Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

środa, 30 czerwca 2010

Fibonacci w praktyce

Zgodnie z obietnicą nadszedł czas na kilka wniosków wyciągniętych po 2 dniach stosowania współczynników Fibo oraz oglądania wykresów z tej perspektywy. Oczywiście są to uwagi "na gorąco", moje oko nie jest wyćwiczone w wyszukiwaniu formacji ABCD czy XABCD, ale możecie to potraktować, jako problemy, z którymi spotyka się nowicjusz na tym polu.

Przede wszystkim smuci mnie wieloznaczność. Współczynniki Fibo to nie tylko 2-3 wartości, ale, jak podaje Danielewicz, aż 25 poziomów. Fajnie? Wyobraźcie sobie podziałkę, która zamiast kresek 38,2%, 50%, 61,8%, 100% czy 161,8% wyróżnia ich kilkukrotnie więcej.

Zatem mamy 25 wariantów. Teraz poszukajmy do nich narzędzi:

- zniesienie wewnętrzne
- zniesienie zewnętrzne
- analiza ekspansji
- alternate price pojections (APP).

Daje nam to już 100 potencjalnych poziomów. A przecież zniesienia się grupują, więc możemy mieć 5 zniesień wewnętrznych, 2 zewnętrzne oraz jakąś ekspansję oraz APP. Efektem jest już prawie 200 poziomych kresek, które mogą służyć za wsparcie.

Z tego też względu zaczynam szukanie wsparć i oporów od próby dostrzeżenia formacji ABCD, gdyż w kwestii krabów, gartley'ów czy motyli moje oko nie jest jeszcze tak wyrobione. Dopiero gdy mam zrealizowane lub potencjalne ABCD, staram się przeanalizować koniec struktury pod względem właśnie zgrupowania istotnych zniesień.

Sama formacja też może być problemem, gdyż nie zawsze AB=CD. Odcinki te również mogą występować względem siebie w zależnościach Fibo, czyli np. 1.618 AB = CD. Daje nam to kolejną wątpliwość pod względem formacji i kolejne kilka potencjalnych poziomów wsparcia.

Przeprowadzenie powyższej analizy na danych EOD wydaje mi się już wystarczająco czasochłonnym procesem, lecz robienie jej na potrzeby gry intraday wymaga chyba siedzenia przy notowaniach cały dzień.

Myślę, że pewnym ułatwieniem byłoby zaczekanie na zwrot rynku. Jakąś świecę wyczerpania, formację odwrócenia lub widoczne na wykresie niezdecydowanie graczy. Wtedy dopiero można analizować potencjalne wsparcia, a jeśli okaże się, że faktycznie odbijamy się od ważnego poziomu, próbować zajmować pozycję.

Z pewnością Paweł Danielewicz, jako wielki zwolennik tego typu analizy, mógłby powiedzieć znacznie więcej na temat praktycznego wykorzystania współczynników Fibo w tradingu. Z mojego punktu widzenia, jak na razie przyjmuje to postać "wiadomo, że nic nie wiadomo", gdyż trudno jednoznacznie określić wsparcie, mimo że na wykresie historycznym wszystkie poziomy i formacje pięknie działają.

Niemniej postaram się zwracać uwagę na "wsparcia, których nie widać" i może za jakiś czas zmienię zdanie co do adekwatności tej analizy do moich potrzeb i umiejętności. I na koniec krótkie wideo z rysowania kresek :)


2 komentarze:

  1. Osobiście w inwestowaniu szukam konkretnych wskazówek . Analiza harmoniczna w wydaniu jakim zaprezentowałeś może i jest poprawna ale czy konkretna , czy daje jasne wskazówki do tego kiedy otworzyć pozycje , kiedy ją zamknąć .

    W mojej opinii nie , chociażby dlatego że jak sam wspomniałeś takie zagęszczenie poziomów powoduje ze cena na pewno od któregoś się odbije pytanie od którego.Sam nie wiem.

    Osobiście ograniczyłem się podstawowych poziomów i one mi wystarczają . Cena nie tworzy kwiatków i nietoperzy , cena tworzy dołki i szczyty oraz porusza się w trendzie to jest wiadome od dawna .I uważam ze tego powinniśmy się trzymać.

    A nietoperze i kraby zamienić na analizy fundamentalna :)

    Pozdrawiam Paweł

    OdpowiedzUsuń
  2. @Paweł

    Do otwierania pozycji oczywiście są odpowiednie metody. Wsparcia Fibo służą głównie wyszukaniu na wykresie miejsc, gdzie istnieje duże prawdopodobieństwo odwrócenia się kierunku cen.

    W związku z tym czyni to z tej metody jedynie wsparcie dla setupów wejścia, co ma podnieść trafność naszych działań (czyli % dobrych wejść). Cała reszta (prowadzenie pozycji, MM) zostają na naszej głowie, a wielu autorów i traderów twierdzi, że wejście jest najmniej ważne.

    Ale z drugiej strony fajnie by było dysponować narzędziami do względnie idealnego łapania dołków i szczytów. Kto widział materiały prezentowane przez Danielewicza wie, co mam na myśli.

    Generalnie nie przekreślam tego typu metod, ale na razie nie wiem o nich na tyle dużo, aby umieć sensownie wykorzystać.

    OdpowiedzUsuń