wtorek, 14 listopada 2023

Sprzedałem połowę pakietu iFirmy - co dalej z kursem?

W miniony czwartek sprzedałem ponad połowę posiadanego pakietu akcji iFirmy. Jeden raport bieżący tak bardzo namieszał na rynku, że ewakuowałem się w trybie "fire sale", podobnie jak duża część inwestorów. Spółka w dwie sesje straciła na wartości 30%. Co dalej z kursem i ze spółką?

Moja przygoda z iFirmą w portfelu sięga 2017 roku, chociaż moja relacja ze spółką jest jeszcze starsza, gdyż w pierwszej kolejności byłem klientem spółki, a dopiero później stałem się jej akcjonariuszem. Kiedy spoglądałem na notowania spółki w roku 2015 był to walor znajdujący się w stałym trendzie bocznym z niewielką płynnością. Jako analityka technicznego, wówczas mnie spółka nie zainteresowała.

Moje kolejne spojrzenie na iFirmę przyszło w połowie 2017 roku. Wówczas o mojej decyzji dotyczącej spółki zdecydowały czynniki techniczne w połączeniu z podstawami analizy fundamentalnej. Podstawami, gdyż to wówczas rozpoczynało się moje zainteresowanie analizą nie tylko wykresów, ale i biznesów spółek.

Czynniki, które zdecydowały wówczas o kupnie akcji opisałem w tekście z sierpnia 2017.

Przeczytaj: Zainwestowałem w moje biuro rachunkowe

Po krótkim okresie dalszego trendu wzrostowego przyszła zmiana kierunku, bo tak należy to nazwać. Kurs w okresie od listopada 2017 do stycznia 2019 spadł z okolic 4,50 zł do 2 zł, czyli o ponad 50%. W tym czasie moje podejście do waloru istotnie się zmieniło z technicznego w kierunku fundamentalnego. I widząc taniejące akcje dobrej fundamentalnie spółki, zacząłem je mocniej akumulować, obniżając moją średnią cenę nabycia.

Tak, w grę wchodzi tu owo słynne uśrednianie w dół mimo powiększających się strat na pozycji. Ale tej dyskusji w dzisiejszym wpisie nie chcę otwierać.

W okolicach dołka opublikowałem mój drugi wpis, w którym przeanalizowałem ówczesną sytuację spółki.

Przeczytaj: Analiza iFirma: -50% i co dalej?

Od momentu publikacji tekstu kurs rozpoczął swoją wzrostową przygodę, która w szerokim ujęciu trwa do dzisiaj. Wówczas posiadałem już w pełni zbudowaną pozycję na spółce, której istotną część dowiozłem do dzisiaj.

Ponad 1200% zysku na największej pozycji w portfelu

W początkach 2019 roku, czyli w momencie, kiedy kurs był najniżej, iFirma stanowiła moją największą pozycję w portfelu. W późniejszym okresie waga spółki jeszcze wzrastała razem ze wzrostem ceny. 

Moja średnia cena nabycia całego pakietu wynosi 2,98 zł. Jest to cena będąca efektem początkowych zakupów w roku 2017, a następnie powiększania pozycji w roku 2018. W linkowanym powyżej tekście napisałem, że moja średnia cena wynosiła 2,89 zł, ale był to efekt pomniejszenia ceny 2,98 zł o wypłacone po drodze dywidendy. Jako że wypłacane dywidendy nie pomniejszają ceny, zostaniemy finalnie przy cenie 2,98 zł.

Na powyższym wykresie przedstawiłem losy mojej pozycji na spółce. Zielonymi strzałkami zaznaczyłem momenty kupowania akcji, a czerwonymi czas, kiedy akcje sprzedawałem.

Jak widać, części akcji pozbyłem się na przełomie 2021 i 2022 roku, a części w dalszych miesiącach 2022 roku. Powodem sprzedaży pierwszych transz była chęć zredukowania pozycji, która mocno urosła w moim portfelu, jak również chęć skasowania zysku przy wysokiej wycenie (sprzedawałem po 26-27 zł). Jak patrzę obecnie na dane, wskaźnik C/Z dla spółki oscylował wówczas w okolicach 40.

Sprzedaż w kolejnych miesiącach 2022 roku i w styczniu 2023 spowodowana była chęcią zarówno skasowania zysków, jak i planem przerzucenia tych środków w inne spółki, które były wówczas tanie i wychodziły z dołków cenowych na jesieni 2022. 

W okresie pomiędzy końcówką 2021 i początkiem 2023 sprzedałem łącznie ok. 50% posiadanego pakietu akcji. Patrząc z dzisiejszej perspektywy może wydawać się, że sprzedawałem przedwcześnie, ale jestem zadowolony z tej decyzji. Po pierwsze skasowałem przyjemny zysk (rzędu 700-800% + dywidendy), po drugie kupiłem za to akcje innych ciekawych spółek (na których zysk przekracza już zazwyczaj 50%, a na niektórych i 100%), a po trzecie zmniejszyłem wagę iFirmy w portfelu, dzięki czemu mogłem spokojnie wieźć dalej resztę pakietu.

Pomiędzy początkiem 2023 i ostatnim szczytem kurs iFirmy zyskał kolejne +100%, ponownie pompując wartość tej pozycji w portfelu. Jednak publikacja raportu z 8 listopada zmieniła bardzo wiele w postrzeganiu spółki, dlatego też zdecydowałem się na szybką sprzedaż przynajmniej połowy posiadanego pakietu akcji (a przynajmniej takiej jego części, na jaką pozwoli płynność na rynku).

Ostatecznie sprzedałem nieco ponad 50% posiadanego pakietu na sesji 9 listopada. Ostateczny zysk wyniósł ok. 1190%. Dodatkowe 94% zysku dorzuciły wypłacone w międzyczasie dywidendy. 

Zysk liczony jest od ceny 2,98 zł, czyli od średniej ceny nabycia całego początkowego pakietu akcji. Stosując metodologię FIFO sprzedaż akcji z okresu grudzień 2021-styczeń 2023 mogłaby nieco zaburzyć tę średnią, ale nie chcę wchodzić w detale stopy zwrotu liczonej na potrzeby podatkowe. To, co zbudowałem w 2017 i 2018 roku stanowi dla mnie jedną całościową pozycję i punkt wyjścia do liczenia stóp zwrotu.

Widać również, że do tej pory cena zakupu akcji iFirma nie zwróciła mi się z dywidend, które wyniosły dotychczas 2,80 zł. Ale zysk za 3 kwartał wynosi ponad 23 grosze na akcję, a więc jeżeli zaliczka na dywidendę wyniesie więcej niż brakujące mi do 2,98 zł 18 groszy to pod koniec roku lub najpóźniej na początku przyszłego roku będę mógł powiedzieć, że pozostały w portfelu pakiet akcji iFirmy spłacił mi się w całości z dywidend. Posiadam akcje na IKE, więc na konto trafia dywidenda w pełnej wysokości.

Pozostały w moim posiadaniu pakiet akcji iFirmy nadal jest znaczny. Jeszcze po sesji czwartkowej pisałem, że jest to u mnie największa spółka, ale po spadkach z piątku (-17%) walor spadł już na trzecie miejsce. 

Dlaczego iFirma tak mocno zyskiwała na wartości w 2023 roku?

Przechodzimy do części analitycznej, w której najpierw wskażę, dlaczego moim zdaniem iFirma tak mocno rosła w ostatnim czasie, dlaczego tak dużym szokiem były wstępne wyniki i komentarz do nich, a następnie napiszę, jaka moim zdaniem klaruje się przyszłość przed spółką.

Nie wchodząc w prehistorię, skupimy się na roku 2023. Przypomnę, że spółka prowadzi głównie biznes abonamentowy, a więc zmiany z kwartału na kwartał są bardzo istotne, a zmiany z roku na rok (bez wyraźnej sezonowości) schodzą na dalszy plan.

Począwszy od 1 sierpnia 2022 iFirma podniosła ceny swoich usług. Przełożyło się to na istotny wzrost przychodów, a następnie przez niższe szczeble rachunku zysków i strat przeniosło się to na bardzo dobry wynik netto, zwłaszcza za 4 kwartał 2022.

A więc początek 2023 roku pokazał nam zdrową spółkę z dużą pulą gotówki, która dzięki podniesieniu ceny swoich usług weszła na nowy, wyższy poziom. Rekordowe szacunki zysku za Q4 spółka opublikowała 17 lutego 2023, co zaznaczyłem zieloną strzałką.

Jak widać to właśnie wtedy rozpoczął się ostatni trend wzrostowy, a do tej daty trwał ruch boczny zapoczątkowany w poprzednich kwartałąch.

iFirma już wcześniej była na radarach wielu osób przez rajd z 2 zł na 29 zł. Otworzyła się więc kolejna okazja do zarobku dla tych wszystkich, którzy przegapili poprzedni ruch. Rynek zobaczył, że dzięki podwyżce spółka może pokazywać regularnie kwartalne zyski na poziomie przewyższającym 2 mln zł netto. Dokładając do tego jakąś dynamikę wzrostu tych parametrów na przyszłość okazywało się, że wycena w okolicach 19-20 zł wcale nie jest wygórowana.

Licząc spod grubego palca, przy potencjalnym zysku netto na poziomie 10 mln zł rocznie, 20 zł ceny akcji dawało wycenę cena/zysk na poziomie niższym niż 13. A więc może nie promocyjnie tanią, ale dokładając do tego zarówno historię wzrostu zysków i nadzieję na dalszą poprawę, całkiem akceptowalną.

Na takim rozumowaniu moim zdaniem rynek bazował w pierwszej połowie 2023 roku. Przypomnę, że w tym czasie wszystkie główne polskie indeksy, z sWig80 na czele były w fazie silnej hossy, więc wzrosty na iFirmie nie stanowiły czegoś wyjątkowego.

Kolejny kluczowy moment nastąpił 28 czerwca 2023, kiedy spółka zapowiedziała na 1 sierpnia kolejną skokową podwyżkę cen usług. A skoro zarówno podwyżka cen z 2021 roku, jak i podwyżka z 2022 przełożyły się na dużą poprawę wyników, rynek zareagował w bardzo prosty sposób. 

Apetyty zwiększyły wyniki II kwartału, który zamknął się zyskiem netto przekraczającym 2800 tys. zł, co stanowiło wynik o ponad 100% lepszy rok do roku. Jako powody tak dobrych wyników w I półroczu zarząd wskazał zmianę cennika dokonaną w 2022 roku oraz wzrost liczby klientów.

A więc pytając o przyczyny tak silnych wzrostów ceny akcji w 2023 roku co widzimy?

Po pierwsze zdrowy, rozwijający się biznes ze sporym zapasem gotówki w zanadrzu.

Po drugie spółkę, która systematycznie poprawia wyniki finansowe, niemal regularnie bijąc historyczne rekordy zysku netto.

Po trzecie spółkę, która zapowiedziała na 3 kwartał kolejną podwyżkę cennika, co mogło sugerować, że po raz kolejny skokowo poprawią się rezultaty.

Po czwarte, spółkę dywidendową, która jako jedyna na GPW dzieli się kwartalnie dywidendą, wynoszącą za ostatnie 4 kwartały 1,35 zł. Widzimy więc, że przy cenie akcji na poziomie 30 zł, stopa dywidendy wynosi solidne 4,5%, A więc dywidenda (czyli oznaka zdrowego wzrostu biznesu) ładnie goni rosnącą cenę akcji.

Po piąte, pamiętajmy o inwestorach nastawionych spekulacyjnie i trendowo, którzy dostali świetny przykład zdrowego trendu wzrostowego. I się dołączyli, nie ma co do tego wątpliwości. Jedni pewnie na krócej, inni na dłużej, ale trzeba przyznać, że jeszcze do czwartku wszyscy byli ładnie zarobieni. 

Po szóste w końcu, szacunki BM Banku Millenium w raporcie z 8 września, gdzie oprócz rekomendacji "akumuluj" wydanej przy cenie 33,20 zł, widzimy prognozę zysku za 2023 na poziomie 10,4 mln, a za 2024 na poziomie 12,9 mln (dynamika 24% r/r).

A zatem czy przy cenie ponad 40 zł iFirma była bańką spekulacyjną? Moim zdaniem nie. Dotychczas spółka dowoziła z dużym zapasem, dynamicznie się rozwijała, dzieliła się zyskiem z inwestorami, nie sugerowała jakichkolwiek problemów na horyzoncie, a wręcz przeciwnie, zapowiadała kolejną podwyżkę cen usług. 

A więc o ile cenę powyżej 40 zł spokojnie określił bym mianem wygórowanej lub bardzo optymistycznej, o tyle nie powiedział bym o niej, że była abstrakcyjna lub oderwana od fundamentów. Uważam, że rynek dyskontował bardzo dobrą przeszłość i na bazie niej budował wizję bardzo dobrej przyszłości, mimo pewnych ryzyk na horyzoncie.

Ryzyka, które były, ale rynek ich nie dyskontował

Nie jest tak, że iFirma przed ostatnim raportem była spółką, wokół której nie było żadnych ryzyk. Wręcz przeciwnie, było ich kilka, ale dotychczasowe poprawiające się wyniki finansowe sugerowały, że ryzyka te się jeszcze nie materializują lub że ich materializacja stanowi hipotetyczne problemy 2024 roku lub lat późniejszych. O ile ryzyka te się ziszczą, co wcale nie jest pewne.

Zanim zacznę wymieniać te ryzyka zaznaczę, że są one aktualne również dzisiaj. Czytajcie więc poniższą listę nie jako coś, co było, ale jako coś, co cały czas jest aktualne, a po ostatnich wynikach może nawet jeszcze bardziej.

Po pierwsze KSeF, czyli Krajowy System eFaktur. Ustawa już weszła w życie i od 1 lipca 2024 każdy czynny podatnik VAT będzie miał obowiązek wystawiania faktur w centralnej państwowej platformie. Dla iFirmy jest to ryzyko odpływu części klientów, którzy korzystają wyłącznie z programu do wystawiania faktur. Skoro będzie bezpłatne i obowiązkowe państwowe rozwiązanie, wiele osób może na nie przejść. Oczywiście jeszcze nie wiadomo, jak się tu ułożą realia i czy biura rachunkowe będą w stanie przez API podpiąć się do tego systemu oraz jak zareagują na to klienci.

Po drugie, tocząca się dyskusja o wypychaniu samozatrudnionych w kierunku etatów. Mówi się o tym głośno od jakiegoś czasu, z jednej strony akcentując, że jest to konieczne w celu zlikwidowania pewnej fikcji, z drugiej twierdząc, że zrobić się tego nie da. Nie wiemy, jaka część klientów iFirmy to np. programiści na stałe związani tylko z jednym pracodawcą, ale można założyć, że jest to część istotna.

Po trzecie, iFirma pozyskuje swoich klientów spośród grona jednoosobowych działalności gospodarczych. A więc im więcej nowych firm się otwiera tym w większym stawie można łowić. Tymczasem ostatnie miesiące przyniosły spadek liczby otwieranych działalności oraz wzrost liczby działalności zawieszanych i likwidowanych. o czym można przeczytać w najnowszym raporcie BM Banku Millennium z 31 października, czyli sprzed niecałych dwóch tygodni.

Po czwarte, iFirma nie jest już, jak to było dawniej, liderem rynku. Pierwsze miejsce pod względem przychodów piastuje obecnie inFakt i jest to o tyle istotne, że spółka ta jest obecnie w fazie bardzo intensywnej ekspansji. Zamiast generować obecnie zyski i wypłacać dywidendy, przekierowuje strumień gotówki na marketing i rozpychanie się na rynku. A to jest szczególnie groźne, gdyż rodzi perspektywę dalszego zwiększania dystansu do iFirmy.

Po piąte, również inne podmioty wchodzą w obszar księgowości internetowej, w szczególności banki, łączące tę funkcję z prowadzeniem rachunków. Wyrosła więc w ostatnich latach dodatkowa gałąź konkurencji, podbierającej klientów i generującej presję na marże. Nie mamy więc już sytuacji takiej, jak np. 5 lat temu, gdzie iFirma była liderem, a konkurencja nie istniała lub była bardzo daleko.

Patrząc na te ryzyka wiemy, że można było je dostrzec na przestrzeni 2023 roku. Ale tak długo, jak długo wyniki iFirmy się poprawiały na wszystkich możliwych obszarach, na rynku dominował scenariusz optymistyczny. Inwestorzy nie obawiali się czegoś, co może gdzieś istnieje albo może zaistnieje za wiele kwartałów, jeżeli tu i teraz spółka rozwija się dobrze i coraz lepiej. Ale raport z 8 listopada zmienił wszystko.

Co pokazały wstępne wyniki za 3 kwartał?

Raportem, który wywołał tyle zamieszania okazały się wstępne wyniki finansowe za 3 kwartał 2023 roku. Ukazały się one po sesji 8 listopada.

Widzimy istotne sygnały ostrzegawcze na kilku płaszczyznach. Po pierwsze przychody okazały się istotnie niższe niż w 2 kwartale. A przecież iFirma jest spółką abonamentową, a biorąc pod uwagę fakt, że 2 z 3 miesięcy 3 kwartału funkcjonowały już z nowym, wyższym cennikiem, rynek oczekiwał istotnie wyższych przychodów.

Po drugie, zysk netto okazał się o prawie 50% niższy niż w 2 kwartale, jak również nieco niższy niż przed rokiem. A to już jest w iFirmie dużym ewenementem.

Po trzecie, bardzo istotne jest to, co napisano w komentarzu do wyników. A czytamy, że spadek zysku netto związany jest z poniesionymi istotnymi wydatkami na marketing, które to wydatki niestety nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Spółka pozyskuje mniej klientów niż rok temu, a liczba rezygnacji jest wyższa niż rok temu. Dodatkowo segment rekrutacji specjalistów IT, który w poprzednich kwartałach ładnie dokładał się do wyników odczuwa skutki zamrożenia zleceń rekrutacyjnych u dotychczasowych klientów. 

Raport ten okazał się dramatyczny na kilku płaszczyznach. Moje komentarze rozszerzam już teraz o informacje płynące z pełnego raportu, który ukazał się dwa dni później, ale duża część z nich ma swoje źródła właśnie w wynikach szacunkowych.

Po pierwsze, przychody niższe od oczekiwanych. Zamiast istotnego skoku w górę widzimy spadek w relacji do poprzedniego kwartału. Owszem, poprzedni kwartał był wyjątkowy, ale wzrost o zaledwie 4% od pierwszego kwartału 2023 to już jest bardzo niska dynamika. Przypomnę, że przez 2/3 kwartału obowiązywały już wyższe cenniki.

Po drugie, zysk netto najniższy od połowy 2022 roku. Oczywiście ma to swoje uzasadnienie (koszty marketingu), ale spadek zysku netto, zwłaszcza niespodziewany, zawsze ma swój negatywny wydźwięk rynkowy. Obserwowaliśmy to niedawno w wypadku Woodpeckera, który skokowo zwiększył koszty usług obcych. Też inwestycja w przyszłość, ale inwestorów to niepokoi, zwłaszcza jeżeli zysk netto jest bezpośrednią podstawą określania wysokości dywidendy.

Po trzecie, dopiero w pełnym raporcie za 3 kwartał zarząd przyznał, że świetne wyniki 2 kwartału były obarczone pewnego rodzaju zwyżką, jaką było przygotowanie rozliczeń rocznych PIT i ZUS. Oczywiście PITy można zrozumieć, jednak obowiązek dokonania rocznego rozliczenia składek ZUS pojawił się po raz pierwszy w 2023 roku i nie było go w latach poprzednich. Tymczasem w raporcie za pierwsze półrocze zabrakło tej informacji, przez co część poprawy wyników rynek mógł przypisać poprawie "na abonamentach". A dopiero w raporcie za Q3 dowiedzieliśmy się, że był to przychód (i zysk), którego w 3 i 4 kwartale zabraknie. Oczywiście osoby śledzące prawo podatkowe i regulacje dla przedsiębiorców mogły to sobie wydedukować, ale nie sądzę, żeby przeciętny akcjonariusz iFirmy o tym wiedział.

Po czwarte, informacja że klientów napływa mniej, odchodzi więcej, a ponoszone wydatki marketingowe nie rekompensują tych braków. I tu w grę wchodzą nam różne scenariusze, wszystkie negatywne, których możemy się domyślać:

- spada liczba zakładanych działalności, a zwiększa się liczba zamykanych firm,

- zaostrza się walka konkurencyjna, a iFirma traci udział w rynku,

- klienci przechodzą do konkurencji,

- podwyżka cen "źle siadła" u klientów (nowych i obecnych).

Oczywiście w grę wchodzą po części wszystkie scenariusze lub kilka z nich łącznie. Jest to o tyle istotne, że dotychczas core biznesu iFirmy był zdrowy. Przychody rosły, klienci napływali. Zmartwieniami akcjonariuszy i analityków były co najwyżej rosnące wynagrodzenia w spółce czy koszt powiększania zespołu, ale noga przychodowa zawsze była bardzo mocna. A teraz widzimy, że noga przychodowa napotyka problemy.

Problemom tym można oczywiście zaradzić. Jak? Zwiększając nakłady na marketing, co jednak trwale podniesie koszty, obniżając zysk netto, a ostatecznie i dywidendy. A i tak nie mamy gwarancji, że w istotny sposób poprawi to sytuację spółki w relacji do np. inFaktu, który przy wyższych przychodach (za rok 2022, danych za rok 2023 w KRS jeszcze nie ma) w zasadzie wszystko inwestuje w marketing. 

Jeżeli z kolei problemem jest spadek rejestracji nowych firm i wzrost liczby firm zamykanych, raczej nie należy oczekiwać, że po jednym słabszym kwartale sytuacja ulegnie dynamicznej zmianie. Spowolnienia gospodarze mają charakter długotrwały, więc jeżeli to faktycznie jest przyczyna problemu, może okazać się, że negatywne tendencje w CEIDG potrwają dłużej (kilka kwartałów?).

A więc widzimy, jak doniosła jest skala problemów, które stoją przed spółką. Nie jest to kwestia jednego gorszego kwartału spowodowanego jakimś jednorazowym zdarzeniem. Pod znakiem zapytania stają całe dynamiki poprawy wyników na kilka kolejnych kwartałów. 

Oczywiście iFirma cały czas zarabia, cały czas generuje gotówkę, nie upada, cały czas jest zdrowa. Ale perspektywy uległy znacznemu pogorszeniu, a przynajmniej stanęły pod dużym znakiem zapytania. A to nie uzasadnia wyceny, jaką oferował spółce rynek ustalając cenę akcji powyżej 40 zł.

Zestawiając to, co dyskontował rynek przed 8 listopada, a potencjalne scenariusze, które nam się otwierają po ostatnim raporcie, nie dziwi, że raport ten stanowi dla spółki faktyczne trzęsienie ziemi. I że ostatnia przecena ma skalę, jaką ma. I że wielu inwestorów, w tym ja, zdecydowało się sprzedać akcje w trybie "fire sale".

Co dalej z kursem iFirmy?

Tekst ten piszę w weekend i nie będę go aktualizował w poniedziałek, więc odnoszę się do sesji z minionego tygodnia. 

Na wykresie widzimy notowania, które spadają w trybie "panic sell", nie znajdując ani przystanku ani większego popytu, który by odbierał sprzedawane akcje. Oczywiście prędzej czy później kurs się ustabilizuje, znajdując najpierw swoje pierwsze małe odbicia, później kolejne, a po pewnym czasie wrócimy do spokojnego stabilnego rynku w postaci swingów wzrostowych i spadkowych.

Ale nie spodziewam się, żebyśmy w perspektywie kilku kwartałów zobaczyli ponownie na kursie okolice 40 zł. Spodziewam się raczej, że stabilizacja gdzieś wystąpi i będzie długotrwała, w oczekiwaniu na jakieś bodźce.

Na razie rynek sparaliżowany jest strachem i obawami o kondycję podstawowego biznesu spółki. Czy wysokie wydatki marketingowe będą nam teraz towarzyszyły co kwartał, trwale obniżając wynik netto? Czy trudności w pozyskiwaniu klientów się utrzymają? A co jeżeli się pogorszą?

Problem w tym, że iFirma nie publikuje liczby klientów w poszczególnych swoich produktach. Gdybyśmy co miesiąc lub co kwartał mogli śledzić parametry takie jak liczba klientów oraz średni przychód z klienta, moglibyśmy samodzielnie oceniać, na ile podstawowy biznes jest zdrowy. Być może dzięki temu już w połowie 2023 roku lub nawet wcześniej mielibyśmy sygnały ostrzegawcze.

Rozumiem tu spółkę, która nie chce się odsłaniać przed konkurencją. Ale wpływa to również na wiedzę, jaką o kondycji spółki posiada rynek, a wszelkie zaskoczenia skutkują turbulencjami na kursie, które właśnie obserwujemy.

Idąc więc w przyszłość, pierwszym wyznacznikiem poprawy lub pogorszenia sytuacji będą wyniki za 4 kwartał. Z tym że ukażą się one zapewne najwcześniej w lutym, kiedy rynek zacznie już dyskontować możliwy negatywny wpływ rychłego wprowadzenia KSeFu. Czyli nawet jeżeli wyniki będą lepsze, obawy o przyszłość mogą przeważyć.

Dlatego właśnie spodziewam się, że kurs będzie miał dużą trudność z powrotem nie tylko na 40 zł, ale nawet powyżej 30 zł (jeszcze nie wiemy, gdzie on się ustabilizuje). Okres regularnej poprawy wyników oraz okres bezrefleksyjnego dyskontowania tylko optymistycznych scenariuszy się zakończył. Obecnie inwestorzy z dużo wyższą uwagą będą się przyglądali obawom i ryzykom widocznym na horyzoncie. Jeżeli faktycznie czeka nas okres mocnej walki konkurencyjnej na kurczącym się (przejściowo) rynku, może to stanowić bardzo dużą erozję zysku netto, który w postaci dywidendy trafia do akcjonariuszy.

Dlaczego nie sprzedałem wszystkich akcji?

Jak wiecie, sprzedałem w miniony czwartek nieco ponad połowę pakietu, który pozostał mi po sprzedażach z poprzednich lat. Obecnie posiadam ok. 20% puli akcji, z którymi ostatecznie zakończyłem budowanie pozycji w roku 2018. Dlaczego ich nie sprzedałem?

Po pierwsze, zabrakło płynności. Nie spałem pół nocy ze środy na czwartek zastanawiając się, co zrobić oraz ile akcji uda mi się sprzedać. Postawiłem sobie poziomy, na których będę chciał wyjść i na szczęście na tych poziomach udało mi się wyjść z takim pakietem, jaki sobie założyłem. Chęć sprzedaży większej liczby akcji wiązałaby się z akceptacją niższej ceny, czego nie chciałem zrobić. Z drugiej strony możliwość sprzedaży po 36 zł dzisiaj wydaje się czymś, do czego wielu tęskni. Dla mnie w czwartek był to poziom zbyt niski.

Po drugie, nie chciałem sprzedawać całości. Sprzedaż połowy uspokoiła moje nerwy i pozwoliła zaksięgować bardzo przyjemne zyski. iFirma nie stoi na granicy upadłości, ma się bardzo dobrze i cały czas płaci dywidendę. Obawy, które obecnie obserwujemy mogą się zrealizować, a równie dobrze mogą okazać się mocno przesadzone. 

W końcu w roku 2022 dopiero 4 kwartał przyniósł istotną poprawę wyników, mimo że podwyżki cenników również obowiązywały od 1 sierpnia. Jeżeli więc w 4 kwartale spółka pokaże mocne wyniki, może okazać się, że sentyment rynku się odbuduje, nawet mimo obaw.

A po trzecie, nie zarobiłbym na iFirmie ponad 1200% gdybym uciekał z rynku za każdym razie, kiedy pojawi się jakaś obawa lub spadki na kursie. To co mam obecnie w portfelu chcę zostawić na dłużej, aby pozostały pakiet akcji pracował dla mnie dalej, czy to poprzez spływające kwartalnie dywidendy, czy to poprzez marsz stopy zwrotu w kierunku 2000%. Po cichu liczę, że ziszczą się oba te czynniki.

Oczywiście moja ocena może się zmienić, zarówno w odleglejszej, jak i bliższej przyszłości, więc nie jestem fanboyem spółki, który pozostanie z akcjami do samego końca. Mojego lub jej. Myślę, że moja sprzedaż akcji CD Projektu po bardzo długiej akumulacji stanowi świetny przykład tego, że nie jestem przyspawany do swoich spółek.

Przeczytaj: Dlaczego sprzedałem wszystkie akcje CD Projekt

Podsumowanie

W dzisiejszym tekście nie poświęcałem wiele miejsca analizie wyników finansowych iFirmy. Odnosiłem się do ich zmiany, ale nie omawiałem konkretnie wszystkich poziomów rachunku wyników, bilansu oraz nie dokonywałem wyceny. Po pierwsze dlatego, że chciałem więcej miejsca poświęcić kontekstowi rynkowemu, a po drugie dlatego, że są inni, którzy zrobią to lepiej.

Polecam rzut oka do serwisu StockWatch, gdzie na forum w niedalekiej przyszłości powinna ukazać się analiza wyników finansowych iFirmy po 3 kwartale 2023. Znajdziecie tam właśnie szczegółowe omówienie tego, co w finansach spółki się zmienia oraz jakie wnioski można z tego wyciągnąć.

Z kodem HUMANISTA otrzymacie 10% zniżki na abonament do Strefy Premium serwisu, więc jeżeli chcecie poznać bliżej sytuację iFirmy po ostatnim raporcie, będzie to jedna z lepszych okazji.

Jak więc widzicie inwestowanie długoterminowe wymaga od inwestora zarówno cierpliwości, jak i umiejętności szybkiego reagowania, kiedy następuje nagła zmiana okoliczności. Należy również umieć ocenić, które czynniki mają wpływ na fundamenty spółki, które na sentyment inwestorów do spółki, a które na oba te obszary.

W niedalekiej przyszłości napiszę wpis, w którym trochę szerzej opiszę to, jak udało mi się wyhodować zysk przekraczający 1000% w ciągu 6 lat. 

5 komentarzy:

  1. Świetna, obszerna analiza. Dużo daje mi do myślenia co zrobić ze swoim pakietem. Wielkie dzięki, Radek!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać, nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
  3. powiem krótko - to był błąd

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie stoploss zadziałał i przygarnąłem 700% nawet nie wiedząc o raporcie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to dobrze, że płynności wystarczyło, żeby zamknąć na SL :)

      Usuń