Obniżka w Saxo Bank - nawet 0,12% za handel na GPW i 1 dolar minimalnej prowizji na USA

czwartek, 26 października 2017

Czy warto już kupować małe spółki? 10 moich typów na najbliższy rok

Podczas wtorkowej sesji na GPW aż 39 spółek osiągnęło swoje roczne minima. Liczba ta stanowi ok. 9% wszystkich spółek notowanych na głównym parkiecie i bardzo dobitnie pokazuje sytuację, w jakiej znalazł się warszawski rynek. Sytuację, z której wielu inwestorów nie jest w stanie znaleźć wyjścia.

Podczas niedawnej konferencji Książęca Street II powiedziałem, że tym razem fundamenty nie idą w parze z analizą wykresu. Najlepsze spółki wyłonione na podstawie analizy fundamentalnej miały, mówiąc oględnie, mało atrakcyjne wykresy. Ma to oczywiście związek z obecną sytuacją na warszawskim parkiecie, o której wspominałem w ostatnim tekście. Spółki małe i średnie radzą sobie w ostatnim czasie nie najlepiej i jest to fakt, z którym trudno jest się nie zgodzić.

Dlaczego tak się dzieje?


Moim zdaniem kluczowa jest odpowiedź na pytanie o powody tych spadków. Czy możliwe jest, żeby w jednym czasie kilkadziesiąt spółek doświadczyło negatywnej zmiany w fundamentach lub otoczeniu rynkowym, która to zmiana przełożyłaby się na kurs akcji? Wydaje się, że jest to bardzo mało prawdopodobne. A przecież w marcu 2017 roku, niemal jak na komendę, nastąpił zwrot rynkowy, podczas którego spółki średnie z trendu wzrostowego przeszły do bocznego, a małe nawet do spadkowego.

Sądzę więc, że przyczyna tego stanu rzeczy leży poza samymi spółkami i nie jest bezpośrednio związana z prowadzonym przez nie biznesem. Tak jak wspomniałem w poprzednim wpisie, może to zwykły przepływ kapitału do dużych podmiotów, a może coś innego. W każdym razie uważam, że zjawisko to ma charakter ogólny, dotyczący całego rynku. Częściowe wyjaśnienie tego stanu rzeczy opublikowała dzisiaj Strefa Inwestorów, uzasadniając to spadkiem zysku operacyjnego i zysku netto.

W jakim momencie cyklu jesteśmy?


Chcąc przesądzać o losach spółek warto spojrzeć na nasze otoczenie ekonomiczne. Gospodarka rozwija się na bardzo zadowalającym poziomie, bezrobocie jest rekordowo niskie, złotówka się umacnia, a poziom zamożności społeczeństwa wydaje się również wzrastać.

Jeśli rozejrzymy się wokół, zobaczymy to zjawisko. Na przykład w branży nieruchomości, w której działam od kilkunastu miesięcy, pojawił się zdecydowany popyt na domy i mieszkania. Ludzie mają zdolność kredytową i gotowi są używać jej, żeby kupować odpowiednie lokum dla siebie i rodziny. W obszarze nieruchomości komercyjnych przeważają firmy, które zmieniają wynajmowaną powierzchnię biurową na większą, bo w obecnej już się nie mieszczą. Przykładem jest chociażby znana mi firma zajmująca się administrowaniem wspólnotami mieszkaniowymi. W ciągu ostatniego roku podwoili zatrudnienie i w ciągu dwóch lat zamierzają znów się podwoić. Z pewnością widzicie to wokół siebie.

Ten dobrobyt ma też swoje negatywne konsekwencje. Pojawiają się pierwsze komunikaty, że w budownictwie coraz trudniej o materiały takie jak beton czy cegły. Narasta problem z zatrudnieniem, gdyż pozyskanie i utrzymanie wartościowych pracowników kosztuje coraz więcej i staje się istotnym kosztem dla każdej firmy. Z jednej strony wpływa to na malejącą rentowność, a z drugiej ogranicza wzrost. Sam znam kilka firm, które odsyłają klientów z kwitkiem, bo nie są w stanie sprostać zamówieniom.

Można więc powiedzieć, że za nami jest już ten piękny okres, w którym spółki dopiero zaczynają łapać wiatr w żagle, a wyceny są jeszcze stosunkowo atrakcyjne. Obecnie jesteśmy raczej w miejscu, w którym beztroska minęła i rozpoczyna się znów lawirowanie z rosnącymi kosztami.

A że ceny rosną świadczyć może ostatni skok inflacji. Póki co niczego poważnego jeszcze nie zapowiada, ale już daje do myślenia. Kilka takich miesięcy i podwyżka stóp procentowych stanie się realna nawet w połowie 2018 roku. A z nią przyjdzie już nieco trudniejsza sytuacja niż jeszcze kilka miesięcy temu.

Powrót do podstaw analizy fundamentalnej


Jeżeli czytaliście nieco literatury traktującej o analizie fundamentalnej, z pewnością pamiętacie odwołania do przedsiębiorcy-właściciela firmy, któremu ktoś mówi, że notowania jego firmy spadają o X procent. Dla właściciela biznesu nie ma to żadnego znaczenia. Dopóki biznes jest dochodowy i generuje określone zyski, nie interesuje go, czy jednego dnia akcje kosztują 10 zł za sztukę, a innego 7 zł za sztukę.

Podobnie do tematu podchodzą właściciele mieszkań na wynajem. Dopóki inwestycja charakteryzuje się określoną bieżącą rentownością, na drugi plan schodzą okresowe fluktuacje w cenach nieruchomości. Raz kupione dobre mieszkanie generuje strumień gotówki przez długi czas.

Popatrzmy teraz na sytuację techniczną spółek z indeksu sWig80.



Jak widać indeks ten cofnął się dość znacznie od ostatniego szczytu. Spadki są na tyle wyraźne, że już niemal wszyscy analitycy dostrzegają i akcentują ten stan rzeczy. Należy więc przyjąć, że również inwestorzy są świadomi, że spółki małe znacznie w ostatnim czasie staniały. Być może jest to więc czas, aby ruszyć na zakupy.

Czy warto obecnie kupować małe spółki?


Moim zdaniem warto, aczkolwiek z pewnością nie każda mała spółka da zarobić. Bardziej doświadczeni inwestorzy z pewnością wiedzą, że łapanie dołków na rynku jest sztuką, która udaje się rzadko i jest raczej konsekwencją szczęścia, a nie przeprowadzonej analizy. Jeżeli jednak stałoby się tak, że w tym tekstem trafię w idealny dołek na indeksie sWig80, byłoby ciekawie.

piątek, 20 października 2017

Hossa tylko dla wybranych. Kiedy rynek zacznie rosnąć?

Obecna sytuacja na GPW przypomina nieco dotychczasową relację giełdy w Warszawie do nowojorskiej - za oceanem wzrosty, a u nas zupełny brak entuzjazmu. Teraz rozdwojenie zagościło na warszawskim parkiecie - spółki duże rosną w najlepsze, a cała reszta rynku trwa w trendzie bocznym lub nawet spadkowym. Kiedy sytuacja ta ulegnie zmianie?

W opublikowanym kilka tygodni temu wpisie poruszyłem widoczne od jakiegoś czasu zjawisko, z którym mamy do czynienia obecnie. Spółki duże, reprezentowane głównie przez indeks Wig20, bardzo silnie rosną. A że podmioty te mają przeważający, przekraczający 65%, wpływ na notowania indeksu WIG, na tym ostatnim widzimy wyraźną hossę.

Analiza tylko i wyłącznie głównego warszawskiego indeksu może wielu inwestorów doprowadzić do rozpaczy. Nie są zadowoleni zwłaszcza ci, którzy nie posiadają w swoich portfelach największych podmiotów, głównie z udziałem Skarbu Państwa w akcjonariacie. Przypomnijmy, że przez połowę 2015 i niemal cały 2016 rok posiadanie spółek z Wig20 oznaczało przeważnie straty i beznadzieję. Dopiero zapoczątkowany niecały rok temu ruch cenowy przeobraził maruderów w liderów. Zresztą spójrzcie na poniższy wykres.



Widać wyraźnie, że siła byków na blue chipach to zjawisko, którego początków należy szukać w grudniu 2016 roku. Od tego czasu, mimo że wzrosty są spektakularne, udało się zaledwie wyrównać poziomy z maja 2015.

poniedziałek, 2 października 2017

Spółki Ciekawe Technicznie - październik 2017 - portfel -1,61%

Okres wakacyjny na giełdach definitywnie się zakończył i nastał październik - miesiąc słynący z załamań i krachów. Póki co na warszawskim parkiecie nie widać technicznych sygnałów do silnej korekty, jednak wielu inwestorów z pewnością rozważa taki scenariusz jako jedną z alternatyw.

Wrzesień zapisze się w naszej pamięci jako miesiąc dość spodziewanej korekty, która nastąpiła po sierpniowych wzrostach. Rynek oddał nieco pola, ceny wielu spółek stały się nieco bardziej atrakcyjne, co z kolei może skłaniać do zwiększonych zakupów. W tle pozostaje pytanie, czy przy okazji nadchodzącego swingu cenowego uda nam się osiągnąć nowe rekordowe poziomy na głównych indeksach.



Zaprezentowany poniżej wykres indeksu Wig20 wyraźnie pokazuje dokonaną korektę oraz poziom cenowy, do którego ona dotarła. Jest to naturalne rynkowe wsparcie, którego wyraz jest jeszcze umacniany przez piątkową wzrostową sesję.



Można więc powiedzieć, że jest to bardzo czytelny moment, w którym popyt powinien pokazać swoją siłę. Z tak ewidentnymi poziomami jest jednak pewien problem, ponieważ raz na jakiś czas silne wsparcia, takie które widzą wszyscy gracze rynkowi, zawodzą i nie sprawdzają się. Jeżeli w tym wypadku podobny scenariusz nastąpi, nie będzie to wielkim dramatem, jednak wzbudzi pytania o dalszy los ruchu wzrostowego na GPW.