Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

czwartek, 25 sierpnia 2016

Czy grozi nam bańka na akcjach CD Projekt?

Wczoraj wieczorem ukazały się wyniki finansowe spółki CD Projekt za II kwartał 2016 roku. Są one rewelacyjne, zdecydowanie powyżej rynkowego konsensusu. Tyle tylko, że kurs od dawna rośnie jak na drożdżach i niebawem może nastąpić jakieś odreagowanie.

Moja przygoda ze spółką CD Projekt trwa już od dłuższego czasu. W roku 2015 zarobiłem na tej spółce ok. 60%, wykorzystując silny ruch wzrostowy poprzedzający premierę Wiedźmina III. Obecnie mój zysk na akcjach producenta gier wynosi już ok. 45% i coraz mocniej obawiam się o szanse na jego kontynuację.

Jak dobrze wiecie, nie jestem inwestorem kierującym się wskazaniami analizy fundamentalnej. Wręcz przeciwnie, moją domeną jest analiza techniczna, w której oceniam wykres i na tej podstawie podejmuję decyzje inwestycyjne. Przez wiele lat opierałem się niemal w stu procentach na AT, podczas gdy moje obecne podejście jest nieco bardziej urozmaicone.

Zwracam również uwagę na rodzaj spółki, czy jest nią prężny średniak z fajnej półki, czy też upolityczniony moloch podobny do PZU, który migruje z branży ubezpieczeniowej do branży bankowej.

Coraz więcej poświęcam również subiektywnemu wyczuciu rynkowego sentymentu. Jest to czynnik, który najtrudniej jest wytłumaczyć i przekazać innym. Można go nazwać intuicją. W ostatnich dwóch latach podjąłem wiele dobrych decyzji inwestycyjnych kierując się właśnie tym wyczuciem.

Jednym z przykładów jest kupno idealnego dołka na indeksie Wig20 oraz na ropie naftowej, w styczniu 2016 roku. Na jednej pozycji zarobiłem 45%, na drugiej 65% w bardzo krótkim czasie.

Szczegóły transakcji omówiłem w styczniowym wpisie, a jej szersze omówienie znajdziecie w zapisie z webinaru pt. Jak zarabiać, kiedy rynek się myli.

W przypadku akcji CD Projektu również zagrała u mnie w pewnym momencie intuicja. Posiadany pakiet akcji sprzedałem 19 maja 2015r., czyli w porannych godzinach w dniu premiery Wiedźmina III. Strzałki pokazują moje momenty kupna i sprzedaży:



poniedziałek, 22 sierpnia 2016

W co warto zainwestować - poszukiwanie nowych rozwiązań

Od czasu do czasu pojawia się w mojej głowie stan, kiedy czuję, że wiele rzeczy mam pod kontrolą. Inwestycje na rynku akcji idą mniej więcej zgodnie z oczekiwaniami, podobnie wygląda sytuacja na mojej strategii opcyjnej. Wygląda więc na to, że czas poszukać nowego kierunku i nowych wyzwań dla posiadanego kapitału.

Mam za sobą wyjazdowy weekend, podczas którego mogłem spojrzeć z dystansem na wiele spraw dotyczących moich inwestycji. Przeanalizowałem portfel akcyjny, przeanalizowałem też portfel opcyjny i doszedłem do wniosku, że nie wymagają one ode mnie bardzo aktywnych działań. Wręcz przeciwnie, kilka razy przekonałem się, że próba robienia czegoś na siłę powoduje pogorszenie uzyskiwanych rezultatów. Zdecydowałem się więc niczego na tym polu nie ruszać i rozejrzeć się za nowym polem aktywności.

Dopłata do posiadanych portfeli


Już na początku może nasuwać się spostrzeżenie, aby nie szukać nowych rozwiązań, jeśli posiada się dwa, które dobrze działają. Być może wystarczy dopłacić tylko nowe środki, zainwestować je i cieszyć się zyskami. Z pewnością dla wielu osób może to być najlepsze rozwiązanie.

Ja sam nie chcę z niego skorzystać z kilku powodów. Po pierwsze, strategia akcyjna uzależniona jest od panującej koniunktury. Nie mając pewności, jak będzie ona wyglądała w przyszłości, nie chcę zwiększać swojej ekspozycji na tym polu.

Podobnie wygląda strategia opcyjna. Opiera się ona na wystawianiu niezabezpieczonych opcji, co z kolei pociąga za sobą solidną porcję ryzyka. Co prawda seria sierpniowa zakończyła się dla strategii zyskiem rzędu 7,73%, ale nie chcę w chwili obecnej powiększać najbardziej ryzykownej części mojego portfolio. Gdyby ktoś chciał poznać założenia strategii opcyjnej, prezentowałem je na ostatnim szkoleniu specjalnym.

Kolejną sprawą jest fakt, że chcę eksplorować nowe obszary, za każdym razem ucząc się czegoś nowego. Z jednej strony poszerza to moje umiejętności, a z drugiej zabezpiecza mnie na przyszłość, gdyby któraś ze strategii z różnych względów pogorszyła uzyskiwane wyniki.

Ostatnim elementem jest chęć poszukiwania rynkowych okazji. Niemal każdego roku któryś z ogólnodostępnych rynków osiąga stan przewartościowania, po czym zmienia kierunek w szybkim czasie dając zarobić stosunkowo duże pieniądze. Przykładem takiej sytuacji było styczniowe odwrócenie na rynku ropy naftowej, która do połowy czerwca wzrosła o 100%, pozwalając mi zarobić w krótkim czasie kilkadziesiąt procent na moich pozycjach. Podobne okazje chcę wykorzystywać nadal.



środa, 17 sierpnia 2016

Zarabianie na blogu - 5 źródeł moich przychodów

Zarabianie na blogu wydaje się być obecnie bardzo nośnym tematem. Łatwość zakładania blogów połączona z faktem, że ludzie rzeczywiście je czytają, sprawia że gdzieś w tle zazwyczaj myśli się o monetyzacji swoich działań. W dzisiejszym tekście pokażę, skąd pochodzą przychody generowane przez moją blogową firmę.

Tego bloga prowadzę od 2010 roku, a więc liczy on sobie przeszło sześć lat. Początkowo nawet nie rozważałem emitowania reklam, gdyż sama branża i ten rodzaj marketingu nie były jeszcze rozwinięte, jednak z czasem sytuacja uległa zmianie. Pierwsze współprace proponowali mi sami partnerzy, o kolejne również bardzo nie zabiegałem.

Z czasem jednak zacząłem traktować Humanistę na giełdzie jako przedsięwzięcie biznesowe, pozwalające łączyć dobre treści oferowane czytelnikom, z potencjałem marketingowym, który wiąże się z posiadaniem takiego serwisu. Przejawem zmiany podejścia było założenie w czerwcu 2015 roku działalności gospodarczej, przeznaczonej wyłącznie do obsługi przychodów i kosztów związanych z moją działalnością w Internecie.
Tekst ten jest piątym z cyklu dotyczącego prowadzenia własnej firmy. W artykułach tych dzielę się moimi doświadczeniami związanymi z blogowym biznesem. Polecam również konkretne rozwiązania, które sprawdziły się w moim przypadku, jak również poruszam praktyczne aspekty funkcjonowania firmy. Do tej pory w cyklu ukazały się:
    Jeśli interesuje Cię temat zakładania i prowadzenia własnej działalności, polecam przeczytać również wcześniejsze wpisy.
    Kolejny przełom nastąpił pod koniec czerwca 2016, kiedy to zakończyłem pracę na etacie i blogowanie stało się główną osią mojej aktywności. Tak przynajmniej wtedy sądziłem, ponieważ już kilka tygodni później sprawy przybrały zupełnie inny obrót.


    W każdym razie od dłuższego już czasu uzyskuję regularne dochody wiążące się z prowadzoną przeze mnie działalnością. Nie są one znaczne, ale dają pewien obraz tego, jak można zarabiać na prowadzeniu bloga.

    W tym miejscu warto zaznaczyć, że omawiane w niniejszym tekście statystyki stanowią jedynie odzwierciedlenie mojej aktywności. Inne blogi z pewnością będą posiadały odmienne struktury przychodów, co jest zupełnie zrozumiałe. Tekstem tym chciałem jedynie pokazać, że prowadzenie bloga to nie tylko emitowanie reklam czy też teksty sponsorowane, ale wiele więcej.

    Zarabianie na blogu - źródła przychodów


    Próbując ocenić poszczególne źródła przychodów, należy przyjąć odpowiednio szeroką perspektywę. W moim wypadku wziąłem pod uwagę pierwsze półrocze 2016 roku, ponieważ uznałem ten okres za najbardziej reprezentatywny. Jest on odpowiednio długi, aby można było wychwycić podstawowe tendencje, a jednocześnie nie jest zaburzany pojedynczymi płatnościami, otrzymanymi w grudniu 2015 i w lipcu 2016.



    Jak widzicie, wyłoniłem pięć głównych źródeł przychodów na moim blogu. Nie musiałem tutaj zanadto upraszczać, ponieważ nie ma szóstego źródła, które musiałbym dodać. Zwyczajnie wszystkie przychody z pierwszej połowy roku udało mi się wpasować w którąś z powyższych kategorii.

    Omówię je wszystkie po kolei, w kolejności od największego, żebyście dokładnie wiedzieli, co kryje się pod każdą z kategorii. Być może niektóre z nich są oczywiste, ale wiele wymaga komentarza, dlatego też warto poświęcić im odrębny akapit.

    środa, 10 sierpnia 2016

    Kupiłem akcje spółki Action - czy ja zwariowałem?

    Dziś rano zdecydowałem się na zakup małego pakietu akcji spółki Action, czym złamałem większość ogólnie przyjętych giełdowych zasad. Uznałem jednak, że warto jest spróbować nieco innego zagrania, obstawiając że spółka wyjdzie obronną ręką z kłopotów, w których się znalazła.

    Moją uwagę Action przykuła w sytuacji, kiedy przeglądałem skład indeksu WIG-DIV, gromadzącego spółki regularnie dzielące się dywidendą z akcjonariuszami. Zdziwił mnie fakt, że w tym gronie znajduje się podmiot, którego akcje bardzo silnie spadły, co z resztą widać poniżej.



    Jak łatwo jest zauważyć, przypomina to bardziej dramat niż atrakcyjną spółkę dywidendową. Kiedy podzieliłem się tym z Wami na facebooku, zwróciliście moją uwagę, że Action popadła w poważne problemy z urzędem skarbowym, który zakwestionował prawidłowość odliczenia podatku VAT za 2011 rok. Okazuje się, że nie jeden, a dwa urzędy skarbowe i nie tylko za 2011, ale również za rok 2013.

    Swoją drogą, jakie to miłe ze strony urzędu skarbowego, że z ewentualnymi roszczeniami występuje dopiero wtedy, kiedy odsetki są już mocno podhodowane, a należność prawie przedawniona.

    W każdym razie kwota, którą spółka musiałaby zwrócić w najczarniejszym ze scenariuszy, jest tak wielka, że znacząco zagraża dalszemu funkcjonowaniu tego podmiotu. Z tego też względu cena akcji spadła o ponad 70% w ciągu zaledwie kilku tygodni.

    czwartek, 4 sierpnia 2016

    Spółki Ciekawe Technicznie - sierpień 2016 - portfel +4,79%

    Miniony miesiąc okazał się bardzo udany dla posiadaczy akcji. Indeks WIG zyskał 3,17%, podczas gdy wartość portfela Spółek Ciekawych Technicznie zwiększyła się aż o 4,79%, i to mimo faktu, że znajdują się w nim tylko trzy spółki.

    Rynki finansowe na przestrzeni ostatniego miesiąca silnie wzrosły. Skala umocnienia byłaby jeszcze większa, gdyby nie ostatni tydzień, który przyniósł zauważalne spadki. Nawet mimo nich można powiedzieć, że od dawna nie mieliśmy tyle optymizmu na warszawskim parkiecie.

    Warto odnotować, że lipiec był pierwszym pełnym miesiącem kalendarzowym następującym po ogłoszeniu wyników brytyjskiego referendum dotyczącego opuszczenia struktur Unii Europejskiej. Wzrosty pokazują, że temat ten przestał już elektryzować rynki, przynajmniej do kolejnej odsłony kryzysu, która może, ale wcale nie musi nastąpić.

    Entuzjastyczne podejście powinno zostać nieco powściągnięte, ponieważ przebieg kilku ostatnich sesji lipca sugeruje, że również początek sierpnia będzie miał spadkowy charakter. Oczywiście można spierać się co do zasięgu potencjalnego ruchu w dół, ale w chwili obecnej nie wydaje się, aby tracił on impet. Wręcz przeciwnie, spadki nabierają tempa.


    Nie sądzę, aby motorem zmian ku wzrostom miał stać się, łagodniejszy niż w zapowiedziach, projekt ustawy frankowej. Owszem, dodał on trochę optymizmu do rynku, ale jest to ciągle zbyt wiele, aby zmienić losy całego trendu.



    Jak widać, rynek w dalszym ciągu porusza się w trendzie spadkowym. Szczyt z drugiej połowy lipca znajduje się poniżej wierzchołka z końca czerwca, a zatem dotychczasowa tendencja rynkowa może być kontynuowana. Z pewnością nie jest to pocieszająca wieść dla inwestorów spragnionych chociaż odrobiny wzrostów, które tchną nadzieję w ich serca i portfele.

    poniedziałek, 1 sierpnia 2016

    Risk Taker - poznaj moją strategię opcyjną

    Wielu inwestorów obawia się rynku opcji, postrzegając go jako coś skomplikowanego i bardzo trudnego do nauczenia się. Tymczasem rzeczywistość wcale nie wygląda tak groźnie, o czym przekonają się tylko ci, którzy podejmą odpowiednią decyzję i spróbują swoich sił.

    W miniony czwartek miałem przyjemność poprowadzić dla czytelników blogów Humanista na giełdzie oraz Opcje na akcje, webinar edukacyjny prezentujący podstawy inwestowania na rynku opcji. Jeśli ktoś dopiero rozpoczyna swoją przygodę na tym polu, z pewnością jest to dobry początek drogi.


    Jednak webinar ten był tylko wprowadzeniem do premiery, która ma miejsce w dniu dzisiejszym. Postanowiłem podzielić się z inwestorami moją realną strategią stosowaną na warszawskim rynku opcji. Moim celem jest pokazanie nie tylko teoretycznej sfery inwestowania w opcje, ale również konkretnych praktycznych działań, które mają miejsce na tych instrumentach.

    Strategia nazywa się Risk Taker, ponieważ jej celem jest inwestowanie bardzo agresywne, ukierunkowane na uzyskanie bardzo wysokiej stopy zwrotu, Towarzyszące temu ryzyko jest również bardzo wysokie, dlatego też w trakcie szkolenia prezentuję kilka podpowiedzi, pozwalających na zmniejszenie naszej ekspozycji.

    Moim inwestycyjnym celem przy tej strategii jest uzyskiwanie stopy zwrotu na poziomie 5% miesięcznie. Dla wielu inwestorów wydaje się to nierealne założenie, jednak jest to mój cel, stanowiący jednocześnie założenie wyjściowe do otwierania pozycji na każdej miesięcznej serii opcji.



    Sama strategia opiera się na wystawianiu opcji, zarówno call, jak i put. Otrzymujemy w ten sposób premię opcyjną, którą w ok. 80% przypadków możemy zatrzymać. To tak, jakby ktoś płacił nam za czekanie i nic nie robienie, gdyż zaledwie w jednym, skrajnym scenariuszu tracimy pieniądze. W pozostałych wypadkach, pieniądze te zarabiamy.

    Strategia Risk Taker jest rezultatem wszystkich moich doświadczeń na opcyjnym rynku, zbieranych od 2010 roku. Miewałem zarówno lepsze dni, jak i okresy bardzo silnych strat. Te wszystkie wydarzenia ukształtowały mnie jako inwestora i wpłynęły na kształt, jaki przybrała ostatecznie strategia.