Z racji częstej obecności na jednym z wortali giełdowych obserwuję przewijające się tam tematy. Co jakiś czas głowy rozpala spółka, której ceny akcji gwałtownie rosną. Od razu pojawiają się pytania, czy warto, czy będzie dalej rosło oraz do jakiej ceny dojdzie.
W sumie nie należy się dziwić, że początkujący gracze bardzo przeżywają tego typu sprawy, gdyż wzrosty przekraczające 10% dziennie przez szereg dni z pewnością działają na wyobraźnię. Ostatnio mieliśmy podobny przykład z dwiema spółkami, które połączyły wspólne dane fundamentalne. Mam oczywiście na myśli Karen i Komputronik. Z wcześniejszych przykładów warto chyba wymienić Petrolinvest, Izolację czy też spektakularne wzrosty na AD Drągowski. Wstawię wykresy, żeby było wiadomo, co mam na myśli, a później poczynię kilka uwag.
Komputronik - 140% w 6 dni
Karen - 267% w 6 dni
Izolacja - 184% w 5 dni
Petrolinvest - 129% w 5 dni
AD Drągowski - 840% w 7 dni
Myślę, że powyższe wykresy, jak również skala wzrostów mogą robić wrażenie nie tylko na początkujących. Mimo wszystko mam zasadę, że nie wchodzę w tego typu spółki. Powód jest prozaiczny - zbyt duże ryzyko. Fakt, że potencjał do zysku również jest znaczny, lecz dla mnie priorytetem jest ochrona kapitału, a więc kluczową rolę odgrywa ustawienie stopa. Ciasne zlecenie przy tego typu ruchach jest bez sensu, gdyż z pewnością zostanie strzelone, natomiast pozostawienie cenom odpowiedniej ilości miejsca na ruch musi się wiązać z zaryzykowaniem utraty dużej części pozycji.
Znam kilka osób, które grają na takich spółkach. Prywatnie nazywam tego typu podejście właśnie karuzelą, gdyż trzeba mieć stalowe ... (wiadomo co), aby utrzymać się na pozycji i jeszcze zarobić na tym całym biznesie.
No właśnie, jak ugrać swoje na takich spółkach? Przede wszystkim trzeba kupić tanio, a sprzedać drogo, to sprawa oczywista. Ważne jest rozpoznanie przyczyn takich wzrostów, gdyż zazwyczaj mają one podstawy fundamentalne w postaci bardzo dobrych wiadomości ze spółki lub dla spółki. Inną przyczyną może być duża nierównowaga między popytem a podażą akcji. Miało to miejsce w przypadku spółki AD Drągowki, gdzie w rękach rodziny właściciela znajdowało się ponad 95% akcji. Zwiększony popyt sprawił, że posiadacze akcji nie byli w stanie go zrównoważyć, co poskutkowało ogromnym wzrostem cen (dzięki czemu ktoś z rodziny opchnął swój pakiet z grubym zyskiem).
Krótko mówiąc, trzeba wiedzieć, co w trawie piszczy. Natomiast większość "szaraków" dowiaduje się o spółce w chwili, gdy ceny idą w górę już 2-3 dni z rzędu. Jak pokazują powyższe obrazki (nie jest to wiarygodna próba, a jedynie te spółki, które mi utkwiły w pamięci) z każdym dniem wzrostów ryzyko zwiększa się w znaczącym stopniu. Kupno 5 dnia lub później to moim zdaniem samobójstwo, natomiast jestem przekonany, że to właśnie wtedy decydują się na wejście w spółkę osoby skuszone bezgranicznymi wzrostami i mające niewielką wiedzę o rynku. Ich zlecenia pozwalają zrealizować zysk tym, którzy kupili tanio, a sami zostają złapani w pułapkę offsidową.
Myślę, że warto przeanalizować tego typu przypadki i zastanowić się, czy ma się odpowiednie predyspozycje do zabawy na karuzeli. Należy mieć wiedzę, że coś może spowodować wybicie cen w górę, czas, żeby obserwować ceny, które częściej są na widełkach niż w notowaniach oraz, jak już wspomniałem, stalowe nerwy, aby nie dostać zawału, gdy cena się ruszy o kilka % między transakcjami. Do tego przydatna jest duża tolerancja na ryzyko oraz umiejętność "czytania" arkusza zleceń, aby w porę dostrzec oznaki słabnięcia popytu.
Jak już pisałem, to zabawa nie dla mnie, więc spokojnie przechodzę nad takimi spółkami do porządku dziennego. Jeśli ktoś ma ochotę spróbować swoich sił, niech się najpierw zastanowi, czy będzie zjadającym, czy zjadanym...
W sumie nie należy się dziwić, że początkujący gracze bardzo przeżywają tego typu sprawy, gdyż wzrosty przekraczające 10% dziennie przez szereg dni z pewnością działają na wyobraźnię. Ostatnio mieliśmy podobny przykład z dwiema spółkami, które połączyły wspólne dane fundamentalne. Mam oczywiście na myśli Karen i Komputronik. Z wcześniejszych przykładów warto chyba wymienić Petrolinvest, Izolację czy też spektakularne wzrosty na AD Drągowski. Wstawię wykresy, żeby było wiadomo, co mam na myśli, a później poczynię kilka uwag.
Komputronik - 140% w 6 dni
Karen - 267% w 6 dni
Izolacja - 184% w 5 dni
Petrolinvest - 129% w 5 dni
AD Drągowski - 840% w 7 dni
Myślę, że powyższe wykresy, jak również skala wzrostów mogą robić wrażenie nie tylko na początkujących. Mimo wszystko mam zasadę, że nie wchodzę w tego typu spółki. Powód jest prozaiczny - zbyt duże ryzyko. Fakt, że potencjał do zysku również jest znaczny, lecz dla mnie priorytetem jest ochrona kapitału, a więc kluczową rolę odgrywa ustawienie stopa. Ciasne zlecenie przy tego typu ruchach jest bez sensu, gdyż z pewnością zostanie strzelone, natomiast pozostawienie cenom odpowiedniej ilości miejsca na ruch musi się wiązać z zaryzykowaniem utraty dużej części pozycji.
Znam kilka osób, które grają na takich spółkach. Prywatnie nazywam tego typu podejście właśnie karuzelą, gdyż trzeba mieć stalowe ... (wiadomo co), aby utrzymać się na pozycji i jeszcze zarobić na tym całym biznesie.
No właśnie, jak ugrać swoje na takich spółkach? Przede wszystkim trzeba kupić tanio, a sprzedać drogo, to sprawa oczywista. Ważne jest rozpoznanie przyczyn takich wzrostów, gdyż zazwyczaj mają one podstawy fundamentalne w postaci bardzo dobrych wiadomości ze spółki lub dla spółki. Inną przyczyną może być duża nierównowaga między popytem a podażą akcji. Miało to miejsce w przypadku spółki AD Drągowki, gdzie w rękach rodziny właściciela znajdowało się ponad 95% akcji. Zwiększony popyt sprawił, że posiadacze akcji nie byli w stanie go zrównoważyć, co poskutkowało ogromnym wzrostem cen (dzięki czemu ktoś z rodziny opchnął swój pakiet z grubym zyskiem).
Krótko mówiąc, trzeba wiedzieć, co w trawie piszczy. Natomiast większość "szaraków" dowiaduje się o spółce w chwili, gdy ceny idą w górę już 2-3 dni z rzędu. Jak pokazują powyższe obrazki (nie jest to wiarygodna próba, a jedynie te spółki, które mi utkwiły w pamięci) z każdym dniem wzrostów ryzyko zwiększa się w znaczącym stopniu. Kupno 5 dnia lub później to moim zdaniem samobójstwo, natomiast jestem przekonany, że to właśnie wtedy decydują się na wejście w spółkę osoby skuszone bezgranicznymi wzrostami i mające niewielką wiedzę o rynku. Ich zlecenia pozwalają zrealizować zysk tym, którzy kupili tanio, a sami zostają złapani w pułapkę offsidową.
Myślę, że warto przeanalizować tego typu przypadki i zastanowić się, czy ma się odpowiednie predyspozycje do zabawy na karuzeli. Należy mieć wiedzę, że coś może spowodować wybicie cen w górę, czas, żeby obserwować ceny, które częściej są na widełkach niż w notowaniach oraz, jak już wspomniałem, stalowe nerwy, aby nie dostać zawału, gdy cena się ruszy o kilka % między transakcjami. Do tego przydatna jest duża tolerancja na ryzyko oraz umiejętność "czytania" arkusza zleceń, aby w porę dostrzec oznaki słabnięcia popytu.
Jak już pisałem, to zabawa nie dla mnie, więc spokojnie przechodzę nad takimi spółkami do porządku dziennego. Jeśli ktoś ma ochotę spróbować swoich sił, niech się najpierw zastanowi, czy będzie zjadającym, czy zjadanym...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz