Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

sobota, 30 marca 2013

piątek, 22 marca 2013

Recenzja - Glen Arnold - Inwestowanie w wartość

Dziś recenzja książki, którą męczyłem dość długi czas. I wcale nie dlatego, że była nudna lub trudna, lecz zwyczajnie nie składało się, żeby usiąść i ją poczytać.

Jak zapewne widzicie po tytule, książka traktuje o analizie fundamentalnej i inwestowaniu w to, co spółka sobą reprezentuje. Nie znajdziecie tu więc szczególnego sentymentu do analityków technicznych, wierzcie mi :)

Pierwsza część książki, stanowiąca dobrze 70-80% objętości to analiza stylów inwestycyjnych "wielkich" inwestorów, którzy inwestowali w wartość spółki i jej przepływy pieniężne. Co ważne, autor opiera się głównie na materiałach źródłowych. Nie znajdziemy tu więc wywiadów, a raczej przytoczenie koncepcji inwestycyjnych zawartych w publikacjach książkowych i przemowach osób, które stały się bohaterami tej publikacji. Nie oznacza to wcale, że książka jest nieciekawa. Wręcz przeciwnie, analiza różnych stylów inwestycyjnych, kryteriów doboru spółek do portfela jest całkiem interesująca. Zwłaszcza, że mówimy o osobach, które chyba na zawsze zapisały się w panteonie wielkich inwestorów.

Druga część książki to ogólny zbiór reguł dotyczących inwestowania w wartość. Znajdziemy tu więc analizę samego przedsiębiorstwa, jego otoczenia, przewag konkurencyjnych, rozmaitych ryzyk i tak dalej. W sumie nawet na końcówka wydawać się czasem może bardziej interesująca niż pierwsza część, gdyż nie operujemy na historycznych, najsłynniejszych przykładach inwestycji Grahama, czy też Buffetta, ale otrzymujemy zbiór przydatnych wskazówek, które można wykorzystać w praktyce.

Generalnie książka bardzo przyjemna dla osoby, która zaczyna interesować się analizą fundamentalną. Nie znajdziemy tu skomplikowanych pojęć i złożonych matematycznych wzorów, dzięki czemu humanista ma się czym pożywić :)

Inne interesujące recenzje znajdziecie na specjalnie temu poświęconej stronie oraz w moim programie partnerskim.

sobota, 16 marca 2013

Freemind - mapa myśli jako pomoc w inwestowaniu i nie tylko

Niedawno natknąłem się na sposób notowania spostrzeżeń, który określany jest mianem mapy myśli. Pewnie wszyscy znamy to ze szkoły. Rysujemy hasło centralne, a następnie promieniście od niego rozchodzą się różne pomniejsze kwestie, od nich dalsze i tak dalej. Okazuje się, że istnieje oprogramowanie, które pozwala robić mapy myśli na komputerze. I muszę przyznać, że odkąd zacząłem z niego korzystać, moja analiza złożonych kwestii uległa znaczącej poprawie.

Po co korzystać z mapy myśli? Przede wszystkim właśnie po to, żeby skomplikowaną materię zapisać w sposób umożliwiający jej dużo przystępniejszą analizę. Wyłuskujemy klika kluczowych problemów, rozbijamy je na mniejsze, a te na jeszcze mniejsze, aż w rezultacie otrzymujemy przejrzysty model całego zagadnienia i możemy mu się przyglądać pod różnymi kątami.

Mapy myśli dobrze sprawdzają się w przypadku notowania na wykładach, ale okazuje się, że można je też wykorzystać do celów analizy poszczególnych spółek w inwestowaniu na giełdzie. Poniżej zamieszczam obraz mapy myśli, którą przygotowałem sobie i na bieżąco aktualizuję na potrzeby analizy spółki Mennica, na której uczę się analizy fundamentalnej. Oto rozwinięta mapa:
Nie sugerujcie się treścią, ale spójrzcie raczej na samo drzewo, które pokazałem Wam w pełnym rozwinięciu. Jak widzicie do wielu haseł dodane są notatki, które wyświetlają się po najechaniu na nie myszą, dzięki czemu jesteście w stanie dodać niemal nieograniczoną ilość informacji do takiej mapy myśli.

Mimo, że drzewo może na pierwszy rzut oka przerażać swoim rozmiarem, po bliższej analizie okazuje się, że dość dobrze strukturalizuje informacje. I właśnie temu służy - porządkowaniu myśli, które inaczej skazane byłyby na bieganie nam po głowie bez ładu i składu.

Myślę, że warto jest się pobawić i popróbować, zwłaszcza że sama aplikacja jest darmowa (LINK). Co więcej, mapy można eksportować do wielu formatów (od HTML, przez Flash po Java) i wysyłać jako załączniki do maili.

Jeśli jesteście ciekawi, jak to wgląda po eksporcie do formatu Flash, możecie pobrać to, co przygotowałem dla Mennicy (KLIK).

czwartek, 14 marca 2013

Azotowy trójkąt w trendzie

Jako że posiadam akcje Azotów Tarnów, przyglądam się wykresowi nieco częściej niż innym spółkom. Od jakiegoś czasu kurs zatrzymał się w stosunkowo wąskiej i dodatkowo zawężającej się konsolidacji. 

Przyjmuje ona postać trójkąta wznoszącego się, a dotychczasowy kierunek trendu może sugerować wybicie górą. W każdym razie spółka nie raz już pokazywała, że przebija dotychczasowe opory techniczne bardzo gwałtownie.

wtorek, 12 marca 2013

Zaproponuj Humaniście wpis na bloga

Często prosicie mnie w komentarzach, żebym się zajął jakimś konkretnym tematem. Oczywiście staram się realizować Wasze prośby, ale niekiedy popadają one w zapomnienie i ostatecznie nie piszę nawet o tym, co zadeklarowałem, że omówię. 

Żeby w końcu temu zaradzić, postanowiłem udostępnić Wam miejsce, w którym możliwe byłoby zgłaszanie swoich propozycji na wpisy. Do tego, możliwe będzie komentowanie propozycji innych czytelników i ustalanie, jaka tematyka konkretnie Was interesuje. 

Co więcej, dzięki dostępowi za pomocą aplikacji na smartfona, jest to też miejsce, w którym ja sam notuję sobie pomysły na wpisy. Będziecie więc mogli podglądać, jak tematyka pojawi się w najbliższym czasie na moim blogu. 

Platformą, o której mówię jest Trello. Z założenia służy ono do planowania i pilnowania realizacji projektów, ale zauważyłem, że może też służyć jako coś w rodzaju notatnika, sprawdzającego się właśnie przy pilnowaniu tematyki bloga. Stworzenie własnego konta nie jest trudne i zajmuje chwilkę. Jeśli jesteście zalogowani na swoje konto Google, można się zarejestrować jednym kliknięciem.

Niestety publicznie tablicy udostępniał nie będę, więc każdemu zainteresowanemu będę przyznawał dostęp indywidualnie. Jeśli zdecydujecie się na założenie konta lub już takowe posiadacie, podeślijcie mi mailem (humanistakropkanakropkagieldziemałpagmailkropkacom) lub poprzez Facebooka swoja nazwę użytkownika, a ja przydzielę Wam uprawnienia do tablicy. Stworzyłem specjalną zakładkę, gdzie będziecie mogli zgłaszać i wzajemnie komentować swoje propozycje.

Jako że i ja korzystam z tej tablicy, proszę o nieingerowanie w moje zakładki, szczególnie w sposób utrudniający organizację mojej pracy. Oczywiście dostaniecie pewne uprawnienia, ale chodzi tu głównie o kulturę współpracy, a nie obcinanie komuś uprawnień dostępowych.

Tak więc jeśli jesteście zainteresowani jakimś tematem, napiszcie mi to na Trello, a wtedy z pewnością sprawa  nie zginie w natłoku obowiązków, a zostanie przeze mnie, w miarę moich skromnych możliwości, załatwiona.

sobota, 9 marca 2013

This is it!

Zapewne znacie to uczucie, kiedy w pewnym momencie instynkt podpowiada Wam, że jest to kluczowa chwila w Waszym życiu i od tego, jak się zachowacie może wiele zależeć. Czujecie, że możecie coś zrobić, ale z drugiej strony jest ta chwila zawahania. Jeśli zdecydujecie się na działanie, poniesiecie konsekwencje swojej decyzji, ale chociaż będziecie mieli pewność, że zareagowaliście, że chwyciliście okazję. Jeśli będziecie się zastanawiali zbyt długo, magiczny moment może się skończyć i później na całe życie pozostaniecie z pytaniem: what if?


Myślę, że jeśli się dobrze zastanowicie, każdy z Was znajdzie w swoim życiu taką niewykorzystaną okazję. Mnie męczy do dziś wspomnienie sytuacji z okresu, gdy miałem 15 lat, jednej konkretnej podróży pociągiem. Nie pocałowałem wtedy pewnej dziewczyny, mimo że wszystko mówiło mi, żeby to zrobić. Trzeba przyznać, że do dziś się nad tym zastanawiam i myślę, jak potoczyłyby się wydarzenia, gdybym się na to zdecydował. Cóż, czasu cofnąć się nie da...

Podobnie jest czasami w naszym życiu zawodowym i finansowym. Okazja puka do drzwi, następuje moment kluczowej decyzji i tylko od nas zależy, czy skorzystamy z nadarzającej się okazji. Ja taki moment, mimo że mniejszej wagi, miałem właśnie w dniu wczorajszym. Podczas negocjowania pewnej kwestii finansowej otrzymałem w sumie przyzwoitą propozycję. Już miałem powiedzieć, że się zgadzam, ale wtedy uświadomiłem sobie, że to jest właśnie taka chwila kluczowej decyzji. Że jeśli nie powalczę, przez długi czas będę się zastanawiał, czy nie mogłem postarać się o więcej. Zamiast więc przyjąć ofertę wprost, powiedziałem "a może X?" Okazało się, że druga strona po około dwóch sekundach bez większego oporu zgodziła się na moje, nieco korzystniejsze warunki.

Ta jedna chwila, to krótkie pytanie przełoży się w perspektywie najbliższych trzech lat na poprawę mojej kondycji finansowej o kilka tysięcy złotych. Można powiedzieć, że to niewiele, ale faktem jest, że mieć kilka tysięcy, a ich nie mieć to już jest coś.

I nie chodzi tu nawet o wymiar finansowy tego wszystkiego. Chodzi o to, że wykorzystałem nadarzającą się okazje, postanowiłem podbić stawkę i mój postulat został przyjęty. Gdybym tego nie zrobił, pewnie przez dłuższy czas bym się zastanawiał, czy nie można było rozegrać tego lepiej, czy gdybym się wtedy odezwał, moja sytuacja nie ukształtowała by się korzystniej.

Myślę, że umiejętność interpretowania takich kluczowych momentów w życiu jest bardzo istotna. Czy to w relacjach uczuciowych, w kwestiach finansowo-zawodowych, czy też jakiejś zupełnie innej dziedzinie. Zmarnowanie takiej okazji może prowadzić do wieloletniego zastanawiania się, co byłoby, gdybyśmy wtedy zareagowali inaczej.

A jeśli macie już takie doświadczenia za sobą i postanowiliście się wycofać, lub jeśli mimo wszystko w przyszłości nie starczy Wam śmiałości, żeby chwycić nadarzającą się okazję, potraktujcie to jako lekcję, żeby kolejnym razem jednak się przemóc.

Pamiętajcie, każda sekunda przynosi niezliczone opcje, możliwości i decyzje...

środa, 6 marca 2013

Inwestuj z insiderem - 100% w kilkanaście miesięcy

Niedawno kupiłem akcje Mennicy. Zrobiłem to w oparciu o analizę techniczną, ale spółkę tę traktuję również, jako lekcję analizy fundamentalnej. Generalnie analizuję ją z różnych stron etc.

Podczas przeglądania komunikatów ze spółki postanowiłem sprawdzić, jakich transakcji dokonywały osoby lub podmioty powiązane, spokrewnione lub zależne od osób posiadających dostęp do informacji poufnych związanych ze spółką. Dzięki temu, że istnieje obowiązek zawiadamiania o tego typu transakcjach, możemy przejrzeć dość dokładnie historię zakupów akcji przez podmioty, które mogą "wiedzieć więcej". 

Jako że tabelaryczne zestawienie może niewiele mówić, postanowiłem nanieść całość na wykres spółki za ostatnie trzy lata. Zielone strzałki to transakcje kupna, czerwone to transakcje sprzedaży, a strzałki niebieskie oznaczają "flipa", czyli transakcję, w której jeden podmiot zależny/powiązany sprzedaje papiery drugiemu. 

A tak prezentuje się to wszystko na wykresie Mennicy:
Myślę, że pewną tendencję już widzicie, w szczególności zagęszczenie zakupów przed dynamicznym wzrostem ceny akcji. 

Same strzałki nie oddają jednak ilości kupowanych i sprzedawanych akcji. Służę zatem wyjaśnieniem:

  • w 2011 roku podmioty powiązane z osobami mającymi dostęp do informacji poufnych nabyły ok. 562 tys. akcji spółki
  • powyższa wartość nie uwzględnia jedynej czerwonej strzałki w 2011 roku, która oznacza sprzedaż 200 tys. akcji podmiotowi trzeciemu w oparciu o umowę cywilnoprawną (nie poprzez GPW)
  • dwie czerwone strzałki na przełomie 2012 i 2013 roku oznaczają sprzedaż akcji w ilości 150 tys. i 415 tys, co łącznie składa się na 565 tys. akcji
Widzicie więc, że jeśli pominąć dużą transakcję sprzedaży z 2011 roku i nie uwzględniając zakupów akcji w połowie trendu wzrostowego (ok. 100 tys. akcji) można pokusić się o wniosek, że przed rozpoczęciem trendu wzrostowego było dużo kupowane, a na przełomie 2012/2013 było dużo sprzedawane i to w zbliżonej do siebie ilości.

Okazuje się więc, że inwestorzy powiązani, spokrewnieni lub uzależnieni od osób mających dostęp do informacji poufnych na temat spółki mieli całkiem niezłego nosa jeśli chodzi o zmianę ceny spółki. Cena zmieniła się o ok. 100% w kilkanaście miesięcy. Można? Można!

Tyle, że po skuteczności insiderów połączonej z ostatnimi transakcjami sprzedaży, mam jakieś mieszane uczucia co do perspektyw wzrostowych przed spółką...

niedziela, 3 marca 2013

Refleksje po szkoleniu Michała Stopki

Niedawno miałem okazję uczestniczyć w szkoleniu organizowanym i prowadzonym przez Michała Stopkę. Jeśli jeszcze nie zaglądaliście na jego bloga, zróbcie to koniecznie, a jeśli już tam byliście to z pewnością wiecie, że Michał jest inwestorem kierującym się zasadami analizy fundamentalnej. Przez kilka lat zarządzał częścią portfela akcyjnego w OFE Pocztylion, później w OFE ING, a obecnie prowadzi szkolenia i zajmuje się kilkoma innymi projektami.

Szkolenie dotyczyło właśnie inwestowania w oparciu o analizę fundamentalną. Zapytacie pewnie, co robiłem tam ja, jako osoba zdecydowanie skupiona na analizie technicznej. Otóż uznałem, że takie poszerzenie horyzontów będzie całkiem przydatne, zwłaszcza że w swoim koncie IKE zakładam podejście bardziej długoterminowe niż przy zwykłym rachunku maklerskim, a więc bardziej istotne są dywidendy, przepływy pieniężne i spółki o pewnej sytuacji.

Muszę powiedzieć, że podczas szkolenia było z tym wszystkim bardzo zabawnie, ponieważ na dziewięciu uczestników szkolenia byłem jedynym technikiem. Kiedy więc opadło z innych pierwsze zdziwienie moją obecnością, było trochę żartów z analityków technicznych. W końcu nie od dziś wiadomo, że fundamentalni uważają technicznych trochę za dzieci, które bawią się narzędziami nie mającymi prawa działać, lub też działającymi zdecydowanie słabiej od analizy fundamentalnej, która jest w zasadzie jedyną prawidłową formą podejścia do inwestowania. Niemniej było wesoło i nie przyjmowało to formy jakichkolwiek nieprzyjemności.

Ze swojej strony muszę powiedzieć, że inwestujący w wartość to bardzo ciekawy typ ludzi. Nazwisko Warrena Buffetta padało tam dziesiątki razy, odmieniane przez wszystkie przypadki. W przerwach, w trakcie szkolenia, w komentarzach... W co inwestował, jak zaczynał, jakie są szczegóły jego podejścia, co jada na śniadanie i jakie skarpetki nosi... No dobrze, z tym ostatnim trochę przesadziłem, niemniej oddaje to ogólną fascynację tą osobą. Wydawać by się mogło, że osoby zgromadzone na szkoleniu, w czasie gdy nie analizują spółek, analizują wszystkie wątki związane z wyrocznią z Omaha. Zabawna sprawa.

Ale przechodząc już do szkolenia. Odbywało się ono w weekend i trwało dwa dni, w 8-9 godzinnych sesjach. Już sam ten fakt pokazuje, że nie była to mała rzecz, ale porządna dawka wiedzy. Oprócz tego, organizator zapewnił wydrukowane prezentacje, ciacha i napoje, a w połowie dnia obiad. Tak więc paliwa dla intensywnie pracującego umysłu również nie brakowało.

O czym konkretnie było szkolenie? Przedstawię to w punktach:

  • wstęp do inwestowania
  • analiza techniczna vs. fundamentalna
  • metody wyceny spółek
  • bilans i jego konstrukcja
  • kapitał obrotowy
  • rachunek zysków i strat
  • wskaźniki rentowności
  • analiza przepływów pieniężnych
  • wycena metodą DCF
  • modelowanie DCF
  • metoda mnożnikowa
  • metoda odtworzeniowa
  • otocznie demograficzne spółki
  • otoczenie technologiczne, społeczne, polityczne, prawne i międzynarodowe
  • analiza sektorowa
  • pięć sił Portera
  • analiza sytuacji spółki
  • analiza makrootoczenia
  • wskaźniki makro
  • cykl dziesięcioletni
  • wpływ kursów walutowych
  • źródła informacji do analizy
  • jak czytać sprawozdania i rekomendacje 
Sami widzicie, że trochę tego jest. Specjalnie nie umieszczałem w powyższym zestawieniu analizy konkretnych przykładów spółek, gdyż w zasadzie większość szkolenia operowała na konkretnych spółkach. Zatem sami widzicie, że spektrum tematyczne jest szerokie.

Muszę przyznać, że przez te dwa dni Michał Stopka przekazuje ogrom treści. Sam nie miałem wcześniej wielkiego doświadczenia, a nawet wiedzy z zakresu analizy fundamentalnej, w związku z czym w pewnych momentach miewałem trudności z przyswojeniem sobie całego materiału. I to już jest pierwsza wskazówka dla Was, jeśli zdecydujecie się na udział w szkoleniu - solidnie się do niego przygotujcie. Nie dlatego, że trudno jest coś pojąć, ale dlatego, że otrzymujecie tam wartość dodaną w stosunku do tego, co znajdujecie w książkach czy na akademickich wykładach. W końcu nie doceni piękna literatury ten, kto nie umie czytać.

Tak wiec szkolenie jest obszerne i obfite w rozmaite przykłady. Nawet samemu nie będąc zwolennikiem analizy fundamentalnej, słuchałem go z wielkim zainteresowaniem. Dużo daje tu sama osoba prowadzącego. Michał przez lata pracował w instytucjach finansowych, w związku z czym zna ten świat od podszewki. Wie, jak pewne procesy zachodzą i potrafi niekiedy wyczytać z wykresu (tak, wykresu, mimo że jest analitykiem fundamentalnym) znacznie więcej niż analitycy techniczni. Ot, chociażby wspomnę takie prawidłowości, jak styczniowe zakupy dokonywane przez zarządzających mniejszymi funduszami, aby się "dobenchmarkować" do dużych graczy, gdyż w tym okresie publikowane są zawartości portfeli poszczególnych OFE.

A więc, co we mnie zostało po tym szkoleniu? Przede wszystkim niedosyt wynikający z faktu, że byłem do niego za słabo przygotowany, aby w pełni skorzystać z wiedzy w nim przekazywanej. Ale, co chyba ważniejsze, została we mnie ciekawość analizy fundamentalnej. Mimo, iż moim głównym podejściem nadal pozostaje analiza techniczna, bo w końcu trudno jest dokonać w ciągu dwóch tygodni pełnej konwersji, zacząłem się interesować nowymi kwestiami. Czytam książki o inwestowaniu w wartość, dodałem kilka nowych blogów do swojego czytnika RSS, a także, co mi się nie zdarzyło nigdy wcześniej, sięgnąłem po rekomendację jednej ze spółek, które posiadam. Nie po to, żeby się nią zasugerować, ale żeby poznać samą spółkę, jej wyniki w poszczególnych sektorach, a także żeby zapoznać się z założeniami przyjętymi do modelu wyceny DCF i porównawczej, a być może z czasem samemu taka wycenę przygotować.

Przed pierwszym dniem szkolenia Michał powiedział mi, że o ile analiza techniczna może dać zarobić na dom w Zakopanem, o tyle dzięki fundamentalnej można zarobić na posiadłość na Majorce. Ciągle wierzę w techniczną, gdyż bardzo dobrze mi się sprawdza, więc tematyka bloga pozostanie taka, jak dotychczas, ale zacząłem zwracać baczniejszą uwagę na fundamentalną. Co będzie za jakiś czas trudno powiedzieć.

A czy warto iść na szkolenie Michała Stopki? Powiem tyle, że przez te dwa tygodnie od szkolenia pogrzebałem trochę w analizie fundamentalnej i wszystkie zagadnienia, na które w tym czasie napotykałem, były przez Michała poruszane na szkoleniu w bardzo interesujący i pogłębiony sposób. Jeśli za jakiś czas dokształcę się wystarczająco z tej dziedziny, z pewnością wybiorę się raz jeszcze.