Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

poniedziałek, 20 lutego 2017

Dziś wszyscy jesteśmy zwycięzcami

Minione dwa miesiące zapadną na długo w świadomości posiadaczy akcji. Zdaniem wielu, jest to początek nowej prężnej hossy, która zmieni oblicze naszych portfeli. Ale czy faktycznie wszyscy mamy się z czego cieszyć?

Zaglądając do naszych portfeli faktycznie mamy powody do radości. WIG od początku roku wzrósł o 12,02%. Portfel Spółek Ciekawych Technicznie zyskał 9,29% jadąc zaledwie na połowie zaangażowanych środków. W tym samym czasie mój prywatny portfel zarobił ponad 15%, wykorzystując do tego niemal wyłącznie polskie akcje. Myślę, że wyniki Waszych strategii akcyjnych kształtują się ostatnio podobnie.

Na giełdzie nastał więc czas radości i błogości, a jedyne, co może psuć nam humory to pytanie: "Dlaczego nie kupiłem więcej akcji?". Muszę Was pocieszyć, że taki stan rzeczy jest zupełnie normalny w czasach, kiedy rynek silnie rośnie.

W takiej chwili wydaje się, że wszystkie stosowane przez nas strategie działają. Niezależnie od tego, czy stosujemy analizę techniczną, czy też fundamentalną, czy może wróżymy z kurzych wnętrzności. Jeżeli tylko jesteśmy obecni na rynku, najpewniej posiadane przez nas akcje zyskują na wartości.

Muszę przyznać, że właśnie takie okoliczności przekonały mnie, niemal osiem lat temu, do rozpoczęcia inwestowania z realnym kapitałem. W 2009 roku, kiedy rozpoczynało się odbicie kończące ostatnią bessę, rynki zaczęły gwałtownie rosnąć. Rosła również wartość mojego wirtualnego portfela. Wtedy też, patrząc na pęczniejące zyski, uznałem że w istocie inwestowanie całkiem nieźle mi wychodzi i czas na podjęcie konkretnych działań w tym kierunku. Swój pierwszy rachunek maklerski otworzyłem w maju 2009 roku i do dziś nie żałuję tego kroku.


środa, 8 lutego 2017

Najwyższy czas rozpocząć inwestowanie na rynkach zagranicznych!

Zdecydowana większość inwestorów ogranicza się do aktywności na GPW. Wejście na polski rynek akcji może wydawać się wkroczeniem w świat inwestycji, ale prawda jest taka, że świat inwestycji leży gdzie indziej. Najwyższy czas zacząć go odkrywać!

Co robisz, jeżeli w Twoim osiedlowym sklepiku jest bardzo ograniczony wybór dostępnych produktów? Zmieniasz sklep. A jeżeli oferta operatora telefonicznego jest zbyt uboga? Zmieniasz operatora. W chwili obecnej nawet zmiana banku nie jest czymś przerażającym, ponieważ jesteśmy w stanie zrobić to za pomocą jednej wizyty w oddziale. Jednak w wypadku inwestowania, bardzo niewiele osób decyduje się wyjść poza Polskę i rozpocząć grę na giełdach całego świata.

Przyjrzyjmy się najpierw, dlaczego tak mało osób "idzie w świat" ze swoim kapitałem.



Dlaczego nie inwestujemy za granicą?


Po pierwsze, boimy się nieznanego. Nawet na warszawskiej giełdzie istnieje wiele instrumentów, które są zaledwie marginalnie wykorzystywane. Ot, chociażby takie certyfikaty strukturyzowane czy też opcje na Wig20

Wielu inwestorów zapewne ogranicza się do klasycznego inwestowania w akcje, czy w postaci spółek wzrostowych, czy w spółki dywidendowe. Niezależnie od tego, czy inwestuje się na lata czy raczej w krótkim horyzoncie czasowym, rynek akcji to podstawa. Inne instrumenty wydają się dziwne, skomplikowane lub niebezpieczne. Zwłaszcza, jeśli oferują dźwignię finansową. 

Dlatego duża część osób będzie trzymała się wyłącznie rodzimego rynku akcji, jako najbliższego naszym sercom i portfelom. I jest to zupełnie normalne i nie powinno dziwić. Na tej samej zasadzie niektórzy trzymają się tego samego banku, nawet jeżeli systematycznie podnosi on opłaty.

Drugim powodem wydaje się nieznajomość innych rynków. Na warszawskiej giełdzie notowane są spółki które znamy, bo pojawiają się często w naszym otoczeniu. Nie mówię nawet o samych produktach, bo otaczamy się raczej importowanymi przedmiotami, ale raczej w kontekście przekazu mediów finansowych.

Bieżące analizy ograniczają się do znanych nam podmiotów, jak KGHM, PZU czy JSW. O spółkach zagranicznych mówi się jedynie przy okazji silnych zmian cen związanych z wybuchami entuzjazmu lub pesymizmu (Nintendo i PokemonGO lub Volkswagen i afera z emisją spalin). Przez pozostały czas raczej rzadko docierają do nas informacje z zagranicznych parkietów. Można więc powiedzieć, że wyrastamy na GPW i na GPW już zostajemy.

środa, 1 lutego 2017

Spółki Ciekawe Technicznie - luty 2017 - portfel +5,84%

Początek 2017 roku zostanie przez wielu inwestorów zaliczony do udanych. Szeroki rynek wzrósł o 6,72%, wynosząc przy tym wiele spółek na nowe historyczne maksima. Obawy wielu osób koncentrują się obecnie nie wokół bycia na rynku, ale właśnie wokół konsekwencji pozostawania poza nim.

Myślę, że każdy z nas dostrzegł w portfelu pokłosie ostatnich ośmiu tygodni. Polski rynek akcji przełamał marazm panujący niemal przez cały 2016 rok i w końcu odważnie podążył na północ. Trudno jest w chwili obecnej prognozować docelowe zasięgi cenowe, ponieważ ciągle istnieje wiele znaków zapytania, jak chociażby dojrzała faza hossy w USA. Niemniej łatwo jest dostrzec, że entuzjazm powrócił na rynki.



Poziom 2000 pkt przez długi czas pozostawał barierą nie do pokonania. Kiedy jednak przebicie już nastąpiło, rynek podążył aż do 2100 pkt, który to poziom pozostaje na chwilę obecną okrągłą barierą. Jej szybkie przełamanie stoi obecnie pod dwojakim znakiem zapytania.



Z jednej strony rynek akcji ciągle pozostaje silny, dysponując impetem zdolnym do wykonania tego kolejnego skoku. Z drugiej jednak strony od początku grudnia nie mieliśmy poważniejszej korekty, mogącej ostudzić trochę emocje inwestorów i uczynić ceny bardziej atrakcyjnymi. Trzeba pamiętać, że im wyżej podąża cena, tym szersze grono inwestorów dochodzi do wniosku, że obecnie jest lokalnie drogo. W tej sytuacji wstrzymują się z dokonywaniem zakupów, albo nawet realizują osiągnięte zyski poprzez sprzedaż papierów.