Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

czwartek, 17 sierpnia 2023

Wakacyjne porządki w moim portfelu

Wakacje to okres, kiedy mamy nieco więcej czasu na różnego rodzaju przemyślenia. W moim wypadku zaowocowały one przebudową portfela, którą można określić mianem odmłodzenia.

Już od jakiegoś czasu miałem wytypowane dwie spółki w portfelu, których planowałem się pozbyć. Czekałem z decyzją o sprzedaży do ziszczenia się scenariuszy, które zbudowałem dla obu spółek. Uznałem jednak, że potencjał nie jest aż tak duży, żeby warto było dalej trzymać te pozycje. Zwłaszcza, że rynek akcji w obecnym momencie sprzyja, a spółka, która trafiła na ich miejsce wydaje się być całkiem atrakcyjnie wyceniona. W grę wchodziło więc również uwolnienie części środków na nowe zakupy.

Jak pisałem w jednym z przeszłych tekstów, celuję żeby mój portfel składał się z kilkunastu spółek. 15 to wartość optymalna, a 20 walorów to jest już górna granica. I niestety, zamiast się redukować, portfel tylko zwiększa swoje rozdrobnienie.

Przeczytaj: Trudna sztuka redukowania portfela

Wynika to z faktu, że staram się budować długoterminowe scenariusze dla moich spółek, czyli kupować je z wieloletnim horyzontem. Dotyczy to zarówno spółek wzrostowych, jak i spółek dywidendowych. W tym pierwszym wypadku chodzi o to, żeby dać spółce czas na osiągnięcie sukcesu (jakkolwiek byśmy go nie definiowali), aby później konsumować jego owoce. W drugim wypadku chodzi o spółki, które kupione tanio mogą dzielić się ze mną rosnącymi zyskami przez długie lata.

Z tak zbudowanego portfela pozycje wypadają tylko w dwóch wypadkach. Pierwszym jest oczywiście niezrealizowanie zakładanego scenariusza, czyli brak rozwoju w spółce wzrostowej lub zagrożenie dla dywidendy w spółce dywidendowej. Drugim wypadkiem jest sytuacja, kiedy spółka staje się ewidentnie przewartościowana i zwyczajnie zbyt droga. Wtedy dopuszczam sprzedaż akcji i zrealizowanie przyjemnego zysku. A jeżeli za jakiś czas akcje potanieją, można zdecydować się na ich ponowne odkupienie.

Jak więc widać, mój portfel długoterminowy jest nastawiony raczej na trzymanie, a nie na sprzedawanie. Jednak akcje, których się niedawno pozbyłem zostały przeze mnie kupione kilka lat temu, kiedy do inwestowania podchodziłem nieco inaczej. W myśl mojego ówczesnego podejścia, być może nawet dzisiaj kwalifikowałyby się one do dalszego trzymania. Ale teraz zdecydowałem się ich pozbyć.

środa, 2 sierpnia 2023

Łączenie analizy technicznej i fundamentalnej cz. 2

Drugi tekst o łączeniu analizy technicznej i fundamentalnej poświęcam zaletom, jakie niesie regularne przeglądanie rynku i wykonywanie szybkiej analizy technicznej. Nie zajmuje ona wiele czasu, a niesie wiele wartości dla naszego portfela, również jeżeli opiera się on głównie na fundamentach. 

Dzisiejszy artykuł jest drugim z cyklu poświęconego łączeniu techniki i fundamentów. Jeżeli chcesz przeczytać poprzedni artykuł (co zalecam), znajdziesz go w tym miejscu:

Przeczytaj: Łączenie analizy technicznej i fundamentalnej cz. 1

Jedną z różnic pomiędzy analizą techniczną i fundamentalną jest czas, jaki musimy poświęcić, aby ocenić dany walor. W przypadku analizy fundamentalnej mogą to być dni, tygodnie lub nawet dłuższy okres. Ja sam, oprócz przeprowadzonej analizy, lubię również poobserwować walor przez kilka miesięcy. Popatrzeć, jakie raporty bieżące spływają, jak zachowują się wyniki oraz co komunikuje spółka. Jest to również czas, w którym moja ocena waloru może się wykrystalizować, odcinając nieco aspekt emocjonalny, który może zdominować nasze spojrzenie w krótszym okresie. 

I nie ma się co oszukiwać, jest to całkiem konkretna wada podejścia fundamentalnego. Może się bowiem okazać, że wycena z atrakcyjnej przesunie się w tym czasie do neutralnej, gdyż cena akcji wzrośnie o 30-40%. A to już może skreślić spółkę z naszej listy zakupowej. Może również być tak, że po wielu godzinach analizy natrafimy na element, który spółkę w naszych oczach zdyskwalifikuje. Krótko mówiąc musimy poświęcić każdemu walorowi dużo czasu i uwagi nie mając przy tym żadnej gwarancji, że nasz wysiłek przyniesie jakiekolwiek owoce.

I tu z pomocą przychodzi analiza techniczna, która jest w stanie wykonać za nas wstępną ocenę waloru. Oczywiście nie zawsze i nie jest to ocena kompletna i wolna od pomyłek, ale biorąc pod uwagę czas potrzebny na wykonanie AT, jest to opcja zdecydowanie warta rozważenia. W moim wypadku na podstawową analizę wskazującą, czy walor jest wart zainteresowania wystarcza kilka sekund.

Regularna analiza techniczna całego rynku jest zadaniem, które niektórym może wydawać się bardzo złożone. W końcu jak to możliwe, żeby w ciągu kilkudziesięciu minut przejrzeć wszystkie spółki z warszawskiej giełdy. Ja sam taką analizę przeprowadzam raz w tygodniu, skupiając się przede wszystkim na rynku głównym GPW i walorach handlowanych w ramach notowań ciągłych. Jest to grupa ok. 300 spółek.

Kluczem do sukcesu są tu dwa elementy. Pierwszy z nich ma charakter warsztatowy - musimy mieć możliwość odpowiednio szybkiego przeklikiwania spółek. Nie sprawdzi się więc oprogramowanie do AT, gdzie każdą spółkę musimy wpisać z nazwy lub tickera. Średnio sprawdzi się również rozwiązanie online, gdzie wykres każdej spółki musi się wczytać, co też generuje opóźnienia. Ja sam korzystam z AmiBrokera, do którego zaczytuję notowania spółek. Dzięki temu wszystko mam dostępne w programie na komputerze i mogę szybko przegryzać się przez listę walorów.