Od czasu do czasu pojawia się w mojej głowie stan, kiedy czuję, że wiele rzeczy mam pod kontrolą. Inwestycje na rynku akcji idą mniej więcej zgodnie z oczekiwaniami, podobnie wygląda sytuacja na mojej strategii opcyjnej. Wygląda więc na to, że czas poszukać nowego kierunku i nowych wyzwań dla posiadanego kapitału.
Mam za sobą wyjazdowy weekend, podczas którego mogłem spojrzeć z dystansem na wiele spraw dotyczących moich inwestycji. Przeanalizowałem portfel akcyjny, przeanalizowałem też portfel opcyjny i doszedłem do wniosku, że nie wymagają one ode mnie bardzo aktywnych działań. Wręcz przeciwnie, kilka razy przekonałem się, że próba robienia czegoś na siłę powoduje pogorszenie uzyskiwanych rezultatów. Zdecydowałem się więc niczego na tym polu nie ruszać i rozejrzeć się za nowym polem aktywności.
Dopłata do posiadanych portfeli
Już na początku może nasuwać się spostrzeżenie, aby nie szukać nowych rozwiązań, jeśli posiada się dwa, które dobrze działają. Być może wystarczy dopłacić tylko nowe środki, zainwestować je i cieszyć się zyskami. Z pewnością dla wielu osób może to być najlepsze rozwiązanie.
Ja sam nie chcę z niego skorzystać z kilku powodów. Po pierwsze, strategia akcyjna uzależniona jest od panującej koniunktury. Nie mając pewności, jak będzie ona wyglądała w przyszłości, nie chcę zwiększać swojej ekspozycji na tym polu.
Podobnie wygląda strategia opcyjna. Opiera się ona na wystawianiu niezabezpieczonych opcji, co z kolei pociąga za sobą solidną porcję ryzyka. Co prawda seria sierpniowa zakończyła się dla strategii zyskiem rzędu 7,73%, ale nie chcę w chwili obecnej powiększać najbardziej ryzykownej części mojego portfolio. Gdyby ktoś chciał poznać założenia strategii opcyjnej, prezentowałem je na ostatnim szkoleniu specjalnym.
Kolejną sprawą jest fakt, że chcę eksplorować nowe obszary, za każdym razem ucząc się czegoś nowego. Z jednej strony poszerza to moje umiejętności, a z drugiej zabezpiecza mnie na przyszłość, gdyby któraś ze strategii z różnych względów pogorszyła uzyskiwane wyniki.
Ostatnim elementem jest chęć poszukiwania rynkowych okazji. Niemal każdego roku któryś z ogólnodostępnych rynków osiąga stan przewartościowania, po czym zmienia kierunek w szybkim czasie dając zarobić stosunkowo duże pieniądze. Przykładem takiej sytuacji było styczniowe odwrócenie na rynku ropy naftowej, która do połowy czerwca wzrosła o 100%, pozwalając mi zarobić w krótkim czasie kilkadziesiąt procent na moich pozycjach. Podobne okazje chcę wykorzystywać nadal.
Rekordowo niskie rentowności obligacji
Zauważyliście, że od dłuższego czasu w Europie spadają rentowności obligacji? Stopy procentowe są coraz niżej, pojawia się coraz więcej lokat o ujemnym oprocentowaniu, a ceny samych obligacji szybują coraz wyżej. Wystarczy spojrzeć na wykres rentowności niemieckich dziesięciolatek:
Jak łatwo zauważyć, trend ten nie trwa od dziś, ale obecnie niemal każdego dnia jesteśmy bombardowani komunikatami dotyczącymi tego stanu rzeczy.
Coraz częściej pojawiają się też głosy przekonujące, że taka sytuacja nie może trwać nieskończoność, a kiedy trend się odwróci, może zrobić to z hukiem. Mechanizm, który w tej sytuacji może zadziałać, opisano w artykule sprzed kilku dni. Mówiąc w skrócie, ceny obligacji mogą silnie spaść, załamując wyniki funduszy obligacyjnych.
Obecnie koncentruję się na analizie całej sytuacji oraz poszukiwaniu sposobów na zajęcie odpowiedniej pozycji, kiedy chwila ta nastąpi. Trudno jest o uzyskanie odpowiedniej oferty, o ile nie chce się skorzystać z możliwości zajęcia pozycji u któregoś z brokerów OTC na notowaniach niemieckich obligacji. Sądzę jednak, że w niedługim czasie wpadnę na odpowiednie rozwiązanie.
Nieruchomości - morze możliwości
Kolejnym polem, któremu z zainteresowaniem się przyglądam są nieruchomości. Nie mam tu na myśli klasycznego kupna mieszkania i otrzymywania przychodów z tytułu najmu, ani też tzw. flipa, czyli kupna nieruchomości w słabej kondycji, remontu, a następnie odsprzedaży z zyskiem.
Mówiąc o nieruchomościach mam na myśli dwa inne rodzaje inwestycji. Pierwszym jest kupno jakiejś posiadłości gruntowej poza miastem. Oczywiście obecnie rozwiązanie to nieco komplikują przepisy o obrocie ziemią rolną, ale niekoniecznie musi to być ziemia rolna.
Chodzi mi po głowie kupno działki stosunkowo dobrze skomunikowanej z dużymi miejscowościami, ale jednak na tyle daleko położonej, aby ceny gruntów były odpowiednio niskie. Celuję tutaj w stawkę 20 zł za metr kwadratowy, co pozwala kupić 5000 metrów za ok. 100 tys. zł. Tego typu nieruchomość stanowi dobre zabezpieczenie finansowe, mimo że nie generuje doraźnych przychodów. Jednak na tzw. stare lata fajnie byłoby mieć posiadłość, na której można wybudować sobie domek i jeździć kosiarką, jak Forrest Gump.
Drugim rozwiązaniem jest inwestowanie w nieruchomości w jakiejś zinstytucjonalizowanej formie, najlepiej wraz z czerpaniem dochodów z czynszów najmu. Taką działalnością zajmują się m.in. fundusze typu REIT, którym poświęcę niebawem oddzielny wpis.
Ogólnie nosi mnie coraz bardziej w kierunku inwestowania w nieruchomości. Wynika to z jednej strony z faktu, że zapewne w przyszłym roku przymierzę się do kupna własnej nieruchomości, a z drugiej z mojej obecnej pracy w branży nieruchomościowej. Nieustannie poszerzająca się wiedza uświadamia mi nie tylko nowe możliwości, ale też ograniczenia wiążące się z klasycznym rozwiązaniem "kup mieszkanie-spłacaj kredyt przez całe życie".
Biznes - taki czy inny
Kolejne rozwiązanie ma charakter zupełnie inny niż inwestycje, a mianowicie przeznaczenie kapitału na prowadzenie jakiejś konkretnej działalności biznesowej. Z jednej strony może to być zainwestowanie w firmę nieruchomościową, w której obecnie pracuję lub też zaangażowanie się w jeszcze inny projekt, których kilka chodzi mi po głowie.
Ten wariant jest decydowanie najtrudniejszy, ponieważ oprócz kapitału, wymaga również wysokiego zaangażowania czasowego, w tym rozpoznania rynku, dokształcenia się i wypracowania strategii postępowania.
Na chwilę obecną jest to jeden z pomysłów, który spoczywa sobie spokojnie w głowie i w notesie, czekając na korzystniejsze okoliczności. Ale być może już w przyszłym roku przejdzie w fazę realizacji.
Poszukiwanie nigdy się nie kończy
Jeżeli odnieśliście wrażenie, że mocno główkuję nad poszukiwaniem interesującym pomysłów inwestycyjnych to tak właśnie jest. Kilka razy podczas mojej inwestycyjnej kariery doświadczyłem momentów, w których trzeba było szybko i zdecydowanie zadziałać. Tak zdarzyło się ostatnio na rynku ropy naftowej i sądzę, że podobnie jest również z indeksem Wig20. W swoim czasie zbudowałem dość dużą, lewarowaną pozycję na indeksie i teraz z zainteresowaniem obserwuję sytuację. Wyjście powyżej 2000 pkt przełoży się na bardzo ładne zyski w skali całego portfela.
Ciekaw jestem, czy Wy też podobnie podchodzicie do zagadnienia, ciągle szukając nowych możliwości na zainwestowanie posiadanego kapitału. Szukacie nowych dróg, kombinujecie w oczekiwaniu na okazje, których nie widzą inni? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Ja miałem otwarte długie na ropie, kupione blisko dołka, które niepotrzebnie zamknąłem przed moim urlopem i pluję sobie w brodę ;) Jeśli chodzi o WIG20 to najpierw wyjdźmy trwale powyżej 1870 pkt. W ostatnim czasie mieliśmy bodaj 5 test tego poziomu i się nie udało :(
OdpowiedzUsuńJa też kupiłem kontrakt w korekcie przy testowaniu na fw20 poziomu 1830 teraz czekam na odwrócenie sytuacji :) pozdrawiam i życzę dużych stop zwrotu
OdpowiedzUsuńNieruchomości to na pewno dobry kierunek, w miarę bezpieczny jeśli wie co się robi. Tylko czy czas odpowiedni. Jedni mówią że zawsze wart inwestować a inni wręcz, że się już nie opłaca a ci co mają to ledwo wychodzą na prostą. I kogo tutaj słuchać?
OdpowiedzUsuńczy możesz powiedzieć coś na temat certyfikatów ing turbo
OdpowiedzUsuńmoże podam jeszcze coś co wydaje się być bardzo proste - PKO TFI złota dał od stycznia + 100% z czego udało mi się trochę wyciągnąć. Jak widać okazje są wszędzie.
OdpowiedzUsuńA ja jestem po slubie. Mamy sie wyprowadzic z domu rodzinnego. Kupilem dzialke budowlana i bede stawial dom. Wysypie sie z pieniedzy i wejde w kredyt hipoteczny.
OdpowiedzUsuńCo do ziemi rolnej w latach 2004 u mnie to byl koszt 12kpln teraz 60kpln. Ziemia w latach 2004 2008 nabrala ceny... teraz to to drogie sprawy