Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

środa, 13 kwietnia 2011

Opcje jako ryzykowny instrument

Mała uwaga na początek,

We wszystkich moich wpisach o opcjach będę poruszał się już na pewnym poziomie zaawansowania. Nie będę opisywał czym jest opcja, co to jest premia, czy co znaczy OTM lub ITM. Uważam, że wiedza na ten temat jest bardzo łatwo dostępna, choćby poprzez anglojęzyczną wikipedię, czy też wielokrotnie przeze mnie linkowane szkolenie na temat opcji. Po prostu nie mam na tyle czasu, żeby powielać wiedzę ogólnodostępną, jak również bez podstaw teoretycznych nie chcę niczego pomylić.

Dlatego też moje podejście, opisy i analizy będą traktowały materię od strony praktycznej, gdyż będąc samoukiem właśnie od tej strony podchodzę do rynku. Teoria jest potrzebna, lecz nie czuję się w niej zbyt dobrze, dlatego też proszę traktować moje wpisy z pewną dozą ostrożności, gdyż w te kilkanaście tygodni nie stałem się ekspertem od opcji.

--------------------------------

Dużo się mówi, że opcje są instrumentem trudnym oraz ryzykownym. Z tego też powodu wielu inwestorów nawet nie stara się zainteresować tą tematyką i zbadać, czy faktycznie tak jest. Z mojego krótkiego doświadczenia na opcjach mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o stopień złożoności jest to faktycznie najtrudniejszy instrument, z jakim się dotychczas spotkałem, ale z drugiej strony dający ogromne możliwości. Przy pomocy opcji i kontraktów można obstawić praktycznie każdy scenariusz na rynku.

Natomiast kwestia ryzyka wygląda już zupełnie inaczej. Opcje nie są bardziej ryzykowne niż kontrakty terminowe na wig20, a wręcz przeciwnie, często niosą ze sobą o wiele mniejszą porcję ryzyka. Skąd możemy to wiedzieć? Mówi nam o tym jeden z greckich współczynników wykorzystywanych przy analizie opcji, a mianowicie delta.

Nie wchodząc w szersze rozważania, delta mówi nam, jak bardzo zmieni się cena opcji pod wpływem zmiany ceny instrumentu bazowego. Delta przyjmuje wartości z przedziału 0-1 dla opcji call, a -1-0 dla opcji put. Jak to wygląda w praktyce? 

Wyobraźmy sobie opcję call. Cena tej opcji rośnie wraz ze wzrostem jej instrumentu bazowego, gdyż rosną również szanse, iż opcja ta wygaśnie w cenie. Dlatego też jej delta jest zawsze pozytywna. Dla opcji call ze strikiem 2900, czyli znajdującej się wg dzisiejszego zamknięcia lekko ITM, delta wynosi 0.62. Oznacza to, że wzrost kontraktu terminowego o 1 punkt spowoduje wzrost ceny opcji o 0.62 punktu. Oczywiście jest to jedynie wartość teoretyczna, liczona w oparciu o odpowiednie wzory. Ponadto, kolejnym założeniem jest niezmienność innych elementów wpływających na cenę opcji (zmienność, stopa procentowa etc.)

Odwrotnie jest w przypadku opcji put. Tam wzrosty indeksu sprawiają, iż prawdopodobieństwo wykonania opcji maleje. Dlatego też w miarę wzrostów, premia opcji put maleje, a co za tym idzie delty opcji put są zawsze ujemne. Biorąc przykład z rynku, delta opcji put 2800 wynosi -0.25, co oznacza, że wzrost indeksu o 1 punkt powinien spowodować spadek ceny opcji o 0,25 pkt.

Weszliśmy trochę w teorię i podstawy, których miałem unikać. Ale wszystko to ma swój cel. Wróćmy więc do jednej z podstawowych właściwości opcji, czyli faktu, że cena opcji call rośnie razem ze wzrostami indeksu, a cena opcji put rośnie ze spadkami indeksu. Jak możemy tę banalną zależność wykorzystać? Przykładem może oczywiście być swing trading, do którego w niedawnej konsolidacji mieliśmy wiele okazji.

Prosty system: gdy indeks jest wyprzedany - kup opcję call, a gdy indeks jest wykupiony - kup opcję put. Jak wygląda to wszystko na wykresie?
Na załączonym wyżej wykresie zaznaczyłem strzałkami trzy kluczowe poziomy. Wiem, że są to o idealne szczyty i dołki, ale nie testuję tu realnych szans zajęcia pozycji, a chcę pokazać zachowanie opcji. Poniżej możecie obejrzeć wykres czerwcowej opcji call ze strikiem 2700. W międzyczasie wygasała seria marcowa, więc puściłem czerwcową, stąd kiepsko wyglądająca płynność.
Strzałki umieściłem w analogicznych miejscach do poprzedniego wykresu. Widzicie więc, że opcja call rośnie razem z rynkiem, jak również w podobnych miejscach wypadają jej ekstrema swingów. A jak to wygląda na opcji put?
Oto wykres czerwcowej opcji put 2700. Strzałki zostały tu odwrócone, gdyż i swingi są niejako lustrzanym odbiciem sytuacji na opcji call. Tak więc opcję put warto kupić, gdy indeks jest na oporze (wykupieniu), a sprzedać, gdy dociera do wsparcia.

Powiecie, że taki trading to lipa, gdyż po pierwsze po wykresie na kilometr widać, że z obrotami na instrumencie nie jest najweselej, co zapowiada szerokie spready. Fakt, ten argument jest trudny do zbicia, ale na obronę opcji powiem, że jest to wynikiem stosunkowo niskiego poziomu rozwoju naszego rynku i jeszcze małej liczby inwestorów grających na opcjach. Ale da się te spready przeżyć.

Powiecie, że takie swing trading dużo lepiej jest uskuteczniać na kontrakcie, gdyż tam wszystko jest dużo bardziej przejrzyste. I w tym momencie wracamy do tematu ryzyka, które, jak twierdzę, jest mniejsze na opcjach. Otóż zauważcie, iż kontrakt ma nieograniczone ryzyko w razie pomyłki. Jeśli wsparcie nie wytrzyma, kontrakt leci w dół i Wasze straty są ograniczone jedynie zleceniem stop loss. A jak to wygląda dla opcji? Ryzyko jest ograniczone. Kupując opcję nie możecie stracić na niej więcej niż premia, którą za nią zapłaciliście. Ile wynosiła premia dla prezentowanej wyżej opcji call 2700? 80 pkt. W sumie to sporo. Myślę, że ustawiając na kontrakcie stop lossa można by było zaryzykować mniej. Patrząc na oko byłoby to 40-50 pkt. Poszukajmy więc nieco tańszej opcji, która dałaby nam podobne ryzyko.
Opcją taką jest call z wyższym strikiem, czyli 2800. W tym wypadku całe nasze ryzyko to właśnie te 40-50 pkt.

Jak działa stop loss? Rynek zachowuje się wbrew naszym oczekiwaniom, odpala stop lossa i jesteśmy poza grą ze stratą 40-50 pkt. Jeśli odnowimy pozycję, jesteśmy w plecy o tę stratę oraz otwieramy się na kolejne ryzyko, też pewnie kilkadziesiąt punktów.

Tymczasem opcja, o ile nie założymy na niej stop lossa, cały czas jest otwarta, nawet jeśli rynek wyjdzie dołem. Co więcej, straty w takiej sytuacji praktycznie nie mogą wynieść te 40-50 pkt, gdyż do tego trzeba by było wygaśnięcia opcji zupełnie poza wartością. A tymczasem nawet spory ruch poniżej poziomu wsparcia powinien dać nam szansę na odsprzedanie opcji za jakieś 15-20 pkt, co sprawia, iż w tej sytuacji nasze ryzyko na transakcji spada o około 1/3 (dla tego przykładu).

Skoro omówiliśmy już częściowo kwestię ryzyka, zajmijmy się potencjalnymi zyskami. Wróćmy w tym celu po wykresu opcji call 2700 i porównajmy poziomy w okolicach strzałek. Kupno było blisko 80 pkt za opcję, sprzedaż w okolicach 160 pkt. Wiem, że realnie ciężko by było zawrzeć transakcję po takich skrajnych cenach, ale biorąc pewien margines na błąd, powiedzmy że z tej inwestycji bylibyśmy w stanie wyciągnąć jakieś 80%. Nieźle co?

A opcja call 2800? Kupno za jakieś 45 pkt, sprzedaż za około 90, co daje nam 100% zysku, już realnego do zrobienia. Myślę, że te wartości są całkiem przyjemne.

I jeszcze kwestia depozytów. Żeby kupić kontrakt przy poziomie 2650 pkt potrzebowalibyśmy w granicach 1330 zł depozytu. Co więcej, w miarę spadków musielibyśmy ten depozyt utrzymywać, dokładając dodatkową kasę. Tymczasem kupując opcję nie utrzymujemy żadnego depozytu. Płacimy te 800 zł (dla call 2700) lub 450 zł (dla call 2800) i to jest cały nasz koszt, jak i całe ryzyko. Nie będę wrzucał już opcji z jeszcze wyższym strikiem, czyli call 2900, ale tam kupno instrumentu w okolicach 22 lutego (pierwsza strzałka) kosztowałoby zaledwie 200-220 zł. A to już jest w mojej ocenie bardzo przystępny poziom dla nawet małych graczy lub osób chcących trochę spróbować rynku. Na zachętę dodam, że przy drugiej strzałce można by było tę opcję sprzedać za prawie 500 zł, co daje nam już ponad 100% stopy zwrotu przy ryzyku w okolicach dwóch przeciętnych dniówek.

Dla uczciwości dodam, że w przypadku takiej gry na opcjach musimy jeszcze uwzględnić dwa dodatkowe aspekty, czyli upływ czasu oraz zmienność.

Kupując opcję ponosimy straty w wyniku jej spadającej wartości czasowej oznaczanej thetą, o czym trochę pisałem tutaj. W przypadku opcji odległych od terminu wygaśnięcia nie będzie to grało aż tak wielkiej roli, gdyż straty z tego tytułu będą stosunkowo niewielkie, a poza tym transakcje swingowe trwają góra 2-3 tygodnie, więc nie będziemy trzymali ich zbyt długo. 

Zmienność natomiast jest przy tej strategii naszym sprzymierzeńcem, gdyż kupując opcję inwestorzy zakładają, że wygaśnie ona w cenie. Tak więc szybszy i bardziej zmienny rynek sprawia, że szanse na takie zdarzenie zwiększają się, a co za tym idzie, ceny opcji rosną. Najlepiej byłoby więc kupować opcje przy niskiej zmienności a sprzedawać przy wysokiej. Na naszym poziomie wiedzy, aspekt ten nie jest aż tak istotny, choć ma swoje odzwierciedlenie w wynikach.

Jeśli chodzi o ten wpis będzie to na razie wszystko. Przemyślcie to kupowanie i sprzedawanie opcji na swingach, gdyż rozwinę tę kwestię w kolejnym poście na nieco już wyższym poziomie zaawansowania z wykorzystaniem wspomnianej delty oraz innej greki - gammy.

Jeśli macie jakieś uwagi lub pytania co do treści wpisu lub jego formy to piszcie śmiało, w końcu chodzi o to, żeby zachęcić Was do tego rynku, który jest w mojej ocenie bardzo fascynujący. Znając Wasze oczekiwania, będę w stanie tworzyć lepsze wpisy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz