czwartek, 6 stycznia 2011

Inwestowanie w dłuższym terminie II

Pozostańmy jeszcze w temacie wchodzenia w trakcie trendu. Można walczyć z rynkiem na różne sposoby, ale dobrze jest jechać razem z dominującą tendencją. Poświęcając jakieś pół godziny, łatwo dziś na rynku znaleźć kilka całkiem stabilnie rosnących spółek, co do których można mieć podejrzenie, że tak od razu nie zawrócą na południe. Oczywiście zasada ograniczonego zaufania każe ustawić zlecenie stop loss.

Poprzednio opisałem spółkę, która rośnie w dość klasycznej formie, czyli poprzez szereg stosunkowo łatwych do wyodrębnienia szczytów i dołków. Wtedy oczywistym zagraniem jest zaczekanie na czytelną korektę i zajęcie pozycji zgodnie z trendem. Nieco odmiennie mają się sprawy przy spółkach, w których swingi cenowe nie są aż tak czytelne. Oczywiście prędzej czy później korekta następuje, ale z różnych względów nie chcemy na nią czekać. Co wtedy?

Wtedy pojawia się problem, gdyż kupno "teraz" niesie za sobą różnego typu ryzyka. Pierwszym i najbardziej oczywistym jest fakt, iż w zasadzie jest to wejście losowe. Mamy trochę wolnej kasy, dostrzegamy rosnącą spółkę i planujemy od razu kupić jej akcje. W tym przypadku musimy mieć świadomość, że dziś, jutro, lub każdego kolejnego dnia może nastąpić korekta. Nie będzie to coś niezwykłego, w końcu korekty się zdarzają i są nieodłącznym elementem trendu. Tyle, że musimy zrobić tu odwołanie do opisywanego poprzednio wejścia w korekcie.

Jeśli tam kupimy akcje pod setup zakończenia korekty, oczekujemy dynamicznych wzrostów i przebicia maksimów. Gdy zaraz po kupnie następują spadki, wiemy że coś jest nie tak. Połamanie wsparcia na ostatnim swing low oznacza, że najprawdopodobniej z trendem dzieje się coś niedobrego i jest to czytelny sygnał do ucieczki. Te spadki COŚ znaczą. W przypadku wejścia "bo tak", spadki nie oznaczają niczego. Ot, korekta. Jakie to niesie konsekwencje?

Przede wszystkim wpływa to na ustawienie naszego stop lossa. Inwestorzy opierający się na różnych syntetycznych koncepcjach wykorzystają do tego średnią kroczącą, SAR, ATR z mnożnikiem czy BBand. Tutaj decydują nieco inne parametry, głównie nasze arbitralne ustalenia (po optymalizacji lub bez niej). Co natomiast robią zwolennicy price action? Pozwalają, żeby wykres sam do nich mówił. W tej sytuacji ustawiają stopa poniżej poprzedniego swing low, a takowe może być znacznie oddalone od ceny kupna. Przekłada się to oczywiście na znacznie wyższe ryzyko początkowe transakcji, co determinuje mniejszą pozycję.

Można oczywiście z tym walczyć. Jak? Wchodzimy na rynek na podstawie własnego "widzimisię", ale stawiamy sobie dość ciasnego stopa. Zakładamy, że jeśli rynek będzie kontynuował wzrosty bez korekty, uda nam się zarobić dość, aby przyszła korekta nie wpuszczała nas w stratę. Natomiast szybkie spadki zaraz po kupnie będą sygnałem, że kupiliśmy szczyt i trzeba uciekać czem prędzej. Ucieczka taka jest oczywiście tylko zagraniem taktycznym. Ponieśliśmy niewielką stratę, ale za to udało nam się wychwycić korektę, czyli okazję do odnowienia pozycji przy niskim ryzyku. Co robimy? Czekamy :)

Początkowo można zaplanować odnowienie pozycji przy przebiciu ostatnich maksimów. Jest to wersja na małe korekty. Jeśli spadki się pogłębiają, można próbować przyspieszać powrót na rynek poprzez ustawienie zlecenia kupna na zniesieniu 50% korekty lub w innym preferowanym miejscu. Dzięki temu zmniejszamy odległość ceny kupna, od stopa początkowego, którego wypada ustawić poniżej nowo utworzonego swing low. Jeśli natomiast korekta się pogłębia, czekamy na rozwój zdarzeń. Połamanie wsparć może być dla nas sygnałem słabości rynku, co przełoży się na decyzję odpuszczenia sobie transakcji. Wtedy wypadamy z tej przygody jedynie z małą stratą początkową.

Pragnę podkreślić, iż przedstawione powyżej uwagi wynikają z mojego podejścia wykorzystującego głównie price action oraz czytanie wykresu. Być może są jeszcze inne ciekawe sposoby na uniknięcie dużych strat będących skutkiem wejścia "nie w korekcie". Jeśli chcecie zgłosić takowe do omówienia, zapraszam poniżej.

2 komentarze:

  1. piszesz

    "Można walczyć z rynkiem na różne sposoby..."

    a ja boję się takich zdań, bo ja nie lubię walczyć z rynkiem, ja wolę działać razem z nim :D

    A po drugie, takie niecierpliwe zajmowanie pozycji w trendzie jest problematyczne z wielu względów. Niecierpliwość to jest niedobra cecha. Inwestor powinien chyba szukać jakiegoś wyraźnego znaku, a nie tylko tyle, że ma nagle wolną gotówkę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Każda forma inwestowania jest walką z rynkiem, czyli pozostałymi jego uczestnikami. Nawet grając z trendem liczysz, że gdy trend zacznie się odwracać, opchniesz papiery jakiemuś frajerowi po niezłej cenie :)

    Widzisz spółkę, która rośnie, a jednocześnie masz kasę, żeby kupić akcje. Są przecież inwestorzy, którym kilkukrotnie pociąg odjechał i którzy postanawiają nigdy więcej do tego nie dopuścić.

    Poza tym, wejście zgodnie z kierunkiem trendu ma ponad 50% szans na bycie wejściem udanym, przecież trend ma większą skłonność do kontynuacji niż odwrócenia.

    Kwestia odpowiedniego zarządzania ryzykiem początkowym.

    Mimo, że jestem zwolennikiem wejść o niskim ryzyku, ostatnio zająłem pozycję właśnie w opisywany powyżej sposób. Rynek, od chwili mojego wejścia, poszedł w górę o jakieś 10% i dopiero teraz następuje korekta. Mimo, że oddałem większość wirtualnych zysków, ciągle nie ponoszę straty.

    OdpowiedzUsuń