Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

środa, 31 sierpnia 2011

Wydłużamy horyzont, a tam...

Dziś odświeżam temat nabytych przeze mnie ostatnio akcji naszego powolnego telekomu.

Jak już pisałem, spółkę kupiłem poprzez rachunek IKE z zamysłem trzymania jej przez dłuższy czas. Inwestowanie w ten sposób jest dla mnie nowością, lecz mam nadzieję, iż się powiedzie. Tym bardziej, że spółka raczej nie przeżywa spektakularnych zwrotów akcji.
Patrząc na wykres można dojść do wniosku, że TPSA szczególnie nie partycypuje w ogólnych trendach panujących na rynku. Poprzednią hossę zaliczyła praktycznie w rok (między sierpniem 2004 i wrześniem 2005), aby później spokojnie kontynuować ruch boczny. Bessa również w rok (sierpień 2008 - sierpień 2009), a w obecnej hossie spółka postanowiła nie uczestniczyć, tocząc się spokojnie siłą konsolidacji. 

Rodzi się w takiej sytuacji pytanie, jak na niej zarabiać. Niby te wzrosty sięgają czasem kilkudziesięciu procent, lecz próba podążania za trendem z ustawionym stopem kroczącym jest według mnie karkołomnym pomysłem. Alternatywy są dwie. Pierwszą jest aktywny swing trading praktykowany przez Bartka z Lazy Share. Wyznaczamy poziomy wsparcia i oporu, po czym staramy się tak wyczuć moment, aby na płynnych instrumentach (np. CFD) atakować zagrania krótkoterminowe.

Drugim pomysłem jest właśnie trzymanie akcji przez długi czas, licząc na dywidendę wypłacaną przez spółkę. Bartek co prawda ostrzegał (pod moim poprzednim wpisem nt. tepsy), że kolejne dywidendy nie będą już tak okazałe, ale ja mimo wszystko na nie liczę. Pytanie tylko, czy otrzymanie tych kilku procent na rok jest warte blokowania kapitału przez tak długi czas. W mojej ocenie oczywiście nie jest. Jak więc podnieść stopę zwrotu z waloru, który nie rośnie razem z rynkiem?

Pierwszym sposobem jest próba sprzedawania akcji w górnej części konsolidacji i odkupowanie ich na dole. W tym przypadku, narażamy się jednak na ryzyko, że nie będzie nas na rynku w chwili przyznawania praw do dywidendy, co byłoby bardzo niefortunne.

Innym wariantem jest próba zabezpieczania naszej pozycji innymi instrumentami dostępnymi na naszej giełdzie, czyli kontraktami terminowymi oraz warrantami. Jeśli uznamy, że rynek będzie spadał (np. przy górnym ograniczeniu konsolidacji), możemy sprzedać po jednym kontrakcie na każde posiadane sto akcji i wtedy nasza pozycja będzie neutralna do rynku, zapewniając nam jednocześnie stałą obecność w akcjach na wypadek dywidendy. Oczywiście jest też możliwość odwrócenia pozycji na krótką, poprzez sprzedanie dwóch kontraktów na każde posiadane sto akcji. 

Takie zabawy dają nam możliwość całkiem ładnego dorobienia do dywidendy. Tyle, że wszystko zależy od naszych umiejętności w dziedzinie swing tradingu oraz oferty rynkowej (np. szerokość spreadu i koszty). Podejmując tego rodzaju aktywność należy mieć świadomość, iż kilkoma słabymi transakcjami można zupełnie przehulać mającą do nas wpłynąć dywidendę. W efekcie trzymanie akcji spada na dalszy plan.

Kolejną strategią, jeszcze u nas niemożliwą do realizacji, jest budowanie strategii covered call. Posiadając akcje spółki dokonujemy sprzedaży opcji call (wystawiamy ją). W efekcie nasz profil wypłaty ulega zmianie. Odcinamy możliwość osiągnięcia nieograniczonego zysku otrzymując w zamian premię opcyjną. Po szczegóły odsyłam znów do Bartka. Efektem tak zbudowanej strategii jest posiadanie akcji w celu pobierania dywidendy, a dodatkowo otrzymywania każdorazowo premii z wystawionych opcji. Przestajemy więc liczyć na wzrosty cen akcji (gdyż te odcina nam sprzedana opcja), ale w zamian "żyjemy dobrze z papierem", dzięki czemu ten o nas dba poprzez regularne zasilanie portfela pewną sumką.

Przechodząc do moich założeń, muszę powiedzieć, że szczególnie liczę na łączenie posiadanych akcji z krótkimi pozycjami w kontrakcie terminowym oraz w opcjach. O ile ten pierwszy wariant można robić już teraz, o tyle opcje na akcje zadebiutują dopiero wraz z nowym systemem transakcyjnym w 2012 roku (info mailowe z GPW), a do tego nie jest wiadomo, czy będą notowane opcje na TPSA. Choć z drugiej strony nie wyobrażam sobie, żeby mogło tych opcji nie być.

W kwestii spekulowania kontraktami na poszczególnych swingach, z pewnością nie będzie to bardzo aktywna działalność, gdyż spread jest dość szeroki, a poza tym nie mam możliwości składania zleceń w ciągu dnia. No, chyba że ktoś chce mi zaproponować takie stanowisko to chętnie propozycję rozważę :) W każdym razie zapowiada się długa i ciekawa przygoda z naszą czołową spółką defensywną. Za jakiś czas podzielę się refleksjami zebranymi w ogniu walki.

2 komentarze:

  1. cos ci powiem skup sie na max dwoch instrumentach to wtedy zaczniesz zarabiac ,inaczej bedziesz pisac bloga jak inni do konca zycia.przerobilem to sto razy

    OdpowiedzUsuń
  2. Sto razy pisałeś bloga do końca życia, czy sto razy skupiałeś się na dwóch instrumentach? :)

    Jak rozumiem, masz na myśli klasy aktywów?

    OdpowiedzUsuń