Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

czwartek, 10 marca 2016

W jaki sposób rząd znów nas okradnie? Czy IKE i IKZE są zagrożone?

Jak zapewne wiecie, jestem osobą zatrudnioną na etacie, a oprócz tego prowadzę własną działalność gospodarczą, z której również uzyskuję określone przychody. Wyobraźcie sobie sytuację, w której mój pracodawca wzywa mnie na rozmowę i oświadcza, że skoro prowadzę własną firmę to mam się z czego utrzymywać i on mi więcej płacił nie będzie. Niesprawiedliwe? To jest moim zdaniem jeden ze scenariuszy, które należy rozważyć w kontekście ostatnich propozycji wicepremiera Morawieckiego ogłoszonych w ramach Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

Wspomniał już o tym nieco Zbyszek z bloga AppFunds, ale ja zamierzam ten temat pociągnąć dalej. Niejako czuję się również w obowiązku tak uczynić, gdyż od lat jestem gorącym orędownikiem zarówno IKE, jak i IKZE, do których otwarcia niejednokrotnie Was zachęcałem.

Na wstępie należy powiedzieć, że wiemy bardzo niewiele. Opieramy się na slajdzie nr. 38 z linkowanej powyżej prezentacji, który wygląda następująco:

źródło: mr.gov.pl

Widzimy na tej prezentacji bardzo istotną zmianę, jaką jest domyślność uczestnictwa w IKE, IKZE lub PPE.

Przypomnijmy, jak jest teraz. System emerytalny składa się z trzech filarów, z których I i II są obowiązkowe dla każdego zatrudnionego. To pracodawca odprowadza za nas składki, które trafiały niegdyś do ZUS i OFE, a obecnie w zdecydowanej większości do ZUS. Trzeci filar ma charakter dobrowolny. To my sami mamy możliwość dodatkowego oszczędzania na naszą emeryturę, zakładając konto IKE, IKZE lub, jeśli pracodawca daje nam taką możliwość, również PPE.

Otrzymując więc na konto kwotę netto naszego wynagrodzenia, część z tych środków dobrowolnie odkładamy, zamiast przeznaczać je na bieżącą konsumpcję. Państwo czyni różnego rodzaju zachęty, aby zmotywować nas do długoterminowego patrzenia na swoje finanse. W tym celu stosuje różne zwolnienia podatkowe dla osób, które zdecydują się dodatkowo oszczędzać w III filarze.

Reforma, która miałaby nastąpić, zmienia dobrowolność korzystania z trzeciego filaru, na domyślność. Oznacza to, że nie my sami, ale pracodawca zapisywałby nas do jednej (kilku?) z form rachunków w ramach trzeciego filaru. Istniałaby możliwość wypisania się z tego rozwiązania, ale wiązałoby się to z podjęciem dodatkowej aktywności, złożeniem odpowiednich oświadczeń etc. Znając przeszłe doświadczenia o podobnym charakterze, należy przyjąć, że zdecydowana większość pracujących jednak pozostanie przy przymusowym oszczędzaniu w ramach III filaru.


Dlaczego twierdzę, wielokrotnie w przeszłości chwaląc IKE i IKZE, że nie jest to zmiana idąca w dobrym kierunku?

Powodów jest kilka. Po pierwsze nie lubię, jak państwo mnie do czegoś zmusza w dziedzinie finansów. Lubię jak mnie zachęca, proponuje różne rozwiązania, ale pozostawia pole wyboru. Przykładem niech będą detaliczne obligacje skarbowe. Jeśli chcę, mogę ich sobie kilka kupić, finansując potrzeby państwa, ale jeśli nie chcę, nikt mnie do tego nie zmusza. Przymusowość w tym względzie odbieram bardzo negatywnie. Nie chodzi o same emocje, ale również o pewne doświadczenia, chociażby związane z przeprowadzoną niedawno reformą OFE.

Do pewnego momentu wydawało się, że to właśnie OFE będzie pełniło rolę filaru, w którym sami sobie gromadzimy oszczędności, inwestując je za pośrednictwem funduszy na giełdzie, co miało w założeniu zwiększyć uzyskiwaną przez nas stopę zwrotu. Tymczasem okazało się, że te nasze "twarde pieniądze" można jednym ruchem ręki przenieść do ZUS, gdzie przeznaczone zostaną na wypłaty bieżących emerytur. Oczywiście można polemizować, że to nie do końca prawda, ale fakty są takie, że już te pieniądze przejedliśmy. A więc coś, co miało zabezpieczać naszą przyszłość finansową odległą o dekady, zostało użyte do bieżącego zasypania dziury budżetowej.

Nie znamy szczegółów dotyczących zmiany dobrowolności w III filarze na przymusowość. Znając charakter takich wieloletnich planów rządu, zapewne sami rządzący nie opracowali konkretów. Być może za kilka lat zmieni się władza i wszystko pozostanie jedynie w sferze projektów. Życie nas jednak uczy, aby w tematyce finansowej wybiegać daleko w przód, zwłaszcza jeśli chodzi o potencjalnie spore sumy, które możemy zgromadzić na kontach emerytalnych.

Wydawać by się mogło, że wprowadzenie takiego rozwiązania jest dobrym krokiem. Nie od dziś w końcu wiadomo, że jeśli się ludzi nie zmusi do oszczędzania, sami tego nie będą robili. Wystarczy wyobrazić sobie, ile byśmy zaoszczędzili na emeryturę, gdyby środki przeznaczane dla ZUS, trafiały do naszej kieszeni. Być może czytelnicy tego bloga zrobiliby z nich dobry użytek, ale jako społeczeństwo, wiele byśmy nie zgromadzili. Dlatego przynajmniej częściowo, system emerytalny musi opierać się na przymusowości i chyba każdy jest w stanie to zaakceptować.

Po drugie, stopa zastąpienia, czyli stosunek wypłacanej emerytury do ostatniego wynagrodzenia, będzie żenująco niska. Oznacza to, że dochody emerytów będą bardzo niskie, utrudniając utrzymanie się, odbijając się na zdrowiu fizycznym i psychicznym. Zgromadzenie pokaźnej puli oszczędności w ramach III filaru pozwoli na podniesienie stopy życiowej po przejściu na emeryturę i jest to niewątpliwie pożyteczne zjawisko.

Czego więc się obawiam?

Po pierwsze, ostatnia zmiana władzy pokazała, że jak się chce, można uchwalić cokolwiek się chce, nie przejmując się żadnymi zasadami obowiązującymi w demokratycznym państwie prawnym. Na razie dotyka to sfery ustrojowej, ale jestem sobie w stanie wyobrazić podobne procedowanie reform również w obszarze III filaru. Ot, sejm w kilka dni uchwala ustawę, prezydent podpisuje i żyjemy już w nowej rzeczywistości. Mówiąc wprost: nie ufam władzy i nie sądzę, żeby miała większe opory przed zagarnięciem naszych pieniędzy. I z przykrością zauważam, że duży wpływ miały na to ostatnie wybory parlamentarne. Ale to nie temat na dziś.

Po drugie, obecna władza nie ma pieniędzy. Oczywiście nigdy ich nie miała, gdyż rządzenie polega na zabieraniu jednym, a dawaniu drugim. Jednak bardzo wiele zostało obiecane, część zostało już uchwalone, a worek z pieniędzmi posiada jednak swoje ograniczenia. Dlatego obniżenie wieku emerytalnego, który to projekt znajduje się już w sejmie, będzie miało swoje koszty. Większa liczba emerytów spowoduje coraz większy deficyt sektora. Te pieniądze skądś trzeba wziąć. I weźmie się je z kieszeni osób zatrudnionych, które zostaną zmuszone (z możliwością wystąpienia) do gromadzenia oszczędności w ramach III filaru.

Przypomnę tutaj początek dzisiejszego tekstu, o tym jak to pracodawca miałby nie wypłacać mi, należnego przecież na mocy umowy, wynagrodzenia. Przenieśmy się teraz o 20 lat w przód i wyobraźmy sobie kryzys gospodarczy, w trakcie którego uchwalana jest ustawa stanowiąca, że jeśli w ramach III filaru posiada się zgromadzoną kwotę X, traci się prawo do publicznej emerytury. Lub otrzymuje się jedynie część należnego nam świadczenia. Niemożliwe? Szczególna sytuacja, kryzys, solidarność społeczna etc. I okazuje się, że jesteśmy karani za to, że byliśmy przezorni, samodzielnie oszczędzając na starość.

Po trzecie, przypomnijmy sobie niektóre sformułowania z komunikatu po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przeniesienia środków z OFE do ZUS.


A więc, tłumacząc z polskiego na nasze, jeśli państwu w emeryturach brakuje, to może zmienić tak prawo, aby hajs się zgadzał, a jeśli przeniesie środki do ZUS to nic się nie stało, o ile ich nominalna wartość się zgadza. A zatem do wyobrażenia jest scenariusz, w którym posiadane przez nas na IKE i IKZE akcje przenoszone są do ZUS (po ich rynkowej wartości). No nic się nie stało. A następnie ZUS te akcje sprzedaje, gotówkę wypłaca dzisiejszym emerytom, a nam pozostaje suchy zapis w systemie, który również, w sytuacjach pilnej potrzeby, można ustawowo zmienić.

Wiem, że nie jest to optymistyczny scenariusz, ale nie tak trudno jest go sobie wyobrazić. Oczywiście zmieniając prawo państwo może dokonać różnych rzeczy, w tym i skonfiskować nasze depozyty na zwykłych kontach, więc nie chcę też popadać w panikę i zakopywać oszczędności w ogródku.

Po czwarte, spójrzmy szeroko na przekrój naszego społeczeństwa. Osoby o wyższych dochodach i wyższej świadomości finansowej już w jakiś sposób oszczędzają na emeryturę, często właśnie w III filarze. Reforma dotknie więc głównie te osoby, które nie mają najczęściej odpowiedniej wiedzy i sprytu finansowego aby poruszać się w tematyce giełdy i inwestycji. Dlatego też takie bezpośrednie wrzucenie ich w ten świat może powodować wiele błędnych decyzji inwestycyjnych, które będą skutkowały utratą posiadanych oszczędności. W ruch pójdą sprzedawcy polisolokat i tym podobnych produktów, a co za tym idzie, znaczna część emerytalnego kapitału zostanie skonsumowana na prowizje i różne opłaty manipulacyjne, nie przekładając się na wzrost zamożności emerytów.

Po piąte, część zatrudnionych, właśnie z niewiedzy, wybierze produkty najprostsze, czyli lokaty bankowe, prowadzone w ramach III filara. Można więc powiedzieć, że koło się zamyka. Najpierw rząd uchwala podatek bankowy mocno dający się w kość bankom, a w kolejnym kroku (lub którymś z kolejnych, gdyż na razie to tylko ogólny plan), pompuje strumień długoterminowych (bo przecież emerytalnych) depozytów, płynących do tych instytucji. Patrząc na to całościowo, nasuwa się prosty wniosek, znany nie od dziś: to my wszyscy złożymy się na podatek bankowy i ewentualne przewalutowanie kredytów. Głośno jest już o tym, że banki podnoszą marże kredytów hipotecznych, co przekłada się na ograniczenie akcji kredytowej. Mniej kredytów to gorsza sytuacja branży nieruchomościowej, następnie meblarskiej, niższe wpływy z VAT itd. Myślę, że skierowanie do banków środków od osób pracujących mogłoby trochę ten proces zatrzymać. Czyli mówiąc wprost - zabrało się bankom, zapłacimy za to wszyscy, bo tak każe ustawa.

Po szóste, przecież takie właśnie transfery na konta w III filarze, dokonywane przymusowo, wpłyną na realne zmniejszenie wysokości otrzymywanych na konto wynagrodzeń. Biorąc pod uwagę sam limit wpłat na IKZE, wynoszący ponad 4800 zł rocznie, przekłada się to na kwotę 400 zł miesięcznie. Wiele osób nie będzie się w stanie pogodzić z utratą takich środków, a zatem złoży dyspozycję w przedmiocie odstąpienia od udziału w III filarze. Skutkiem tego będzie jedynie papierowy sukces reformy, gdyż wiele początkowo założonych kont zostanie zlikwidowanych lub pozostanie martwych.

Widzicie więc, że jest wiele ryzyk, które w przyszłości mogą się zmaterializować. Co ja zamierzam zrobić z moimi kontami emerytalnymi?

Na chwilę obecną, nie zamierzam niczego zmieniać i nadal będę starał się w pierwszej kolejności wypełnić limit wpłat na IKZE, a następnie wpłacić jakąś sumkę na konto IKE. Czyli ciągle widzę sens w dokapitalizowywaniu mojego III filaru i wpłacaniu tam takich sum, na które pozwalają bieżące przychody.

Przede wszystkim należy pamiętać o wielkiej różnicy, jaka istnieje pomiędzy II i III filarem. Podobnie, jak możemy te pieniądze do kont IKE lub IKZE dobrowolnie wpłacać, możemy również złożyć dyspozycję ich wypłaty. A więc środki te pozostają ciągle w naszej dyspozycji.

Jak pisałem wyżej, planowana reforma stanowi zaledwie mglisty zarys tego, co mogłoby się w rzeczywistości zmienić w zakresie III filaru. Co prawa niektóre opozycyjne kluby deklarują wstępnie wolę współpracy z rządem w zmianach obejmujących domyślność uczestnictwa w III filarze, ale do konkretów jeszcze daleko. Może się bowiem okazać, że zapowiadane zmiany nigdy nie nadejdą. Doświadczenie poprzednich planów, czy to planu Hausnera, czy też planu Boniego pokazują, że wiele z deklaracji pozostaje na zawsze w sferze zapowiedzi.

Wiedząc więc, że potencjalne zagrożenie pojawi się dopiero z rozpoczęciem prac legislacyjnych, zdążymy zawsze złożyć deklarację wypłaty zgromadzonych środków, zanim nowe prawo zdąży wejść w życie. Uważam, że szkoda by było zamykać się na korzyści płynące z posiadania IKE lub IKZE z powodu obaw o coś, co na razie jest jeszcze bardzo odległą i niepewną perspektywą.

Dlatego też zamierzam wykorzystać przynajmniej część nadpłaty podatku za zeszły rok do zasilenia moich rachunków emerytalnych. Odnosimy tu podwójną korzyść, wykorzystując ulgę podatkową do wypracowania przyszłorocznej ulgi podatkowej.

Nie mam wątpliwości, że teraz jeszcze bardziej niż kiedyś należy patrzeć rządzącym na ręce i jeszcze nie raz i dwa władza, ta czy inna, zechce sięgnąć po nasze pieniądze. Ale póki co, nie boję się dopłacać kolejnych środków do IKE i IKZE.

Ciekaw jestem Waszego zdania na ten temat.

Przy okazji chcę zaprosić Was do udziału w webinarze, który poprowadzę w przyszły czwartek o godzinie 20.00. Pokażę Wam, jak wiele można zyskać dopracowując swoją metodę otwierania pozycji. Na przykładzie moich transakcji pokażę, gdzie wchodziłem na rynek, co decydowało o ustawieniu stop lossa początkowego oraz dlaczego połączenie tych elementów jest niezmiernie ważne w długoterminowym inwestowaniu.

W trakcie webinaru, pod jego koniec, wybiorę dwie osoby spośród uczestników biorących udział w sesji pytań i odpowiedzi, którym rozdam kody uprawniające do bezpłatnego obejrzenia mojego szkolenia pt. Kiedy sprzedawać akcje. Szkolenie kosztuje już 297 zł, a dwie szczęśliwe osoby otrzymają je zupełnie za darmo, wystarczy być na czwartkowym szkoleniu. 

Rejestracja otwiera się dziś, dokładnie o godzinie 20.00, a wiedząc że poprzednim razem miejsca skończyły się w ciągu godziny, warto się pospieszyć. Pierwsze 50 osób wchodzi za darmo. 

Więcej szczegółów i link do formularza zapisu znajdziecie klikając w poniższy banner.



16 komentarzy:

  1. Jak sobie pomyślę o taki scenariuszu to mi się włosy na głowie dęba stają.
    Co więcej jest on możliwy, przecież to tylko kilka ustaw.

    Ja również dokonam wpłaty na IKZE w tym roku, a w sferze marzeń będzie Państwo jak w opowiastce o łowieniu ryb [Gospodarka Rozwój Krach - na czym to polega]

    OdpowiedzUsuń
  2. Wniosek z tego jest taki że rządzą nami oszuści i złodzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bym nie powiedział. Natomiast doraźna potrzeba dominuje nad długoterminowym planem. To jak głowa rodziny, która obiecała dzieciom wakacje i zamierza na nie przeznaczyć pieniądze odłożone na czarną godzinę. Trzeba się starać, aby te wakacje nie były finansowane z naszych oszczędności.

      Usuń
  3. Witam wszystkich,

    Dzięki Radek za link. Co do tematu przymusowego IKE/IKZE/PPE, musimy czekać na szczegóły.

    Myślę, że na pierwszy ogień pójdą OFE i ich szybsza konwersja na zapisy w ZUS-ie. Szacuję, że w łatwy sposób można sfinansować sobie w ten sposób rok programu 500+: ok. 10 mld zł z płynnych aktywów OFE i kolejne 10 z ich zagranicznych inwestycji.

    Natomiast na pewno mocno ostygł mój entuzjazm do dokonywania wpłat na IKE w wysokości pełnego rocznego limitu. Oczywiście akcji nie sprzedaję z tego powodu, ani rachunku nie likwiduję. Zobaczymy, co nam władza przygotuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy jako ten, który pozostał częściowo w OFE mam "czegoś" się bać? Czy powinienem teraz podjąć decyzję o przejściu do ZUS?

      Usuń
    2. Nie ma czego się bać - środki z OFE i tak docelowo będą zamienione na zapis w ZUS, czyli ewentualne przyspieszenie procesu formalnie nic nie zmienia ani na gorsze, ani na lepsze.

      Usuń
  4. Radku zarysowałeś nam przerażający obraz, niemniej trzeba być gotowym na takie ryzyka.
    Bo co tu dużo mówić, rząd jest w stanie posunąć się do wszystkiego gdy tylko zabraknie mu pieniędzy. Świetnym przykładem był Cypr i osobiście obawiam się że mogą opodatkować środki zgromadzone w III filarze jak tylko rządowi zabraknie hajsu....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj mamy kilka przewag, jak chociażby konieczność zmiany ustawy i możliwość wypłaty środków. A więc zawsze zdążymy zareagować. Przynajmniej ja tak do tego podchodzę.

      Usuń
  5. Ktoś tu pisze o sprzedawcach polisolokat a jeszcze nie dawno sprzedawał wizję bezpiecznego przed zagarnięciem państwa IKE/IKZE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo pisałem to za "poprzedniej władzy" :) A teraz na serio. Zakładam racjonalizm rządzących i świadomość, że lepszy będzie pożytek z tych pieniędzy za kilkadziesiąt lat niż jeśli przejemy je teraz. Zakładam również, bardziej zakładałem, że instytucje takie jak TK będą stały na straży pieniędzy w III filarze. Ostatnio TK dostał po tyłku, więc sprawa jest niepewna.

      Myślę, że rząd tak łatwo po te pieniądze nie sięgnie. Zwłaszcza jeśli upowszechni III filar (poprzez np. obowiązkowe odprowadzania środków), okaże się, że każdy wyborca ma kasę w III filarze. Sięgnięcie po nią będzie oznaczało wypowiedzenie wojny całemu elektoratowi.

      Dlatego na razie sam dopłacam do IKE/IKZE bez obaw.

      Usuń
  6. W tym kraju nic się nie zmieni. Ludzie będą cały czas głosować na tych samych ludzi i będziemy oszukiwani przez każdy kolejny rząd.

    OdpowiedzUsuń
  7. chyba pora się zawijac i jechć do londynu

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeden błąd logiczny - banki płacą podatek bankowy od kredytów, nie od depozytów, więc więcej depozytów w bankach nie oznacza od razu płacenie więcej podatku bankowego. Inna rzecz, że biorąc pod uwagę, że alternatywą do przymusowej lokaty jest konsumpcja (zakładając, że ludzie nie akumulują pieniędzy w przysłowiowej skarpecie), to wpadamy w pułapkę Japonii - wysoka skłonność do oszczędzania ogranicza konsumpcję wewnętrzną i zmniejsza przyrost PKB (po co inwestować, skoro nikt kupuje?).
    Kolejna rzecz (choć zakładam, że narażę się autorowi bloga i wielu innym) - z punktu widzenia interesu narodowego, powstanie OFE było błędem, przeniesienie środków z OFE do ZUS było koniecznością, ograniczającą dalsze bezsensowne zadłużanie się Skarbu Państwa. OFE były i są mirażem. Zachęcałbym do przeczytania książki p. Leokadii Oręziak o OFE, przeczytania na temat efektów inwestowania przez OFE w Chile. Przykra rzeczywistość jest taka, że naszego Państwa nigdy nie było stać na finansowanie takich transferów i jednoczesne utrzymywanie takich wydatków, przy tak niskich podatkach.
    I na koniec - bardzo celna i gorzka uwaga o świadomości ekonomicznej społeczeństwa. Przymusowe oszczędzanie nie musi być złem, ale w żadnym wypadku nie może się wiązać z rzuceniem ludzi na lep sprzedawcom marzeń, polisolokat, akcjonariatu obywatelskiego i innych śmiesznych wynalazków. Tutaj państwo musi zapewnić przede wszystkim bezpieczeństwo, nawet kosztem niskich stóp zwrotu. Świadomość, której społeczeństwu kształtuje się między innymi dzięki takim ludziom jak autor bloga - za co należą się im podziękowania, co niniejszym czynię,
    pozdrawiając,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ten komentarz.

      Nie znam szczegółowo regulacji bankowych, ale chyba też nie mogą mieć dowolnie wielkiej nadpłynności. Jeśli spłynie im góra depozytów, nie mogą ich chyba w dowolnej wysokości zbunkrować w NBP. Ale tu pewien nie jestem.

      Usuń
  9. Bardzo fajny artykuł szkoda tylko, że mogą oni tak bezkarnie robić przy każdej okazji

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda ze wszystkie wiadomosci pojawiaja sie tutaj. Zapowiedz oncoin wejscia na gielde - oficjalnie, to 08.10.2018r

    OdpowiedzUsuń