Czas zająć się rzeczami bardziej praktycznymi, czyli omawianiem setupów wchodzenia na rynek zgodnie z kierunkiem dominującego trendu, ale w jego korekcie. Nie będą to jakieś super odkrywcze metody, czy też magiczne algorytmy, gdyż w zasadzie każdy musi sam sobie opracować metodę do zajmowania pozycji. O tym, że musi być ona dopasowana do charakterystyki rynku już pisałem. Natomiast dobrze jest czasem usprawnić znane rozwiązania, gdyż mogą one wciąż być bardzo skuteczne. Więc do dzieła.
Pierwsze narzędzie nie jest skomplikowane - jest nim linia prosta. Każdy z nas rysował kiedyś kreski na wykresie, więc zapewne wiecie o co chodzi. W celu wykrycia momentu powrotu do dominującego trendu rysujemy linię łączącą ostatnie ekstremum cenowe oraz krańce świec idących w kierunku korekty. Podam przykładowe obrazki:
Technika identyczna do tej, jaką stosujemy podczas wybicia z formacji flagi. Rysujemy linię po wierzchołkach, chwila przebicia linii jest dla nas sygnałem do otwarcia pozycji. Myślę, że koncepcja jest prosta, więc trzeba ją nieco skomplikować wskazując potencjalne miny, na które możemy się napatoczyć podczas jej realizacji.
Dużym problemem jest uznaniowość wszelkiego rodzaju linii trendu, również linii korekty. Ilu graczy, tyle wersji. Teoria oraz logika mówią, że do jej narysowania potrzebujemy co najmniej dwóch punktów. Pytanie, jakie to będą punkty. Czy swing high oraz kolejna świeca to wystarczające oparcie dla naszej kreski? Oczywiście nie. Zatem aby uzyskać w miarę pewną linię, potrzebujemy większej ilości świec. Ilu minimalnie? Ciężko powiedzieć, gdyż każdy wykres wygląda inaczej. Niekiedy udaje się uzyskać dużą zbieżność punktów już przy 5 świecach, a czasem i 15 układa się w taką sieczkę, że mamy kilka długich cieni, z którymi nie do końca wiadomo, co zrobić.
Rozwiązaniem tego problemu może być wyczekanie na odpowiednią ilość danych umożliwiających poprowadzenie linii. W przypadku dużej rozbieżności w położeniu potencjalnych punktów stycznych, należy chyba zastosować zasadę najbardziej trafnych, czyli poprowadzić naszą kreskę tak, aby łączyła możliwie wiele z nich. Mocno intuicyjne, ale nie znalazłem dotychczas niezawodnego lub wysoko skutecznego sposobu.
Drugą sprawą jest odwieczny problem osób grających na przełamania linii trendu, czyli fałszywe przebicia. Narysujemy co trzeba, po czym cena wybija się w górę aktywując nasze zlecenie, które ustawiliśmy wczoraj wieczorem. Zacieramy ręce, że złapaliśmy sam początek ruchu, a tymczasem zamknięcie wypada już pod kreską, po czym następnego dnia otwieramy się z luką w dół, co odpala naszego stopa. Myślę, że wiele osób ma za sobą podobne doświadczenia, niekiedy występujące seriami.
Formą obrony przeciwko takim zdarzeniom jest stosowanie filtrów. Zapewne zrobię o nich oddzielny wpis, więc teraz nie będę się zbytnio rozwodził nad tematem. Zadaniem filtra jest odsianie transakcji potencjalnie stratnych i wyłapanie zyskownych lub przynajmniej przybliżenie nas do tego. Dokonuje się tego poprzez opóźnienie momentu wejścia lub zastosowanie dodatkowych czynników w postaci np. wolumenu.
Trzecim utrudnieniem, na które możemy się natknąć jest sytuacja, gdy linia spadków faktycznie zostaje przebita, lecz nie odbywa się to ruchem w kierunku trendu, ale ceny wychodzą bokiem, po czym poruszają się tak przez kilka świec. Wtedy praktycznie setup nam wygasa, gdyż trudno sobie wyobrazić stopniowe wypłaszczanie kreski. Byłoby to oszukiwanie samego siebie.
W takiej sytuacji możemy wybrnąć poprzez dodanie techniki gry w podobnych wypadkach. Może to być jakiś filtr wybicia w górę lub cokolwiek innego w zależności od wyglądu wykresu. Należy się przy tym zastanowić, czy trend nam za mocno nie osłabł.
To tyle w kwestii tej podstawowej techniki wejścia w korekcie. Odnoszę wrażenie, że lepiej sprawdza się w ruchach mających 10 lub więcej świec, gdyż wtedy otrzymujemy czytelny sygnał, że jest korekta oraz mamy możliwość narysować w miarę "pewną" linię.
Pierwsze narzędzie nie jest skomplikowane - jest nim linia prosta. Każdy z nas rysował kiedyś kreski na wykresie, więc zapewne wiecie o co chodzi. W celu wykrycia momentu powrotu do dominującego trendu rysujemy linię łączącą ostatnie ekstremum cenowe oraz krańce świec idących w kierunku korekty. Podam przykładowe obrazki:
Technika identyczna do tej, jaką stosujemy podczas wybicia z formacji flagi. Rysujemy linię po wierzchołkach, chwila przebicia linii jest dla nas sygnałem do otwarcia pozycji. Myślę, że koncepcja jest prosta, więc trzeba ją nieco skomplikować wskazując potencjalne miny, na które możemy się napatoczyć podczas jej realizacji.
Dużym problemem jest uznaniowość wszelkiego rodzaju linii trendu, również linii korekty. Ilu graczy, tyle wersji. Teoria oraz logika mówią, że do jej narysowania potrzebujemy co najmniej dwóch punktów. Pytanie, jakie to będą punkty. Czy swing high oraz kolejna świeca to wystarczające oparcie dla naszej kreski? Oczywiście nie. Zatem aby uzyskać w miarę pewną linię, potrzebujemy większej ilości świec. Ilu minimalnie? Ciężko powiedzieć, gdyż każdy wykres wygląda inaczej. Niekiedy udaje się uzyskać dużą zbieżność punktów już przy 5 świecach, a czasem i 15 układa się w taką sieczkę, że mamy kilka długich cieni, z którymi nie do końca wiadomo, co zrobić.
Rozwiązaniem tego problemu może być wyczekanie na odpowiednią ilość danych umożliwiających poprowadzenie linii. W przypadku dużej rozbieżności w położeniu potencjalnych punktów stycznych, należy chyba zastosować zasadę najbardziej trafnych, czyli poprowadzić naszą kreskę tak, aby łączyła możliwie wiele z nich. Mocno intuicyjne, ale nie znalazłem dotychczas niezawodnego lub wysoko skutecznego sposobu.
Drugą sprawą jest odwieczny problem osób grających na przełamania linii trendu, czyli fałszywe przebicia. Narysujemy co trzeba, po czym cena wybija się w górę aktywując nasze zlecenie, które ustawiliśmy wczoraj wieczorem. Zacieramy ręce, że złapaliśmy sam początek ruchu, a tymczasem zamknięcie wypada już pod kreską, po czym następnego dnia otwieramy się z luką w dół, co odpala naszego stopa. Myślę, że wiele osób ma za sobą podobne doświadczenia, niekiedy występujące seriami.
Formą obrony przeciwko takim zdarzeniom jest stosowanie filtrów. Zapewne zrobię o nich oddzielny wpis, więc teraz nie będę się zbytnio rozwodził nad tematem. Zadaniem filtra jest odsianie transakcji potencjalnie stratnych i wyłapanie zyskownych lub przynajmniej przybliżenie nas do tego. Dokonuje się tego poprzez opóźnienie momentu wejścia lub zastosowanie dodatkowych czynników w postaci np. wolumenu.
Trzecim utrudnieniem, na które możemy się natknąć jest sytuacja, gdy linia spadków faktycznie zostaje przebita, lecz nie odbywa się to ruchem w kierunku trendu, ale ceny wychodzą bokiem, po czym poruszają się tak przez kilka świec. Wtedy praktycznie setup nam wygasa, gdyż trudno sobie wyobrazić stopniowe wypłaszczanie kreski. Byłoby to oszukiwanie samego siebie.
W takiej sytuacji możemy wybrnąć poprzez dodanie techniki gry w podobnych wypadkach. Może to być jakiś filtr wybicia w górę lub cokolwiek innego w zależności od wyglądu wykresu. Należy się przy tym zastanowić, czy trend nam za mocno nie osłabł.
To tyle w kwestii tej podstawowej techniki wejścia w korekcie. Odnoszę wrażenie, że lepiej sprawdza się w ruchach mających 10 lub więcej świec, gdyż wtedy otrzymujemy czytelny sygnał, że jest korekta oraz mamy możliwość narysować w miarę "pewną" linię.
Myślę, że ważne jest wyrysowanie na wykresie wsparć krótko- i długoterminowych żeby przypadkiem nie wchodzić na rynek "po korekcie" choć poniżej wsparcia. Zagapić się nie jest łatwo, szczególnie na małych interwałach (+emocje).
OdpowiedzUsuńTo właśnie to jest kolejna rzecz, którą trzeba rozważyć.
OdpowiedzUsuńCzy korekta nie trwa podejrzanie długo i nie znosi poprzednich swing low. Jeśli tak się dzieje to wątpliwe staje się wchodzenie w taką transakcję. Ewentualnie trzeba zmniejszyć pozycję