Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

czwartek, 7 marca 2024

Blaski i cienie inwestowania na New Connect

Przez wiele lat omijałem rynek New Connect szerokim łukiem. Wychodziłem z założenia, że proporcja spółek nieciekawych do ciekawych jest na tyle nieatrakcyjna, że nie warto tracić czasu na odsiewanie tych interesujących walorów. Od pewnego czasu myślę nieco inaczej i postanowiłem dzisiaj napisać zarówno o blaskach, jak i o cieniach tego rynku.

Rynek New Connect gromadzi ok. 360 spółek, a więc całkiem dużo. Nic więc dziwnego, że dla wielu inwestorów decyzja o rozszerzeniu swojego zainteresowania na rynek NC jest kluczowa, gdyż tym samym dokładamy sobie drugie razy tyle roboty w poszukiwaniu interesujących walorów. I to niezależnie od tego, czy preferujemy analizę techniczną, czy może analizę fundamentalną, choć oczywiście w tym ostatnim wypadku pracy nad poszczególną spółką wykonuje się dużo więcej.

Ja sam przez długi czas ignorowałem ten rynek właśnie z powodu nakładów czasowych, które trzeba by było ponieść, żeby przegrzebywać się tam przez spółki. Zwyczajnie uznałem, że nie warto. A wybuchające regularnie aferki z zawieszeniem notowań, dziwnymi wybiciami kursu, brakami raportów okresowych tylko potęgowały (i potęgują nadal) wrażenie, że rynek NC jest siedliskiem zła, chaosu i ogólnie pułapką na inwestorów.


Ale z drugiej strony musimy przyznać, że wiele spółek, które znamy dzisiaj jako skuteczne, zyskowne i renomowane biznesy, również zaczynało na "małej giełdzie". A więc są tam również przyzwoicie prowadzone spółki, którymi być może warto zainteresować się na wcześniejszym etapie. Wiąże się to oczywiście z większymi ryzykami, ale i sama nagroda jest proporcjonalnie większa.

Dlaczego ja sam zainteresowałem się rynkiem New Connect


Poszukiwanie zdrowych, obiecujących spółek na wcześniejszym etapie rozwoju było głównym powodem, dla którego zdecydowałem się wejść na ten rynek. Mówiąc wprost, uznałem że warto jest przegrzebać się przez różne nieciekawe walory, żeby wyłapać te ciekawe.

Oczywiście rynek NC ma swoją specyfikę. Wiele spółek znajduje się tam na dużo wcześniejszym etapie rozwoju, więc nie znajdziemy tam najpewniej lidera rynku w jakiejś kategorii lub dywidendowego arystokraty. Ale jeżeli spółka posiada dobry produkt, zdrowy bilans i odpowiednio wysokie tempo wzrostu, może przynieść nam zyski idące w setki procent na przestrzeni kilku lat.

Z tym wcześniejszym etapem rozwoju idą kompromisy, na które musimy się zgodzić. Jeżeli preferujemy spółki o bardzo bezpiecznym bilansie, z pewnością znajdziemy ich tu mniej. A więc ja sam nie rezygnuję z zasady, że inwestuję przede wszystkim w "producentów gotówki", ale nie są to już spółki, które śpią na gotówce. Najczęściej w bilansach jest widoczny również wyższy poziom zadłużenia niż bym to preferował w spółkach z głównego rynku. Ma to oczywiście związek z wcześniejszym etapem rozwoju, na jakim się owe spółki znajdują.

wtorek, 27 lutego 2024

Ryzykowny ruch - sprzedałem Ambrę z portfela

W ostatnich dniach pozbyłem się z mojego portfela akcji Ambry. Wykonałem ruch, którego zupełnie nie planowałem i którego konsekwencji, przyznam szczerze, trochę się obawiam.

Ambra jest tym rodzajem spółki, który nie ekscytuje inwestorów. Brak szybkich omówień wyników, brak ognia na Twitterze, zupełny brak ekscytacji. Kiedy szukałem opinii innych inwestorów na temat opublikowanego w połowie zeszłego tygodnia raportu półrocznego, nie znalazłem tego wiele.

Mam wrażenie, że na Ambrze wszyscy inwestorzy realizują scenariusz amerykańskiej spółki dywidendowej. Tak długo, jak Ambra wypłaca regularną i rosnącą dywidendę, inwestorzy nie podejmują żadnych decyzji inwestycyjnych. Być może jedyną i najważniejszą informacją, na którą czeka rynek, jest jesienne ogłoszenie wysokości dywidendy. Czy będzie ona wyższa niż rok wcześniej i o ile.

Podobnie do przypadku Ambry podchodziłem w moim portfelu. Stabilna nudna spółka, która wypłaca rosnącą dywidendę, ale której kurs znajduje się oprócz tego w wieloletnim trendzie wzrostowym. Taki walor do zaglądania raz w roku, czy wszystko dobrze się dzieje.

I tak też było ostatnio. Kiedy w zeszły czwartek przed sesją ukazał się raport półroczny (Ambra ma przesunięty rok obrachunkowy), nawet nie pamiętam, czy do niego zajrzałem. Moją uwagę przykuła jednak wideokonferencja z udziałem zarządu, która była transmitowana na YouTube Strefy Inwestorów. Dorzuciłem ją do mojej playlisty i jadąc w piątek samochodem, odtworzyłem do posłuchania (tak konsumuję zdecydowaną większość finansowego YT, którego można przyswajać bez konieczności patrzenia na ekran). I po przesłuchaniu części już wiedziałem, że spółka w trybie pilnym trafia na mój warsztat.

Nie byłem weteranem wśród akcjonariuszy spółki. Akcje kupiłem w lipcu 2021 i na całej transakcji zarobiłem z dywidendami 57%. A więc jak na inwestycję trwającą 2,5 roku, całkiem przyjemnie.

W dzisiejszym tekście nie będę robił zaawansowanej analizy waloru. Zwrócę jedynie uwagę na aspekty, które stały się dla mnie kluczowe w procesie podejmowania decyzji.

Główne czynniki stojące za sprzedażą akcji

Ambra, z racji specyfiki prowadzonego biznesu, realizuje zdecydowaną większość wyniku w swoim drugim kwartale (kalendarzowe Q4), przez co raport półroczny jest najważniejszą lekturą dla inwestorów. Kolejnym kwartałem pod względem generowanego zysku jest kalendarzowy Q3. Opierając się na proporcjach, jakie można było zaobserwować w poprzednim roku obrotowym, wyniki pierwszego półrocza obrotowego (a konkretnie zysk ze sprzedaży) odpowiadały za ponad 80% wyniku rocznego. A więc dane, które poznaliśmy w zeszłym tygodniu są najważniejsze z punktu widzenia analizy wyniku spółki.

czwartek, 22 lutego 2024

Ile tabelek sporządzasz dla swoich spółek?

Analiza spółek to nie tylko sprawozdania finansowe, ale szereg danych operacyjnych. Cześć z nich znajduje się w sprawozdaniu finansowym, ale niektóre są publikowane odrębnie lub nawet pochodzą spoza spółki. Dzisiaj pokażę, jak ja posiłkuję się takimi dodatkowymi zestawieniami.

Pomysł na dzisiejszy tekst pojawił się, gdy opublikowałem na socialach tabelę, którą przygotowałem dla jednej ze spółek. Nie opisałem kolumn, ale i tak zaskoczyła mnie reakcja części użytkowników, którzy stwierdzili, że jeżeli znają spółkę i mają zaufanie do zarządu to nie potrzebują skomplikowanych narzędzi do analizy poszczególnych komponentów biznesu.

Dlatego w dzisiejszym tekście zaprezentuje kilka przykładów, które pomagają mi oceniać kondycję poszczególnych walorów. 



Jak powszechnie wiadomo, podstawowym źródłem danych o spółkach są ich raporty okresowe. To tam znajdziemy najważniejsze informacje o poszczególnych elementach biznesu i teoretycznie te informacje powinny wystarczyć nam do kompletnej analizy.


Jednak dane widoczne w raportach zawierają w zasadzie tylko wycinek z szerokiego obrazka. Są to dane za ostatni kwartał oraz analogiczny kwartał rok temu, będący punktem odniesienia. Nie mamy szerszego spojrzenia na to, jak dane układają się w czasie, a w wypadku wielu biznesów jest to bardzo ważne. 

Dodatkowo w przypadku raportów półrocznych oraz raportów rocznych widzimy dane zbiorcze za cały rok, bez rozbicia na poszczególne kwartały. A więc aby uzyskać informację, jakie wyniki spółka osiągnęła np. w 4 kwartale 2023, musimy odjąć od wyniku rocznego wyniki za poprzednie trzy kwartały roku obrotowego.


Dobrze sprawdzają się tu serwisy, które przetwarzają dane z raportów na czytelniejsze tabele lub wykresy. Powyżej przedstawiam fragment takiej tabeli dla iFirmy wygenerowany z BiznesRadaru. Zaprezentowane dane możemy zobaczyć w firmie graficznej, jak również możemy na nie nałożyć dynamiki roczne i kwartalne.

Dzięki takim narzędziom analiza danych zaprezentowanych w sprawozdaniach finansowych jest zdecydowanie łatwiejsza.