Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

czwartek, 11 sierpnia 2011

Pierwsza prosta strategia - co dalej?

Udajemy, że nie widzimy co dzieje się na rynku i pchamy dalej przykładową strategię na czas spokojnych swingów. Z tego też względu, usilnie namawiam do zapoznania się z poprzednim wpisem, co można uczynić poprzez TEN link. Dla przypomnienia dodam, że mamy bezkosztowy i całkowicie zyskowny spread byka otwarty na opcjach call 2800 i call 2900. Co robimy dalej?

Możemy oczywiście zostawić wszystko do wygaśnięcia i liczyć, że w połowie grudnia rynek utrzyma się powyżej poziomu 2900 pkt (przypominam, że to sytuacja hipotetyczna). Z drugiej jednak strony, strategię opcyjną można przekształcić po raz kolejny, zgodnie z sygnałami, które daje nam rynek. Sprzedawaliśmy call 2900 w okolicach 2910, gdyż sądziliśmy, że mniej więcej do tego poziomu dotrze swing wzrostowy. Rynek tam dotarł, ale zaczął dawać sygnały wykupienia, co daje nam przesłanki do oczekiwania korekty. Może warto by było pod nią zagrać?
Zielona strzałka obrazuje nasze kupno opcji, a pierwsza czerwona sprzedaż domykającą spread byka. W tej chwili można zastanowić się nad drugą czerwoną strzałką, czyli sprzedażą opcji call 2900. Gdybyśmy zdecydowali się na takie rozwiązanie, otrzymamy premię za tę opcję i na naszą korzyć będą działały dwa czynniki - oczekiwana korekta na rynku, a dodatkowo upływ czasu, które sprawią, że będziemy mogli tę opcję odkupić sporo taniej. Ale niestety kij ma dwa końce, więc za te bonusy musimy zgodzić się na ryzyko w postaci niezabezpieczonej strategii w kierunku wzrostów.

Aby zasymulować taki scenariusz, urealnijmy nieco nasze poczynania dodając trochę miejsca na ruch spadkowy. Swing wzrostowy miał rozpiętość od 2740 do 2920 (nasze założenie zrealizowało się co do punktu), a call 2900 sprzedawaliśmy 24 października przy kursie 2910. Poszukując teraz triggera, decydujemy się sprzedać opcję call 2900, gdy rynek osiągnie poziom 2880 pkt. Ma to miejsce dwa dni później, czyli 26 października. Opcja call 2900, przy założeniach z poprzedniego wpisu (grudniowa, zmienność 15%) przyniesie nam premię w wysokości 63,34pkt. Oto, jak wygląda wykres naszej strategii po uwzględnieniu tej sprzedaży:
Strategia przyjęła swój punkt kulminacyjny na poziomie 2900. Dzięki sprzedaży drugiej opcji, nasz zysk po lewej stronie wykresu (poniżej 2800) zwiększył się ze 139 zł do 773 zł. Nasz maksymalny zysk poszedł również w górę do poziomu 1770 zł. Niestety, w tej sytuacji wariant wzrostowy nie jest nam już tak miły. Po pierwsze, indeks nie może sobie rosnąć w kosmos (przy spreadzie nam to nie przeszkadzało), a po drugie wystawiamy się na duże straty, jeśli rynek silnie wzrośnie. Jak silnie? Naszym punktem break even jest poziom 3076 pkt. Zatem ryzyko już się na nas czai. Jako ciekawostkę dodam, że zbudowana przez nas strategia nosi miano call ratio. Call, bo wyłącznie na opcjach call, a ratio, gdyż sprzedaliśmy dwa razy więcej opcji, niż kupiliśmy.

Miała to być propozycja na początek naszej przygody z opcjami, więc postaramy się jakoś wyeliminować ryzyko po wzrostowej stronie, zwłaszcza, iż trend jest wzrostowy, a my oczekujemy jedynie na jego korektę. Co więc należy zrobić, żeby zarobić na spadkach, a jednocześnie zabezpieczyć ryzyko? Proponuję równocześnie ze sprzedażą call 2900 dokonać kupna call 3000, która to opcja "wypłaszczy" nam wykres powyżej swojego strike'a, tym samym eliminując ryzyko. Kalkulator wyceny teoretycznej podpowiada, że za taką opcję zapłacimy 27,07 pkt, a nasz prowil wypłaty będzie wyglądał tak:
Szczyt na poziomie ok 1500 zł, płaskie na poziomie ok 500 zł, więc ciągle nieźle. Tak więc zajmujemy call butterfly i liczymy na spadki. Dokąd spadki? Analiza techniczna podpowiada nam, że gdzieś w okolice 2820 pkt, gdyż tam naturalne wsparcie w postaci przełamanego oporu powinno zatrzymać korektę. Zatem przy tej cenie, zamkniemy to, co otworzyliśmy czekając na spadki, czyli odkupimy call 2900 i sprzedamy call 3000 wracając do spreadu byka.

Miracle in progress...

Tak! Rynek  dotarł do poziomu 2820, a my znów zrobiliśmy co trzeba. Odkupiliśmy call 2900 za 32,01 pkt i sprzedaliśmy zabezpieczające call 300 za cenę 10,46 pkt. Nasz spread znów wygląda, jak spread byka, tyle że podskoczył trochę w górę na skali zysków. Zyskaliśmy 313 zł na call 2900 (sprzedaliśmy drożej i odkupiliśmy taniej), ale straciliśmy 166 zł na call 3000, którą kupiliśmy drożej niż sprzedaliśmy. Czy było warto? Wykorzystaliśmy ruch rynku, żeby zarobić, a więc plan się udał. Co więcej, nie ponieśliśmy nadmiernego ryzyka, dzięki kupionej opcji.

Ale zaraz zaraz... Gdzie to my teraz jesteśmy? Czy może nie na wsparciu technicznym w trakcie korekty trendu wzrostowego? Taaak, zgadza się. Dlatego w zasadzie gra zaczyna się dla nas od nowa, znów możemy realizować tę strategię, która właśnie dała nam zarobić. A cofając się o krok wstecz i wiedząc, że dobijamy do wsparcia, może nie warto było sprzedawać tej call 3000? W końcu jeśli będą wzrosty (a oczekujemy kolejnego swingu o 180 pkt w górę) to jej wartość powinna rosnąć, co da nam szansę odsprzedania drożej niż za te 10,46 pkt. W końcu sprzedając teraz, złamiemy złotą zasadę i sprzedamy call na dołku.

Powyższy przykład pokazuje, jak (w idealnych warunkach) można wykorzystywać swingi do przekształcania naszej strategii. Proste spready połączone z transakcjami na ekstremach swingów pozwalają osiągać zyski przy całkowitym ograniczeniu ryzyka. A przecież graliśmy cały czas na wzrosty. Nie dokonywaliśmy zupełnego odwrócenia strategii na szczycie poprzez zajęcie jakiegoś spreadu niedźwiedzia. No ale z trendem się nie walczy.

Mam nadzieję, że te proste transakcje na strategii pozwolą zrozumieć podstawy mechaniki jednego z podejść do opcji. W kolejnym wpisie dalej będziemy się bawili w przekształcanki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz