Monitorowanie stanu portfela jest jednym z zadań inwestora. Ale w praktyce jak zwykle nie ma jednoznacznej odpowiedzi, jak często to robić i dokładnie w jaki sposób. Dzisiaj postaram się nieco bliżej przyjrzeć temu zagadnieniu.
Każdy inwestor posiada portfel inwestycyjny. Posiadają go również osoby, które nie zawsze myślą o sobie, jak o inwestorach, czyli chociażby oszczędzający w TFI. Ale nimi dzisiaj nie będziemy się zajmować.
Częstotliwość zaglądania do naszego portfela w dużej mierze zależy od przyjętej strategii inwestycyjnej. Inwestorzy funkcjonujący w horyzoncie krótkoterminowym (traderzy, spekulanci) zawierają dużą liczbę transakcji i są o wiele mniej zależni od długoterminowych trendów hossy i bessy. W tym kontekście, przynajmniej w założeniu, ich krzywa kapitału powinna nie być zależna od wykresu indeksu. I z tego też względu analizowanie jej przebiegu może dawać istotne wskazówki co do tego, czy nasze działania na rynku pozwalają uzyskiwać rezultaty lepsze od szerokiego rynku.
Sprawa wygląda jednak inaczej, jeżeli jesteśmy inwestorem długoterminowym. Na potrzeby dzisiejszego tekstu zrobię podział pomiędzy dwa typy inwestorów: pasywnego i aktywnego.
Inwestor pasywny powinien moim zdaniem zaglądać do portfela rzadko. Optymalnie będzie raz na kwartał, a maksymalnie raz w miesiącu. Wynika to z samej istoty podejścia pasywnego. Jeżeli decydujemy się na zastosowanie strategii 60/40, czyli 60% w akcjach i 40% w obligacjach, wybieramy jeden z popularniejszych portfeli pasywnych, posiadający historię sięgającą wielu dekad.
I to właśnie w oparciu o tę wieloletnią historię zakładamy, że mieszanka akcji i obligacji będzie dla nas dobrym rozwiązaniem. Decydując się na taki portfel wiemy, że przy posiadanych instrumentach powinniśmy grzebać jak najmniej. A z tego względu częste obserwowanie zmian składu portfela (i jego poszczególnych komponentów) może rodzić niepotrzebne emocje. Z jednej strony radość, jeżeli portfel mocno rośnie, z drugiej niepokój, jeżeli wartość naszych instrumentów spada.
A takie właśnie emocje prowadzą do decyzji inwestycyjnych. Decyzji, których mieliśmy nie podejmować decydując się uprzednio na inwestowanie pasywne. Widząc, że nasze oszczędności topnieją w czasie rynkowych spadków (co jest zupełnie normalne i zakładane na bazie historycznych danych) możemy próbować przeskoczyć na inne, rosnące akurat aktywa. Mogą to być REITy, surowce lub cokolwiek innego. Jeżeli rynek później odbije, nie będziemy już uczestniczyli we wzrostach.
Dlatego w inwestowaniu pasywnym lepiej jest trzymać się założonej na początku strategii i pozwolić rynkowi robić swoje. Ale co przy inwestowaniu aktywnym?
Monitoring portfela w inwestowaniu aktywnym
Przez inwestowanie aktywne rozumiem w tym wypadku samodzielny dobór spółek do portfela w oparciu o kryteria techniczne i/lub fundamentalne, ale nastawiony na długoterminowe posiadanie akcji. Długoterminowe, czyli od kilku kwartałów w górę.
Wielu zwolenników analizy fundamentalnej przychyli się tu z pewnością do poglądu, że analizę należy przeprowadzać tylko wtedy, kiedy spółka opublikuje jakieś istotne dane. Czyli nie mówimy już o ocenie portfela, jako całości, ale o ocenie kondycji poszczególnych spółek. Co więcej, moment oceny rozjeżdża się w czasie, gdyż terminy publikacji raportów okresowych pokrywają się jedynie z grubsza. Są walory, które publikują dane szybko, a są takie, które czekają do ostatniego możliwego terminu.