Bohaterów przybywa...
Kilka miesięcy temu wyraziłem swoją irytację falą artykułów, w których pracownicy korporacji rzucają robotę i zaczynają spełniać marzenia. Okazuje się jednak, że ciągle podjęcie takiej decyzji uważane jest przez niektórych redaktorów za coś heroicznego. I tak można rzucić pracę w korporacji i:
- zostać surferem
- zostać rolnikiem
- założyć firmę
- założyć kawiarnię
- założyć kawiarnię 2
- motywować ludzi
- podróżować z dziećmi
- pokazywać ludziom nowe możliwości
- robić to samo, ale na swoim
- budować studnie
- zostać magikiem
- produkować meble
Jest jeszcze wiele rzeczy, które można robić po rzuceniu pracy w korporacji. Tyle tylko, że jest tutaj jeden wspólny mianownik: pieniądze. Zazwyczaj po kilku lub kilkunastu latach na dobrze opłacanym stanowisku ma się już odłożoną ładną sumkę, która nie tylko zabezpiecza nas finansowo na resztę życia, ale też pozwala na spełnianie marzeń i podejmowanie śmiałych projektów. W skali całego kraju osób, które mogą sobie z dnia na dzień ot tak przestać pracować nie jest szczególnie wiele. Zwłaszcza, jeśli uwzględnimy tylko osoby zatrudnione u kogoś, odcinając przedsiębiorców.
Większość społeczeństwa, gdyby z dnia na dzień straciła pracę (bo przecież rzucenie jej byłoby finansowym samobójstwem), ma przed sobą nieco inne perspektywy:
- zostanie bezrobotnym
- szukanie innej pracy
- przejście do szarej strefy
- sprzedaż majątku (mieszkanie) i radykalne cięcie kosztów
- przejście na utrzymanie bliskich.
Wybaczcie, że tym razem nie ma hiperłączy, ale to nie są historie opisywane w prasie. O tym, że kilkaset osób traci pracę w fabryce się nie pisze (z punktu widzenia jednostki), a są to sytuacje o wiele częstsze niż porzucanie korporacji dla podróżowania po świecie.
Nie chcę, abyście odnieśli wrażenie, że pluję jadem, czy też z niechęcią odnoszę się do osób, które zapracowały na swój sukces i teraz konsumują jego owoce. Co więcej, zachęcam do przeczytania tych wszystkich historii, abyście nabrali motywacji dla samodzielnego zatroszczenia się o przyszłość, bez liczenia na pracodawcę i zastanawiania się już od września, czy będzie "koperta" na gwiazdkę.
Praca w korporacji ma swoje wady, ale takowe posiada każda praca. Zapewniam Was, że mój pracujący fizycznie w tym upale ojciec też potrafi wymienić wiele niedogodności swojego zajęcia. I są to niedogodności, o których wielu pracowników korporacji co najwyżej czytało w książce lub gazecie.
Myślę, że własnie na fali tych artykułów pojawia się kilka głosów przeciwnych, pokazujących że praca taka ma swoje zalety, i ma całkiem pokaźne grono zwolenników.
Tak więc nic nie jest jednostronnie białe lub czarne, dobre lub złe. A decyzja o rzuceniu pracy, mimo że z pewnością poważna, nie jest aż tak trudna dla osób posiadających zabezpieczoną przyszłość. Jak przecież wiemy, pogoda jest dla bogaczy, a całej reszcie wieje raczej w twarz niż w żagle...
Ale z drugiej strony może to właśnie jest czas, żeby coś w swoim życiu zmienić?
Myślisz nad zmianą specjalizacji :) ?
OdpowiedzUsuńW tym wszystkim jest jeszcze jeden fakt o którym wspominał Drucker, że ludzie dziś średnio po 15 latach spędzonych w jednej branży po prostu się nudzą i zaczynają szukać czegoś nowego niekoniecznie związanego z pracą.
Na razie nie myślę, przynajmniej jeszcze przez kilka lat nie planuję.
UsuńA co do zmiany branży to owszem, rozumiem to podejście. Ale są ludzie przystawiający stempelki każdego dnia na tych samych pismach. To może męczyć i nie trzeba czekać 15 lat, żeby stwierdzić, że tam nie ma perspektyw rozwoju.
A z drugiej strony są jednak prace dające dużo satysfakcji, których zmieniać się nie chce.
Ach te wyklęte korporacje, które wyciskają ludzi jak cytryny. Sam w tym siedzę już od kilkunastu lat (najpierw farmacja, teraz sprzęt medyczny). Prawda jest taka, że różnie ludzie znoszę pracę w takich organizacjach. Głównie zależy to od nastawienia. Jeśli ktoś sądzi, że firma o niego zadba itp. to rozczarowanie bywa gorzkie. Jednak, gdy mamy świadomość jak nie wiele znaczymy dla korporacji, to można na prawdę wygodnie żyć. Przyzwoite zarobki, które pozwalają realizować wiele planów, marzeń, hobby. A i w pracy na prawdę można mieć poczucie samorealizacji. Jednak nie każdy się odnajdzie. Moja żona, np. po 5 latach w korpo dołączyła do grona tych z pierwszej części tekstu. Podróżuje, pisze (o czym zawsze marzyła, ale nie jest tak różowo, jakby się mogło wydawać. Pisze, rozwija działalność blogową, ale wyrzyć to by się z tego na razie nie dało.
OdpowiedzUsuńZ tym "heroizmem", to chyba jest trochę tak, że na prawdę nie łatwo jest wyrwać się ze "złotej klatki" dobrych zarobków i pójść w nieznane.
"wyżyć" oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńUszy do góry! szukajcie a znajdziecie.
OdpowiedzUsuńŻeby tak się "wyrwać" jest potrzebny bardzo mocny bodziec. A o to trudno. Każda praca ma swoje wady i zalety. Ta w korpo też. Każdy z nas wybiera wcześniej czy później wybiera własną drogę. Wydaje mi się, że w tym wzystkim chodzi o to, żeby być po prostu zadowolonym ze swoich działań i życia ogólnie. I na szczęście każdy człowiek jest inny i w czym innym będzie się spełniał.
OdpowiedzUsuńI dobrze.
Bo byłoby nudno!