Sytuacja na GPW uległa dość istotnej zmianie w ciągu dwóch ostatnich sesji, a sądzę, że to jeszcze nie koniec. Warto sprawdzić, czy spółki mogą dać zarobić, czy też lepiej trzymać się od nich z daleka.
czwartek, 31 lipca 2014
poniedziałek, 28 lipca 2014
Recenzja - Bożena Horbaczewska - Wypłaty dla akcjonariuszy a wycena akcji na rynku kapitałowym
Jeśli ktoś ma kontakt z książkami trochę częstszy niż znikomy wie, że z tytułu można bardzo wiele wyczytać. Ponadto, jeśli ktoś ma jakieś powiązania z literaturą naukową lub też niedawno studiował, wie jak rozpoznać dzieło, które ma być rozprawą naukową, a nie książeczką dla ludu do poczytania w wolnej chwili.
Pozycja, którą Wam dzisiaj prezentuję powstała właśnie jako praca naukowa. Bożena Horbaczewska stworzyła ją, jako swój (o ile się nie mylę) doktorat i po niewielkiej edycji wypuściła na rynek jako literaturę mogącą wspomagać inwestorów i innych uczestników rynku giełdowego w podejmowanych przez nich decyzjach.
Książka poświęcona jest w całości transferom finansowym ze spółki do jej akcjonariuszy. Zjawisko to przybiera postać wypłacanej dywidendy lub skupu akcji własnych. O ile ta pierwsza jest już całkiem rozpowszechniona na naszym rynku, skup akcji własnych ciągle jest czymś stosunkowo rzadkim i warto jest zapoznać się z tą pozycją chociażby dlatego, żeby poznać proces przeprowadzania tego rodzaju operacji.
Pierwsza część tej pozycji poświęcona jest rozważaniom teoretycznym. Opisuje, czym są poszczególne formy wypłat dla akcjonariuszy, jak oddziałują one na spółkę, ceny akcji i posiadaczy papierów danego podmiotu. Co chyba ważniejsze, dokładnie opisane są przesłanki przemawiające na rzecz wyboru sposobu dzielenia się zyskiem, zarówno te z perspektywy przedsiębiorstwa, jak też ze strony różnych interesariuszy, jak chociażby zarząd, czy posiadacze opcji pracowniczych.
W drugiej części autorka koncentruje się na wypłatach dla akcjonariuszy na rynku polskim. Magluje dane zgromadzone na GPW i stara się wysnuć wnioski dotyczące zachowania akcji w zależności od przyjętych przez spółkę metod dzielenia się zyskiem. Ta część też jest obszerna w większości składa się z tabel, wykresów i zestawień.
Jak przystało na doktorat, książka posiada strukturę pracy akademickiej, a więc cechuje się spójnością wywodu. Nie jest też przegadana i nie jest to z pewnością opowieść, jak to się komu coś wydaje i podaje innym, żeby też w tę opowieść wierzyli. Świadczy o tym chociażby ilość i jakość przypisów, które zajmują niekiedy więcej objętości na stronie niż sam tekst podstawowy.
Podsumowując, trzeba powiedzieć, że jest to pierwsza pozycja dotycząca bezpośrednio dywidendy i skupu akcji własnych, jaką czytałem. Autorka do zagadnienia podeszła bardzo poważnie i rzetelnie przedstawiła tematykę, która staje się coraz istotniejsza na naszej GPW. Badania oparte na polskich spółkach są tutaj dodatkowym atutem, gdyż rozwiązania i zależności występujące w USA nie muszą się przekładać na rodzimy rynek.
Książka, do której z pewnością warto jest zajrzeć.
Etykiety:
recenzja
czwartek, 24 lipca 2014
Krótka sprzedaż na GPW okiem inwestora
Krótka sprzedaż jest zagadnieniem intrygującym wielu inwestorów. Zapewne wszyscy o niej słyszeli, ale zaledwie nieliczni przerabiali w praktyce. W tym wpisie postaram się zagłębić w to zagadnienie oraz opisać funkcjonowanie krótkiej sprzedaży na rynku polskim rynku. Będzie długo, więc zapinajcie pasy i nie zapomnijcie podzielić się tym tekstem po jego przeczytaniu, jeśli oczywiście uznacie, że warto.
Wprowadzenie do krótkiej sprzedaży
Myśl, że można sprzedawać akcje, których się nie posiada może według niektórych wymykać się logice. Niemniej takie podejście jest faktem, a co więcej, przynosi wiele korzyści wszystkim stronom takiej transakcji, w tym i samemu rynkowi.
Podczas zwykłego inwestowania w akcje, inwestor dysponujący gotówką kupuje papiery licząc na ich wzrost, a następnie sprzedaje je (po wyższej cenie), zamieniając znów na gotówkę, tyle że w większej ilości. W ten sposób osiąga on zysk.
Założeniem krótkiej sprzedaży jest odwrócenie tego procesu w chwili, kiedy oczekuje się spadków na rynku, a dokładnie na akcjach konkretnej spółki. Celem jest sprzedanie akcji wyżej, a następnie odkupienie ich po niższej cenie, aby zainkasować zysk w postaci różnicy między tymi dwoma poziomami cenowymi, pomnożonej przez liczbę akcji. Tylko skąd wziąć akcje, aby je następnie sprzedać?
Wyobraźmy sobie dwóch inwestorów, A i B. Inwestor A jest krótkoterminowym spekulantem, który inwestuje w horyzoncie kilku tygodni i w takiej właśnie skali patrzy na rynek, nie bojąc się spadków i uważając je za okazję do pomnożenia swoich środków. Z kolei inwestor B preferuje podejście długoterminowe. Kupił akcje dwa lata temu, a że spółka jest w dobrej kondycji, nie zamierza pozbywać się papierów jeszcze przez długi czas. Nie boi się też krótkoterminowych korekt, bo wie że są one czymś naturalnym i zamierza je zwyczajnie przeczekać.
W takiej sytuacji pojawia się pole do współpracy w postaci właśnie krótkiej sprzedaży. Inwestor B pożycza posiadane przez siebie akcje inwestorowi A. W tym czasie nie może nimi dysponować, tzn. sam nie może ich sprzedać, nie może również uczestniczyć w WZA czy też uzyskiwać prawa do dywidendy. Otrzymuje za to wynagrodzenie. Inwestor A, skoro posiada już pożyczone akcje, może je sprzedać na rynku np. za cenę 10 zł za sztukę, oczekując spadku. Jeśli jego scenariusz rynkowy się zrealizuje, odkupi akcje za 9 zł/sztuka, dzięki czemu osiągnie zysk w wysokości 1 zł na jednej akcji. Po odkupieniu papierów odda je inwestorowi B, aby ten mógł dalej nimi dysponować lub pożyczyć komuś innemu.
Tak wygląda krótka sprzedaż w ujęciu teoretycznym. W praktyce jest to proces o wiele bardziej złożony, o czym przeczytacie w dalszej części tego wpisu.
Etykiety:
krótka sprzedaż
niedziela, 20 lipca 2014
Recenzja - Tomasz Prusek - K.I.S.S. - by Kamil Gemra
K.I.S.S. - czyli o wilczycy z Książęcej
Książka Tomasza
Pruska pod tytułem K.I.S.S. to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów
warszawskiego parkietu. Ci mniej zorientowani nie mają się co zrażać, książka
jest napisana takim językiem, że nawet kompletni laicy mogą po nią sięgnąć.
Akcja K.I.S.S. toczy się wokół grupki młodych przyjaciół,
którzy zarządzają funduszami inwestycyjnymi w Polsce. Samodzielnie niewiele
znaczą na rynku, jednak łącząc siły są w stanie wiele namieszać na parkiecie.
Główna bohaterka Olga Kirch to utalentowana zarządzająca, która nie godzi się na
krzywdy wyrządzane akcjonariuszom mniejszościowym. Jej dewiza to zarabianie dla
uczestników swojego funduszu, ale przy zachowaniu właściwych reguł prawnych i
moralnych. Akcja książki przeplatana jest również z wątkami zza Oceanu
dotyczącymi początków światowego kryzysu. Przyznam, że podczas czytania byłem zdziwiony
dlaczego autor wplótł ten wątek do książki i przez większość czasu uważałem to
za błąd. Jednak na końcu okazuje się, że było to sprytne dodanie tła do całej
powieści.
Olga Kirsch walczy ze złem. Porzuca pasywną rolę
zarządzającego funduszem, bierze udział w Walnych Zgromadzeniach, sama wchodzi
do rad nadzorczych spółek tak aby je restrukturyzować. Niestety wielokrotnie
przez to narusza interesy lokalnego oligarchy Gossa i jego współpracowników. Ci
postanawiają się zemścić. Oczerniają główną bohaterkę w mediach. Jak cała
historia się kończy? Tego można dowiedzieć się czytając książkę.
Autor zastrzega, że wszystkie zdarzenia są przypadkowe, ale
polscy inwestorzy bez problemu będą mogli znaleźć analogie, co bardzo
uatrakcyjnia książkę i pewnie dla wielu zdradza kulisy inwestorów
instytucjonalnych. Co ważne, widać że autor wie o czym pisze. Cała akcja ma
bardzo autentyczny charakter, przy jednoczesnym prostym języku bez
skomplikowanej terminologii.
Po przeczytaniu książki naszła mnie refleksja dotycząca
ludzi zawodowo związanych z giełdą. Można bowiem porównać swoje postępowanie do
bohaterów książki. Po zakończeniu lektury każdy może zadać sobie pytanie czy
bliżej mu do Olgi Kirsch czy ciemniejszej strony rynku. Obserwując nasza giełdę
od ładnych kilku lat wydaje mi się, że niestety więcej znalazłoby się osób,
które swoim zachowaniem można zaliczyć do tej drugiej grupy.
K.I.S.S. to naprawdę świetna książka napisana przez kogoś
kto potrafi pisać, a jednocześnie merytorycznie podołał tematyce. Gorąco
polecam w czasie wakacyjnych urlopów zapoznanie się ze wspomnianą pozycją!
Etykiety:
recenzja
czwartek, 17 lipca 2014
Kontrakty na akcje - total porażka?
Kontrakty terminowe na akcje są segmentem rynku, o którym większość inwestorów zdaje się nie wiedzieć, że istnieje. Są one notowane już od jakiegoś czasu, pewne spółki pojawiają się w gronie instrumentów bazowych, inne znikają, a kontrakty jak stały w miejscu tak stoją. W tym wpisie postanowiłem przyjrzeć się temu rynkowi w poszukiwaniu drzemiącego w nim potencjału, jeśli takowy istnieje.
Kontrakty terminowe na akcje, podobnie jak kontrakty na Wig20, posiadają swój instrument bazowy, ale nie jest nim indeks, lecz akcje poszczególnych spółek. Ja nietrudno się domyślić, są to spółki największe i najpłynniejsze. W przypadku FW20 mamy mnożnik w wysokości 20 zł za punkt indeksowy, a przy kontraktach akcyjnych jest to ilość akcji przypadająca na kontrakt. Standardowo jest to 100 akcji, ale w przypadku tańszych spółek, GPW zdecydowała się na 1000 akcji.
Nie będę się w tym wpisie dalej rozwodził, czym są kontrakty terminowe na akcje, gdyż chcę zająć się nieco szerszym kontekstem tego segmentu rynku. Więcej o kontraktach na akcje dowiecie się czytając ich standard, a ogólne wprowadzenie o instrumentów pochodnych zrobił autor bloga AppFunds w swoim niedawnym wpisie na ten temat.
Rynek kontraktów - garść statystyk
O kontraktach na akcje można powiedzieć, że posiadają płynność, ale cechuje je brak obrotów. Płynność zapewniają animatorzy, ale inwestorzy raczej nie są zainteresowani tymi instrumentami. Dobrze oddaje to obraz poszczególnych sesji, który przedstawia się następująco:
źródło: stooq.pl |
Zaledwie na kilku kontraktach można zauważyć jakikolwiek rozsądny obrót. W zasadzie wychodząc poza pięć najpopularniejszych spółek ryzykujemy, że zostaniemy sam na sam z animatorem, a to już nie jest komfortowa sytuacja z racji poślizgów (slippage).
Również oficjalnie publikowane statystyki pokazują, jak niewielkim zainteresowaniem cieszy się ten rynek. Szczególnie widać to po statystykach wartości obrotów na sesję, czy też średniej liczbie kontraktów na transakcję, która waha się od 1,5 do 1,7 sztuk (sic!).
Krótko mówiąc, smutne to jak nie wiem co. Wydawać by się mogło, że kontrakty na akcje powinny cieszyć się zainteresowaniem inwestorów, ale tak nie jest. Dlaczego?
Etykiety:
kontrakty terminowe
poniedziałek, 14 lipca 2014
Jak wybrać właściwe spółki i maksymalizować zyski? - darmowe szkolenie
Dostałem informację o mającym się niebawem odbyć darmowym szkoleniu z inwestowania, zatytułowanym Jak wybrać właściwe spółki i maksymalizować zyski? Odbędzie się ono w najbliższy czwartek, czyli 17 lipca o godzinie 20.00 i będzie miało charakter webinarium, co oznacza, że ze względów technologicznych obowiązuje na nie rejestracja.
Przywilejem bycia blogerem jest możliwość zaglądania za kulisy tego typu wydarzeń, dlatego też poprosiłem autorów o udostępnienie konspektu całego wystąpienia i udało mi się go otrzymać :) Podczas webinarium dowiecie się, dlaczego inwestorzy kupują spółki, które nie mają w sobie potencjału wzrostowego, czym skutkuje takie zachowanie oraz jakie korzyści się traci. Oprócz tego omówione zostaną sposoby wyboru odpowiednich spółek wraz z narzędziami, które mogą cały ten proces wspomagać. Oczywiście nie mogę zdradzić za wiele, więc na tym poprzestańmy.
Szkolenie poprowadzi Marcin Tuszkiewicz, który jest inwestorem od 2008 roku, zarówno na GPW jak i na rynku forex, a dużą część swoich działań inwestycyjnych koncentruje na budowaniu algorytmów służących wyszukiwaniu okazji inwestycyjnych na podstawie wykresów spółek i innych aktywów.
Od organizatorów tego darmowego szkolenia uzyskałem również informację, że każdy zapisany uczestnik otrzyma dostęp do nagrania ze szkolenia, które już się odbyło (Jak nie tracić dużych pieniędzy na giełdzie?), a ponadto raport makroekonomiczny dotyczący polskiej gospodarki. Miałem okazję przejrzeć już ten raport i faktycznie ciekawie to wygląda, nawet z perspektywy mojego mniejszego zainteresowania czynnikami fundamentalnymi.
Każdy, kto chciałby zarejestrować się na to szkolenie może to zrobić na poświęconej mu stronie rejestracyjnej.
Etykiety:
szkolenie
wtorek, 8 lipca 2014
Nadszedł czas na miesiąc wzrostów?
Sytuacja na indeksie Wig20 układa się aktualnie w taki sposób, że aż grzechem byłoby o niej nie napisać, gdyż bardzo lubię tego typu wykresy. Nasz główny indeks giełdowy wydaje się być w okolicach punktu skrajnego, co w mojej ocenie zapowiada początek sierpnia w zielonych barwach.
Złożyło się na to szereg czynników, na które zwracam w swoich inwestycjach uwagę. Po pierwsze, indeks znalazł się w dolnym ograniczeniu bocznego kanału, którego ograniczenia wydaje się od pewnego czasu z mniejszą lub większą dokładnością respektować.
Wsparcie na poziomie 2375 pkt może nie jest szczególnie okrągłym poziomem, ale w przeszłości te okolice cenowe zatrzymywały rynek. Niezależenie od precyzji wyznaczenia górnej granicy kanału, z pewnością można stwierdzić, że jesteśmy blisko jego dolnych barier, co może sugerować kupno.
Etykiety:
okazje inwestycyjne,
oscylator,
wsparcie
Subskrybuj:
Posty (Atom)