czwartek, 29 kwietnia 2010

"Moja" analiza techniczna

To, czemu jestem technikiem, a nie AF-owcem, wyjaśniałem już w innych wpisach. Pomyślałem, że dobrze będzie trochę omówić moje podejście do gry na rynku w kontekście narzędzi analizy technicznej, które wykorzystuję. Trochę już zapewne mówią opisywane przeze mnie setupy, ale dla całościowego obrazu warto poświęcić temu cały post. Moja AT jest zapewne nie do końca zgodna z tym, jak chciałby ją definiować Tomasz Symonowisz, który niedawno na swoim blogu poświęcił kilka notek omówieniu po kolei detali AT. Ale, jak już pisałem, jestem humanistą i do tego nieszczególnie przywiązuję uwagę do teorii i definicji, więc opiszę to z mojej perspektywy.

Swój pierwszy kontakt z giełdą miałem na kapitale wirtualnym. Początkowo coś tam sobie rzeźbiłem, głównie z negatywnym skutkiem, ale że portfel nie bolał to jakoś się sprawy kręciły. Stwierdziłem jednak, że trzeba się zabrać poważnie do roboty. Był to mniej więcej luty 2009... Zaczynałem na oscylatorach. Udało mi się na kilku spółkach złapać pięknie dno bessy i stwierdziłem, że jednak nie jest to takie trudne. Kolejne kroki to były różnego rodzaju przypadkowe wskaźniki, stosowane w różnych konfiguracjach i z różną skutecznością.

Druga wielka fascynacja to były systemy mechaniczne. Akurat dostałem do zabawy Amibrokera, liznąłem trochę AFL'a i rozpoczęła się zabawa. Testowałem praktycznie wszystko, co wpadło mi w ręce i co umiałem zakodować. Miałem już za sobą pokaźną dawkę literatury traktującej o systemach, więc składałem najróżniejsze kombinacje, niektóre bardziej udane, inne trochę mniej. Jednak po pewnym czasie moje podejście ewoluowało i postanowiłem szukać gdzie indziej. Niebanalne znaczenie miał fakt, że na grę systemem wymagany jest sporo większy portfel niż ten, którym dysponowałem. Mimo, iż obecnie nie jestem "systemowcem", doceniam zalety tego typu tradingu i nie wykluczam, że kiedyś do niego powrócę.

Obecnie jestem na swoim trzecim dużym etapie - czystych wykresach. Uznałem, że to im należy poświęcić maksimum uwagi, gdyż wszystkie inne narzędzia takie jak cykle, średnie, czy oscylatory, opierają się na ruchach cen. Zatem analizując ruchy cen również można otrzymywać w miarę czytelny obraz rynku, bez opóźnień. Dwa słowa o innych metodach.

Z natury nie wierzę w różnego rodzaju "magiczne" współczynniki i ukryte porządki, według których działa cały świat, w tym i giełda. Mam świadomość, że jest bardzo wiele osób, które skutecznie zarabiają dzięki poziomom DiNapolego, falom Elliotta, kwadratom Ganna czy cyklom cenowym. Niemniej do mnie tego typu rzeczy nie przemawiają. Uważam ich stosowanie za zbyt złożone, oparte na mało logicznych przesłankach lub też wieloznaczne. Niemniej mam świadomość, że inwestorzy kierują się tymi wskazówkami i widziałem zbyt wiele korekt, które zatrzymywały się dokładnie na zniesieniach Fibonacciego, aby je deprecjonować.

Kolejna rzecz to średnie. Wiemy, ze istnieje wiele rodzajów średnich, od prostych aż po trójkątne, adaptacyjne i jeszcze inne. Zraża mnie do nich duże opóźnienie w stosunku do rzeczywistych ruchów cen. Zanim średnie wygenerują jakiś wygnał, rynek może przebyć już na tyle znaczną odległość, że znajdziemy się w okolicach szczytu (krótkoterminowego). Dla średnich widzę zastosowanie głównie jako filtry trendu, ale to znów zakłada pewna "mechanizację" tradingu.

Nie stosuję też oscylatorów. Uważam, że to cena jest pierwotna i analiza oscylatora znów pcha nas w objęcia systemów mechanicznych. Rozumiem, że da się skonstruować zarabiający algorytm postępowania oparty na RSI, StochK czy też CCI, ale muszę przyznać, że nie "czuję" tego typu narzędzi. Jedyny wskaźnik, którego używam to ATR.

Skoro omówiłem już ogólnie, czego nie używam, warto powiedzieć, co stosują. Najprościej rzecz ujmując są to formacje oraz price action. Z formacji są to głównie podstawowe układy geometryczne plus linie trendu. Idąc za logiką niewiary w magiczne proporcje, wyrzuciłem do śmietnika wszystkie patterny harmoniczne typu gartley, krab, nietoperz czy motyl. Podobnie z formacjami, które są według mnie mocno naciągane, jak na przykład cup & handle oraz formacje rozszerzające się.

Zatem moja analiza wykresów sprowadza się do wyszukiwania potencjalnych wsparć, oporów oraz punktów zwrotnych w ruchach cen i trendach. Staram się łapać spółki przy wsparciach, kontrakty ewentualnie też przy oporach, chętnie gram wewnątrz formacji. Zwłaszcza interesują mnie wejścia o niskim ryzyku oraz dużym prawdopodobieństwie i potencjale wzrostów. Wiadomo, nic nowego, każdy tego szuka, ale postaram się opisać, gdzie takie przypadki dostrzegam. Ostatnio zacząłem się bawić grą na kontynuację trendu, mocno opierając się na koncepcjach Joe Rossa, gdyż zauważyłem całkiem sporo setupów, które by pasowały pod takie podejście. Zapewne niebawem pojawi się stosowny wpis na ten temat.

Myślę, że powyższy opis w jakimś stopniu obrazuje mój sposób patrzenia na rynek. Oscylatory i średnie są dobre na system, ale nieprzetestowane o niczym nie świadczą. Ostatnio w rozmowie na temat jednego z wykresów, rozmówca użył argumentu, że teraz to będzie spadać, bo SMA 20 przebiła od góry SMA 40. Równie dobrze CCI mógł przebić od góry poziom -50, a RSI spaść poniżej 50. Jeśli zobaczę w takiej sytuacji silne wsparcie, zagram pod to niezależnie od wszystkich wskaźników. Dlatego, że to cena "rządzi" resztą, a nie odwrotnie...

5 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że bardzo ciekawie wyglądał Twój rozwój jako tradera. Co do grania z samych wykresów, to jest to na prawdę wysoki poziom. Przypomina mi się taki serial "Wall Street Warriors", w którym pokazywany były historie ludzi grających na giełdzie. Tam wszyscy traderzy, siedzieli przed monitorami, na których były gołe (nie kobiety) wykresy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym wysokim poziomem to bym nie przesadzał...

    Podejście dobre jak każde inne, po prostu mi odpowiada, gdyż opieramy się na "pierwotnych" danych i nie musimy się bawić w konstruowanie wskaźników, czy też statystyczne testowanie już istniejących.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny blog.
    Co do wykresów - to słyszałem opinie, że trzeba patrzeć na nie przynajmniej 10 lat aby zobaczyć to co najistotniejsze.
    Pozdrawiam i życzę konsekwencji i wytrwałości.
    zgk5

    OdpowiedzUsuń
  4. jeżeli grasz w oparciu o formacje cenowe to polecam zapoznanie się ze stroną Bulkowskiego (jeżeli jeszcze jej nie znasz):
    http://thepatternsite.com/chartpatterns.html

    tutaj jest MEGA wiedza w tym zakresie

    pozdrawiam,
    manygridi

    OdpowiedzUsuń
  5. Bulkowskiego czytałem opakowanego w "Encyclopedia of chart patterns" 2nd ed. Za jakiś czas pewnie wrzucę na bloga recenzję książeczki.

    Ale trzeba przyznać, że jest to encyklopedia. Wymienia sporo rzeczy, ale nie wyobrażam sobie, żeby korzystać z tego wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń