Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

niedziela, 5 maja 2013

A może kupić srebro?

Przy okazji długiego weekendu postanowiłem nadrobić nawarstwiające się zaległości z lektury blogów finansowych. Spora część wpisów dotyczyła zakusów rządzących na pieniądze zgromadzone w OFE i możliwych zagrożeń dla kont IKE. Jakiś czas temu stałem twardo na stanowisku, że IKE nie jest w opałach, co wyraziłem w jednym z wpisów na blogu

Pod wpływem lektury tychże blogów postanowiłem rozważyć gromadzenie oszczędności w bardziej namacalnej formie, a mianowicie w srebrze lokacyjnym. O tej formie inwestycji/zabezpieczania portfela mówi się, że dobrze przechowuje wartość. Że nikt tego nie zabierze zmianą ustawy czy decyzją administracyjną. Postanowiłem więc sprawdzić, jak srebro przechowuje wartość.

Wiemy, że srebro w formie fizycznej kosztuje więcej niż papierowe/wirtualne. Bo koszt bicia, koszt transportu etc. Pierwszym więc krokiem poczynionym przeze mnie krokiem było sprawdzenie ceny srebra wyrażonej w złotówkach, gdyż właśnie tą walutą bym płacił za zakup błyszczącego metalu. Wykres cen srebra w PLN kształtuje się następująco:
Cena w chwili pisania tego wpisu to 75,75 zł za uncję trojańską, czyli 31,10 g. 

Muszę powiedzieć, że nie bez wpływu na moje zainteresowanie tym metalem były ostatnie spadki cen, które dość znacznie zwiększyły atrakcyjność inwestycyjną srebra, zdaje się że nie tylko w moich oczach.

Pytanie teraz, jak kształtują się ceny srebra fizycznego. Oczywiście ważna jest tutaj rozpoznawalność i płynność, więc nie kupimy monet no-name tylko jakieś rozpoznawalne produkty. I oczywiście będzie to srebro typowo lokacyjne, a nie kolekcjonerskie.

Znane wszystkim amerykańskie orły, liście klonowe, kookaburry czy filharmonicy są do kupienia w chwili obecnej za cenę 100,88 zł za uncjową monetę. Nie szukałem jakoś szczególnie, ale wydaje mi się, że są to dość niskie ceny, jak za monety z pewnego źródła.

Oczywiście trzeba mieć świadomość, że kupno większej ilości daje możliwość uzyskania nieco niższej ceny, ale bierzemy pod uwagę wyliczenia dla małego konsumenta metalu, który nie będzie kupował w kilogramowych sztabach.

Tak więc mamy dwie ceny, 75,75 zł za uncję "wirtualną" i 100,88 zł za taką, którą możemy kupić i schować pod poduszką.

A skoro srebro ma przechowywać wartość, czego nie robi fiat money, czyli drukowany na potęgę pieniądz papierowy, trzeba by było się zastanowić, czy faktycznie warto jest płacić o 1/3 drożej za metal fizyczny tylko dlatego że jest on metalem fizycznym. Może lepiej jest trzymać te pieniądze w gotówce, gdzie niekoniecznie będą super zarabiały, ale też raczej nie zginą. Może kupić coś innego?

Z takimi to dylematami się właśnie zmagam.

Oczywiście jest kilka innych aspektów posiadania fizycznego srebra, których tu nie omówiłem, ale zawierają je poniższe filmiki :)




7 komentarzy:

  1. Że tak się wyrażę "podręcznikowo" to warto zawsze mieć część funduszy w metalach szlachetnych, gdyż jest to stosunkowo dobre zabezpieczenie systemowe. Zawsze może się zdarzyć jakiś przewrót, czy coś. Jeśli chodzi o cel stricte inwestycyjny to zakup metali szlachetnych jest inwestycją na lata (a może nawet dekady).

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpowiedź: na fizyczne srebro w Polsce nakłada się podatek VAT, a na złoto nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc właśnie. Ale przy zakupach za niewielkie kwoty (sztabki rozmiarów paznokcia) koszty bicia i marże chyba równoważą tą różnicę. Patrzę trochę z perspektywy drobnego ciułania, bo w sumie uncjowa moneta nie jest jakimś gigantycznym kosztem.
    Pogrzebałem trochę i znalazłem Filharmoników za 92 złote w sklepie internetowym.

    Poważnie się zastanawiam, czy znów bawić się w ten srebrny biznes (przerabiałem już blaszki kolekcjonerskie i do dziś mam ze 30 monet), czy nie lepiej jednak iść w obligacje korporacyjne i odcinać 10% kupony.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakbyś chciał tak zainwestować 100tys to musiałbyś mieć 1000 monet o wadze ponad 30 kg. Fizycznych banknotów o takiej wartości pod poduszką byś raczej nie trzymał bo strach, srebro też więc należałoby schować w jakimś bezpiecznym miejscu, czy to w skrytce bankowej (roczne koszty obsługi rzędu nawet kilkuset złotych czyli kilku %) czy to we własnym sejfie (koszt porządnego, kładę nacisk na słowo porządnego, sejfu i powiedzmy porządne wmurowanie go w ścianę/zabezpieczenie to też spory koszt i to większy od nawet wieloletniego trzymania w skrytce bankowej).

    To chyba wyklucza inwestycje w fizyczne srebro jako realną możliwość dywersyfikacji portfela.

    Nie wspominając o tym ile czasu zajęłaby sprzedaż tych 1000 monet (chyba że na srebrny złom, ale wtedy ze stratą).

    Jeśli natomiast mówimy żeby w ten sposób dywersyfikować wartość kilku tysięcy, powiedzmy 6000 złotych to lądujemy z 2kg srebra i 60 monetami. To już można trzymać pod tapczanem, tylko czy przy tego typu kwotach rzeczywiście takie kombinacje są opłacalne... wg. mnie nie. Takiej kwoty tez zazwyczaj w skarpecie się nie trzyma wiec trzymanie monet w domu też zwiększa ryzyko.

    Należy pamiętać że jeśli rzeczywiście byłaby jakaś katastrofa to kruszec byłby wart tyle co kruszec, niekoniecznie ktoś chciałby dać +30% za monetę tylko dlatego że to moneta a nie sztabka.

    Trzymanie więc monet na większa skalę ma wartość tylko wtedy jeśli uważamy że ich cena wzrośnie bardziej niż cena samego kruszcu co chyba przy takiej masówce jak srebrne monety jest mocno wątpliwe.

    Sensowniej wg. mnie kupić po prostu sztabki i to też nie wtedy gdy chcemy zainwestować 1000 zł. No i jednak nie srebrne tylko złote ponieważ zajmują dużo mniej miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wskazówka: czasem udaje się złapać na allegro monety kolekcjonerskie po cenie niższej, niż wartość srebra, z którego są zrobione.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi się, że inwestowanie w fizyczny metal ma sens tylko w jednym przypadku - gdy chcemy zabezpieczyć się przed ewentualnym kryzysem walutowym lub hiperinflacją, tj. sytuacjami kiedy dokonywanie transakcji za pomocą obowiązującej waluty będzie albo niemożliwe albo znacznie utrudnione (wymiana handlowa przerzuca się wtedy na barter).

    W innych przypadkach inwestowanie w kruszec zamiast w instrumenty finansowe (np. ETF-y) jest dużo droższym i mniej wygodnym rozwiązaniem.

    Oprócz marży producenta i sprzedawcy, oraz podatku VAT trzeba jeszcze wziąć pod uwagę koszty związane z ewentualnym zbyciem kruszcu (w końcu to inwestycja, więc musimy wziąć taką możliwość pod uwagę). Jeżeli będziemy chcieli sprzedać monety/sztabki na aukcji, to trzeba się liczyć z (wcale nie małą) prowizją. Z kolei, jeżeli zdecydujemy się oddać srebro do skupu, na pewno sprzedamy je z solidnym dyskontem.

    W przypadku gdy sprzedamy z zyskiem monety wcześniej niż pół roku od daty zakupu, trzeba będzie zapłacić podatek od zbycia rzeczy ruchomej (18% zysku).

    Dodatkowo, o czym wspomniał "Anonimowy" powyżej, trzeba doliczyć koszty skrytki bankowej (albo innych zabezpieczeń: sejf, ubezpieczenie, etc.), a koszty te są u nas zdecydowanie większe niż np. w USA.

    Warto wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy, która jest istotna szczególnie w przypadku inwestycji dokonywanej na podstawie analizy technicznej. Inwestowanie w fizyczny kruszec znacznie utrudnia stosowanie stop-lossów, co w efekcie ogranicza elastyczność takiej inwestycji.

    Podsumowując, uważam, że w celu dywersyfikacji portfela, warto inwestować w srebro za pomocą dostępnych instrumentów finansowych (ETF, akcje spółek wydobywających, przetwarzających lub handlujących metalami) a srebrne i złote monety wykorzystywać jedynie w celach kolekcjonerskich (sam od pewnego czasu mam takie hobby ;)). Numizmatyka też może być opłacalnym hobby (ale to już inny temat...).

    OdpowiedzUsuń
  7. Pieniądz fizyczny jest pewniejszy w niepewnych czasach.

    OdpowiedzUsuń