Na moim blogu najczęściej spotykacie się z podejściem opartym o analizę techniczną. Tym razem zaprezentowane zostanie podejście fundamentalne, o którym rozmawiam z Filipem Rudnickim, autorem bloga 10 procent rocznie i twórcą serwisu Fundamentalna.net. Rozmawiamy o trzech głównych sprawach, jakimi są blogowanie, inwestowanie oraz serwis, który został stworzony na potrzeby tak Filipa, jak i innych inwestorów.
Zachęcam do przeczytania wywiadu, bo niesie on wiele wartościowych wskazówek, nie tylko dla inwestorów zainteresowanych analizą techniczną. Znajdziecie w nim ważne rzeczy, pokazujące jak istotna jest cierpliwość i systematyczne stosowanie odpowiedniego podejścia, żeby mogło ono przynieść rezultaty. A te ostatnie potwierdzane są przez prowadzony przez Filipa portfel, który jest z jednej strony publiczny, ale z drugiej pokazuje realne transakcje dokonywane przez jego twórcę.
Przypominam też, że tylko do końca lipca trwa promocja, w ramach której osoby zakładające konto w serwisie Fundamentalna.net i dokonujące w tym miesiącu pierwszej płatności za abonament, uzyskują rabat w wysokości 15%. Co więcej, rabat ten mogą uzyskać również dotychczasowi użytkownicy serwisu, którzy jeszcze nie korzystali z płatnego dostępu, a chcieliby spróbować. Te ostatnie osoby powinny podesłać mi swój nick, celem przyznania zniżek. Skorzystanie z promocji do końca lipca powoduje przypisanie zniżek do konta użytkownika, dzięki czemu kolejne przedłużanie abonamentu będzie się dokonywało z jeszcze większym upustem.
Część 1. Blogowanie
Sprawdziłem, że blogujesz zaledwie o miesiąc
dłużej ode mnie. Powiedz, co Cię skłoniło do założenia bloga i prowadzenia
własnego serwisu.
Giełdą zacząłem się interesować pod koniec wielkiej hossy
w 2007 roku. Kapitał, którym wtedy dysponowałem był bardzo mały (kilka tys.
zł), ale mimo to strata połowy w bessie z 2008 roku mocno bolała. Od zawsze
miałem umysł mocno analityczny i podobnie w tej sytuacji, gdy już emocje
związane ze stratą opadły, zapragnąłem zrozumieć jak ta cała giełda działa. Nie
chodziło tu nawet o pieniądze, ale bardziej o zrozumienie całego systemu.
Oglądając przedstawienie zawsze najbardziej lubiłem robić to z za kulis, aby
widzieć organizację pracy całej masy ludzi, którzy z perspektywy widza nie
istnieją. Podobnie na giełdzie, chciałem zobaczyć, podotykać i zrozumieć siły
ukrywające się za wykresem.
Ta myśl na tyle zakorzeniła się w mojej głowie, że niemal cały 2009 i 2010 rok
czytałem. Przeczytałem wszystkie fora o inwestowaniu od deski do deski.
Przeczytałem 2/3 książek o inwestowaniu dostępnych w Empiku. Przeczytałem ogrom
angielskojęzycznych ebooków. Po pewnym czasie zauważyłem, że pisanie o tym co
niedawno czytałem, pozwala mi usystematyzować zdobywaną wiedzą. I tak w marcu
2010 powstał mój blog.
Skąd pomysł na nazwę 10 procent rocznie?
Pomysł na nazwę wynikał z analizy mówiącej, że indeksy
giełdowe rosną średnio 7% rocznie. Ja chciałem być od nich nieco lepszy, ale
bez złudnych marzeń. Policzyłem wtedy, że gdyby udało mi się zarabiać na czysto
(po odjęciu kosztów i podatków) te 10% rocznie, to po kilku latach procent
składany zrobiłby swoje. Często też na forach czytałem wpisy osób, które
podobno zarabiały po 100% rocznie. Już wtedy wiedziałem, że coś jest w tym nie
tak, ale dopiero później zorientowałem się, że takie osoby później traciły
równie szybko jak zarabiały. Skupienie na 10% rocznie miało mi przypominać,
abym nigdy nie stał się taką osobą.
Czym zajmujesz się na co dzień? U mnie łączenie
blogowania z etatem kiepsko się udaje, więc ciekaw jestem, jak wygląda to u
innych blogerów.
Jeszcze kilka lat temu pracowałem w korporacji jako
programista. Praca przynosiła masę pieniędzy i zero satysfakcji. Wiedziałem, że
na dłuższą metę nie da się tak ciągnąć. Był to okres, w którym na Fundamentalną
poświęcałem tylko wolne chwile, co oczywiście odbijało się na jej jakości.
Stwierdziłem, że chcę poświęcić się jej na 100%. Odszedłem z pracy, zebrałem
zespół i stworzyliśmy Fundamentalną jaką znamy obecnie. Tak więc blogowanie
jest częścią mojego podstawowego zajęcia. Choć zwykle i tak muszę się
powstrzymywać, bo gdy trafię na kolejny pomysł na analizę, to jestem w stanie
siedzieć nad nim 12h zapominając o jedzeniu i spaniu. Teraz nie wyobrażam sobie
jak mógłbym robić coś innego. Poniedziałki stały się moimi ulubionymi dniami,
bo wtedy czeka najwięcej nowych wyzwań, z którymi będę mógł się zmierzyć i
motywacja do pracy jest największa.
Czy sądzisz, że blogi finansowe mają taką samą
pozycję jak kiedyś, czy też uległa ona zmianie? W końcu ostatnie kilka lat to
prawdziwy boom blogów i vlogów, a my zaczynaliśmy ponad 5 lat temu.
Szczerze mówiąc to nie zauważyłem ostatnio boomu
większego niż zwykle. Rzeczywiście powstają nowe blogi, ale na bieżąco też
umierają inne. Gdy zakładałem bloga w 2010r. wymieniłem się linkami z kilkunastoma
innymi niewielkimi blogami. Większość z nich dziś już nie istnieje. Mam
wrażenie, że jest tak, że na początku motywacja do pisania jest duża, ale z
czasem piszący widzi, że zysków z tego nie ma, a tematy się kończą i pisze
dalej, ale jego artykuły nic już nie wnoszą i ludzie to widzą. To trochę tak
jak z lekarzami. Wielu z tych dobrych nie ma żadnej reklamy i polega wyłącznie
na wysokiej jakości swoich usług i poczcie pantoflowej. Mimo to mają pełne
obłożenie. Wśród blogów jest tak samo. Jeśli artykuły wnoszą coś wartościowego,
to czytelnicy to widzą. Ktoś kiedyś ładnie powiedział, że: "Jest duża
konkurencja wśród usług niskiej jakości i mała konkurencja wśród usług wysokiej
jakości". O ile wśród lekarzy trudno czasem na podstawie własnych odczuć
ocenić czy ktoś jest dobry, to czytelnicy blogów finansowych mają o tyle
łatwiej, że w tej branży łatwo porównać autorów według ich wyników
inwestycyjnych.
Część 2. Inwestowanie
Czy sądzisz, że możliwe jest uzyskanie
długoterminowej przewagi nad rynkiem?
Jak najbardziej. Zawsze najłatwiej pokazać to na
przykładzie firmy ubezpieczeniowej. Wyobraźmy sobie, że pracujemy w takiej
firmie i przychodzą do nas właściciele samochodów z chęcią kupna ubezpieczenia
od awarii. Naszym zadaniem jest obliczenie kwoty rocznej składki za takie
ubezpieczenie. Np. jeśli przyjdzie właściciel najnowszego Porsche i powie, że
jest gotów płacić 500 zł rocznie, to najprawdopodobniej odprawimy go z
kwitkiem, gdyż w razie nawet drobnej awarii koszt naprawy będzie dużo większy,
a więc stracimy na tym biznesie. Jeśli jednak będzie chodziło o ubezpieczenie
zadbanego malucha, to biorąc 500 zł rocznie niewiele ryzykujemy, bo ewentualna
naprawa będzie tania.
W praktyce firmy ubezpieczeniowe mają ogromne tabele
statystyczne, z których są w stanie wyczytać jaka jest szansa, że dany samochód
się zepsuje w tym roku i jaki będzie szacunkowy koszt naprawy. Na tej podstawie
ustalana jest cena ubezpieczenia, tak aby zawsze zapewniony był margines
bezpieczeństwa.
Czy to jest ryzykowny biznes? Ubezpieczenia są
postrzegane jako jeden z najbardziej stabilnych biznesów. Tak na prawdę niczym
nie różni się to od bycia właścicielem kasyna. Czasem, na pojedynczym graczu
kasyno straci, ale w perspektywie całej nocy/miesiąca/roku statystyka robi
swoje i kasyno zawsze wygrywa. Dokładnie te same mechanizmy pozwalają uzyskać
przewagę nad rynkiem giełdowym. Tak jak firma ubezpieczeniowa wie, że model
silnika ma wpływ na cenę naprawy, ale kolor samochodu już nie, tak wystarczy
wiedzieć które parametry spółki są istotne, a które nie.
Kolejne potwierdzenie działania tego mechanizmu można
znaleźć w pożyczkach społecznościowych (kokos itp.). Jeszcze zanim zacząłem
poważnie inwestować na giełdzie, bardzo zainteresowało mnie udzielanie
pożyczek. Jeśli udzieliło się pożyczki odpowiedniej osobie, to po określonym
czasie pieniądze wracały na konto wraz z odsetkami. Jeśli jednak wybrało się
źle, to w najgorszym razie pożyczający nie spłacał nawet pierwszej raty i cała
kwota przepadała. Oczywiście najlepszym sposobem na zarobek, było pożyczanie
tylko tym osobom, które dobrze rokowały pod kątem zwrotu pieniędzy. I znów mamy
tu do czynienia z tym samym mechanizmem, który był przy ubezpieczaniu
samochodów. Każdy samochód ma zbiór cech (rodzaj silnika, rocznik itp.), które
określają prawdopodobieństwo awarii i jej ewentualny koszt. Każda osoba
prosząca o pożyczkę ma zbiór cech (wiek, historia kredytowa itp.), które
określają prawdopodobieństwo zwrotu pożyczki.
Tyle teorii. Jak poszło mi w praktyce? Według oficjalnych
statystyk dla serwisów pożyczkowych w Polsce, po tych kilku latach
inwestowania, w czasie których udzieliłem ponad 1000 pożyczek osiągnąłem
najwyższą stopę zwrotu z inwestorów w całej Polsce. Wynosi ona 32,6% rocznie
(przed odjęciem podatku).
Jak to zrobiłem? Tak samo jak zarabiają firmy
ubezpieczeniowe, tak samo jak zarabia właściciel kasyna i tak samo jak zarabia
się na giełdzie. Wszędzie działa ten sam mechanizm, który pozwala uzyskiwać
długoterminową przewagę nad rynkiem.
Jakie podejście stosujesz w swoich inwestycjach?
Tu już częściowo odpowiedziałem w poprzednim punkcie.
Sprawdzam, które parametry spółek mają znaczenia, a które nie. Na ich podstawie
ustalam kryteria, które dobra spółka musi spełniać, a następnie tylko
sprawdzam, które ze spółek spełniają te kryteria. Przykładowym parametrem,
który ma znaczenie przy inwestowaniu jest np. to, że lepiej kupić spółkę z
niskim C/Z niż z wysokim. Wiele z tych zależności jest ogólnie znanych. Nigdy
nie mogłem zrozumieć dlaczego ludzie nie korzystają z tego co działa i
przekombinowują.
Zdradzisz
coś więcej? Podkreślasz, że są to ogólnodostępne narzędzia, a mimo to wiele
osób nie jest w stanie dzięki nim zarabiać na giełdzie. Co wyróżnia Twoje
podejście? Selekcja spółek, zarządzanie kapitałem, prowadzenie pozycji i zamykanie
jej w odpowiednim momencie, czy może jeszcze coś innego? Z jakich wskaźników
korzystasz?
To jest
pytanie nad którym swego czasu sam sporo się głowiłem. Skoro to takie proste,
to dlaczego więcej osób z tego nie korzysta i nie zarabia? Odpowiedź nasunęła
mi się po moim pierwszym próbnym szkoleniu, w czasie którego chciałem nauczyć
jednego z moich znajomych, który nie miał żadnego wcześniejszego kontaktu z
giełdą, dokładnie tego czego potrzeba do zarabiania. Siedzieliśmy razem 8h, po
których zostawiłem go z kompletnym systemem inwestycyjnym. Z konkretnymi
informacjami, kiedy i jaką pozycję otworzyć itd. Od tego momentu nie potrzebna
była żadna wiedza związana z inwestowaniem. Wystarczyło pasywne wykonywanie
poleceń systemu. Po kilku miesiącach chciałem sprawdzić jak mu idzie. Okazało
się, że po ok. 2 miesiącach znajomy zarzucił korzystanie z systemu i przestał
interesować się tematem. Powodem był brak zysków, co prowadziło do znudzenia.
Od tamtego czasu sam kontynuowałem prowadzenie jego portfela w oparciu o te
same zasady. Na dzień dzisiejszy (po roku od startu) tamten portfel zarobił
25%. W tym samym czasie indeks WIG zarobił 3%. Wtedy zrozumiałem, jak ważne są
takie banały jak cierpliwość i wiara w opracowany system.
Znajomy
otrzymał wszystko czego potrzebował, aby spokojnie do końca życia zarabiać z
giełdy co najmniej te 10% rocznie na rękę. Zniechęcił się, bo system był zbyt
nudny. To może śmieszyć, ale przejawy tej samej nudy zabijającej wizję widzimy
każdego dnia. Wszyscy wiedzą czym jest zbilansowana dieta, a mimo to jest ogrom
otyłych ludzi. Wszyscy wiedzą, że regularne uprawianie sportu zwiększa komfort
życia na starość, a mimo to są ludzie, którzy nic ze sobą nie robią. Na tej
samej zasadzie, wszyscy wiedzą, że należy się bezwzględnie trzymać opracowanej
strategii, ale ile osób na prawdę tak robi?
Nawet
jeśli, ktoś jest zdeterminowany, aby przestrzegać zasad, to pojawia się kolejny
problem. Wiele osób nie radzi sobie z prawdopodobieństwem, które jest
niezbędne, aby samodzielnie stworzyć strategię. Jeśli stworzyliśmy strategię,
ale nie jesteśmy na 100% pewni, że daje wystarczającą długoterminową przewagę,
to nasza wiara w tą strategię będzie taka sobie. To z kolei, w trudnych
chwilach na rynku, przełoży się na ogromne wątpliwości co do tego czy na pewno
warto sztywno trzymać się strategii. Co jeśli cała koncepcja, na której ją
zbudowaliśmy jest zła?
Kolejny
powód, dla którego nie korzystamy z prostych rozwiązań pokazał psycholog R.
Goldberg w swojej pracy z 1968 roku. Badał on skuteczność rozpoznawania chorób
psychicznych. Naukowcy dysponowali wzorem matematycznym, który w 70% przypadków
dawał poprawną odpowiedź co do choroby. Chciano sprawdzić jak ten wynik ma się
do skuteczności lekarzy z branży. Okazało się, że przeciętni lekarze osiągali 58%
skuteczności, a najlepsi 65%. Nikt nie był w stanie pobić prostego wzoru. Co
ważniejsze, gdy udostępniono lekarzom wzór i powiedziano, że dzięki niemu
osiągną lepsze wyniki, przez pierwsze tygodnie uzyskiwali oni 70%, jednak
później ich wyniki zaczęły spadać i znów osiadły na 65%. Po prostu z czasem
lekarze coraz mniej korzystali z danej im formuły, mimo iż wiedzieli, że jej
skuteczność jest większa niż skuteczność ich własnego osądu. Umysł ludzki lubi
czuć, że decyzja należy do niego.
Te 3
przykłady pokazują jak nuda, wątpliwości i ego potrafią zniszczyć dobrą
strategię. A to nie wszystkie emocje, które mogą nam zaszkodzić i innych nie
trzeba by długo szukać (np. chciwość). Czasem wydaje nam się, że potrafimy
kontrolować emocje, ale łatwo to powiedzieć, gdy nic strasznego się nie dzieje,
a my jesteśmy zrelaksowani. Praktyka pokazuje, że tylko nieliczni sobie z nimi
radzą w trudnych momentach, gdy jest to najbardziej potrzebne.
Co wyróżnia
moje podejście? Skuteczna selekcja spółek i ogromna kontrola emocji.
Co do moich
ulubionych wskaźników to są to wskaźniki wartości rynkowej (C/Z itp.), dynamika
przychodów i zysków, struktura przepływów pieniężnych, siła relatywna i stopa
dywidendy. Mogłem coś pominąć, ale z samych tych wskaźników można spokojnie
złożyć system zarabiający ponad 10% rocznie na rękę (już po odjęciu prowizji,
spreadów i podatków.
Ile spółek wchodzi w skład Twojego portfela w
chwili obecnej? Od jak dawna je trzymasz i jak długo planujesz posiadać te
akcje?
Obecnie mam w portfelu 10 spółek. Jest to dla mnie
standardowa liczba, która zapewnia dywersyfikacje, a jednocześnie nie zmusza
mnie do szukania na siłę spółek, które nie do końca spełniają moje kryteria. Co
do czasu trzymania to rozbieżność jest spora. Najdłużej trzymaną spółkę mam już
3 rok, ale to nie tak, że o niej zapomniałem. Po prostu przy każdym kolejnym
przeglądzie portfela okazuje się, że gdybym miał budować portfel od zera to i
tak znów bym ją kupił. Najnowsze spółki są w portfelu od 2-3 miesięcy. Średni
czas trwania jednej transakcji to ok. pół roku. Co do planowanego czasu
zakończenia transakcji, to dopóki koniunktura będzie tak obiecująca jak obecnie
to transakcje będą otwarte. W razie problemów pojedynczych spółek, będę je po
prostu zastępował kolejnymi, które czekają w kolejce, a nie zmieściły się do
portfela.
A co
jeśli koniunktura się pogorszy? Zaprzestaniesz inwestowania na jakiś czas, czy
będziesz się starał przeczekać spadki na możliwie najlepszych papierach?
Do badania
stanu koniunktury korzystam z makrosfery. Bada ona jaka jest szansa na
hossę/bessę. Jeśli ryzyko bessy rośnie zbyt mocno to znacząco zmniejszam
zaangażowanie w akcje (poniżej 50% ale powyżej 0%). Dokładniejsze zaangażowanie
zależy od liczby perełek jakie w danym momencie są na giełdzie. Perełkami nazywam
tu spółki, dla których nasz system pokazuje "kupno". Są bessy, gdy
liczba perełek jest spora i zaangażowanie pozostaje w górnej granicy widełek.
Są też takie, gdy nagle praktycznie żadna spółka nie spełnia kryteriów zakupu i
wtedy portfel stoi pusty i czeka na lepsze czasy.
Czy inwestujesz jeszcze na innych rynkach? Jeśli
tak to na jakich i jakie strategie tam stosujesz?
Inwestuję jedynie na polskim rynku akcji. Jak na razie
nie znalazłem żadnego innego rynku, który pozwalał by osiągać porównywalne
zyski przy takim samym lub niższym ryzyku.
Sądzisz,
że wynika to z jakiejś unikalnej właściwości naszego rynku, czy też rozumiesz
go najlepiej i stąd wynika ta przewaga?
Podstawowa
sprawa dla mnie przy wyborze rynku to dostępność twardych danych fundamentalnych.
Na rynkach akcyjnych nie ma z tym problemu, bo spółki publikują kwartalne
raporty. Rynki walutowe nie mają tych danych, więc jak dla mnie są zbyt blisko
losowości. Oczywiście ruchy walut też wynikają ze stanu danej gospodarki, ale
jest to znacznie trudniej mierzyć i danych jest o wiele mniej niż dla spółek.
Co do wyboru kraju to z racji zamieszkania, Polska była naturalnym wyborem.
Obecnie rozszerzam swoje badania o inne kraje (na razie UK), ale to dopiero
badania, tak że jeszcze nie potrafię powiedzieć co z tego wyjdzie.
Co z
rynkami walutowymi czy instrumentami pochodnymi? Próbowałeś tam grać?
Na
konkretnych spółkach spotyka się mniej inwestorów niż na walutach. Mniej
inwestorów oznacza większe szanse na złą wycenę spółki przez rynek, co w
konsekwencji zamieni się w nasz zysk. Waluty rzadziej są ekstremalnie prze albo
niedocenione. Wystarczy porównać jak często na walutach jest okazja do
zarobienia 100% w ciągu roku bez żadnego lewara? Na spółkach takich okazji jest
kilkanaście rocznie.
Co do
instrumentów pochodnych, to mam wiele zastrzeżeń. WIG20 jest marnym miernikiem
cykliczności i zawiera dużo szumów (losowości), także trudniej przewidzieć jego
zachowanie niż np. sWIG80 (na który nie ma kontraktów i opcji). Podobnie jest
ze spółkami. Na te najbardziej interesujące nie ma kontraktów, tak że mam
wrażenie, że na akcjach po prostu zarabia się najłatwiej.
Podkreślasz,
że na rynku kluczowe jest odszukanie najważniejszych parametrów, a następnie
takie ich konfigurowanie, aby w długiej serii transakcji osiągnąć dodatnią i
zadowalającą stopę zwrotu. Czy sądzisz, że odnosi się to do każdego rynku? Czy
byłbyś w stanie zastosować to podejście do rynku forex lub do obligacji
korporacyjnych?
Samo
podejście można zastosować na każdym rynku, za którym stoją realne fundamenty.
Np. bardzo trudno byłoby mi zarabiać na ruchach Bitcoina, którego wartość
zależy w głównej mierze od zaufania, a to z kolei ciężko zmierzyć. Mam
wrażenie, ze im mniej realnych danych stoi za walorem, tym jego notowania bardziej
zależą od emocji i nastrojów inwestorów. W przypadku akcji te emocje i nastroje
także mocno bujają kursem, ale w dłuższym terminie te bujania się znoszą, a
wpływ danych finansowych zostaje. Co do inwestowania na forex to z powodów
wymienionych we wcześniejszej odpowiedzi (mało sytuacji, gdy waluta jest mocno
prze lub niedowartościowana), myślę, że inwestowanie tam jest znacznie mniej
dochodowe niż na akcjach. Wiele osób kuszą ogromne zyski z forexu, ale
pamiętajmy, że pochodzą one wyłącznie z większego ryzyka (lewar) i powodują
także odpowiednio większe straty. Co do obligacji korporacyjnych to początkowo
byłem całkiem pozytywnie nastawiony do rynku i liczyłem, że będzie to dobre
miejsce dla kapitału na czas bess. Niestety okazało się, że regulacje i zabezpieczenia
są tam zbyt słabe i inwestowanie tam przypomina prowadzenie firmy pożyczkowej w
ekstremalnie biednej dzielnicy. Szanse inwestora z góry są marne.
W ogólności
jednak sama zasada tworzenia strategii jest uniwersalna i działa na
najróżniejszych rynkach. Dobrze pokazuje to przykład z prowadzeniem firmy
ubezpieczeniowej czy kasyna. Tak samo przykład z pożyczkami społecznościowymi.
Jeszcze innym przykładem jest wybieranie graczy do zespołów baseballowych. To
co zrobił Billy Beane, jest dokładnie tym samym schematem. Kto nie zna jego
historii polecam przeczytać książkę Moneyball (lub obejrzeć film o tym samym
tytule). Daje ładny pokaz zastosowania tego o czym tu mówię, na dużą skalę.
Kryterium, aby zastosować ten schemat jest zawsze takie samo. Za spółkami/zawodnikami/samochodami/aktywami
muszą stać namacalne parametry.
Jak oceniasz przyszłość warszawskiej giełdy w
perspektywie najbliższych 12 miesięcy?
W takich analizach zawsze pomaga cykliczność wskaźników
makroekonomicznych (takich jak stopy procentowe, siła relatywna indeksów,
wskaźniki szerokiego rynku itp.). W sumie tych wskaźników jest kilkanaście i
połączenie ich daje całkiem niezłą projekcję przyszłości. Z punktu widzenia
tych wskaźników, moment taki jak obecnie miał miejsce już 6 razy. W tym 5
sytuacji zakończyło się nadejściem hossy, a jedna wiązała się ze spadkiem
indeksów o 30% w ciągu roku, po czym przyszła najsilniejsza hossa na naszej
giełdzie z ostatnich 20 lat (ponad +100% w niecały rok).
W takich okolicznościach ciężko być pesymistą i dlatego
myślę, że na 90% za 12 miesięcy indeksy będą znacznie wyżej niż obecnie.
Część 3. Serwis Fundamentalna.net
Skąd pomysł na stworzenie serwisu
Fundamentalna.net?
Fundamentalna przyszła jako naturalne następstwo bloga.
Gdy wiedziałem już coraz więcej o giełdzie i już z grubsza czułem co jest ważne
przy inwestowaniu, a co można odrzucić, zapragnąłem przetestować moje pomysły w
praktyce. Aby było to możliwe musiałem mieć dostęp do tego co najważniejsze,
czyli danych finansowych spółek. Choć same dane każda spółka udostępnia za
darmo, to problemem było mocne ich rozproszenie. Każda spółka ma oddzielna
stronę internetową, każdy raport to oddzielny plik pdf. W różnych plikach dane
były zupełnie inaczej sformatowane. Aby analiza była możliwa musiałem mieć
natychmiastowy dostęp do danych. I tak powstał pomysł Fundamentalnej.
Jakie były jego początkowe założenia, a jak
przebiegła jego ewolucja?
Podobnie jak blog, początkowo miał to być serwis tylko
dla mnie, jednak po pewnym czasie trafiało na nią coraz więcej ludzi. Pojawiały
się sugestie nowych funkcjonalności, nowych wskaźników. Niestety jako, że
kończyłem wtedy studia i pracowałem, miałem niewiele czasu i sił na dalszy
rozwój. W pewnym momencie, ktoś podpowiedział, że byłby gotów zapłacić za
dostęp do takiego serwisu. Zrobiłem więc analizę, która pokazała, że takich
osób jest więcej i na jej podstawie zająłem się tym pełnoetatowo.
Wspomniałeś,
że początkowo Fundamentalną tworzył pewien zespół. Zdradzisz, ile osób przy
niej pracowało i jak to wygląda w dniu dzisiejszym? Ilość pracy wzrosła, czy
może zmalała?
Największe obłożenie pracą było na
początku, w czasie wypełniania bazy danych historycznymi danymi ze spółek.
Wtedy liczba osób pracujących równoległe dochodziła do 6. Ciężko to jednak
przeliczyć na liczbę etatów, gdyż dla każdej z tych osób było to zajęcie
dorywcze, wykonywane po godzinach. W obecnym momencie na zespół fundamentalnej
składają się 3 osoby. Jedna zajmująca się danymi ze spółek, jedna od prac
graficznych i ja.
Jakie najważniejsze funkcjonalności oferuje
serwis Fundamentalna.net?
Według mnie kluczowe są dwie rzeczy. Po pierwsze
wyszukiwarka, która ogromnie skraca czas poszukiwania potencjalnych spółek do
inwestycji. Po drugie modelowy portfel, który na realnych przykładach pokazuje początkującym
inwestorom czego należy szukać w spółkach, a jednocześnie pokrywa się z moim
prywatnym portfelem.
Czy
sądzisz, że początkujący inwestor mógłby, w oparciu o dane zgromadzone w
serwisie Fundamentalna.net i na podstawie wskazówek prezentowanych przez Ciebie
w portfelu, zbudować swoją pierwszą zyskowną strategię inwestycyjną?
Jak najbardziej. Co najlepsze, ludzie
tak robią. To co najbardziej motywuje mnie do dalszej pracy, to właśnie
podziękowania od zupełnie nieznajomych osób.
Jak działa system rosnących zniżek w ramach
serwisu?
Cena abonamentu zależy od tego jak długo użytkownik ma
aktywne konto. Im dłużej, tym taniej. Za każde 3 miesiące korzystania z
serwisu, otrzymuje się dodatkowe 5% zniżki. Zniżki kumulują się aż do 30%, tak
że każdy kolejny zakup jest tańszy. Dodatkowo nie lubię, gdy ktoś jest
niezadowolony z tego co otrzymuje, tak że na każdy abonament przysługuje
wydłużona 30 dniowa gwarancja. W tym czasie po zakupie abonamentu, można bez
problemu zrezygnować, otrzymując z powrotem 100% wpłaconej kwoty. Serwis ma
pomagać pomnażać pieniądze, więc jeśli ktoś czuje, że więcej kosztuje go
abonament niż dzięki niemu zarabia, to nie ma sensu się męczyć.
Mam nadzieję, że podobał Wam się ten wywiad przynajmniej w tak wielkim stopniu, jak mi. Filip potwierdza tylko moje przekonanie, że to nie skomplikowane metody, ale konsekwencja w podejściu stanowią klucz do giełdowego sukcesu. Z pewnością powinni się nad tą kwestią zastanowić ci inwestorzy, którzy jeszcze nie mogą o sobie powiedzieć, że potrafią pokonać rynek.
Tymczasem wszystkich zachęcam do skorzystania z Fundamentalnej.net, która poszerza możliwości inwestycyjne i w ramach której Filip zebrał narzędzia pozwalające mu odnieść giełdowy sukces. Pokazuje to w portfelu, którego analiza jest bardzo pouczającym zajęciem. Zaglądajcie też na bloga 10 procent rocznie.
Nic tylko podziwiać i się uczyć!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa rozmowa, dziękuję!
OdpowiedzUsuńSam korzystam z fundamentalnej i naprawdę polecam!
OdpowiedzUsuńWojtek
Lol chyba przestales byc technikiem Radek.
OdpowiedzUsuńBynajmniej nie przestałem :) Ale też przekonałem się nie raz, że nawet banalnie proste podejście może dać fantastyczne rezultaty, jeśli stosuje się je konsekwentnie, dając pokazać swoją przewagę. Niecierpliwość na giełdzie pokonała niejednego inwestora.
Usuń@Anonimowy 09:51
OdpowiedzUsuńJedno nie wyklucza drugiego :) W wielu badaniach pokazywano, że warto inwestować z trendem. W wielu innych pokazywano, że tanie spółki (np. niskie C/Z) także zarabiają więcej niż średnia rynkowa. Wygląda więc na to, że zarówno analiza techniczna jak i fundamentalna mają coś do zaoferowania :)
Filip
Usuńnapisałes kiedys zdanie;
przewidywanie zachowania się giełdy jest możliwe i nie ma nic wspólnego z analizą techniczną .
Jest to napisane na głównej stronie Twojego serwisu.
Pozdrawiam
Rzeczywiście tu należy się wyjaśnienie, bo np. siła spółki (trend) daje przewagę nad rynkiem, a jest to narzędzie analizy technicznej. Mam jednak wrażenie, że wielu inwestorów pod wyrażeniem analiza techniczna rozumie formacje ("podwójne dołki", "trójkąty" itp.) i przeróżne wskaźniki pokazujące poziomy wyprzedania/wykupienia (wstęgi Boolingera itp.), a tu już gorzej ze skutecznością. Tak że tekst nam mojej stronie byłby dokładniejszy gdyby brzmiał: "... i nie ma nic wspólnego z formacjami technicznymi".
UsuńJak by wszystko było takie piękne to właściciel nie zarabiałby na serwisie bo by miał full kasy z giełdy :D
OdpowiedzUsuńTo trochę jak sprzedawanie systemu totolotka :)
I to jest bardzo błędne myślenie :)
Usuńwidocznie właściciel nie jest aż tak dobry. 10% rocznie na akcjach to żadna rewelacja.
UsuńWystarczy popatrzeć np na monnari 5 lat 1000%, jak by znalazł kilka innych dynamicznych spółek by był milionerem. Niestety nasi blogerzy fajnie że prowadzą blogi, dzielą się wiedzą ale wyniki mają słabe. Przepraszam za szczerość. Jedna teoria a praktyka to inna bajka.
Pozostaje więc zarabiać miliony na giełdzie i nie tracić czasu na czytanie blogów inwestycyjnych :) Niech inni walczą o te 10% rocznie.
Usuń@anonimowy 14:13
OdpowiedzUsuńBardzo dobre pytanie. Skoro to takie łatwe to dlaczego w ogóle dzielić się tą wiedzą, sprzedawać abonamenty itp. Nie lepiej zachować wszystko dla siebie i potajemnie korzystać? Zwróć proszę uwagę, że dobry system inwestycyjny pozwala zarabiać ok. 10% rocznie na rękę. Oznacza to, że startując z całkiem niezłym kapitałem 50 tys. zł po 15 latach korzystania ze strategii nasz kapitał urośnie do 209 tys zł (uwzględniając procent składany). Czy zarobek 159 tys. zł w 15 lat to dużo? Wyżyć się z tego nie da.
Ile trzeba by mieć kapitału, żeby spokojnie żyć z giełdy? Załóżmy, że 3 tys. zł wypłacane co miesiąc byłyby wystarczające. Aby tyle wypłacać, trzeba by dysponować kapitałem 360 tys. zł. Sam nie mam takich pieniędzy, a jak pokazał wcześniejszy przykład, żeby zbudować taki kapitał tylko z inwestycji giełdowych (nie wypłacać pieniędzy dopóki kapitał nie osiągnie żądanego poziomu) potrzeba naście / dziesiąt lat.
Do tego dochodzi jeszcze jedna kwestia. Zupełnie inaczej inwestuje się gdy giełda odpowiada tylko za część przychodów, a zupełnie inaczej gdy za całość. Gdy nie masz pewności czy w tym miesiącu coś zjesz, dużo łatwiej ulec pokusie modyfikowania systemu. Tak że, przy większych kwotach, aby spać spokojnie trzeba albo mieć dużo więcej kapitału poza giełdą (np. na giełdzie ryzykuję max. tylko 50% tego co posiadam), albo dodatkowe źródło dochodu, które gwarantuje, że nie zostaniemy bez pieniędzy do życia.
Łącząc to w całość. Gdybym dysponował kwotą 720 tys. zł, to połowę trzymałbym na lokatach jako zabezpieczenie, a drugą inwestowałbym na giełdzie wyciągając średnio 3 tys. zł miesięcznie. Wtedy nie musiałbym dzielić się fundamentalną. Być może kiedyś do tego dojdzie, ale obecnie nie dysponuję taką kwotą. Obecnie jestem na etapie budowania kapitału i jak pokazują powyższe obliczenia, jest on zbyt mały aby myśleć o zarabianiu tylko z giełdy.
Zyski z pracy przy fundamentalnej dają mi środki na życie, w czasie gdy giełda rozbudowuje mój kapitał. Z tych samych powodów nie ma sensu, aby osoba, która ma kapitał rzędu 5-10 tys. zł wykupywała abonament, bo zysk 10% rocznie z takiego kapitału niemal w całości pójdzie na opłaty. Jeśli jednak ktoś dysponuje większym kapitałem (np. 50 tys. zł), to średni zysk miesięczny wyniesie 416 zł i będzie znacznie większy niż opłaty.
Do tego okazji na giełdzie jest tak dużo, a spółki są na tyle płynne, że podzielenie się sposobami tworzenia strategii nijak nie zmniejszy mojego prywatnego zysku z inwestycji.
Właśnie dlatego pomimo posiadania skutecznego systemu właściciel nie ma ogromu pieniędzy z giełdy.
No tak wyselekcjonowanie spolek to jeszcze nie sukces, sukcesem jest wybor z tego grona potencjalnych liderów hossy i nie zawsze na gpw rosna najwyzej spolki najlepsze fundamentalnie. Przyznam sie ze jestem amatorem wybralem w styczniu 5 spolek i 3 z nich wzrosly ponad 100%. Wiec podstawy At i trochę szczęścia w wyborze wlasciwych spolek trzeba mieć. Wyszukiwarka i automat nie posiada intuicji czlowieka.
UsuńDobrze to ująłeś, żeby zarabiać tylko z giełdy trzeba mieć konkretny kapitał, a skoro całkiem nie dawno skończyłeś studia i nie odziedziczyłeś fortuny to ten kapitał musisz skądś wziąć. My korzystający z Twoich usług możemy poświęcić się pracy zarobkowej, żeby generować nadwyżki finansowe które można wykorzystać do budowania kapitału, żeby inwestować na giełdzie, a korzystając z Twojego portfela wystarczy minimum zaangażowania w dokonywanie transakcji.
UsuńOdnośnie Twojego pierwszego akapitu, załóżmy, że startujemy z kapitałem 50 tys. i co miesiąc dokładamy 10% swoich zarobków, niech każdy sobie policzy ile ma szansę mieć za 15 lat w swoim portfelu inwestycyjnym kasy. Dla średniej krajowej obecnej rezultat po 15 latach ok 350 tys. Działa na wyobraźnię. Zwróćcie uwagę na założenia - to tak naprawdę tylko 50 tys. i to tylko 10% zarobków...
Promocja jest ciekawa. Myslę,że warto jest skorzystać. Miałem już do czynienia z serwisem Fundamentalna i uważam,że jest to bardzo przydatne narzędzie. WIele razy z niego korzystałem w ostatnim czasie. Obecnie nie jestem już takim pasjonatem jak kiedyś.
OdpowiedzUsuńdzisiaj jest notowane
OdpowiedzUsuńRCFL3OIL.PL -3.37%
RCFS3OIL.PL -5.98%
moze jakies komentaze jak to możliwe?