę zarabiać kasę i kręcić lody na blogu. No cóż, pecunia non olet, jak wyjaśnia klasyk, ale nie o to chodzi. Działalność blogowa i towarzyszące mu atrakcje (nagrywanie wideo, program w radiu) zajmują całą masę czasu. Robię to z pasji i dla przyjemności, ale staram się też czerpać z tego skromne korzyści, jeśli jest taka możliwość.
Ciężko to nawet nazwać dywersyfikacją przychodów, gdyż obecnie musiałyby one być ok. 20-krotnie wyższe, żeby zaczęły odgrywać większą rolę pośród moich źródeł utrzymania (teraz pewnie zrobicie symulacje podstawiając różne kwoty). Niemniej, jeśli można zrobić coś lepiej, to dlaczego z tego rezygnować. Póki co nikt nie kwapi się, aby ufundować mi stypendium, dzięki któremu mógłbym rzucić pracę w pełnym wymiarze i oddać się pisaniu i inwestowaniu. No, chyba że się mylę, wtedy jestem do dyspozycji pod mailem po prawej stronie.
W każdym razie fajnie, że udaje się jakoś to wszystko pchać do przodu. Dziękuję za wsparcie i proszę o promocję bloga, jeśli jakieś materiały przypadną Wam do gustu.
To jak, pomożecie? :)
czwartek, 1 listopada 2012
Spółki ciekawe technicznie - listopad 2012
Tym razem postanowiłem zrobić zestawienie w formie wideo. Zobaczycie, w jaki sposób przeglądam spółki, jakie kryteria biorę pod uwagę, a także usłyszycie komentarz do spółek, które wybrałem do listopadowego zestawienia.
Etykiety:
analiza techniczna,
formacje cenowe,
korekta,
spółki ciekawe technicznie,
trend
Subskrybuj:
Posty (Atom)