Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

niedziela, 20 lutego 2011

Certyfikaty strukturyzowane - podstawy

Po dość długiej przerwie, czas powrócić do tematu certyfikatów strukturyzowanych. Nie bardzo lubię zajmować się aspektami ściśle formalnymi, ale trzeba poznać kilka cech tego typu instrumentów, żeby móc bez problemów w nie inwestować lub mówiąc dokładniej, nimi spekulować.

Certyfikat strukturyzowany RC jest instrumentem finansowym, który ma odzwierciedlać zmiany cen waloru, na którym jest oparty. Nazywany jest z tego względu "trackerem". W kwestii zasad obrotu warto wspomnieć, iż certyfikaty notowane są na rynku równoległym GPW, począwszy od 9.30 aż do 17.30. Co ważne, notowane są w PLN, o czym będę wspominał w kolejnych wpisach. Rozliczenie transakcji odbywa się na zasadzie T+2.

Nazewnictwo certyfikatów ma swoją specyfikę. Pierwsze dwa znaki to symbol emitenta, kolejne trzy to nazwa instrumentu bazowego, kolejny to nazwa serii, a ostatnie cztery to data zapadalności. I tak:

RCGLDAOPEN oznacza:

RC - Raiffeisen Centrobank,
GLD - gold, certyfikat śledzi ceny złota,
A - seria A,
OPEN -brak określonego terminu zapadalności.

Wszystkie certyfikaty RC będą miały podobne nazwy, z różnicą na instrument bazowy oraz datę zapadalności (wygasający w sierpniu 2012 będzie miał końcowe cztery znaki - 0812).

Następną ważną cechą certyfikatów inwestycyjnych jest lewar, którego brak :) Tak więc płacąc 2000 zł za kilka certyfikatów nie czerpiemy zysków od większej pozycji, a co za tym idzie nie ma tutaj czegoś takiego, jak depozyt.

Inną ważną różnicą jest fakt, iż instrument oddaje cenę waloru 1:1, co oznacza, iż nie ma (w przeciwieństwie do kontraktów) premii lub dyskonta. Tak więc wszelkie transakcje arbitrażowe są raczej bez sensu, zwłaszcza wobec funkcjonującej płynności.

Kolejna rzecz to opłaty, których również brak :) Emitent nie pobiera żadnych opłat za wystawianie danego instrumentu czy też za pilnowanie, aby nie odbiegał od instrumentu bazowego. Płacimy więc tylko prowizje maklerskie, zgodnie z cennikiem dla akcji. Naszym kosztem, a zarobkiem emitenta jest spread, gdyż to Raiffeisen animuje swoje certyfikaty.

Z rzeczy praktycznych warto jeszcze wspomnieć, iż na certyfikaty strukturyzowane nie można składać zleceń PCR oraz PCRO. Jeśli chce ktoś kupić po spreadzie może zawsze złożyć zlecenie z odległym limitem.

Dla niektórych może być jeszcze istotne, co kupujemy decydując się na taki instrument. Z mojej wiedzy wynika, że nic. Tzn. nie stoją za tym jakieś konkretne aktywa typu sztaby złota w skarbcu lub pszenica w magazynach. Dlatego też do ryzyk inwestowania w tego typu certyfikaty należy zaliczyć ryzyko wypłacalności emitenta. Zapewne są gdzieś zawarte szczegółowe informacje dotyczące gwarancji, ale niestety nie starczyło mi siły, żeby do nich dotrzeć :)

4 komentarze:

  1. Warto przy okazji sprawdzić w jakiej walucie na rynkach notowany jest walor, na którym oparty jest certyfikat. Istotność tego elementu można zobaczyć na certyfikacie GOLD, gdzie osłabiający się wobec złotówki dolar ciągnął certyfikat w dół, mimo, że złoto rosło i osiągało nowe rekordy.
    http://stooq.pl/q/?s=rcgldaopen&d=20110218&c=mx&t=l&a=ln&r=xauusd+usdpln

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  2. Kwestię wpływu waluty na notowania certyfikatu będę szczegółowo omawiał w kolejnych wpisach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Certyfikaty strukturyzowane są świetne, ale trzeba zwracać uwagę na płynność. Kiedyś miałem 1000 certyfikatów na ropę naftową i nie potrafiłem ich sprzedać za jednym razem...a to było tylko 1000. Ostatecznie system sprzedał najpierw 96, resztę przyblokował na pół godziny, po czym i ona została sprzedana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przecież na ropie powinien być animator, który wystawia zdecydowanie większe pozycje. Po to w końcu on jest.

    BTW, nie wiecie może, jak dotrzeć do umowy z animatorem zawartej przez giełdę, gdzie określone są szczegółowe warunki animacji?

    OdpowiedzUsuń