Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

poniedziałek, 8 sierpnia 2022

Techniczny Poniedziałek #59 Allegro, Budimex, Amrest, STS, Grodno, Maxcom, TIM, Dino, Spyrosoft, ELT

W ostatnich tygodniach widzimy na polskiej giełdzie pewne uspokojenie nastrojów. Notowania nie spadają już jak kamień, a wiele spółek rozpoczyna lub realizuje wzrostowe odreagowanie. Czy oznacza to, że docieramy już do poziomów, w których ceny nie chcą spadać?

Warszawska giełda spada już od roku, naturalnie więc zaczynamy poszukiwać walorów, które potaniały i stały się dość atrakcyjne. Nie jest to wielka tajemnica, sam pisałem o tym kilka tygodni temu uprzedzając, że nadchodzi czas kupowania akcji

Całym problem w tym, że o ile niektóre spółki potaniały już mocno, nie oznacza to, że nie potanieją jeszcze bardziej. Hossa, która rozpoczęła się w pierwszej połowie 2020 roku wydźwignęła notowania wielu spółek, w tym również takich, które znajdowały się w wieloletnich trendach spadkowych. W tym kontekście poziomy, które wydają nam się dzisiaj atrakcyjne stanowią w wielu wypadkach zaledwie powrót do sytuacji sprzed dwóch lat.

Świetnym tego przykładem jest Lentex, którego notowania przez cały rok 2018, 2019 i początek 2020 przebiegały w zasadzie płasko. Pod koniec roku 2020 wypadł dotychczasowy szczyt, a obecnie kurs osunął się z rejonów 11 zł do 7 zł. Oczywiście aby należycie ocenić sytuację należałoby zajrzeć w fundamenty spółki, ale schemat ten powiela się w wypadku wielu spółek, wskazując, że to nie obecne spadki, ale wcześniejsze wzrosty były pewnego rodzaju anomalią. I ta wspaniała hossa, którą mieliśmy w latach 2020-2021 była raczej przypadkiem, a nie wynikiem długotrwałych tendencji. I tak samo obecne poziomy wcale nie muszą być szczególnie atrakcyjne. Mogą być zwyczajnie przeciętne.

Drugim czynnikiem, który każe zastanowić się, czy to koniec spadków jest fakt, że nie obserwujemy jeszcze rynkowej paniki. Każdy zna powiedzenia, żeby kupować, gdy leje się krew, a krwi ewidentnie na warszawskim parkiecie nie widać. Nie obserwujemy również typowego zniechęcenia do akcji i przekonania, że wszystko spadnie w przepaść, a akcje są ostatnim aktywem, które warto posiadać. 

Fajnie się mówi, że będziemy kupowali, gdy inni spanikują, ale często zapominamy, że ta panika udzieli się również nam. Być może już kupiliśmy akcje i obserwujemy, jak tracą one na wartości. Być może w pewnym momencie my sami się poddamy i sprzedamy papiery, żeby uratować choć część gotówki. I być może właśnie wtedy wypadnie dołek, który warto kupować. Dlatego nie można przeceniać swojej odporności psychicznej.

Dodatkowo istnieje ryzyko, że takiej rynkowej paniki wcale nie zaobserwujemy. Widzieliśmy ją w roku 2008, widzieliśmy w roku 2020, ale poza tym można powiedzieć, że rynki trzymają się mocno i aż tak często nie wpadają w fazę mocnej bessy. Trzeba więc mieć z tyłu głowy scenariusz, w którym paniki nie będzie. Nastawianie się więc, że kupujemy tylko wtedy, gdy rynek straci głowę może sprawić, że na dogodny moment do kupowania akcji będziemy czekali kilka lat. Stąd i popularność podejść takich jak VCA, czyli zbieranie akcji w miarę spadków, aby złapać dołek gdziekolwiek miałby on wypaść.

Tak więc świetne czasy przed nami. Akcje potaniały, świat się póki co nie kończy, więc można z radością wejść w sezon wynikowy i kupować papiery, które przyciągają naszą uwagę. Poniżej kilka spółek, których wykres przyciągnął mój wzrok i które postanowiłem wrzucić do dzisiejszej analizy.

Jedną ze spółek odreagowujących lekko okres spadków jest Allegro, które od debiutu w zasadzie nie zaznało innego stanu niż jazda w dół. Dołek wypadł w czerwcu, kiedy to kurs na krótką chwilę spadł poniżej poziomu 20 zł. Od tego czasu spadki się zatrzymały, a my widzimy próby zdobycia nieco wyższych poziomów.

Pierwszym krokiem było przełamanie poziomu 25 zł, co udało się zrobić miesiąc temu. Obecnie kurs zmaga się z okolicą 27,50 zł, gdzie notowania utworzyły kolejny pomniejszy opór cenowy. Sytuacja w tym miejscu cały czas jest otwarta.

W szerszym ujęciu jeszcze trochę za wcześnie na stwierdzenie, że trend uległ odwróceniu. Spadki ewidentnie wyhamowały, pojawia się lekkie odreagowanie, ale jego zasięg jest jeszcze zbyt mały, aby mówić, że nastąpiła zmiana kierunku na kursie Allegro. Czekamy więc na dalszy rozwój zdarzeń i pokonywanie kolejnych oporów.

Podobne przejawy siły widać na spółce Amrest. Tu również w szerszym układzie mamy sytuację spadkową, kurs ze szczytu w okolicach 34 zł w zeszłym roku spadł już do 17 zł, który to poziom na razie stanowi potwierdzone wsparcie. Po trwającym kilka tygodni ruchu bocznym w ostatnich dniach widzimy wyłamanie technicznego oporu i chęć wejścia na wyższy poziom cenowy. Póki co nie udało się przełamać poziomu 20 zł, ale w poprzednich ruchach nie okazywał się on szczególnie istotny i tak może być również tym razem.

Amrest nie jest spółką cieszącą się szczególnym sentymentem inwestorów, nie gości często na nagłówkach tekstów, a w szerszym ujęciu cenowym nie tworzy też silnych trendów. Więc trudno tu zakładać, że po wyjściu górą z obecnej konsolidacji powinniśmy zakładać wystąpienie jakiegoś cenowego trendu. Oczywiście przyszłości nie znamy, a sam powrót do szczytów z 2021 roku oznaczałby zysk na poziomie ładnych kilkudziesięciu procent.

Niesamowicie wyglądają notowania Budimexu, który w ostatnich dniach bardzo wystrzelił w górę. Zawsze w wypadku tej spółki zwracam uwagę na różnicę pomiędzy wykresem cenowym, a wykresem dochodowym. Spółka w ostatnich kilkunastu miesiącach wypłaciła 55 zł w dywidendach, co jest istotną wartością przy dzisiejszym kursie 270 zł. Ale skoro omawiamy wykres korygowany, to rzućmy na niego okiem.

Po spadku cen akcji pod koniec 2021 i na początku 2022 roku można było oczekiwać, że notowania dalej podążą na południe. Rosnące koszty materiałów budowlanych, problemy z ich dostępnością oraz wyjazd części pracowników z Ukrainy to problemy, które mogły bardzo negatywnie wpłynąć na zyskowność spółki. Okazuje się jednak, że zarówno sama spółka broni się wynikowo, jak i inwestorzy dostrzegli potencjał w perspektywie kolejnych kwartałów, bo w nieco ponad trzy miesiące kurs podskoczył o ok. 50%.

Jeżeli chodzi o czynniki stojące za tym wzrostem, myślę że można wskazać kilka ich rodzajów. Pierwszym jest zahamowanie wzrostu cen materiałów budowlanych, a w wielu obszarach ich spadek. Drugi to zwiększenie limitu waloryzacji do 10%, również na przeszłych kontraktach oraz informację ze strony spółki, że udaje się skutecznie renegocjować kontrakty z zamawiającymi. Trzeci czynnik to nowe przetargi, w które spółka wchodzi i nowe umowy, które podpisuje. Można tu oczekiwać, że cena będzie odpowiadała już nowym realiom, w których przyszło nam funkcjonować. 

Ostatni czynnik to nowe obszary, które Budimex zagospodarowuje, głównie z perspektywą na przyszłość. Mowa tu o podpisanych porozumieniach w sprawie budowy farm wiatrowych na lądzie i morzu, rozwijanie pomniejszych projektów OZE, zapowiedzi tworzenia sieci ładowarek do aut elektrycznych czy podpisywanie listów intencyjnych do współpracy przy budowie CPK oraz elektrowni atomowej. Są to przedsięwzięcia, które zyski przyniosą w horyzoncie odleglejszej przyszłości, ale pokazują, że spółka nie boi się zmieniać i nie zamierza trzymać się tylko wylewania asfaltu na drogach.

W każdym razie Budimex zyskał ostatnio mocno na wartości i patrząc na wykres korygowany o dywidendy można powiedzieć, że zbliża się do rekordowych poziomów cenowych. Mi samemu spółka wydaje się aktualnie drogo wyceniana, ale jak widać rynek póki co ma inne zdanie. Ciekawy walor, z pewnością wart obserwowania.

Do rekordowych poziomów cenowych, już nie oszukanych, jak przy wykresie korygowanym, zbliża się właśnie Dino. Spółka po prawie rocznej przerwie i korekcie o ponad 30% odrobiła całość strat i znów przymierza się do ustanowienia nowych rekordów cenowych. Podobnie, jak w przypadku Budimexu, ostatni okres to przyspieszenie wzrostów, więc można się spodziewać, że za pierwszym razem nie uda się przełamać oporu, ale grunt pod przełamanie z pewnością został przygotowany. W razie ewentualnej korekty pierwszym wsparciem jest poziom 350 zł, a drugim 320 zł. Można więc powiedzieć, że Dino nie zawodzi nawet w trudniejszych czasach na GPW.

Do ponownego przełamania poziomu 7,50 zł przygotowuje się Elektrotim. Opór ten został ustanowiony w 2020, 2021 i 2022 roku, w każdym roku póki co jednokrotnie. I mimo tego, że był on przełamywany, ostatnio w marcu po ogłoszeniu, że spółka będzie realizowała zabezpieczenie elektroniczne na granicy polsko-białoruskiej, to jednak cały czas opór ten jest istotny dla rynku i obowiązujący.

Pierwsza próba jego przełamania miała miejsce pod koniec lipca i się nie powiodła, ale cofnięcie nie było głębokie i sugeruje, że niebawem po raz kolejny inwestorzy mogą pokusić się o przełamanie tej bariery. Długoterminowo, w kontekście ostatnich trzech lat trend co prawda nie wydaje się mocno rosnący, ale przynajmniej kurs nie spada, co samo w sobie jest już i tak wyznacznikiem siły. Można więc oczekiwać, że w kolejnych tygodniach notowania przełamią w końcu barierę 7,50 zł.

Powody do niepokoju daje w ostatnich tygodniach Grodno. Jeszcze pod koniec kwietnia wydawało się, że kurs jest na dobrej drodze do kontynuowania trendu wzrostowego i ustanawiania nowych maksimów cenowych. Jednak od tamtego czasu notowania zaczęły zniżkować i obecnie zbliżamy się do testowania bardzo wyraźnego wsparcia na poziomie 15 zł. 

Jeżeli wsparcie zostanie przełamane, a wiele na to wskazuje, otwiera się pod spodem dość duża przestrzeń do spadków. Oczywiście pomniejsze wsparcia się znajdą, np. w rejonie 12 zł, ale jednak wszystkie oczy są dziś zwrócone na utrzymującą się od prawie roku i wielokrotnie testowaną barierę 15 zł.

W końcu doszło do wybicia na kursie Maxcomu. Od jesieni w rejonie 12,50 zł formował się ładny opór techniczny, a przebieg notowań pod nim układał się w zmianę sentymentu do spółki. Swój dołek notowania znalazły na przełomie lutego i marca, kiedy giełdy dyskontowały napaść Rosji na Ukrainę. Jednak chwilę po tym kurs po raz kolejny powrócił do oporu.

Obecnie obserwujemy dość szybkie wyjście powyżej pułapu 12,50 zł, które już wydaje się lekko słabnąć. Co więcej, na sesji poniedziałkowej kurs zostanie skorygowany o 1 zł dywidendy, której odcięcie zaplanowane jest właśnie na ten dzień. Cofnie to notowania poniżej technicznego oporu i inwestorzy znów będą musieli się postarać, żeby wydźwignąć wykres powyżej kreski.

Długoterminowo na walorze mamy trend boczny, ale duża rozpiętość czasowa obecnego układu cenowego sprawia, że wiele osób go dostrzega. Może więc w najbliższych dniach utrzymywać się podwyższona zmienność i walka o trwałe pokonanie zarysowanego poziomu cenowego. Czy się uda, przekonamy się pewnie w ciągu dwóch tygodni, ale biorąc pod uwagę dywidendową korektę, możliwe jest jeszcze zajęcie pozycji pod ewentualne przełamanie.

W dynamicznym trendzie wzrostowym znajduje się obecnie spółka Spyrosoft. Spółka zadebiutowała na rynku NewConnect w 2020 roku, a w roku 2022 przeszła na główny parkiet i poczyna sobie całkiem nieźle. Przy analizie jej wykresu warto zwrócić uwagę na skalę wykresu, gdyż tempo wzrostów jest całkiem znaczne. Tegoroczne minima wypadły w okolicy 200 zł, a obecnie notowania podchodzą już pod rejony 350 zł i pod względem poziomów cenowych ustępują jedynie krótkiej euforii z 2021 roku.

Spyrosoft jest walorem, o którym jest relatywnie cicho, a mimo tego notowania ładnie zyskują na wartości. Kolejni inwestorzy kupują akcje, wchodzą na pokład, przez co widać, że kurs wspina się coraz bardziej stromo. Jednak nie jest to jeszcze euforia, a jedna z wcześniejszych faz, więc nie widzimy tu wielkiej zmienności. Co ważne, Spyrosoft wygląda dość interesująco od strony biznesowo-wynikowej, więc można powiedzieć, że jest tu pewne story rynkowe. Nie jest to grzanie bankruta, ale kupowanie akcji dochodowej spółki. Czy dzisiejsza wycena jest atrakcyjna, można oczywiście dyskutować.

W każdym razie spodziewam się, że walor ten może jeszcze doświadczyć mocnego wystrzału w górę, kiedy zostanie zauważony przez szerszą rzeszę inwestorów. W takich wypadkach oczywiście możliwe są również głębsze korekty, które towarzyszą emocjom na rynku. Pierwszym wsparciem wydaje się więc poziom 260 zł, a mocniejsza podłoga to dopiero 200 zł. 

Spodziewam się jeszcze wielu emocji na tym wykresie, ale dla porządku muszę dodać, że posiadam akcje w portfelu.

Ochotę na zanegowanie trendu spadkowego wydaje się również mieć STS Holding, czyli kolejna spółka, która po debiucie w 2021 roku systematycznie traci na wartości. Podobnie jak przy wcześniej omawianych walorach, najniższy punkt minęliśmy już jakiś czas temu, a ostatnie kilka tygodni to notowania podchodzące odważnie pod poziom 15,30 zł. Nie jest to szczególnie okrągła wartość, ale obszar ten ewidentnie został już dostrzeżony przez inwestorów.

Można się zatem spodziewać klasycznego rozegrania na wykresie. Jeżeli zbuduje się odpowiedni potencjał, pierwszy ruch przebijający opór może mieć największy impet i to z nim bym się chętnie zabierał w górę. Trudno tu mówić o poziomach docelowych, ale 18 zł wydaje się być pierwszą okrągłą wartością, która może powstrzymywać inwestorów i budzić ostrożność. 

O ile więc krótkoterminowi patrzą na te 20%, które potencjalnie można tu ugrać, o tyle dla inwestorów długoterminowych najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, czy spółka w końcu odwróci trend i przejdzie do wzrostów. 

Ostatnim walorem w dniu dzisiejszym jest spółka TIM, dość popularny podmiot zarówno teraz, jak i w poprzednich miesiącach. Z jednej strony cena akcji spadła już od szczytu o 50%, a wskaźnik cena/zysk znajduje się poniżej 5, czyli na historycznie niskich poziomach. Z drugiej strony wiemy, że walor ma jeszcze bardzo dużo miejsca na spadki, a sam wskaźnik C/Z opiera się na zysku historycznym, który nie musi rzutować na przyszłe wyniki spółki.

Tak więc mamy w pigułce obraz polskiego rynku na wielu spółkach. Z jednej strony mocno potaniało w perspektywie historycznej, a z drugiej strony brak jest gwarancji, że jest już prawdziwie tanio. W wypadku TIMu analiza techniczna jednoznacznie wskazuje, że mamy trend spadkowy, który nie pokazuje żadnych oznak hamowania.

Będąc więc inwestorem kierującym się głównie wskazaniami AT mamy sytuację jasną - dopóki nie widać oznak odwrócenia (takich, jak przy wielu wcześniej omawianych spółkach) nie zajmujemy pozycji na walorze. Dopiero kiedy pojawia się jakaś formacja odwrócenia, zatrzymanie spadków, a następnie pierwszy ruch w kierunku wzrostowym, walor daje sygnały odwrócenia.

Oczywiście zupełnie inaczej jest w wypadku analizy fundamentalnej, gdzie nawet mimo dynamicznego ruchu spadkowego spółka może być przez nas uznana za tanią i wartą akumulacji. Jednak tu zmiennych i sposobów oceny jest mnóstwo.

I na tym kończymy dzisiejszy Techniczny Poniedziałek. Zachęcam Was do przeglądania wykresów i wyciągania z nich wniosków, nie tylko na temat poszczególnych spółek, jak i na temat całego rynku. W 2021 roku powszechnie trafiała się formacja odwrócenia trendu wzrostowego, która trafnie wyznaczyła szczyt na wielu walorach. Być może pojawiająca się teraz formacja odwrócenia trendu spadkowego będzie miała podobne znaczenie?

2 komentarze:

  1. Podziękowanie za kolejną przydatną analizę. Jeśli można to proszę o analizę Photon (PEN) przy kolejnej analizie

    OdpowiedzUsuń