Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

środa, 4 sierpnia 2021

Gdzie i jak szukam okazji inwestycyjnych

Okazje inwestycyjne zdają się być tym, czego inwestorzy potrzebują najbardziej. Pytanie "co kupić" wydaje się często ważniejsze od pytania "jak na tym zarobić". Dzisiaj podpowiem więc, w jaki sposób ja poszukuję okazji inwestycyjnych.

Tematyka okazji inwestycyjnych jest tak szeroka, jak szeroka jest sama tematyka inwestycyjna. Inaczej więc poszukiwali będą gracze krótkoterminowi, inaczej inwestorzy stosujący metody Warrena Buffetta. Jest to oczywiste, gdyż każda okazja inwestycyjna determinowana jest kryteriami wykorzystywanymi do oceny danej spółki, czy też innego instrumentu finansowego lub klasy aktywów.

Dlatego też doprecyzuję, że w dzisiejszym tekście opowiem o poszukiwaniu okazji inwestycyjnych w obszarze krótkoterminowych transakcji spekulacyjnych (horyzont do kilku tygodni) opartych na analizie technicznej.

Wiedzieć, czego się szuka

Do określenia okazji inwestycyjnych łatwo użyć porównania do narzędzi rodem z analizy fundamentalnej. Jeżeli szukamy spółek tanich, potrzebujemy do tego odpowiednich kryteriów. Tanich względem wskaźnika Cena/Zysk, C/WK lub jeszcze innej miary. Ewentualnie tanich w relacji do sporządzonej przez nas wyceny, na którą składają się elementy płynące ze sprawozdań finansowych i informacji dotyczących danej spółki. A więc trudno jest mówić o okazji inwestycyjnej bez możliwości jasnego sprecyzowania, czym takowa okazja jest.

Nieco inaczej wygląda sprawa pod względem analizy technicznej. Oczywiście tu również można zastosować jednowymiarowe kryteria poszukiwawcze płynące z AT. Jest to chociażby wyprzedany oscylator stochastyczny lub odpowiednie połączenie układu średnich kroczących i wskaźnika RSI. Co więcej, plusem takiego podejścia jest możliwość przefiltrowania rynku pod względem interesujących nas walorów. Dzięki temu nie trzeba przegryzać się przez wszystkie spółki, a jedynie przez te, które mają największy potencjał.

Jednak analiza techniczna różni się od analizy fundamentalnej czasem, jaki musimy poświęcić na ocenę, czy dany walor nas interesuje. Zamiast przez kilka dni czytać raporty i zapoznawać się z biznesem spółki, doświadczony analityk techniczny może na podstawie jednego rzutu oka ocenić, czy dany walor jest wstępnie interesujący czy też należy go skreślić.

Po drugie, dzięki nawet pobieżnej inspekcji wykresu można równocześnie ocenić spółkę pod wieloma kątami. W końcu już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z walorem w trendzie wzrostowym, aktualnie przebywającym w technicznej korekcie, a do tego charakteryzującym się ograniczoną płynnością. Daje to szansę na równoczesne poszukiwanie okazji według różnych technik inwestycyjnych.

I tu przychodzi czas na najważniejsze: trzeba wiedzieć, czego się szuka. Kierując się wskazaniami analizy technicznej niemal każdy wykres jest pod jakimś kątem interesujący. Na jednym jest to wyczerpany oscylator, na innym trend wzrostowy, a jeszcze gdzieś indziej ciekawa formacja cenowa. Idąc tym tropem, można by było wrzucić do portfela wszystkie spółki z indeksu lub przeciwnie, utknąć pomiędzy wzajemnie sprzecznymi sygnałami z różnych narzędzi.

Jednak z każdym kolejnym miesiącem, kwartałem i rokiem na rynku wyrabiamy sobie określone preferencje w zakresie wykorzystywanych narzędzi, jedne doceniając, a inne odrzucając. Po czasie zostajemy więc z zestawem kilku technik, które sprawdzają nam się od dłuższego czasu i które na pierwszy rzut oka pozwalają odróżnić interesujący wykres od takiego, który na wstępie odpada.

I dokładnie tak jest w moim wypadku. Z prowadzonych przeze mnie analiz, chociażby w cotygodniowych nagraniach z cyklu Techniczny Poniedziałek, wiecie dobrze, że niemal całkowicie rezygnuję ze wskaźników i opieram się na analizie czystego wykresu, poszukując przede wszystkim mocnych wsparć i oporów, które mogą stanowić punkty zwrotne na rynku.

Tak więc pierwszym kryterium do poszukiwania okazji inwestycyjnych jest posiadanie sprawdzonych kryteriów pozwalających ocenić, czy dana spółka może stanowić potencjalną okazję inwestycyjną.

Więcej to nie zawsze lepiej

Kontynuując wątek, warto powiedzieć, ile czasu potrzeba do wstępnej analizy danego wykresu. Posiadając ponad dwanaście lat doświadczenia w stosowaniu analizy technicznej niemal na pierwszy rzut oka widzę, czy na danym wykresie jest coś, co może mnie potencjalnie zainteresować. Dzięki temu jestem w stanie przejrzeć stosunkowo wiele spółek nie poświęcając na to wiele czasu.

I tu właśnie pojawia się specyfika polskiego rynku, gdzie na głównym parkiecie notowanych jest niemal 500 spółek, a na samym rynku podstawowym nieco ponad 300. Jeżeli na wstępną analizę wykresu nie poświęca się więcej niż 3 sekundy (a więcej nie potrzeba) to analizę całego rynku można przeprowadzić w niecałe pół godziny.

Paradoksalnie więc mniejsza liczba spółek na polskim parkiecie umożliwia lepszą ich analizę. Gdyby w Warszawie notowanych było ponad tysiąc lub dwa tysiące walorów, trzeba by było korzystać z określonych filtrów do prowadzenia wstępnej selekcji. A to już z kolei strata czasu i dodatkowe utrudnienie.

Tak więc moim podstawowym źródłem okazji inwestycyjnych jest regularne przeglądanie wykresów spółek notowanych na warszawskim rynku. Dodatkowo korzystam z faktu bycia blogerem i tego, że regularnie prosicie mnie o jakieś analizy. Pozwala mi się to nieco głębiej przyjrzeć poszczególnym spółkom i niektóre trafiają później do mojego portfela, czasem jako pozycje krótkie, a czasem jako długie.

Czego szukam na wykresach spółek

W swoich poszukiwaniach skupiam się na analizie ruchów cenowych symbolizowanych przez wierzchołki. Ich układ wskazuje, czy mamy do czynienia z walorem silnym, czy walorem słabnącym. Dodatkowym wyznacznikiem są bardzo silne i widoczne techniczne wsparcia i opory. 

Ograniczenie się do tych najbardziej ewidentnych poziomów technicznych ma tę zaletę, że są one widoczne dla wszystkich uczestników rynku, z których niemal każdy opanował przynajmniej podstawy analizy technicznej. Można więc zakładać, że inwestorzy zachowają się w pewien przewidywalny sposób, reagując na słabość lub siłę waloru w okolicy wsparć lub oporów.

Bardzo często zapominamy, że w inwestowaniu krótkoterminowym nie walczymy z mitycznym rynkiem, ale z innymi inwestorami, mniej więcej podobnymi do nas. I dzięki bardzo ewidentnym schematom z analizy technicznej, jesteśmy w stanie do pewnego stopnia przewidzieć ich zachowanie i na tym zarobić.

Jak przekuć wykres na okazję inwestycyjną

Poniżej zaprezentuję kilka wykresów, na których dostrzegam pewne schematy, z których wysnuwam wnioski dotyczące określonych ruchów cenowych. Zastrzegam tylko, że nie aspiruję do tego, aby wszystkie zaprezentowane scenariusze się sprawdziły, gdyż czasem nawet kilka sesji giełdowych jest w stanie wnieść do analizy coś, co zmodyfikuje jej techniczną wymowę. Chodzi o pokazanie sposobu myślenia w poszukiwaniu okazji inwestycyjnych.

Pierwszym przykładem jest spółka R22, której akcje sprzedałem niedawno z portfela Spółek Ciekawych Technicznie. Jak widać, poza spadkiem z marca 2020 roku, kurs nieustannie piął się do góry. Maksima cenowe zostały wyznaczone pod koniec kwietnia i walor wszedł w fazę korekty. I tu rozpoczyna się właściwe zadanie dla analityka.

Obecnie trwająca korekta jest już zbyt długa, jak na to, do czego nas kurs przyzwyczaił. Na korektę wystarczyłby ruch spadkowy, który trwał do końca maja, i po którym nastąpiło niewielkie odbicie. Jednak notowania, zamiast kontynuować trend wzrostowy, zeszły do minimów korekty, wypadających w okolicy 50 zł. I tu również nie obserwujemy żadnej próby oderwania się i ruchu w górę, a widzimy coraz silniejsze przyklejanie się do wsparcia.

Co zatem przesądza o spadkowej wymowie tego wykresu? Przedłużająca się korekta, brak siły waloru i możliwości oderwania się od wsparcia oraz okrągły poziom 50 zł. Każdy, kto patrzy teraz na walor widzi broniące się silne wsparcie. Ale z aktualnego przebiegu notowań można wnosić, że jego porażka jest bardzo prawdopodobna. Dlatego też odczytując powyższe sygnały zdecydowałem się usunąć spółkę z portfela.

Innym ciekawym przykładem jest Pekabex. Walor od ponad roku znajduje się w trendzie wzrostowym, a w ostatnich miesiącach ustanowił historyczne maksima w rejonie 27-28 zł. Jak widać kurs znajduje się w konsolidacji pod ostatnim szczytem, co trwa już od ponad dwóch miesięcy. Co ważne, walor nie wykazuje słabości, a wręcz przeciwnie - coraz śmielej zbliża się od zaznaczonego poziomu. 

Sytuacja jest bardzo zbliżona do układu, który obserwowaliśmy kilka miesięcy temu. Tam również wystąpił historyczny szczy, lekka korekta, ruch boczny, podejście pod szczyt i przełamanie go za drugim lub trzecim podejściem. Po wyłamaniu oporu cena wzrosła o 25%.

Nie mamy niestety gwarancji, że zasięg i w tym wypadku będzie podobny, lecz siła waloru i systematyczne zbliżanie się do technicznego oporu dość wyraźnie wskazują kierunek ruchu.

Inna interesująca sytuacja rysuje się na akcjach spółki Forte. Jak widzimy trwa tam ruch wzrostowy, ale w obecnej chwili kurs zdradza oznaki słabości, które niebawem mogą doprowadzić do zmiany kierunku. Wykorzystałem tu wykres, który nie jest korygowany o luki dywidendowe, więc u niektórych z Was przebieg notowań może być nieco inny.

Jak wiadomo trend składa się z coraz wyższych wierzchołków i coraz wyższych dołków. W tym wypadku pierwszym niepokojącym sygnałem była głębokość lipcowej korekty, która sprowadziła cenę aż w rejony kwietniowego dołka. Drugim niepokojącym sygnałem jest aktualnie brak nowego wierzchołka, wyższego niż szczyt z maja. Sytuacja cały czas się rozwija i wraz kolejnymi giełdowymi sesjami wymowa techniczna wykresu może się zmieniać, ale na chwilę obecną Forte jest u mnie na liście do obserwacji pod kątem możliwej zmiany trendu na spadkowy.

Jeżeli chcecie uzyskać więcej informacji na temat tego, jak analizuję potencjalne zmiany trendu i jak je rozgrywam oraz co określam mianem formacji odwrócenia trendu, zapraszam do szkolenia, które nagrałem już jakiś czas temu, ale którego aktualność pozostaje stuprocentowa do dziś. 

Szczegóły znajdziecie w Bazie wiedzy Humanisty na giełdzie.

Podsumowanie

Jak więc widzicie, szukanie okazji inwestycyjnych musi być poprzedzone odpowiednim sprecyzowaniem, czym dla nas takowa okazja jest. Jeżeli jest to określona sytuacja na wykresie, mogąca skutkować ruchem w określonym kierunku, pozostaje regularnie przeglądać wykresy notowanych spółek i poszukiwać takich schematów, które znamy z przeszłości i którym ufamy.

Dokładnie tak odbywa się to w moim wypadku. Szukam prostych, sprawdzonych układów, które dzięki temu, że są widoczne dla wielu inwestorów, przyciągają również ich uwagę, wpływając na składane do arkusza zlecenia.

Co więcej, prostota podejścia sprawia, że jego aktualność jest bardzo wysoka, pozwalając na utrzymanie skuteczności analiz w dłuższym okresie.

1 komentarz:

  1. Cześć Radku
    Co sądzisz o Beneficie? Widzisz podobieństwo z ABB które było w Play i Livechat:)? Pozdrawiam
    Serdecznie

    OdpowiedzUsuń