Gdyby poszukać osób, które kochają złoto, a jednocześnie nie
przepadają za fiskusem, z pewnością można by było dojść do wniosku, że stanowią
one większość społeczeństwa. Niestety, złoto nie leży na ulicy, a podatki
płacić trzeba, więc osiągnięcie tego idealnego stanu, w którym posiada się
nieopodatkowane złoto, może wydawać się trudnym wyzwaniem. Jest na to jednak
sposób i nie jest ona nawet szczególnie skomplikowany.
Złoto kupowane na giełdzie w formie papierowej (kontraktu,
certyfikatu), pociąga za sobą konieczność odprowadzenia 19% podatku Belki.
Oczywiście ma to miejsce jedynie w sytuacji, gdy na wzroście cen złota uda nam
się zarobić. Dom maklerski wysyła do urzędu skarbowego PIT 8C i od tego ustrzec
się nie możemy (no, chyba że przez IKE). Tak więc inwestowanie w złoto w ten
sposób ma charakter procesu, gdzie cena kupna i cena sprzedaży są ze sobą
ściśle powiązane.
Inwestowanie w złoto fizyczne wygląda już nieco inaczej.
Kupujemy je (obojętnie gdzie), a następnie przechowujemy i sprzedajemy (oby) za
wyższą cenę. Transakcja sprzedaży odbywa się podobnie, jak kupno, czyli złoto i
gotówka przechodzą z ręki do ręki, bez odnotowywania tego faktu w żadnych
rejestrach (tu małe zastrzeżenie, bo gdzieś czytałem, że przy transakcjach powyżej 15 tys. euro trzeba posiadać dowód osobisty). W efekcie powyższego, kupno i sprzedaż są niezależnymi od siebie
wydarzeniami, a co za tym idzie, nikt poza nami nie jest w stanie zweryfikować,
jaki na tej transakcji osiągnęliśmy zysk. Przyjemną konsekwencją tego faktu
jest brak konieczności odprowadzenia podatku. Tutaj chcę poczynić zastrzeżenie,
że być może konieczność takowa zachodzi (nakładana ustawą), ale US nie jest w
stanie tego zweryfikować.
Wydawać by się mogło, że brak podatku w znaczący sposób
podnosi atrakcyjność inwestowania w złoto w formie fizycznej. Policzmy więc,
jak się sprawy mają. Do poniższego przykładu wybrałem ceny sprzedaży monet
Orzeł Bielik emitowanych przez NBP o nominale 500 zł i masie 1 uncji, czyli
31,10 g czystego złota. Z kolei drugą ceną, jest cena skupu złota monetarnego
najwyższej próby (również w NBP), wyliczana dla każdego dnia i publikowana na
stronach naszego banku centralnego.
Tak więc za uncjowego Bielika musielibyśmy (na dzień
tworzenia tego wpisu, czyli 15 listopada) zapłacić 6 561,80 zł. Z kolei skup
certyfikowanego złota monetarnego odbywa się po cenie 183,47 zł za gram, co
daje nam kwotę 5 705,92 zł za tegoż uncjowego Bielika. Widzimy więc, że już na
samym starcie jesteśmy stratni kwotę 855,88 zł, czyli 13,04%. Nie jest fajnie.
Ale warto policzyć próg opłacalności, powyżej którego inwestowanie w złoto
fizyczne, w związku z brakiem odprowadzania podatku od zysku, staje się bardziej
korzystne.
Dokonując prostej operacji matematycznej (13,04/0,19)
otrzymujemy wartość 68,63. Tak więc naszym braekeven dla tej strategii jest
zysk rzędu ponad 68%. Poniżej tej wartości, korzystniej jest inwestować w złoto
papierowe, powyżej, w złoto fizyczne. Biorąc pod uwagę obecną cenę złota (1781
USD/uncja), można sformułować proste zalecenie: jeśli spodziewasz się, że cena złota przebije poziom 3000 dolarów,
kupuj złoto fizyczne.
Czas teraz na kilka zastrzeżeń. Po pierwsze, wyliczeń
dokonywałem w maksymalnie uproszczonej formie. A co za tym idzie, nie
uwzględniłem kosztów otwierania i utrzymywania pozycji w złocie papierowym,
kosztów transportu i przechowywania złota fizycznego, a także kosztu
alternatywnego, jakim jest konieczność wybrania się do NBP (w przyjętym
wariancie).
Drugie zastrzeżenie ma o wiele większy ciężar gatunkowy,
gdyż może dużo mocniej namieszać w wyliczeniach. Cenę sprzedaży złota
przyjmowałem dla monety Orzeł Bielik o masie 1 uncji. Po pierwsze, NBP wcale
nie sprzedaje złota po najkorzystniejszych cenach. W efekcie, cena uncji może
być nieco niższa. Kolejna sprawa to znana pewnie wszystkim zależność, że im
większą ilość chce się kupić, tym lepszą cenę jednostkową się otrzymuje. Tak
więc inwestor chcący zakupić sztabkę 100g, 250g lub kilogramową dostanie
zdecydowanie atrakcyjniejsze warunki niż ten, który chciałby posiąść sztabkę o
masie 1gr.
Niestety nie czuję się na tyle kompetentny w poszukiwaniu
okazyjnych sztabek, aby podawać przykład oferty z rynku, więc znów ograniczę
się do pewnego uproszczenia i założę, że większą ilość złota fizycznego można
kupić kosztem 8% spreadu. W efekcie, aby korzystniej było inwestować w metal
fizyczny, musiałby on wzrosnąć o 42,1%, czyli wg dzisiejszych cen, do poziomu
2530 $, co już się pojawia w co śmielszych prognozach analityków.
Powyżej przedstawiłem jednostronny wymiar
inwestowania w złoto fizyczne, co z pewnością nie oddaje całego spektrum tej
tematyki. W szczególności pamiętać należy, iż do transakcji na złocie zastosowanie mają również inne podatki, nie tylko podatek od zysków kapitałowych. Przede wszystkim, zysk ze złota obciążony jest podatkiem dochodowym, jeśli sprzedaż zostanie dokonana przed upływem pół roku od końca miesiąca, w którym dokonaliśmy zakupu. Poza tym, przy większych transakcjach obowiązani jesteśmy uiścić PCC w kwocie 2% wartości transakcji.
Sprawy tych dodatkowych podatków wymagają dokładnego prześledzenia, gdyż nie jestem w stanie określić, w jaki sposób dokonywana jest kontrola tychże transakcji przez US. Dlatego też przed podjęciem ostatecznych decyzji, zalecam poważne sprawdzenie regulujących to przepisów.
Konkluzja nie jest niestety optymistyczna - inwestowanie w złoto fizyczne jest po prostu drogie.