poniedziałek, 12 grudnia 2022

To był bardzo, bardzo dobry rok dla inwestycji

Rok 2022 powoli przechodzi do historii i zapisze się w nim niechlubnie, jako rok, którym sąsiad napadł zbrojnie na sąsiada. Jednak z inwestycyjnego punktu widzenia uważam, że to był bardzo dobry rok. Zarówno z powodów obiektywnych, jak i typowo subiektywnych.

Mijający rok zapamiętamy na długo. Zamiast czasu, w którym miała wracać normalność po dwóch latach pandemii mamy wojnę, inflację i spowolnienie gospodarcze. Czynniki gospodarcze sobie ogarniemy, najsmutniejszy jest tu niestety los mieszkańców Ukrainy, którzy padli ofiarą rosyjskiej napaści. Mam wielką nadzieję, że przyszły rok przyniesie nam zwycięstwo Ukrainy i początek odbudowy tego kraju.

Ale jesteśmy na blogu inwestycyjnym i o tym będzie dzisiejszy wpis. I patrząc z tej perspektywy muszę powiedzieć, że był to świetny rok. Nawet mimo tego, że jeszcze się nie zakończył i nawet mimo tego, że zakończy się pewnie ujemnymi stopami zwrotu, również w moim portfelu. Ale w niczym mi to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, niesie wiele korzyści.

Powodów mojego dobrego humoru jest kilka i postaram się je omówić w kilku najważniejszych punktach.

Spadki umożliwiają kupno przecenionych akcji

O tym, że był to spadkowy rok wiemy wszyscy. Spadały indeksy, spadały poszczególne spółki, tracił złoty. Na tę chwilę mój portfel na GPW traci od początku roku ok. 16%. Za ten sam okres WIG jest pod wodą 19%, Wig20 ponad 23%, ale już sWig80 zaledwie 9%. Można więc powiedzieć, że udało mi się pokonać szeroki rynek, ale już nie wszystkie najważniejsze indeksy. A nie oszukujmy się, mój portfel nie jest napchany akcjami, PKO, KGHM i PZU, ale raczej mniejszymi walorami. Więc tu można na chwilę obecną widzieć zdecydowane pole do poprawy.

Skoro jest kiepsko to dlaczego uważam, że jest tak dobrze? Głównie dlatego, że udało mi się wykorzystać ostatnie spadki do zrobienia bardzo ciekawych zakupów, które powinny mi w nadchodzących latach bardzo ładnie zaprocentować.

Posiadanie dodatniej stopy zwrotu i hossy na giełdzie może cieszyć, bo zwiększa się wartość naszego majątku. Ale z drugiej strony jeżeli jesteśmy inwestorami długoterminowymi, nie będziemy raczej sprzedawali akcji tylko dlatego, że podrożały. Jest to więc czas bezczynności i pilnowania inwestycji, a ewentualne reinwestowanie środków jest o tyle trudne, że trudno jest znaleźć przecenione okazje.

Tymczasem w latach takich, jak rok 2022 inwestor może się wykazać. Stosunkowo łatwo jest wyszukać na rynku okazje inwestycyjne i skorzystać z nich za pomocą gotówki posiadanej na rachunku i spływającej na bieżąco w postaci dywidend. Zakładając, że długoterminowo biznesy rozwijają się, jest to szansa na zrobienie dobrych zakupów, które przez kolejne lata będą nam przynosiły korzyści, czy to poprzez wypłacane dywidendy, czy w postaci wzrostów kursu.

Oczywiście do takiego spojrzenia na sytuację potrzebne jest pewne doświadczenie i odporność na czerwony kolor w portfelu. W końcu nie chodzi o to, aby w trakcie spadków spanikować i sprzedać wszystkie papiery, ani również o to, żeby być sparaliżowanym i niezdolnym do jakiegokolwiek ruchu. Z pewnością przebycie kilku podobnych kryzysów na giełdzie oraz posiadanie dłuższego horyzontu inwestycyjnego może być bardzo pomocne.

Przykładem zakupów z ostatniego okresu są akcje Pekabexu, na których po raz kolejny udało się ładnie powiększyć pozycję. Poprzednie dobre wejście w rynek miałem 14 kwietnia 2020 roku, a obecnie dokupiłem akcji 8 sierpnia 2022 w okolicy ceny 13,50 zł. Oczywiście nie udało się idealnie złapać dołka, ale uważam, że był to wystarczająco dobry ruch, żeby zagwarantować sobie dobrą cenę na przyszłość.

Kolejnym ciekawym zakupem było powiększenie pozycji na akcjach GPW. Tu również nie udało się idealnie złapać dołka, ale jestem z tej transakcji zadowolony.

Trzecim przykładem niech będzie Budimex, gdzie skutecznie udało mi się odnowić pozycję zamkniętą uprzednio w 2020 roku. Spółka nie wydawała mi się idealnie tania jak na to, czego bym sobie życzył, ale z dzisiejszej perspektywy, kiedy spółka znajduje się na historycznych maksimach (w ujęciu dochodowym), jestem z tego zadowolony.

Celem powyższej wyliczanki nie jest chwalenie się złapanymi dołkami. Chcę tylko pokazać, że faktycznie kupowałem akcje i kupowałem je w momentach, kiedy jeszcze pesymizm był na rynku powszechny. Nie lubię czekać na rynkowy zwrot, taki jak mamy obecnie, kiedy to rynek rośnie szybko o 30%, a ja muszę zdecydować, czy szybko go gonić, czy odpuścić potencjalny początek nowego trendu.

Zachęcam tu do obejrzenia ostatniego Technicznego Poniedziałku, w którym sporo mówiłem na ten temat i w którym pokazywałem kilka kolejnych spółek znajdujących się w moim giełdowym portfelu.

Dokonane w roku 2022 zakupy akcji są u mnie największym powodem do zadowolenia. Oczywiście nie mamy gwarancji, że rynki będą tu szły tylko wyżej. Mogą zmaterializować się inne ryzyka, chociażby geopolityczne, których dzisiaj nie rozważamy. Ale jeżeli wszystko pójdzie dobrze, rynki finansowe dojdą do wniosku, że najgorsze scenariusze zostały już zdyskontowane i indeksy pójdą w górę. Zaczątek takiego ruchu widzimy już na giełdach.

Rekordowy poziom dywidend w portfelu

Mijający rok wpisał się również w trend rosnących z roku na rok dywidend. Oczywiście polski rynek nie przypomina rynku amerykańskiego, gdzie w dobrym tonie jest zwiększanie z roku na rok kwoty wypłacanej dywidendy.

Przeczytaj: Dlatego amerykański model dywidendowy nie sprawdzi się w Polsce

Mimo tego suma wypłaconych z portfela dywidend jest u mnie o ponad 60% większa niż rok temu. Do tej wartości nie ma co się jednak przywiązywać, gdyż rok temu miałem trochę inną, mniej dywidendową strukturę portfela. W moich inwestycjach nie rezygnuję ze spółek wzrostowych (jak Brand24, czy Vigo Photonics), które jeszcze przez przynajmniej kilka lat nie będą dzieliły się zyskami w formie dywidendy. Mimo tego stopa dywidendy dla portfela wynosi niemal 4%, co uznaję za bardzo przyzwoitą wartość.

Przy okazji polecam MyFund, gdzie możecie sobie robić takie zestawienia. Dla osób rejestrujących się z mojego linku jest przewidziane 20% zniżki na pierwszy abonament. Polecam wariant Expert, jak go spróbujecie to nie będziecie chcieli żadnego innego.

Oprócz tego, że rekordowa pula dywidend cieszy, sporo satysfakcji daje odniesienie jej do bardziej życiowych miar, jak ilość miesięcy, które mogę za te dywidendy przeżyć czy ilość rat kredytu, które mógłbym tymi dywidendami spłacić. Nie jest to już więc te marne 100 zł, z którymi nie wiadomo co zrobić. Suma jest już przyjemna i daje dodatkową motywację do dalszego reinwestowania zysków. Cierpliwość i procent składany przynoszą owoce.

Dobre okazja na certyfikatach Turbo

Oprócz długoterminowego inwestowania nastawionego na dywidendy, lubię też bardziej krótkoterminowe podejście, skoncentrowane na zagraniach swingowych. Świetnie sprawdzają mi się tu certyfikaty Turbo, o których tematykę często poruszam. W tekstach publikowanych na stronie ING Turbo pokazuję, że lepsze zrozumienie tych certyfikatów może dawać fajne możliwości inwestycyjne.

Nie prowadzę oddzielnego portfela związanego z transakcjami na turbosach, więc trudno jest mi podać konkretną stopę zwrotu wypracowaną na tych instrumentach. Mimo tego mijający rok był wyjątkowo obfity pod względem nadarzających się okazji inwestycyjnych, zarówno do grania na wzrosty, jak i na spadki. Jestem z tych zagrań bardzo zadowolony.

Niezmiennie podkreślam tu dwie główne zalety certyfikatów: możliwość inwestowania z kont IKE i IKZE oraz możliwość bardzo elastycznego kształtowania wielkości pozycji. Kontrakty terminowe przegrywają na obu tych polach.

Zacząłem inwestowanie na rynkach zagranicznych

Jeszcze na początku tego roku nie inwestowałem w aktywa zagraniczne. Nie dlatego, że nie dostrzegałem w tym sensu, ale poczucie to nie było na tyle silne, aby założyć rachunek maklerski i zacząć.

Jednak wybuch wojny i towarzyszące mu osłabienie złotego oraz spadki na polskiej giełdzie znacząco zmieniły moje postrzeganie dywersyfikacji. Pomogło również zobaczenie dolara w okolicach 5 zł. Dlatego też po raz pierwszy w mojej inwestycyjnej karierze zdecydowałem się wyjść z moimi inwestycjami za granicę.

A że zaplanowałem to jako duży krok, postanowiłem nie iść w półśrodki, jak inwestowanie w instrumenty zagraniczne przez krajowego brokera. Nie jest trudno sobie wyobrazić, że w sytuacji wzmożenia napięcia w naszym regionie byłbym jedną z tysięcy osób chcących wypłacić swoje oszczędności. Dodatkowo jakieś napięcia i limity wypłat mogłyby pojawić się w bankach, nie wspominając już o tym, że taka inwestycja byłaby likwidowana do polskiego złotego.

Dlatego też zdecydowałem się skorzystać z duńskiego domu maklerskiego Saxo Bank. Jest to globalna firma inwestycyjna posiadająca status banku, a więc nasze oszczędności korzystają tam z pełnej ochrony do kwoty 100 tys. euro. Oczywiście postawiłem na inwestowanie w dolarach i już od kilku miesięcy korzystam z usług Saxo, z których jestem bardzo zadowolony. A taka dywersyfikacja majątku korzystnie wpływa na mój spokojny sen.

O tym, dlaczego wybrałem usługi Saxo Banku oraz jak sami możecie założyć tam rachunek napisałem w jednym z poprzednich tekstów. 

Przeczytaj: Inwestuj na światowych rynkach z Saxo Bankiem

Oczywiście założenie i zasilenie rachunku zagranicznego to dopiero początek mojej wieloletniej przygody na tym obszarze. Jednak najważniejsze, że wykonałem już pierwszy krok i zakupiłem pierwsze instrumenty. Dalsze wpłaty i dalsze inwestycje będą kontynuowane, chociażby dlatego, że jest do tego sprzyjający moment rynkowy. Zarówno szeroki globalny indeks akcji, jak również technologiczny indeks Nasdaq100 znajdują się właśnie w historycznej korekcie, dlatego też zdecydowałem się postawić na te dwie klasy aktywów. Sam Nasdaq100 ma przeciętną stopę zwrotu na poziomie kilkunastu procent rocznie i można zakładać, choć to moje subiektywne zdanie, że w obecnych czasach trendy na spółkach technologicznych będą kontynuowane.

Przeczytaj: Okazja inwestycyjna dziesięciolecia jest już w zasięgu ręki

A więc pod względem otwarcia się na nowe rynki, rok 2022 był u mnie przełomowy. Ale to jeszcze nie wszystko...

Początek przygody z kryptowalutami

Bessa w świecie kryptowalut jest bardzo dotkliwa dla wszystkich inwestorów zaangażowanych w ten rynek. Straty na poziomie 70-80%, a nawet większe są dziś na porządku dziennym. Jednak z punktu widzenia inwestora, który dopiero planuje wejść w ten świat jest to dobra okazja do zrobienia pierwszych zakupów.

I ja właśnie z tej okazji skorzystałem. Kupiłem moje pierwsze kryptowaluty i regularnie dokupuję po trochu korzystając z faktu, że ceny nie są aż tak wygórowane, jak wcześniej. Oczywiście z samego faktu, że coś mocno spadło nie wynika, że jest to już tanie, zwłaszcza w obszarze aktywów, które bardzo trudno jest do czegoś wycenić, ale uznałem, że to już najwyższy czas, żeby się nimi zainteresować.

Oczywiście nie umieściłem w świecie krypto bardzo istotnej wartości swojego portfela. Po pierwsze możliwe, że pojawią się dalsze spadki, a więc wchodzenie większym kapitałem może być przedwczesne, a po drugie, i tak nie zamierzam utrzymywać w kryptowalutach bardzo istotnej części mojego majątku. Poziom 10-15% to maksimum, na które jestem gotów w obecnych warunkach. Jeżeli przyjdzie kolejna hossa i udział ten istotnie wzrośnie, będę się wtedy martwił.

Tak niskie planowane zaangażowanie w krypto aktywa wynika z faktu, że traktuję je nadal jako fugazi, czyli coś, co z dnia na dzień może zniknąć, zostać zakazane lub spaść całkowicie do zera. Oczywiście rozumiem potencjał tej technologii, możliwe zastosowania w przyszłości itd., ale nie oszukujmy się, w końcu niedawno znaczna część tego rynku z hukiem implodowała.

Dla zainteresowanych mogę krótko napisać w co inwestuję, gdyż nie ma tu wielkiej filozofii. Połowa środków idzie w Bitcoina, połowa w Matica. Bitcoin dlatego, że wraz z popularyzacją inwestowania w kryptowaluty, będzie to zapewne pierwszy kierunek, jaki wybiorą fundusze i jaki wybiorą zwykli inwestorzy, którzy dziś są poza tym rynkiem. Natomiast Matic dlatego, że jest to trochę lżejsza wersja Ethereum, mająca konkretne zastosowania i dająca udział w praktycznym wykorzystaniu świata krypto.

Jeżeli pojawią się pytania, np. dlaczego Matic, a nie cokolwiek innego, z góry odpowiadam, że nie było tu super skomplikowanej analizy. Ot, tak wybrałem i tak jest.

Natomiast nie jestem zainteresowany śledzeniem setek projektów na bardzo wczesnej fazie rozwoju. Owszem, mogą one dać przysłowiowe 1000x, ale z drugiej strony trzeba by było bardzo aktywne śledzić wszystkie tematyczne fora i poświęcić tej aktywności bardzo dużo czasu. A ja jestem przede wszystkim inwestorem giełdowym, który chce złapać pierwszy kawałek kryptowalutowego tortu.

Czy kolejny rok będzie lepszy?

Jak więc widzicie, rynkowo był to bardzo dobry rok. Był to rok spadków, korekt i przecen, który z jednej strony przerwał długoletnie trendy wzrostowe, ale z drugiej dał okazję do kupienia przecenionych walorów. W moim wypadku widać wyraźnie, że kupowałem te przeceny nie na jednym rynku, warszawskim, ale również na rynkach światowych oraz na rynku kryptowalut.

Moim zdaniem dołek jest już za nami lub jesteśmy w jego okolicy. Nie oznacza to oczywiście, że od razu rynki zaczną dynamicznie rosnąć, w końcu oprócz hossy i bessy mamy również na giełdach trendy boczne. Ale cały czas aktualna wydaje się sytuacja niskich wycen, które powinny nas zainteresować zwłaszcza w kontekście solidnych aktywów. A co to są solidne aktywa? To już każdy musi zdefiniować samodzielnie.

Spodziewam się, że przyszły rok będzie lepszy pod tym względem, że przyniesie wzrosty notowań. Wojna już trwa, więc tylko jakieś dramatyczne zaostrzenie sytuacji mogłoby negatywnie wpłynąć na rynki. Inflacja jest już wysoko, ale są nadzieje, że dużo wyżej nie pójdzie, a zatem rynki już miały dość czasu na zdyskontowanie negatywnych scenariuszy. Podobnie ze środkami z KPO dla Polski. Już mleko się rozlało, negatywne informacje poszły w świat. Zmianą, która może teraz nastąpić jest jedynie zmiana pozytywna. Tak więc obstawiam, że w przyszłym roku zobaczymy wzrosty na rynkach.

O moich planach na kolejne dwanaście miesięcy napiszę jednak przy innej okazji.

3 komentarze:

  1. Optymista :-) A recesja to co ? Ogromne zadłużenie + wysokie stopy %, zapaść na rynku nieruchomości a tym samym w budownictwie. Nie myślę tu tylko o PL tylko globalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromne zadłużenie było i jest na całym zachodzie, w Polsce wciąż jest niższe. „Wysokie” stopy w Polsce to 20% (tak było w latach 90).

      Usuń
  2. Brak jakiegokolwiek uzasadnienia dlaczego te zakupy były dobre.
    Dywidenda urosła bo albo doplaciles dużo lub zmieniłeś podejście. "Cierpliwość i procent składany" nie miały tu zastosowania.

    OdpowiedzUsuń