środa, 20 października 2010

Gdy wzrosty nie do końca cieszą

Wbrew temu, co się nasuwa od razu na myśl, nie mówię w tej chwili o krótkich pozycjach. Siedzę na longu. Ba, moje akcje rosną jak szalone i w ostatnich trzech dniach zwiększyły swoją wartość o jakieś 15%. Gdzie tu więc powody do zmartwień?

Już w połowie września pisałem, iż na spółce BPH dostrzegam oznaki odwrócenia trwającej jakiś czas tendencji spadkowej. Idąc tym tropem, postanowiłem kupić kilka akcji w nadziei, że powoli będą rosły na wartości, ku radości mojej i mojego portfela. Tymczasem w ostatnich dniach mamy coś takiego:
Spółka wybiła się dynamicznie na podwyższonych obrotach i na razie nie widać, żeby miało temu ruchowi coś zagrozić. Można oczywiście narysować dwie równoległe kreski i orzec, że zbliża się do górnej granicy kanału, ale myślę, że taka analiza miałaby słaby ciężar gatunkowy.

Co mnie więc martwi w całej tej sytuacji? Przede wszystkim to, że nie jest to ruch, którego oczekiwałem. Tak, wiem, rynek rządzi się swoimi prawami, popyt, podaż i takie tam. Z drugiej strony pojawią się AF-owcy, którzy powiedzą, że wychodzi lub wyszedł jakiś raport szczególnie korzystny dla spółki. OK. Jeszcze inni powiedzą, że dopóki idzie w moją stronę, nie ma co marudzić i trzeba jechać na fali.

W sumie wiele byłoby słuszności w powyższych głosach, jednak ja czuję się lekko skonfundowany. Nastawiałem się, że kupuję spółkę dającą oznaki zmiany trendu i oczekiwałem stopniowych, stabilnych wzrostów. Tymczasem z BPH robi się grzanka, która skacze po ponad 5% dziennie.

No dobra, w sumie to nie przeszkadza mi tak bardzo ten wzrost. Zwłaszcza, że skoro idzie on w kierunku trendu, to jest niewielkie prawdopodobieństwo, że nagle przerodzi się to w spadki produkujące kolejne niższe szczyty i dołki.

Chciałem natomiast zwrócić Waszą uwagę na nieco inne zagadnienie. Osoba bardziej zorientowana na podejście systemowe od razu zauważy, że wyglądam na osobnika, który nie posługuje się metodą mechaniczną. Emocje, dyskomfort oraz poczucie, że rynek zrobił coś, czego nie oczekiwałem. Co robi w takiej sytuacji systemowiec? Nic. Przesuwa zlecenie obronne zgodnie ze schematem i zapomina o sprawie.

Warto zatem przemyśleć swoje postępowanie w różnych sytuacjach zdarzających się na parkiecie. Czasami zautomatyzowanie niektórych posunięć pozwala oszczędzić czas i nerwy.

BTW, nie mówię, że nie mam pomysłu na prowadzenie pozycji :)

2 komentarze:

  1. Szukasz dziury w całym :P ja tam zazdroszczę takiej sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio się trochę korekci :)

    Są przesłanki do odwrócenia trendu, spółka rośnie, więc można trochę ponarzekać. Tak dla zasady :)

    OdpowiedzUsuń