W końcu otworzyłem rachunek w zagranicznej instytucji finansowej i zacząłem inwestowanie na globalnych rynkach. W dzisiejszym tekście opisuję, co skłoniło mnie do takiej decyzji, jakie elementy oferty były dla mnie ważne oraz dlaczego wybrałem Saxo Bank.
Na warszawskiej giełdzie obecny jestem od 2009 roku, czyli już od ponad 13 lat. Kiedy zaczynałem był to oczywisty wybór, w końcu już samo inwestowanie na giełdzie było pewnym aktem śmiałości, a o czymś takim, jak rynki zagraniczne zupełnie się nie myślało.
Lata leciały i coraz bardziej ewidentne stawało się, że nasza GPW nie rośnie tak szybko jak rynki zachodnie. Począwszy od dołka z 2009 roku, nasze odbicie pozwoliło ledwie na odrobienie cofnięcia, podczas gdy giełda w USA szybko pokonała szczyt poprzedniej hossy i kontynuowała marsz na północ. Jednak jakoś nie złożyło się do otwarcia się na rynki zagraniczne.
Kolejnym etapem była coraz szersza popularyzacja inwestowania globalnego. Posiadanie akcji z USA podczas ostatniej hossy stało się modne. Coraz więcej osób chwaliło się, że posiada portfel rosnących spółek z amerykańskiego rynku. Powszechne były również głosy zwolenników inwestowania pasywnego, którzy pokazywali, że polskie spółki stanowią poniżej 1% kapitalizacji światowych rynków i ograniczanie się wyłącznie do nich jest zarówno nieefektywne, jak i ryzykowne. Mimo tego, nie zdecydowałem się na wyjście na rynek zagraniczny.
Przełom stanowił w moim wypadku rok 2022 i to, co zdarzyło się w Ukrainie. Mam świadomość, że nie jestem tu wyjątkiem i powszechnie mówi się, że w inwestorskim świecie bieżący rok powinien zostać zapamiętany pośród polskich inwestorów jako rok dywersyfikacji aktywów.
Zdecydowałem się na ofertę Saxo Banku, z którym inwestuję już od kilku miesięcy. Zaproponowałem przedstawicielom banku na Polskę współpracę przy promocji jego oferty, stąd też dzisiejszy tekst, który czytacie jest tekstem sponsorowanym. Niemniej wszystkie zawarte w nim informacje i opinie są mojego autorstwa i dzielę się nimi zupełnie szczerze.
We współpracy z Saxo Bankiem przygotowaliśmy również promocję dla wszystkich czytelników bloga, którzy skorzystają z mojego linku i założą do dnia 27 listopada rachunek inwestycyjny. Takim osobom Saxo Bank przyzna pulę 450 zł (lub równowartość w innej walucie) na pokrycie ponoszonych prowizji. Więcej szczegółów w dalszej części tekstu.
Dlaczego zdecydowałem się zacząć inwestować za granicą
Jak wspomniałem wyżej, atak Rosji na Ukrainę stanowił w moim wypadku przesądzający czynnik o wyjściu z kapitałem na zagraniczne rynki. Jednak nie chodzi tu o proste przełożenie zagrożenia militarnego, ale również szereg innych zjawisk i procesów, które zostały w związku z nim uruchomione. Będę je omawiał w określonej kolejności, ale należy je traktować łącznie.
Pierwszym z czynników jest zagrożenie militarne ze strony Rosji. Nie zagrożenie dla Ukrainy, ale zagrożenie dla Polski. Niezależnie od tego, że traktuję ten scenariusz jako bardzo mało prawdopodobny, zastanowiłem się, co by się w takiej sytuacji działo i w jakiej pozycji byśmy się znaleźli.
Niewątpliwie osłabieniu uległby złoty. Być może byłoby to osłabienie chwilowe, a być może nasza waluta po pewnym czasie stałaby się aktywem niewymienialnym na inne aktywa. W końcu z takim problemem zderzyli się Ukraińcy próbujący wymienić w lutym i marcu hrywnę.
Spadłaby wartość wszystkich aktywów wycenianych w złotym. Akcje, obligacje, nieruchomości. To wszystko straciłoby na wartości kilkadziesiąt procent. W pewnym momencie sprzedaż czegokolwiek wiązałaby się z koniecznością poniesienia tak dużej straty, że straciłoby to sens.
Zapewne pojawiłby się problem z dostępem do gotówki. W końcu każdy ruszyłby do banków i bankomatów, aby wypłacić środki, co skutkowałoby z pewnością ograniczeniem możliwości wypłat dodatkowo podniosłoby poziom paniki. A w sytuacji zagrożenia zdecydowanie nie chcę być 1001 osobą, która w danym momencie próbuje się dodzwonić na infolinię, aby wycofać swoje oszczędności.
A więc uznałem, że na ewentualność zagrożenia militarnego chcę posiadać środki finansowe w instytucji finansowej zlokalizowanej w bardziej bezpiecznym rejonie. Co więcej, środki te musiałyby być wyrażone w walucie obcej, najlepiej dolarze lub euro. I tak też jest.
Drugim czynnikiem, już nie wiążącym się z ryzykiem bezpośredniego ataku na Polskę jest sytuacja, której doświadczamy obecnie. Osłabienie złotego w relacji do innych walut oraz osłabienie polskiego rynku akcji skutkujące mocnymi spadkami. Być może sytuacja ta jest przejściowa i ulegnie unormowaniu za jaki czas, a być może sąsiedztwo Rosji jeszcze przez dłuższy czas będzie kładło się cieniem na realną wartość naszego majątku. Realną, czyli wyrażoną w stabilniejszych miarach niż polski złoty.
Trzecim czynnikiem jest polska mizeria i dziadostwo na rynku kapitałowym, sprawiające że stopy zwrotu są relatywnie mało atrakcyjne oraz nie rokujące na poprawę w przewidywalnej przyszłości. Mam tu na myśli przede wszystkim strukturę naszego rynku z dominującą rolą spółek z udziałem Skarbu Państwa, nieczyste posunięcia w zarządzaniu tymi spółkami oraz ogólną aktywność polityków, przejawiającą się w działaniach stricte nakierowanych na korzyść polityczną. Przykładów życie dostarcza nam niemal każdego dnia:
PREMIER: JESTEM ZA TYM, ABY W PRZYSZŁYM ROKU ZYSK SPÓŁEK ENERGETYCZNYCH BYŁ MINIMALNY #GPW
— Konrad Ryczko (@konradryczko) November 7, 2022
Na chwilę obecną nie widać, żeby miało się tu coś zmienić na lepsze, a w perspektywie mamy przecież dodatkowe ryzyka, jak chociażby likwidacja OFE i decyzja, co stanie się z akcjami zgromadzonymi w funduszach.
Tak więc sentymentalne trzymanie się polskiego rynku kapitałowego staje się powoli domeną osób, które albo nie wiedzą, że jest alternatywa albo też tak bardzo obawiają się barier (podatkowych, językowych), że decydują się biernie akceptować ułomności polskiego rynku.
O tym, że wady naszego grajdołka to nie tylko niewymierne niedogodności, ale całkiem konkretne straty w relacji do innych rynków, przedstawiam powyżej zestawienie indeksów WIG oraz MSCI World od 2014 roku. Widać wyraźnie, że polska giełda nie przynosi w ostatnich latach tak dużych stóp zwrotu, jakie mogłaby przynosić. Dlatego uznałem, że czas porzucić sentymenty poszukać sobie zagranicznego domu maklerskiego.
Jakich cech oczekuję od zagranicznego brokera
Nie jestem typem osoby, która aktywnie inwestuje na kilku lub kilkunastu rachunkach. Nawet jeżeli je zakładam, np. w celu przetestowania oferty lub funkcjonalności, lubię posiadać jeden główny rachunek maklerski. I tak od tego 2009 roku inwestuję z jednym z dużych polskich domów maklerskich i przez ten czas nie kombinowałem, żeby przeskoczyć gdzieś indziej. W dużej mierze dlatego, że opieram się na kontach IKE i IKZE, gdzie transfer wymagałby nieco więcej formalności, choć byłby do zrobienia.
Dlatego kierując swoje oczy na rynki zagraniczne również poszukiwałem oferty, z którą zostanę na lata. Nie na rok lub dwa, żeby potestować i w razie czego zmienić, ale tak, żeby zostać z danym podmiotem na wiele lat, a być może na kilka dekad.
W pierwszej kolejności poszukiwałem stabilności i renomy. Przez reklamy nieustanie przewijają się różnego rodzaju brokerzy chwalący się niskimi prowizjami i atrakcyjnymi warunkami handlu. Później często okazuje się jednak, że brokerzy ci znikają, są przejmowani przez inne podmioty lub w ich działalności to my (lub nasz order flow) jesteśmy produktem. Dlatego szukałem dużego, może trochę nudnego podmiotu, ale z pewnością o ugruntowanej pozycji.
Po drugie, szukałem podmiotu z Unii Europejskiej, ale nie z jakiegoś raju podatkowego. Zawsze to plus do stabilności i bezpieczeństwa, a z drugiej strony taki broker daje wiele ułatwień w zakresie bieżącej pracy z rachunkiem, dokonywania przelewów, czy rozliczeń. W końcu przerzucanie kapitału wewnątrz UE to zupełnie inna sprawa niż przelewy poza granice i spoza jej granic. Więc nie planowałem od razu podbijać USA z moim kapitałem, tym bardziej że niektóre tamtejsze regulacje wcale nie są przyjazne inwestorowi.
Po trzecie, szukałem brokera, który ma bardzo szeroką ofertę. Jak wspomniałem wcześniej, nie lubię często zmieniać rachunków maklerskich, więc jeżeli już wychodzę na rynki zagraniczne to chcę mieć dostęp do szerokiej palety rynków i instrumentów. Oczywiście nie zakładam, że teraz będę nagle aktywnie inwestował na giełdzie w Izraelu, Chile czy Arabii Saudyjskiej. Chodzi o dostęp do najważniejszych światowych rynków.
To samo dotyczy instrumentów finansowych. Swojego czasu bardzo pasjonowałem się opcjami na akcje, które na polskim rynku oczywiście nie są dostępne. Dlatego też z mojego punktu widzenia broker zagraniczny ograniczony jedynie do akcji lub ETFów to propozycja zbyt skromna, żeby się nad nią poważniej zastanawiać.
Co ważne, prowizje z mojego punktu widzenia nie stanowiły kluczowego elementu. Wyżej stawiam bezpieczeństwo i możliwość zaparkowania kapitału w ciekawych instrumentach niż to, czy będzie to kosztowało dolara więcej czy mniej. Z drugiej strony, jak pokazuję niżej, oferta Saxo jest bardziej atrakcyjna niż oferta polskich brokerów.
Dlaczego zdecydowałem się na Saxo Bank
Myślę, że nie będzie tajemnicą, jeżeli powiem, że rozważałem Interactive Brokers, który jest drugim znanym brokerem międzynarodowym, może nawet bardziej rozpoznawalnym. Co więcej, założyłem tam nawet rachunek inwestycyjny. Okazało się jednak, że IBKR automatycznie klasyfikuje klientów z naszego regionu pod oddział na Węgrzech, a nie oddział w Irlandii. Decydującym kryterium jest tu rezydencja podatkowa i mimo podjętej interwencji, otrzymałem informację, że nie da się tego zmienić.
A z różnych względów nie odpowiada mi wysyłanie swojego kapitału do firmy na Węgrzech. Ani nie uważam, że jest to bezpieczny wariant w razie eskalacji napięcia w naszym regionie, ani też nie po drodze mi z kierunkiem, w jakim kraj ten zmierza. Nie mówiąc o kolejnym technicznym detalu, że IBKR nie jest bankiem, a zatem ochrona środków w tej instytucji to tylko 25 tys. euro. Dlatego też nie próbowałem kopać się z koniem i kombinować z rezydencją podatkową. Uznałem, że w Saxo będzie mi lepiej i z perspektywy kilku miesięcy nie żałuję.
Pierwszym elementem, który mnie przekonał do oferty Saxo jest fakt, że spółka ma swoją siedzibę w Danii. Nie jest to żaden raj podatkowy (a Irlandia trochę tak się może kojarzyć), ale poniekąd nudny skandynawski kraj, który rzadko budzi jakieś większe emocje. Dania jest dodatkowo krajem położonym w sercu Europy, więc jej geopolityczne położenie również jest atutem. Jeżeli szuka się miejsca na zaparkowanie dużej puli swoich oszczędności za granicą, takie elementy mają znaczenie.
Ze względów praktycznych warto wspomnieć, że najbliższy nam oddział Saxo znajduje się w Pradze. Jeżeli więc zajdą okoliczności wymagające osobistego pojawienia się w firmie, jest to kwestia kilku godzin jazdy samochodem lub pociągiem.
Drugą ważną kwestią jest to, że Saxo Bank jest bankiem, jak sama nazwa wskazuje. Jest co prawda bankiem bardzo specyficznym, gdyż nie założymy w nim lokaty ani nie wyrobimy sobie karty płatniczej. Nie jest to również bank inwestycyjny w ścisłym tego rozumieniu. Jest to międzynarodowa firma świadcząca usługi inwestycyjne, ale posiadająca formę prawną banku. Oznacza to, że środki finansowe zgromadzone w Saxo Bank korzystają z ochrony Duńskiego Funduszu Gwarancyjnego do kwoty 100 tys. euro lub jej równowartości w innych walutach. A więc jest to czterokrotnie mocniejsza ochrona niż w wypadku podmiotów, które nie są bankami. Czyli mamy ochronę środków "jak w banku", ale nie musimy mieć duńskiego adresu ani rezydencji podatkowej, żeby z niej korzystać.
Trzecia kwestia to oczywiście dostęp do pieniędzy z dowolnego miejsca na świecie. Do naszego konta inwestycyjnego można podpiąć rachunki bankowe, które nie muszą być założone w Polsce. Może to być szczególnie istotne, jeżeli będziemy chcieli dość sprawnie wyjechać z kraju. Nie trzeba się będzie martwić o przewożenie gotówki lub przelewy międzynarodowe z polskich banków. Wystarczy dotrzeć do miejsca, w którym chcemy mieszkać, założyć rachunek w tamtejszym banku, podpiąć go do systemu i mamy możliwość wypłaty środków. Taki aspekt bezpieczeństwa połączonego z wygodą jest dla mnie bardzo istotny, zwłaszcza że nie trzeba dzięki temu spieniężać swoich pozycji.
Czwartą sprawą jest obsługa i wsparcie w języku polskim. Może akurat z mojego punktu widzenia nie jest to sprawa kluczowa, ale miło jest mieć platformę, dokumenty oraz infolinię w swoim języku. Dzięki temu można łatwiej wyjaśnić ewentualne wątpliwości dotyczące oferty lub bieżącego korzystania z rachunku.
Szczegóły oferty Saxo Banku
Powyżej przedstawiłem kilka argumentów, które przemówiły akurat do mnie. Nie ma pośród nich ani dostępnych instrumentów ani wysokości prowizji. O nich napiszę z grubsza w tym miejscu.
źródło: home.saxo |
Zamiast wymieniać punkt po punkcie uznałem, że wstawię informację ze strony Saxo. Znajdziecie tu szereg różnych klas aktywów, ale w końcu tego oczekujemy od międzynarodowego brokera.
W dzisiejszym wpisie rozwinę dwie interesujące pozycje, które mogły przykuć Wasz wzrok. Pierwszą z nich są ETFy, tak popularne w obecnych czasach. Z racji prawodawstwa obowiązującego na terenie Unii Europejskiej, każdy instrument finansowy dostępny do obrotu powinien posiadać tzw. KID, czyli dokument zawierający wszystkie informacje o produkcie. Nie posiadają tych dokumentów ETFy notowane na giełdach poza UE, a zatem inwestorzy z naszego kontynentu nie mogą w nie inwestować.
Jednak życie nie lubi próżni i w to miejsce oferowane są tzw. UCITSy. Są to identyczne ETFy, również oferowane przez Vanguard, BlackRock czy innych dostawców, ale dopuszczone do obrotu na terenie UE. Najczęściej ich siedzibą jest Irlandia, a notowane są na giełdzie w Londynie, Zurychu lub we Frankfurcie.
Więc nie bądźcie zaskoczeni, jak będziecie szukali na platformie swojego wymarzonego ETFa z USA, a go nie znajdziecie. Z powodzeniem można jednak inwestować z ETFy dostępne w UE, co sam też realizuję.
Drugim ciekawym typem produktów są instrumenty oparte o kryptowaluty. Jeżeli chcemy spróbować swoich sił na tym rynku, ale nie jesteśmy zainteresowani zakładaniem portfeli kryptowalutowych, pilnowaniem ich bezpieczeństwa i wszystkich niuansów związanych z rynkiem krypto, możemy zarabiać na zmianach cen kryptowalut poprzez konto w Saxo Banku. Oczywiście wtedy nie posiadamy żadnych tokenów na własność, a operujemy jedynie na parach kryptowalutowych, ETFach i ETNach. Więcej szczegółów znajdziecie w tym miejscu.
Jeżeli chodzi o kwestie opłat i prowizji to całość ubrana jest w trzy pakiety: Classic, Platinum i VIP. Aby być VIPem trzeba wpłacić min. 1 milion euro, na rachunek Platinum 200 tys. euro (lub robić duże obroty na mniejszym rachunku), więc zakładam, że większość z nas zostanie przez jakiś czas na pułapie rachunku Classic.
źródło: home.saxo |
Powyżej prezentuję najważniejsze stawki prowizji, czyli na rynek akcji. Najczęściej spotkacie się ze stawką 0,1% wartości zlecenia, ale nie mniej niż 6 euro (lub dolarów, funtów itp). Minimalna kwota prowizji jest zapewne wyższa niż to, co znamy z rynku polskiego (dla inwestycji na GPW), ale oferta Saxo Banku staje się korzystniejsza od oferty 0,39%/5zł już przy zleceniu na kwotę 6500 zł. A przecież mówimy o inwestowaniu na rynkach zagrnicznych, gdzie generalnie opłaty są wyższe. Biorąc pod uwagę fakt, że na rynki zagraniczne nie ruszają raczej inwestorzy z portfelami rzędu 3000 zł, można powiedzieć, że inwestowanie z Saxo jest korzystniejsze niemal dla każdego.
Co więcej, dla rynku polskiego opłaty wynoszą 0,15%/15 zł, co oznacza, że inwestowanie na GPW może być tańsze z Saxo już przy kwocie 4000 zł na zlecenie. Natomiast prowizje na rynek amerykański zaczynają się już od 1 centa za akcję.
źródło: home.saxo |
I tu na białym koniu wjeżdża promocja, którą przygotowaliśmy wspólnie z Saxo Bankiem dla nowych klientów. Dotyczy ona tych osób, które do 27 listopada założą rachunek korzystając z mojego linku partnerskiego. Takie osoby otrzymają od Saxo Bank aż 450 zł środków na prowizje. Z przyznanej puli Saxo Bank będzie Wam zwracał każdego dnia środki wydane na prowizje przy handlu instrumentami takimi jak akcje, ETFy, kontrakty terminowe czy opcje. Pula środków zostanie przyznana w okresie 2 dni od założenia rachunku i będzie ważna przez okres 3 miesięcy. Dlatego jeżeli zdecydujecie się inwestować z Saxo Bankiem, zachęcam do skorzystania z mojego linku.
Dodatkowo otrzymałem informację, że już po nowym roku inwestorzy otrzymają od Saxo rozliczenie znacząco ułatwiające wypełnienie formularzy PIT 38 i PIT/ZG, wskazujące nawet konkretne pola, do których należy przenieść dane wartości. A więc mimo korzystania z usług zagranicznego brokera, rozliczenie podatków nie będzie już problemem.
Co zrobić, aby rozpocząć inwestowanie z Saxo Bankiem
Otwieranie rachunku odbywa się w pełni online i składa z kilku prostych kroków. Po pierwsze, należy wypełnić formularz na stronie internetowej Saxo. Nie trzeba mieć duńskiej rezydencji i nie trzeba się martwić o W-8BEN, bo jest to realizowane na podstawie zadeklarowanej rezydencji podatkowej.
Oczywiście zamierzamy wprowadzić nasze środki finansowe do systemu podatkowego innego państwa, więc zostaniemy zapytani, skąd te środki pochodzą, jakie są nasze źródła utrzymania oraz czy zajmujemy się jakimiś działaniami, które są międzynarodowo uznawane za podwyższonego ryzyka.
Drugim krokiem jest weryfikacja tożsamości. Odbywa się ona poprzez fotografię dokumentu tożsamości oraz selfie z użyciem kamery w telefonie lub laptopie.
Trzeci krok to zatwierdzenie naszej aplikacji przez pracownika Saxo Banku oraz dokonanie zasilenia naszego rachunku kwotą min. 2000 euro lub jej równowartością w innej walucie.
Powyższy proces dotyczy rachunku indywidualnego. Istnieje możliwość otwarcia rachunku profesjonalnego (ponad 500 tys. euro) lub rachunku wspólnego z osobą bliską (ponad 50 tys. euro), ale są tam również nieco inne wymogi i procedury, których nie będę tu omawiał.
W moim wypadku cała procedura potrwała bodajże 2 dni robocze, a zasilenia w dolarach docierają również w ciągu 1-2 dni.
Warto w końcu zdecydować się na ten krok
Mam świadomość tego, że do inwestowania na rynkach zagranicznych się dojrzewa. Nie zawsze chodzi od razu o inwestowanie na konkretnej zagranicznej giełdzie lub podbijanie egzotycznych instrumentów. Czasem chodzi zwyczajnie o dywersyfikację naszych aktywów i spokój, że trzymamy część naszych oszczędności w innym miejscu, innej walucie lub innym systemie podatkowym. Szanse na to, że polski sektor finansowy się załamie są niewielkie, ale historia widziała już wiele przypadków, gdzie obywatele mieli z różnych względów utrudniony dostęp do swoich oszczędności.
W każdym razie na mnie przyszedł czas i skorzystałem z oferty Saxo. Spodziewam się, że w obecnej sytuacji gospodarczej i politycznej również i na Was mógł przyjść czas. Dlatego jeszcze raz przypominam, że każdy, kto do 27 listopada otworzy i zasili rachunek w Saxo Banku korzystając z mojego linku, otrzyma 450 zł lub równowartość tej sumy do wydania na ponoszone prowizje maklerskie. Dzięki temu można będzie chociażby obniżyć koszty migracji naszych środków.
A jeżeli ktoś jest ciekaw jak inwestuję na rynkach zagranicznych, odpowiedź jest bardzo prosta. Póki co akumuluję co kwartał ETFa na światowy rynek akcji (MSCI World), a niebawem zamierzam również akumulować co kwartał ETFa na indeks Nasdaq100. Czyli można inwestować tak, żeby nie zaprzątało to bardzo mocno głowy, zachowując jednocześnie możliwość inwestowania o wiele agresywniej, jeżeli trafi się ku temu okazja.
Coś ci się pomyliło mocno w głowie jak uważasz, że "A przecież mówimy o inwestowaniu na rynkach zagranicznych, gdzie generalnie opłaty są wyższe." albo nie masz pojęcia o czym piszesz. Opłaty u brokerów zagranicznych są kilkukrotnie niższe niż w Polsce. Tyle, że ta prawda jest Ci niewygodna przy promocji bardzo drogiego Saxo.
OdpowiedzUsuńOpłaty za rynki zagraniczne są wysokie u polskich brokerów, to miałem na myśli. I pełna zgoda, że opłaty u brokerów zagranicznych są niższe. Ale co innego, jak się wybiera brokera, gdzie przelejesz 10k USD i będziesz młócił przez jakiś czas, a co innego, jak chcesz gdzieś przenieść dużą część swojego inwestycyjnego portfela. Wtedy prowizje mają mniejsze znaczenie, a większe ma np. stabilność podmiotu. Bo firm z bananowych republik jest całe mnóstwo, tylko rynek już przerobił tę lekcję na cypryjskich brokerach FX.
UsuńSaxo nie jest bardzo drogie - jest drozsze od IB ale co chwile obnizaja feesy. jestem tam klientem od maja, bo wczesniej faktycznie byli za drodzy ale teraz maja konkurencyjne stawki. plus jak ma sie wiekszy kapital to prowizje ida mocno w dol - wiec pytanie tez jakie assety.
Usuńprawdziwy minus na Saxo vs IB to jest brak mozliwosci shortowania akcji oraz brak mozliwosci lewara.
Nie można shortować?
Usuńhttps://www.home.saxo/content/articles/thought-starters/going-short---how-to-take-advantage-of-falling-markets-04082022
UsuńJak bym chciał płacić minimum 5USD za transakcję to bym wybrał Lynx.
OdpowiedzUsuńIB jest najlepsze tylko nie chciało ci dać prowizji i tyle.
Lynx to tylko internetowy broker z siedzibą w Czechach, czyli nakładka na IB. I o tym właśnie mówię. A co do prowizji to IB ma swój program partnerski, jednak polecam to, z czego sam korzystam.
UsuńNa Ukrainie. Nie ma za co.
OdpowiedzUsuńRadku a jak podchodzisz do ryzyka walutowego inwestując w aktywa wyceniane w innej walucie niż PLN?
OdpowiedzUsuńPrzestawiłem swój mindset na dolara. Czyli nie wychodzę z pozycji PLNa i nie patrzę, ile mi wartość inwestycji w Saxo w USD rośnie lub spada. W tamtej części portfela patrzę na USD jako podstawę i to akceptuję. Co więcej, w miarę jak będzie mi tam wartość środków rosła, coraz bardziej będę przesuwał tam środek ciężkości i nie patrzył na siłę lub słabośc USD do PLN, ale PLN do USD. Taki jest mój długoterminowy kierunek, chociaż ciągle zarabiam w PLN, więc raczej w grę wchodzi przewalutowane. Ale patrząc na planowaną inflację osłabiającą złotego (w perspektywie co najmniej do 2025r) to moim zdaniem opłaca się to robić nawet przy obecnym kursie.
UsuńI super. Też przeniosłem się do Saxo ze względu na stabilność i bezpieczeństwo, ale nie spotkało się to ze zrozumieniem naszego finsocial. Saxo nie figuruje tez prawie w rankingach najczęściej wybieranych brokerów. Mam wrażenie, że u nas liczą się przede wszystkim niskie prowizje, które przy inwestycji w długim horyzoncie są nieodczuwalne
OdpowiedzUsuńSaxo dotychczas miało zdecydowanie wyższy cennik, dopiero teraz obniża ceny i nieco szerzej się reklamuje. I faktycznie, można znaleźć dużo tańsze oferty, ale zazwyczaj takie podmioty mają braki w innych obszarach, np. stabilności czy bezpieczeństwa.
UsuńA co sądzisz o portfelach zarządzanych przez Saxo Select ?
OdpowiedzUsuńNie znam usługi, więc trudno mi się wypowiedzieć.
Usuń100 USD kary za brak aktywnosci za 6miesiecy rachunku, no niezle
OdpowiedzUsuńA 100 000 EURO gwarancji to na gotówkę, czy aktywa rozumiane jako całość.
OdpowiedzUsuńPosiadam portfel dywidendowy w IBKR. Zastanawiam nad dywersyfikacją portfela pod kątem brokera. I zastanawiam, czy portfela ETF nie prowadzić w Saxo.
Na gotówkę. Aktywa zainwestowane w instrumenty finansowe masz zaksięgowane w instytucji rozrachunkowej danej giełdy.
UsuńOk. Jasne. Moja strategia ETF posiada interwał miesięczny. Statystycznie obrót portfela to ok. 35%, czyli sprzedaję i kupuję 2 ETF miesięcznie. Prowizja w IBKR to ok. 2-2,5 EURO. Saxo 6 EURO.
OdpowiedzUsuńPrzy dużych kwotach IBKR Fixed to zawsze 0,05%, a Saxo to 0,1%. Przez 20 lat inwestowania uzbiera się. Bądź tu mądry...
"Jedyna rzecz, jaką możemy kontrolować to koszty". "Rynku nie" powiedział Warren Buffet.
Platformy Saxo dobrze się używa?
Póki co jestem bardzo zadowolony, aczkolwiek sam też głównie w ETFach siedzę. Trochę opcje sprawdzałem, ale jeszcze bez transakcji. Warto sobie desktopową wersję zainstalować, mi się sprawdza bardziej niż webowa.
UsuńDla jasności jestem w IBKR Irlandia...
OdpowiedzUsuńZ tego co pisałeś, to akumulujesz kwartalnie ETF World. W tym wypadku 0,1% lub 0,5% w perspektywie lat traci na znaczeniu...
OdpowiedzUsuńW moim przypadku jest inaczej. Stąd me wątpliwości.
Jeżeli często operujesz na małych kwotach to faktycznie różnica na prowizjach minimalnych może mieć znaczenie. Pomyśl, poszukaj czy jest coś, co Ci w IBKR nie pasuje, a co może w Saxo rozwiązali inaczej.
UsuńW moim przypadku Saxo będę płacił 0,1% bo transakcja zawsz przekroczy 6000 EURO. W IBKR zawsze 0,05%. to różnica 100%. Przy maksymalnie 48 transakcjach rocznie dla pojedynczej transakcji wartości 6 000 EURO różnica to 144 EURO rocznie. W przypadku 20 lat uzbiera się...
OdpowiedzUsuńW IBKR mam rynki amerykańskie, ale rachunek jest indywidualny. Obsługa tylko w języku angielskim, z czym moja żona sobie nie poradzi. Po za tym czasem myślę o Estate Tax... w razie "najgorszego".
W Saxo rachunek może być wspólny i obsługa po polsku. I w razie czego ta część portfela prostsza do spieniężenia. Takie tam rozmyślania 45 latka...
Estate Tax można (chyba) tylko zminimalizować inwestując przez konto wspólne - to obniża podstawę o połowę. Ale bez względu, czy inwestujesz u brokera z US czy UE to i tak obowiązuje.
UsuńA o ile to nie tajemnica. To w jaki sposób zasilasz rachunek USD w Saxo?. Zwykły przelew SWIFT? Czy Saxo akceptuje przelewy (USD) z Revolut?
OdpowiedzUsuńZakładając konto wspólne w IB trafiasz do IR a nie do HU. I dodatkowo obniżasz przez to Estate Tax. Czy ochrona gotówki w biurze maklerskim jest aż tak ważna, żeby miała wpływać na decyzję o wyborze? W końcu i tak przez większość czasu, zdecydowana większość kasy jest zainwestowana z założenia.
OdpowiedzUsuńNo i wybór Saxo Bank - jak pisali inni - drogo. Polecam zerknąć do https://docs.google.com/spreadsheets/d/1gOmfCqHyF-y-8tkUer_wHX8gsjBILo1tu_6GrQVz8ZM/edit?pli=1#gid=0 - ranking biur maklerskich od System Trader.