Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

poniedziałek, 18 lipca 2016

Czy jest jeszcze sens wpłacać na IKE i IKZE?

Ostatnie zapowiedzi dotyczące drugiego etapu reformy OFE uspokoiły nieco inwestorów obawiających się nacjonalizacji spółek giełdowych. Jednak z drugiej strony wzbudziły poważny niepokój pośród osób oszczędzających na kontach IKE i IKZE. Czy nasze pieniądze są tam bezpieczne?

Przypomnijmy tylko, że niedawno rząd szerzej zarysował kierunki, w których zmierzał będzie drugi etap likwidacji OFE. Z grubsza wiemy tyle, że 25% środków zostanie przejedzone, a konkretniej przekazane na Fundusz Rezerwy Demograficznej, zajmujący się finansowym wspomaganiem wypłat emerytur. Na ten cel przekazane zostaną te aktywa OFE, które relatywnie łatwo jest spieniężyć, stanowiące kwotę ok. 35 miliardów złotych. Pozostała część, ok. 105 miliardów ulokowane przez OFE w papierach wartościowych notowanych na GPW przeniesiona zostanie na Indywidualne Konta Emerytalne, które prowadzone będą dla obywateli w nowej formie.


Pod moim ostatnim artykułem na ten temat pojawiło się wiele komentarzy dotyczących środków zgromadzonych w samych OFE. Pisaliście, że od początku wiadomo było, że nie są to prywatne środki obywateli, dlatego też nie powinniśmy się dziwić, że przeznaczone zostaną na finansowanie bieżących wypłat emerytur czy też na dowolny inny cel.

Przypomnijmy jednak, że dopiero w 2008 roku Sąd Najwyższy stwierdził, że pieniądze zgromadzone w OFE nie stanowią środków prywatnych, co ostatecznie potwierdził Trybunał Konstytucyjny w 2015 roku. Wcześniej wcale nie było to takie oczywiste, na co wskazuje również fakt, iż takie orzeczenia musiały zapaść. Wiele osób czuje się pokrzywdzonych takim stanem rzeczy, ale przecież i tak składki na OFE pobierane były obowiązkowo z naszego wynagrodzenia, a samych pieniędzy nigdy nie oglądaliśmy na oczy.



Można więc w chwili obecnej powiedzieć, że losy OFE są już przesądzone. Pozostałe środki w nich zgromadzone zostaną przy okazji kolejnych reform wydatkowane na różne pilne cele społeczne, których nie uda się sfinansować z bieżących przychodów budżetowych.

Pojawia się jednak problem IKE...

Jak będzie wyglądał obecny III filar emerytalny?


Z rządowej prezentacji wynika, że 75% środków zgromadzonych w OFE zostanie przeniesione do IKE. Dla przejrzystości napiszę nIKE, czyli nowego IKE, bowiem w tym momencie kluczowe jest odróżnienie go od starego IKE (sIKE).

Problemów ogólnie pojawia się więcej, bowiem sytuacja w III filarze zmienia się diametralnie. O ile II filar, czyli OFE, zniknie zupełnie, o tyle na miejscu trzeciego filara sprawa mocno się komplikuje.

Dotychczas znajdowały się w nim:

  • IKE - Indywidualne Konta Emerytalne, które oferowały zwolnienie z podatku od dochodów kapitałowych, o ile utrzymaliśmy środki do 60 roku życia (plus kilka innych warunków)
  • IKZE - Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego, które oprócz zwolnienia z podatku Belki oferowały też bieżące ulgi podatkowe, o ile utrzymaliśmy środki do czasu osiągnięcia wieku emerytalnego,
  • PPE - Pracownicze Programy Emerytalne, które mogą być prowadzone w zakładach pracy, ale ogólnie są instytucją problematyczną i mało popularną.

Obecnie dojdą do tego jeszcze:
  • IPK - Indywidualne Plany Kapitałowe - w których można będzie dobrowolnie oddawać część wynagrodzenia na nasze konta emerytalne
  • PPK - Pracownicze Plany Kapitałowe, będące nowszą wersją PPE.
Oprócz faktu, że z trzech elementów robi nam się już pięć komponentów tego filara, niepokoi jeszcze jeden fakt. Poniżej zamieszczam jeden ze slajdów znajdujących się w prezentacji Ministerstwa Rozwoju na temat reformy:



Jest to zaledwie jedno z miejsc, w którym mówi się o nIKE, czyli nowym IKE. Prezentacja nie wspomina w żadnym miejscu o tym, co stanie się ze środkami zgromadzonymi na starych kontach IKE i IKZE. A są to dwa różne światy.

Czym różni się nIKE od sIKE?


Przypomnijmy, nowe IKE będzie zasilone w pieniądze pochodzące z OFE, będące środkami publicznymi. Oznacza to, że nie możemy nimi swobodnie dysponować ani nie stanowią one naszej własności. Jestem przekonany, że zanim większość z nas otrzyma szansę skorzystania z emerytury pochodzącej z tych właśnie pieniędzy, któraś kolejna reforma przetransferuje je w inne miejsce.

Przy nIKE można będzie wypłacić 25% zgromadzonych środków po osiągnięciu wieku emerytalnego. Można więc powiedzieć, że to duża marchewka dla wielu osób, chociaż średnio "na głowę" ze środków pochodzących z OFE będzie to zaledwie ok. 6300 zł.

Z kolei na starym IKE gromadzimy środki dobrowolnie. Nikt nie zmusza nas do comiesięcznego odkładania części dochodów, dlatego jedni nie posiadają nawet takiego konta, podczas gdy inni każdego roku przelewają maksymalną dopuszczalną przepisami kwotę. Co więcej, środki tam zgromadzone stanowią naszą prywatną własność. Przelaliśmy je tam ograniczając bieżącą konsumpcję. 

W efekcie pieniądze te możemy wypłacić. Jeśli uznamy, że nie chcemy czekać do emerytury, możemy zażądać pełnej wypłaty i przeznaczyć je na dowolny cel. Dla jednych może to być ratowanie domowego budżetu w potrzebie, dla innych spełnienie marzeń o podróży dookoła świata.

Czy pieniądze zgromadzone na obecnych IKE i IKZE są zagrożone?


Główne zagrożenie płynie z faktu, że rząd nie wypowiedział się do tej pory, czy dotychczasowe IKE i IKZE pozostawione zostaną w "starej" formule, czy też zostaną wchłonięte przez nowe IKE. Oznaczałoby to połączenie środków prywatnych, którymi możemy swobodnie dysponować, ze środkami publicznymi, znajdującymi się poza naszym zasięgiem.

Oczywiście nie jest znany kierunek zmian, ale prawdopodobna jest opcja, że na tym ucierpimy, czyli że nasze prywatne pieniądze zostaną włączone do nowego systemu. Oznacza to kilka rzeczy.

Po pierwsze, ze środków, które są dostępne na każde nasze zawołanie, przeistoczą się one w oszczędności stricte emerytalne, czyli takie, do których dostęp będzie o wiele bardziej ograniczony. Nie będziemy już mogli tych pieniędzy wypłacić, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Po drugie, jeśli pieniądze te wpadną w nowy system, wówczas po osiągnięciu wieku emerytalnego będziemy mogli wypłacić zalewie 25% z nich, a nie całość od razu. Jak już wielokrotnie zaznaczano, im dłużej nasze pieniądze znajdują się w dyspozycji rządzących, tym mniej powinniśmy spodziewać się ich zwrotu.

Po trzecie, nie będzie to już 60 lat, jak jasno zapisano w ustawie o IKE, ale "po osiągnięciu wieku emerytalnego". Obecnie w grę wchodzi poziom 67 lat, a zanim ostatecznie dobijemy do takiego wieku, sytuacja może się kilkukrotnie zmienić. W efekcie pieniądze te zostaną zamrożone o dekadę dłużej, co ma cholernie duże znaczenie.

Po czwarte, możemy wcale tych pieniędzy nie obejrzeć. Godząc się na połączenie sIKE i nIKE ryzykujemy, że któraś kolejna reforma, być może dokonywana w rzeczywiście trudnej sytuacji budżetowej, będzie wymagała od nas większej solidarności społecznej. Czyli nasze pieniądze wypłacone zostaną obecnym emerytom, a w zamian dopisane nam zostaną na subkoncie w ZUSie.

Tylko czy po to teraz odejmujemy sobie od ust, aby kiedyś oglądać tylko wirtualne zera w ZUSie?

Czy jest jeszcze sens wpłacać na IKE i IKZE?


Na chwilę obecną poruszamy się bardziej w sferze domysłów i niepewności niż na obszarze konkretnych faktów. Przedstawiając koncepcję najnowszej reformy emerytalnej rządzący nie pomyśleli o wszystkich pytaniach, które mogły paść ze strony społeczeństwa, stąd też płynie brak doprecyzowania kwestii obecnych kont znajdujących się w III filarze.

Jednak spore ryzyko ciągle pozostaje.

Można powiedzieć, że przecież zawsze jest ewentualność zaczekania na konkretne projekty aktów prawnych. Rzeczywiście, można dalej działać w myśl starego systemu, a kiedy pojawi się więcej szczegółów, wtedy podjąć odpowiednie działania.

Sęk w tym, że w ostatnich miesiącach wiele w naszym kraju się zmieniło. Poniżej przytaczam zdania, które napisałem w 2013 roku, czyli trzy i pół roku temu, w tekście pt. Czy IKE jest zagrożone pazernością rządu? Pisałem wtedy:
Myślę, że na przeszkodzie zmianom ustawy o IKE w kierunku opodatkowania zgromadzonych tam środków staną względy merytoryczne. W końcu ustawodawca, czyli państwo, zaproponował nam pewne porozumienie, na które każdy z nas zgodził się przystępując do IKE. Zmiana reguł w trakcie gry byłaby naruszeniem pewnych zasad, które uznawane są za powszechnie obowiązujące i warte przestrzegania.
W cytowanym tekście, którego przeczytanie gorąco Wam polecam, silnie akcentowałem mechanizmy demokratycznej kontroli nad procesem stanowienia prawa. I dlatego właśnie uważam, że powyższe słowa nie są już tak bardzo aktualne.

Nie raz w ostatnim czasie widzieliśmy, że reguły powszechnie uznawane za oczywiste, zostały mocno nagięte lub złamane. Projekty rządowe składane są obecnie jako poselskie, aby uniknąć obowiązkowego procesu konsultacji społecznych. W komisjach sejmowych projekty zmieniane bywają w tak wielkim stopniu, że wychodzą z nich jako akt o zupełnie innej treści. Prezydent nie stanowi już organu, który krytycznie analizuje ustawę pochodzącą z Sejmu. Okres vacatio legis może zostać skrócony do dnia lub dwóch, jeśli zajdzie taka potrzeba. Trybunał Konstytucyjny, po wejściu w życie obecnie procedowanej ustawy, nie będzie już stanowił bezpiecznika pozwalającego na niedopuszczenie do naruszania podstawowych zasad demokratycznego państwa prawa.

Wszystkie te rzeczy, które wyżej wymieniłem, są przykre, ale są również faktem. Wiele się zmieniło od czasu, gdy pisałem tekst o IKE i pazerności rządu. Wówczas nie wyobrażałem sobie, że można w ciągu kilku dni odbyć proces ustawodawczy, od projektu, aż do wejścia w życie. Jak widać, pewne rzeczy ulegają zmianie.

Czym innym jest nasze oburzenie (lub jego brak) na ustawy, które na pierwszy rzut oka nas nie dotyczą. Jednak reforma emerytalna dotknie nas wszystkich. Jeśli spełni się najczarniejszy scenariusz, niektórzy mogą zostać nią dotknięci posiadając na IKE i IKZE kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych. To są realne pieniądze, które odłożyliśmy, które zaoszczędziliśmy i którymi inwestujemy. Dlatego tak ważne jest uświadomienie sobie, o jaką stawkę toczy się ta gra.

Czy ja sam dalej będę dopłacał do kont emerytalnych?


Na chwilę obecną zdecydowałem, że nie będę dopłacał ani do mojego konta IKE ani do mojego konta IKZE. Wstrzymuję się do czasu, aż wyjaśni się sprawa tej reformy. Jeśli konta emerytalne pozostaną w starym kształcie, wznowię wpłaty. Jeśli jednak okaże się, że moje pieniądze mają w jakiś sposób ucierpieć na skutek wprowadzanych zmian, jestem gotów do szybkiej ich wypłaty.

Nie dopłacam głównie dlatego, że nie jestem pewien, jak i kiedy przeprowadzona zostanie reforma. Być może wyjadę gdzieś na kilka dni, a po powrocie zastanę już nową rzeczywistość? Gdybym wiedział, że sam proces ustawodawczy potrwa kilka tygodni, wtedy miałbym pewność, że zdążę zareagować i wypłacić środki. Ale w obecnych czasach musiałbym oczekiwać z palcem na przycisku myszy, nieustannie śledząc druki sejmowe.

Może trochę przesadzam, ale w moim wypadku w grę wchodzi wielokrotność miesięcznych dochodów, które posiadam ulokowane na IKE i IKZE. Zwłaszcza teraz, kiedy zakończyłem pracę na etacie, środki te mogą mi być potrzebne bardziej niż kiedyś.


Najlepiej podsumował to Przemek Gerschmann, redaktor naczelny Equity Magazine:



Widzicie więc, że nie jestem odosobniony w moich obawach. Rząd wzbudził poważny niepokój, którym strzelił sobie w stopę. Zamiast zachęcić ludzi do oszczędzania na emeryturę, skutecznie ich zniechęca.

Oczywiście zarówno ja, jak i wielu innych inwestorów, nie przestajemy oszczędzać. Rzecz w tym, że środki te trafią w zupełnie inne miejsce. Zapewne takie, w którym będą bezpieczne przed kolejnymi podobnymi pomysłami.

Co radzę osobom oszczędzającym na IKE i IKZE?


Przede wszystkim radzę przeprowadzenie samodzielnej analizy i zastanowienie się, jak najlepiej będzie postąpić w obecnej sytuacji. Być może to ja przereagowuję i w rzeczywistości nic wielkiego z obecnymi rachunkami emerytalnymi się nie stanie. Ale chodzi tutaj o Wasze pieniądze i każdy indywidualnie poniesie konsekwencje swoich decyzji, dlatego musicie odpowiednio przemyśleć zagadnienie.

W ciągu minionych lat wielokrotnie zachęcałem moich czytelników do założenia sobie rachunków IKE i IKZE. Wiem również, że wiele osób je za moją namową założyło, gdyż od dwóch tygodni otrzymuję zapytania, co dalej robić. Dlatego tym bardziej czuję się w obowiązku poinformować Was o decyzji, którą podjąłem ja sam, jak również od przesłankach, które za tą decyzją stały. Myślę, że w niniejszym wpisie dość jasno przedstawiłem swoje poglądy na temat.

11 komentarzy:

  1. Radek najpierw oplac Zus potem martw wie o Ike

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie ostatnie zdanie - po odejściu z pracy etatowej i przejsicu na własny garnuszek te pieniądze moga być nagle potrzebne. A dostęp do nich na stałe jest bardzo ważny

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem bardzo podbudowany po zapowiedziach wicepremiera Morawieckiego - dzisiaj bardzo pozytywnie ocenił je również JP Morgan. W kontekście tych zapowiedzi 75% środków z OFE ma trafić na nasze nowe IKE (nIKE) więc to będzie de facto reprywatyzacja tychże aktywów co mnie osobiście bardzo cieszy.
    Namawiam każdego aby w tym kontekście przenosił się czym prędzej do OFE, jeśli tego nie zrobił 2 lata temu: https://longterm.pl/Ofe-Czy-Zus-Okienko-Transferowe-Do-Konca-Lipca.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą reprywatyzacją to bym nie przesadzał :) Równie dobrze reprywatyzacją można nazwać dopisanie ich do naszych subkont w ZUS.

      Trafią one do nowego IKE, gdzie spokojnie poczekają na kolejną reformę. Jednocześnie będą pod czujną opieką państwa, które zadecyduje, czy instytucje zarządzające tymi środkami mają inwestować je w "słuszny sposób", np. obligacje kopalni, czy może akcje mają być stopniowo wyprzedawane, aby zluzować kapitał na kolejne dofinansowanie FRD.

      Usuń
    2. reprywatyzacja juz była ... teraz tylko skok na kasę :(

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Spokojnie... wstrzymajcie Panowie swoje konie. Jesli nic nie pisza o tym, to czemu od razu zakladacie najgorsze? (no tak, moze patrzac na to co wyprawia obecna wladza, to tylko glupiec nie spodziewal by sie najgorszego :) )
    Jednak ja bym sie wstrzymal. Moze wlasnie to jest najlepsza opcja - wstrzymanie doplat i czekac na kolejny ruch. Zaczekajmy co przyniesie przyszlosc.
    Wiadomo kiedy maja sie pojawic kolejne zapowiedzi, informacje, plany?

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie Radku, cieszę się, że Pan wreszcie otrzeźwiał w sprawie 3 filaru emerytalnego. Ja od samego początku krytykowałem IKE i IKZE na tym blogu, sądząc, iż jest Pan ich orędownikiem jedynie ze względu na świadczenie usług reklamowych na rzecz funduszy, czyli możliwy konflikt interesów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Radek to moze lepiej z ofe uciec do zus? Bo co bedzie z 25% srodków ofe czy dopiszą to do subkont zus? Czy tam to nie przepadnie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy artykuł. Jednak ze względu na to, że ma już kila miesięcy, chciałbym podpytać, czy cokolwiek złego wydarzyło się ostatecznie ze „starym” IKE. Czy trzeba na bieżąco monitorować sytuację, czy wystarczy założyć, że w przypadku istotnych zmian otrzymam list z informacją o zmianie warunków umowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładam, że żadnego listu nie będzie. A jeżeli nawet będzie to przyjdzie on już po fakcie, kiedy nowe zmiany wejdą w życie i na ewentualną wypłatę środków będzie za późno. W każdym razie najlepiej jest trzymać rękę na pulsie.

      Usuń