Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Internet - błogosławieństwo i przekleństwo inwestorów

Mamy świetne czasy dla inwestorów indywidualnych w porównaniu do sytuacji chociażby sprzed dekady. Wiele informacji na temat spółek jesteśmy w stanie znaleźć w internecie. Rodzi to jednak konkretne wyzwania i konieczność umiejętnego poszukiwania danych na temat spółki. A kto nie wie wszystkiego, zostaje w tyle.

Internet mocno zmienił sposób, w jaki inwestujemy. Być może nie widać tego w perspektywie trzech czy pięciu lat, ale dekadę lub dwie temu inwestowało się zupełnie inaczej.

Mówiąc o odleglejszej przeszłości, czyli o początku obecnego stulecia, internet wprowadził wiele zmian. Możliwe stało się składanie zleceń w formie elektronicznej, bez konieczności telefonicznego czy osobistego kontaktu z domem maklerskim. Otworzyło to nowe możliwości, jak chociażby bardzo aktywny trading, oparty o zawieranie wielu transakcji w ciągu dnia. Trudno jest sobie wyobrazić takie podejście do rynku gdybyśmy musieli z każdym zleceniem wdzwaniać się do domu maklerskiego. Samo opóźnienie w realizacji zleceń rozwaliłoby niejeden system.

Ale to już odległa przeszłość, wiele osób jej nie pamięta (wliczając mnie), więc warto pomówić o czasach bardziej współczesnych. Te przynoszą szeroką gamę inwestycyjnych możliwości, które są widoczne zwłaszcza na rynku amerykańskim oraz w obszarze technologii opartych o blockchain. To tam inwestowanie nabiera zupełnie innego wymiaru, który inwestującym w polskie akcje może być zupełnie obcy.

Żeby nie rozpisywać się niepotrzebnie o możliwościach, jakie stwarzają nam dziś platformy inwestycyjne oraz świat inwestycji opartych o blockchain, odsyłam Was do świetnego wykładu, jaki wygłosił Przemek Gerschmann na konferencji WallStreet. Jest to doskonały materiał do uświadomienia sobie, że narzędzia dostępne inwestorowi na GPW nie należą do światowej awangardy, ale z drugiej strony widzimy też piękny progres, jaki został dokonany w ostatnich latach. 

Mamy więc dziś o wiele szerszy dostęp do informacji płynących ze spółek. Coraz łatwiej o jakościowe materiały analityczne, czy to w postaci rekomendacji, czy poprzez analizy tworzone amatorsko lub półprofesjonalnie. Przez półprofesjonalnie rozumiem również świetne analizy tworzone przez osoby, które nie posiadają licencji maklera czy doradcy inwestycyjnego, ale sporządzone na tak wysokim poziomie, że często trudno uświadczyć podobne ze strony instytucji.

Co ważne i na czym chcę się skupić w dzisiejszym tekście, same spółki otwierają się znacznie bardziej na inwestorów. Nie jesteśmy ograniczeni do lektury raportów okresowych, rekomendacji czy też wywiadów ukazujących się w prasie branżowej. Spółki organizują dni otwarte, webinary i wideokonferencje, podczas których można się spotkać z zarządami, zadać pytania dotyczące funkcjonowania biznesu i co najważniejsze, uzyskać na nie odpowiedzi. Podobnie funkcjonują czaty, podczas których przedstawiciele spółki poświęcają czas i uwagę inwestorom. Można więc powiedzieć, że jest świetnie.

Dogonić wszystkie wywiady prezesów

Ta obfitość informacji na temat poszczególnych spółek sprawia, że inwestorzy oprócz umiejętności analizowania wyników finansowych i perspektyw biznesowych spółek, muszą również włożyć dość dużo wysiłku w śledzenie aktywności zarządów i odpowiednio za tymi aktywnościami podążać, gdyż mogą one zawierać informacje bardzo istotne z punktu widzenia wyceny spółki i jej perspektyw na przyszłość.

Przykładami takiej aktywności są dwa webinary z udziałem prezesa iFirmy, Wojciecha Narczyńskiego. Pierwszy z nich odbył się 30 marca na kanale YT Portalu Analiz, a drugi niecały tydzień później, 5 kwietnia, na kanale YT Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Każdy z webinarów trwał niecałą godzinę, więc na obejrzenie ich obu trzeba było poświęcić trochę czasu.

A czy było warto? Cóż, podczas tych webinarów prezes zdradził, że zastanawia się nad dwiema kwestiami: zwiększeniem górnych widełek polityki dywidendowej do 100% oraz wdrożeniem inflacyjnej podwyżki cennika usług spółki w II połowie 2022 roku. A że prezes jest jednocześnie głównym akcjonariuszem, znaleźliśmy potwierdzenie tych rozważań w ESPI, obie te informacje się ziściły. Można więc powiedzieć, że przeoczenie tych webinarów mogło sprawić, że nasz obraz spółki i jej perspektyw byłby niepełny.

O tym, jak wielkie znaczenie może mieć zmiana cennika w spółce opartej na jakimś głównym produkcie lub usłudze wiedzą doskonale akcjonariusze Livechatu. Tu również podczas jednego z webinarów padła sugestia, że cennik może zostać zmodyfikowany, co przy ponad 35 tysiącach klientów może mieć niebagatelne znaczenie dla przyszłych wyników. Livechat jest nieco bardziej pokrywany analitycznie, więc informacja ta rozeszła się już nieco szerzej.

O tym, że inwestorzy mają problemy ze śledzeniem tego typu materiałów lub zupełnie się nimi nie interesują niech świadczy przykład spółki Budimex i dostępnej na kanale YT spółki konferencji wynikowej po pierwszym kwartale. Spółka należy do indeksu mWig40, posiada kapitalizację ponad 6 mld złotych i jest jednym ze stabilniejszych walorów dywidendowych na naszej giełdzie. Tymczasem nagranie wisi w internecie od czterech miesięcy i ma zaledwie 360 wyświetleń...

Ten przykład i wiele innych pokazują, że inwestorzy nie wiedzą o wszystkich źródłach informacji dotyczących spółki lub wiedzą, ale z nich nie korzystają. 

Jeżeli więc nie śledzimy takich informacji na bieżąco jesteśmy bardziej lub mniej w tyle w stosunku do tego, co wie "rynek". Może się więc zdarzyć, że gwałtowna reakcja kursu, np. spadek notowań, będzie wywołany wypowiedzią prezesa danej spółki na webinarze, a my, pozbawieni tej informacji, nie będziemy mogli należycie zareagować. A jeżeli dotrzemy do tej informacji z kilkudniowym opóźnieniem, nasza cena transakcyjna może być zupełnie inna.

Co to do cholery jest muł węglowy?

Takie pytanie zadało sobie wiele osób w minionym tygodniu, kiedy wyniki finansowe opublikowała spółka Mobruk. Mobruk zajmuje się biznesem odpadowym i wyniki za drugi Q2 2022 okazały się dobre, ale mniej więcej w widełkach tego, czego spodziewał się rynek.

Jednak pośród inwestorów szybko rozprzestrzenił się slajd z prezentacji wynikowej spółki, która została opublikowana na stronie internetowej:

Okazuje się, że spółka posiada duże ilości mułu węglowego. Jest to odpad węglowy najgorszej jakości, zawierający najwięcej zanieczyszczeń i trujących substancji. Już kilka lat temu zakazano palenia nim w piecach gospodarstw domowych, a do zastosowań przemysłowych i ciepłowniczych jest on zwyczajnie nieopłacalny. Tak było w normalnych czasach, a jak wiadomo w obszarze energetyki mamy obecnie czasy wyjątkowe. Dlatego inwestorzy rzucili się na akcje spółki, która rosła na sesji o 19% i uderzyła w górne widły.

I nie chodzi mi tu o samo znaczenie mułów węglowych dla wyników spółki, ale o rozprzestrzenianie się tej informacji po rynku. W raporcie okresowym nie było ani słowa o mułach węglowych. Pierwszym źródłem była właśnie linkowana prezentacja inwestorska ze strony spółki. Czyli widzimy, że kto polega tylko na raportach nie ma pełnego obrazu sytuacji. Pierwszą wzmiankę o mułach, przynajmniej w mojej bańce informacyjnej, opublikował Adrian Mackiewicz na Twitterze. Miało to miejsce ok. godziny 11.00. Sprzed tej godziny nie znalazłem niczego na forach, blogach i TT.

Mimo, że kurs zyskiwał na wartości już wcześniej, dopiero wtedy temat "mułów węglowych" zaczął się szerzej popularyzować. Na forach wszyscy na szybko zaczęli się dokształcać co to takiego, gdzie to można wykorzystać, ile to może być warte itp.

W późniejszych godzinach pojawiły się pierwsze wywiady z przedstawicielami spółki, odpowiedzi na maile wysyłane do działu relacji inwestorskich czy też notatki z konferencji inwestorskiej z analitykami. Natomiast bardzo znamienne jest to, że jeszcze w godzinach popołudniowych i wieczornych, mimo że Twitter żył tym tematem od godzin porannych, można było znaleźć pytania zaskoczonych inwestorów, zdziwionych tak dużym wzrostem kursu i trzecim największym obrotem na spółce w historii.

Ten przykład pięknie pokazuje, jak różnymi kanałami informacje docierają na rynek. Nie zawsze są to informacje, które przeczytamy w raportach finansowych, jak widać to było w tym przypadku. Można zaryzykować stwierdzenie, że aby być maksymalnie na bieżąco trzeba ucha nadstawiać wszędzie. Tak szeroko, jak to tylko możliwe.

Gdzie być, aby być na bieżąco

W kontekście dzisiejszego wpisu wydaje się to być kluczowe pytanie, skoro lektura samych raportów jest dalece niewystarczająca. Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, jak aktywnie inwestujemy i jak szybko musimy uzyskiwać dostęp do informacji. Są tacy, którym wystarczy przeczytanie w wolnej chwili raportu kwartalnego, gdyż i tak trzymają walory długoterminowo. Ale jeżeli ktoś rozważa sprzedaż lub kupno akcji, każdy news może być ważny i wtedy trzeba lepiej trzymać rękę na pulsie. Poniżej kilka rad ode mnie.

Twitter

To z pewnością najlepsze źródło giełdowych i finansowych informacji. Oczywiście same informacje tam nie powstają, ale śledzenie dobrze dobranej grupy aktywnych inwestorów i analityków to czyste złoto. Warto postawić tu na selekcję, gdyż jeżeli będziemy obserwowali zbyt wiele osób, feed będzie się produkował tak szybko, że jego użyteczność znacząco zmaleje. W moim wypadku maksimum to 250-300 osób, co i tak niedawno wydawało mi się wartością zbyt wysoką. Ale powtórzę raz jeszcze, głównie chodzi o to, żeby śledzić aktywne osoby, które podają dalej jakościowe treści.

Zamknięte fora inwestorskie

Fora inwestorskie są różne, a na topie zazwyczaj znajduje się Bankier. Jednak mam tu na myśli głównie fora, za dostęp do których należy zapłacić. Odsiewa to zdecydowaną większość naganiaczy, mitomanów i osób bardziej zaśmiecających wątki niż je wzbogacających. Zamknięte fora gromadzą najczęściej osoby wnikliwie analizujące dane spółki, potrafiące na wysokim poziomie skomentować i przetworzyć surowe informacje płynące z samych spółek. Ja sam opieram się głównie na forach Portalu Analiz i StockWatch. Jeżeli interesuje Was abonament w SW, z kodem HUMANISTA macie 10% zniżki na swoje pierwsze abo.

YouTube

Największy serwis z filmami już dawno przestał być miejscem, gdzie publikuje się tylko śmieszne filmiki. Można tu też znaleźć bieżące komentarze do sytuacji na rynku, w tym omówienia informacji ze spółek oraz analizy raportów. Filmy najczęściej publikowane są po sesji giełdowej, więc jest pewne opóźnienie, ale mamy chociaż szansę, że nasze sito informacyjne będzie bardziej szczelne.

Konferencje i czaty z zarządami

Im bliżej jesteśmy spółki tym większe są szanse, że jako jedni z pierwszych otrzymamy daną informację. Stąd też warto śledzić social media interesujących nas walorów. Głównie jest to Twitter, ale sprawdza się również FB oraz YT. Warto podjąć próbę zapisania się na newsletter dla inwestorów i analityków lub wkręcić się nawet na organizowane regularnie spotkania wynikowe z zarządami. Nie każdemu to się uda, ale jest to możliwe. Macie wtedy dostęp do rozszerzonej interakcji z władzami spółek, często z możliwością zadania pytań i pogłębienia interesujących was zagadnień.

Bądź inwestorem nowoczesnym

Jak więc widać skuteczne pozyskiwanie informacji na temat interesujących nas spółek nie jest takie proste. Z jednej strony musimy śledzić raporty finansowe, ale z drugiej strony konieczne jest sięganie po nowoczesne narzędzia i źródła informacji (np. Similarweb do oceny ruchu na stronach internetowych spółek). Oczywiście im więcej mamy czasu tym szerzej możemy zarzucać sieci, ale trzeba mieć świadomość faktu, że niemal w dowolnym momencie ten czy inny prezes może udzielić wywiadu, który akurat przegapimy. Dlatego tak ważne jest posiadanie siatki sprawdzonych miejsc i źródeł w internecie, które pozwolą nam dotrzeć do kluczowych niekiedy informacji na temat interesujących nas spółek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz