Około miesiąca temu nagrałem krótki materiał na temat znaczenia czasu w inwestowaniu, a konkretnie możliwości składania zleceń zawsze wtedy, kiedy wymaga tego nasza strategia lub gdy rynek stwarza okazję wartą wykorzystania. W komentarzu do mojego ostatniego wpisu, Azi poruszył wątek "czytania rynku". Od dawna miałem zaplanowany ten wpis, więc uznałem, że warto go w tej chwili rozwinąć i podzielić się z Wami moimi odczuciami.
Oprócz gry na giełdzie rozumianej jako kupowanie i sprzedawanie różnych instrumentów finansowych, bardzo istotnym wymiarem czasu, który się giełdzie poświęca jest w mojej ocenie samo obserwowanie rynku. Ktoś może powie, że w zasadzie nie ma tu nic szczególnego, skoro i tak nie zamierza się reagować na każdy tick. W takiej sytuacji wystarczy rzucić okiem na rynek raz na jakiś czas i efekty powinny być zadowalające. Ja jednak, jako ,mimo wszystko, trader dyskrecjonalny, uważam że jest inaczej.
Samo obserwowanie rynku nie jest niby jakąś szczególną rozrywką. Ot, ceny się zmieniają, wykres podskakuje sobie w górę i w dół i tyle. Dla mnie jednak, obserwowanie notowań ma duże znaczenie. Odnoszę wrażenie, że często patrząc na wykres, lepiej "czuję się" z jego kształtem. Wiem, w jaki sposób rynek doszedł tam, gdzie jest obecnie i na tej podstawie jestem w stanie zbudować o wiele dokładniejszą (i często trafniejszą) projekcję jego zachowania (lub możliwości i scenariuszy przed nim stojących).
Oczywistym argumentem narzucającym się w tej chwili jest ten, że z wykresu można to samo odczytać, bez konieczności ślęczenia przy monitorze. Szczególnie, gdy każdą świeczkę dzienną można rozbić na mniejsze godzinowe, czy minutowe. W ten sposób można prześledzić zachowanie rynku z niezwykłą dokładnością. Mimo tego, gdy miałem kilka miesięcy temu dość gorący okres w pracy, i gdy byłem w stanie zaledwie na krótki czas rzucić okiem na wykres, zdecydowanie gorzej mi się z nim pracowało. Jakieś tam strategie realizowałem, ale bardzo odczuwalna była różnica w porównaniu z sytuacją, gdy miałem możliwość wielokrotnego w ciągu dnia monitorowania sytuacji.
Obserwowanie tworzącego się wykresu, daje w mojej ocenie (może precyzyjniej: "daje mi") większą pewność co do panujących nastrojów. Zupełnie inaczej odbieram testowanie oporu "na żywo" niż w sytuacji oglądania go, jako cienia do takiej czy innej świeczki. Również ruchy w trakcie trendu wydają mi się o wiele bardziej wymowne, jeśli oglądam je w czasie rzeczywistym. Fale impetu, ruchy korekcyjne, momenty konsolidacji - to wszystko ma zupełnie inne znaczenie "teraz" i "po fakcie".
W szkoleniu, które kilka dni temu Wam zaproponowałem, Linda Bradford Raschke wspomina o znanych ze swych osiągnięć analitykach technicznych z początków XX wieku, jako ludziach, którzy bardzo "blisko" pracowali z wykresami. Obserwowali notowania na żywo, sami kreślili wszystkie świece i w efekcie byli w stanie stworzyć teorie dotyczące zachowań cen, na których opiera się współczesna analiza techniczna. Nie mam bynajmniej ambicji do porównywania się z tymi osobami, lecz wydaje mi się, że odczuwam podobny sentyment do bliskiej pracy z wykresem.
Stosując takie podejście, bardzo ważna jest umiejętność oderwania się od przyjętego przez siebie scenariusza zdarzeń. Nie jest trudno, widząc przez cały dzień na wykresie "coś", przegapić szerszy obrazek, z którego może wynikać coś zupełnie innego, w bardzo wysokim stopniu uzasadniającego zachowanie rynku. Analityk wmawiający sobie: "odbije się, odbije się, odbije się..." może przegapić bardzo duży ruch, który przeanalizowany inaczej, dałby pole do całkiem niezłego zarobku.
Żeby nie szukać daleko: w chwili gdy piszę te słowa (23:12, 28 grudnia) S&P500 wydaje się realizować scenariusz odwrócenia, o którym kilka godzin temu mówiłem, jako o bardzo prawdopodobnym, przy czym rekomendowałem czekanie na okazję do zajęcia krótkiej pozycji. Żyjąc w przeświadczeniu o spadkach, sam przed kilkoma minutami zająłem długą pozycję, czyli dokładnie przeciwną do rekomendowanej przeze mnie. Robię to właśnie jako ubezpieczenie od błędu. Jeśli moja "formacja odwrócenia" okaże się w istocie jedynie korektą, będę miał zajętą długą pozycję po bardzo korzystnych cenach. Jeśli się teraz pomyliłem i spadki faktycznie nastąpią, ryzykuję jedynie ciasnego stop lossa.
Przepraszam za takie odbicie, ale uznałem, że dobrze ono obrazuje sposób, w jaki można bronić się (zarówno myślą, jak i czynem), przed zafiksowaniem się na jednym, z góry przygotowanym scenariuszu wydarzeń rynkowych.
Powoli podsumowując. Obserwowanie rynku pozwala w mojej ocenie o wiele pełniej przeprowadzać analizę. Nie jest to tylko suche spojrzenie na kreski, które zapomina się po kilku minutach, ale możliwość zrelacjonowania ze szczegółami zachowania ceny, co daje sposobność zbudowania spójnych konkluzji i ewentualnego oparcia o nie przyszłych działań na rynku. Zapoznanie się z "mechaniką ruchu ceny" bardzo ułatwia grę na giełdzie, w szczególności w transakcjach krótkoterminowych.
Jest tylko jeden problem... Na to wszystko potrzebny jest CZAS.
Mantra jak się patrzy ,i bez CZASU nie ma oświecenia.:) kapral.
OdpowiedzUsuńMożliwość obserwowania rynku, czy jego wybranych elementów cały czas ma znaczenie. Nawet jeśli nie gramy a myślimy o graniu. Zawsze można przecież sprawdzać wirtualnie nasze przypuszczenia, dzięki czemu ma się pogląd o naszych umiejętnościach. Kwestia tylko tego jak ktoś gra i ile tego potrzebuje :)
OdpowiedzUsuńhttp://stooq.pl/q/?s=cl.f&c=1m&t=c&a=ln&b=1 kapral
OdpowiedzUsuńKapralu, ja już na shorcie na tej ropie.
OdpowiedzUsuńAle dzięki za rewolucyjną czujność :)
Nie ma za co :)kapral
OdpowiedzUsuńHumanisto odpowiedz jeśli chcesz ile transakcji zawierasz miesięcznie ? informacja za informacje :) ja nie zawarłem ani jednej :).kapral
OdpowiedzUsuńOk 20 transakcji na GPW (liczę tu zarówno otwieranie pozycji, jak i zamykanie), z tego sporo na kontraktach, więc były to krótkie strzały. Kilka mam ciągle otwartych.
OdpowiedzUsuńNa rynku walut i towarów miałem 37 pozycji.
Licząc same pozycje, wychodzi na mniej więcej 50 miesięcznie, z czego 70-80% robię na go4x.
A co sądzisz o zawężeniu pola do jednego dowolnie wybranego waloru ? . kapral
OdpowiedzUsuńPowiedz, co można by było w ten sposób zyskać. Bo przychodzi mi co najmniej kilka argumentów przeciwko takiemu rozwiązaniu, a zaledwie jeden lub dwa przemawiające za nim :)
OdpowiedzUsuńDla mnie jako człowieka z drugiej strony okienka który być może nigdy samodzielnie nie zainwestuje zyskiem jest bycie partnerem do rozmowy :). pozdrawiam ,kapral.
OdpowiedzUsuńDobra dobra, już nie ma co przesadzać :) A skoro jesteś "człowiekiem z wewnątrz", znajdź sobie jakiegoś słupa i graj na jego rachunku :D
OdpowiedzUsuńJak wrócę z pracy to krótko napiszę, dlaczego wolę dużo instrumentów.
Nie zrozumieliśmy się ,jestem w takim wieku że nie muszę grać ( mógłbyś być moim synem ) :).
OdpowiedzUsuńWidzisz Humanisto starość nie radość :) zapomniałem się podpisać .kapral w stanie spoczynku .
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń