W minionym tygodniu zająłem krótką pozycję na jednej z moich ulubionych spółek. W zasadzie na ten moment chyba ulubionej. W dzisiejszym tekście chcę pokazać szczegóły tej transakcji, gdyż uważam, że podobne transakcje mogą nam się w niedalekiej przyszłości przydać.
Spółką, na której zająłem pozycję krótką jest Budimex. Kto śledzi mojego bloga od dłuższego czasu wie, że moja relacja z tą spółką sięga przynajmniej 2018 roku, kiedy to skupowałem akcje i budowałem pozycję w miarę pogłębiających się spadków.
Zasady budowania tej pozycji opisałem w jednym z moich popularniejszych tekstów o uśrednianiu:
Przeczytaj: Budowanie pozycji metodą VCA
Jednak w pierwszej połowie 2021 roku kurs akcji Budimexu przekroczył poziom 300 zł, ale nie był w stanie wspinać się wyżej. Dlatego też zdecydowałem się wówczas sprzedać posiadane akcje kasując cały zysk.
Powody takiej decyzji opisałem w tekście z maja 2021.
Przeczytaj: Dlaczego sprzedałem wszystkie akcje Budimexu
Na transakcji tej zarobiłem 137% w trzy lata, co było dość przyjemnym wynikiem. Powyższy tekst zakończyłem następującym sformułowaniem:
Jeżeli okaże się, że miałem rację, będę się cieszył. Jeżeli okaże się, że racji nie miałem, płakał również nie będę. Z pewnością będę dalej śledził biznes i fundamenty Budimexu, gdyż jest to jedna z moich ulubionych spółek na rynku, pod wieloma względami.
Jak widzicie, już wtedy miałem do spółki duży sentyment, nawet mimo sprzedaży akcji.
W oczekiwaniu na duże spadki, które jednak nie nadeszły
W powyższym tekście opisałem powody, dla których moim zdaniem akcje Budimexu były wyceniane zbyt wysoko i dlaczego spodziewałem się korekty. Moim celem było ponowne odkupienie akcji, jeżeli kurs spadłby w okolice 150-180 zł, co zakładało spadek o 40-50% od ceny, po której je sprzedawałem.
I to, co nastąpiło później było dla mnie największą torturą. Okazało się, że akcje potaniały, ale nie tak bardzo jak tego oczekiwałem. Jednocześnie fundamenty spółki ponownie zaczęły wyglądać dobrze i atrakcyjnie. Stanąłem więc przed trudnym dylematem: czy odkupić akcje po cenie, której nie uznawałem za promocyjną, czy czekać na dalsze spadki, ryzykując ewentualność, że one nie nastąpią, a ja zostanę bez papierów.
I szczęśliwie wybrałem tę drugą opcję, czyli zdecydowałem się ponownie odkupić akcje spółki.
Powyżej przedstawiam historię moich transakcji na akcjach Budimexu. Akumulacja akcji w okresie 2017-2019, sprzedaż w 2021 roku, ponowna odbudowa pozycji w latach 2022-2023 i ostatnia transakcja, zaznaczona na niebiesko.
Powyższy wykres nie jest korygowany o dywidendy, więc w ujęciu dochodowym całość wygląda nieco inaczej.
I z perspektywy czasu najgorzej wspominam właśnie lata 2022-2023, kiedy wahałem się, czy kurs już odpowiednio spadł, żeby warto było ponownie kupić akcje. Stresowałem się, życzyłem kursowi spadku, żebym mógł ponownie wejść w ten walor. Jak widzicie trzy decyzje o zakupie rozdzielone były o kilka miesięcy. Najgorsze emocje towarzyszyły zakupowi z początku 2023 roku, kiedy musiałem już gonić odjeżdżający pociąg, czego bardzo nie lubię.
Oczywiście patrząc na to, co wykres zrobił później, nie żałowałem i nie żałuję decyzji o odnowieniu pozycji. W tym momencie mój zysk na tym walorze, z uwzględnieniem dywidend, to ok. 200%.
Kulisy aktualnego shorta na akcjach Budimexu
W tym momencie z Budimexem mam podobny problem do tego z 2021 roku. Wiem, że jest to dobra spółka. Ale moim zdaniem czeka nas rynkowa korekta notowań. Hossa na Wig20 jest już dojrzała, indeks WigBanki od końca marca porusza się ruchem bocznym, a wiemy że duża część Wigu20 właśnie bankami stoi. Wspominam o tym dlatego, że również Budimex stanowi obecnie część indeksu Wig20, po bardzo spektakularnym rajdzie z ostatnich dwóch lat, więc zakładam, że w wypadku słabości indeksu, dotknie ona również tej spółki.
Ale również sama wycena Budimexu wydaje się być bardzo wymagająca.
Wskaźnik cena/zysk dla tej spółki przekracza obecnie poziom 23, a jeszcze niedawno zbliżał się on do poziomu 30. To bardzo dużo, jak na spółkę budowlaną i jednocześnie najwyższy poziom od 2008 roku. Również pod względem innych miar, których nie chcę tu szczegółowo omawiać, akcje spółki wydają mi się drogie.
Co ciekawe, jest to raczej zbieżne spojrzenie z wieloma analitykami, którzy akcentują ten fakt w swoich rekomendacjach.
Spójrzmy jeszcze dla całości obrazu na wykres za ostatnie kilkanaście miesięcy. Widzimy, że wzrosty de facto zatrzymały się na poziomach, które osiągnęliśmy w lutym. Owszem, udało się ustanowić wierzchołek w maju, ale jesteśmy już kilkanaście procent poniżej tego punktu. Co więcej, bardzo wyraźnie rysuje nam się wsparcie w okolicy 670 zł, którego przełamanie może być w mojej ocenie istotnym sygnałem technicznym. A wiemy przecież, że na tej spółce "zarobieni" są nie tylko inwestorzy indywidualni, ale również instytucjonalni. W końcu kapitalizacja Budimexu to ponad 17 miliardów złotych.
Mówiąc wprost, spodziewam się spadków na tym walorze. Nie mam wyznaczonego żadnego poziomu docelowego, ale uważam, że czeka nas korekta, mogąca spokojnie sięgnąć do pułapu 500 zł lub poniżej.
I teraz odnieśmy moje przemyślenia do wcześniejszej części tego tekstu, czyli opisu moich cierpień, gdy nie miałem akcji i chciałem je odkupić, ale cena nie była odpowiednio niska.
Zashortowałem Budimex, ale nie sprzedałem akcji
Tak, tytuł dzisiejszego tekstu jest paskudnym clickbaitem. Ale długo zastanawiałem się, co zrobić z obecną sytuacją i jak przekuć moje odczucia względem spółki i analizę punktu, w którym obecnie się znajduje do tego, co czułem gdy nie posiadałem akcji.
I uznałem, że nie chcę pozbywać się papierów. Właśnie dlatego, że spółkę bardzo lubię i chcę ją mieć w portfelu jeszcze przez długie lata. Podoba mi się to, jak jest prowadzona, jakie osiąga wyniki, że jest biznesem zdywersyfikowanym, mocno zakotwiczonym w rynku, jest liderem swojej branży, ale otwiera się na nowe przedsięwzięcia i nowe technologie.
Podoba mi się również to, jak zachowuje się kurs w perspektywie ostatnich 30 lat. I patrząc na powyższy wykres (dochodowy) chyba można znaleźć argumenty, żeby się ze mną zgodzić.
Dlatego nie sprzedałem akcji, a jedynie dołożyłem do portfela krótką pozycję na kontraktach terminowych na Budimex. Zająłem shorta na kontraktach w takiej wysokości, żeby zneutralizować tę pozycję. Innymi słowy, to co zarobię na wzroście kursu akcji, stracę na kontraktach. I w drugą stronę podobnie, spadki cen akcji nie będą wpływały na wartość portfela, gdyż zostanie to zrekompensowane przez zysk na kontraktach.
Obecnie notowane kontrakty na Budimex posiadają standard 10 akcji na kontrakt, więc posiadając 100 akcji, musicie zashortować 10 kontraktów, żeby zneutralizować swoją pozycję. Oczywiście jeżeli zashortujecie więcej kontraktów, uzyskacie krótką pozycję netto, a jeżeli mniej, długą pozycję netto.
A więc moja eskpozycja na tę spółkę jest obecnie zneutralizowana. Dlaczego tak?
Nie chciałem utrzymywać dotychczasowej pozycji długiej w akcjach, gdyż uważam, że cena akcji w horyzoncie kilku miesięcy może spaść.
Nie chciałem sprzedawać akcji, żeby nie przeżywać w przyszłości dylematów z ich odkupieniem. Gdybym się tam pomylił, być może ominie mnie kolejna hossa.
Ale nie chciałem również odwracać pozycji z long na short (sprzedając kontrakty o dwukrotnej wartości pozycji w akcjach), gdyż na ten moment nie chcę zajmować na Budimeksie pozycji krótkiej netto. Dla komfortu póki co wystarczy mi ekspozycja neutralna.
Techniczna strona transakcji
Jak wiemy, na rachunkach IKE i IKZE nie można handlować instrumentami pochodnymi. Dlatego też do zajęcia pozycji krótkiej musiałem wykorzystać zwykły rachunek kontraktowy. A to niesie za sobą kilka minusów.
Po pierwsze, muszę uiścić depozyt zabezpieczający w pełnej wysokości. Gdybym posiadał akcje i kontrakty na tym samym rachunku, depozyt byłby mniejszy, gdyż posiadałbym zabezpieczenie w instrumencie bazowym.
Po drugie, muszę pilnować wysokości depozytu zabezpieczającego. Jeżeli kurs Budimexu będzie rósł, będę musiał dopłacać dodatkowe środki do rachunku kontraktowego, aby utrzymać pozycję otwartą. W przeciwnym wypadku stoję przed perspektywą sławetnego margin calla.
Po trzecie, jeżeli wszystko potoczy się tak, jak planuję, czyli cena akcji spadnie, a pozycja na kontraktach wygeneruje mi zysk, będę musiał od tego zysku zapłacić podatek. Niby normalna rzecz, ale dlatego wolę moje rachunki IKE i IKZE. W efekcie moja pozycja nie jest do końca neutralna, gdyż nie uwzględnia ona potencjalnego podatku.
Oczywiście kontrakty terminowe notowane są w seriach. W tym momencie na akcje Budimexu dostępne są kontrakty wygasające we wrześniu 2024, grudniu 2024 i marcu 2025. Planując więc swoją transakcję musimy uwzględnić jej horyzont. Handel kontraktami o bliskim terminie wygasania jest bardziej atrakcyjny (niższe koszty spreadu), ale jeżeli transakcja się przedłuży, będziemy musieli zrolować pozycję, co niesie koszty spreadu i prowizji. Więc do naszego uznania jako inwestora należy również decyzja, z której serii kontraktów skorzystamy.
Czy to czas zabezpieczania naszych zysków?
Moje transakcje zabezpieczające dokonywałem przy cenie akcji w okolicy 700 zł i zabezpieczyłem sobie bardzo przyjemny zysk. Jednak oprócz tej spółki, wiele innych walorów również jest obecnie w zysku. Począwszy od banków, przez indeks, kończąc na poszczególnych spółkach.
A na giełdzie, jak wiadomo, jest czas kupowania i czas sprzedawania. Dlatego w ostatnich miesiącach mniej słyszeliście ode mnie o budowaniu pozycji w miarę spadków. Ale biorąc pod uwagę fakt, że indeksy i poszczególne spółki wydają się mieć coraz większy problem ze wspinaniem się na wyższe poziomy, warto odkurzyć sobie arsenał instrumentów, którymi dysponujemy jako inwestorzy. Może założyć rachunki kontraktowe, może przelać tam jakieś środki, żeby było z czego pokryć depozyty zabezpieczające.
A być może dopiero poznać instrumenty, którymi możemy zjeść ciastko i mieć ciastko, czyli zabezpieczyć swoje zyski bez sprzedawania akcji. Oczywiście pamiętając przy tym, że jeżeli akcje będą dalej zyskiwały na wartości, nie będziemy na tym korzystali.
Myślcie, analizujcie i wyciągajcie wnioski z przeszłości. Tak jak ja to zrobiłem z moją przygodą na Budimeksie.
Niestety większość moich testów wykazuje, że wszelkiego rodzaju hedging jest nieopłacalny, nie ma żadnych powodów aby robił to ktoś kto nie posiada znaczących udziałów w danym walorze, czyli jest to sensowne rozwiązanie jedynie dla ogromnych instytucji. Jeśli chodzi o inwestorów mniejszych, to w momencie kiedy pomyślisz o czymś takim jak hedging to po prostu sprzedaj swoje akcje (zamknij pozycję) - tylko to mam sens.
OdpowiedzUsuńDlaczego jest nieopłacalny? Notowania kontraktów terminowych są powszechnie dostępne. A ryzyko ponownego niekupienia akcji też jest do skalkulowania i czasem warto ponoeść pewien koszt, żeby go uniknąć.
OdpowiedzUsuń... a w jaki sposób skalkulujesz kiedy zdjąć pozycje zabezpieczające?
Usuńnie ma żadnej przewagi w zakładaniu pozycji zabezpieczających versus sprzedaż akcji, a koszty dodatkowe ponosisz - zatem hedging dla większości (a wszystkich małych inwestorów) jest nieopłacalny