wtorek, 27 września 2011

Cieszmy się wzrostami - tak szybko mogą odejść

Czy do wysokiej zmienności można się przyzwyczaić? Zapewne można. Na mnie w ostatnich dniach wzrosty i spadki rzędu 8-10% nie robią już szczególnego znaczenia, a rynek poruszający się w przedziale +/- 2% może zostać uznany za całkiem spokojny, co byłoby trudne do pomyślenia w okresie poprzedzającym sierpniowe wydarzenia.

Patrzę na dzisiejsze wzrosty o 4,2% na Wig20 z dużym spokojem, w końcu nie takie rzeczy indeks wyczyniał w ostatnim czasie. Zanim jednak pojawi się wysyp entuzjastycznych komentarzy dotyczących tej sesji, warto przyjrzeć się rynkowi w perspektywie średnioterminowej.
Nie potrzeba szczególnie błyskotliwego analityka, ani narysowanej przeze mnie linii pseudo-trendu, żeby dostrzec, iż tendencja jest spadkowa. Dla jeszcze lepszego jej zobrazowania, warto oznaczyć wierzchołki tych mini-swingów:
Rysowana krwawą kreską cena chyba nie pozostawia wątpliwości. Wszyscy nowicjusze widzący w dzisiejszych wzrostach początek pięknego ruchu w górę powinni nieco ochłonąć i przyjrzeć się faktom. A te niestety nie są sprzyjające. Przy obecnej zmienności, wystarczy dzień lub dwa, abyśmy po 14-miesięcznej przerwie ponownie znaleźli się poniżej poziomu 2000 punktów.

Jaki z tego wniosek? Po pierwsze, nie każde duże odbicie jest początkiem wzrostów. A po drugie, w czasach takich, jak te, warto jest szukać instrumentów do gry na spadki, gdyż układ swingów pozwala już wyszukać miejsca o mniejszym ryzyku (korekty), w których można próbować swoich sił.

Proszę, abyście niniejszy wpis potraktowali bardziej, jako gimnastykę intelektualną niż prognozę czy rekomendację :)

2 komentarze:

  1. Żeby rynek zwalić trzeba go najpierw podnieść. Typowe wash and rings + window dressing :) pozdrawiam. Who cares where the markets gonna go.
    We can always make a profit ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo wysoka jakosc bloga. Tak trzymaj. Trafilem do Ciebie od jednego z Twoich fanow

    http://gielda-wedlug-iceq.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń